[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak długoczekała, żeby znów ją pocałował, znów nakrył jej ciało swoim, że szlocha-ła i głośno krzyczała, nim jeszcze dopasował się do jej rytmu, przypo-minając sobie ich dawne rytuały, odkrywając na nowo jej zadziwiającomłode ciało, które wciąż potrafiło dać mu wiele przyjemności.Zaspokoił jąz łatwością, co sprawiło mu pewną satysfakcję.Najczęściej sypiał z la-dacznicami albo z mniej cnotliwymi dworkami, toteż było dlań zaskakują-co świeżym przeżyciem uprawiać miłość z niewiastą, którą dobrze znał i októrą się pomimo wszystko troszczył.Zapomniał o przygodach i wyracho-wanych dworskich podbojach i rozkoszował się żoninymi miękkościami,czerpiąc radość z jej euforycznego podejścia.Kiedy poczuł, że Amy docie-ra do szczytu w jego ramionach, powędrował myślami na dwór Heniwiekołysząc biodrami, zastanawiał się, jak by to było mieć pod sobą Elżbietę,czepiającą się go kurczowo i namiętnie jak Amy teraz.To co ujrzał oczy-ma wyobrazni wygiętą łabędzią białą szyję, ciemne trzepoczące z eksta-zy rzęsy, kasztanowe rozrzucone loki sprawiło, że zalała go fala takiegopodniecenia, że na sam koniec z czułego kochanka przeistoczył się w dzi-kiego ogiera, który doszedł pośród przekleństw i spazmów.Parę chwil pózniej Amy już spała z głową przy jego piersi, a on przy-glądał się jej twarzy opromienionej przez słabe światło księżyca wpadająceoknem i wyławiające z mroku zaledwie kontury przedmiotów.Nagle, gdytarczę satelity przesłoniła gruba chmura, cera Amy nabrała zielonkawegoodcienia przypominającego bladość skóry topielców, a gdy parę sekundpózniej obróciła się na wznak, leżąc z rozrzuconymi ramionami i nogami,wyglądała wypisz wymaluj jak ktoś unoszący się na wodzie tuż przed tym,zanim ostatecznie pójdzie na dno.Robert wzdrygnął się i instynktownieRLodsunął od żony, jak gdyby nie chcąc, by wciągnęła go za sobą w spienio-ne odmęty.Nadal jednak nie potrafił oderwać od niej oczu.Spoglądał nanią z mieszaniną niezdrowej fascynacji, współczucia i irytacji.Była mu po-ślubiona na dobre i na złe, zależna od niego, on odpowiadał za jej dobrobyti szczęście, jej wszelkie marzenia wiązały się z nim i tylko z nim, nie mo-gła pragnąć innego mężczyzny, mimo że on mógł mieć dziesiątki innychkobiet, wydawała się przy nim zagubiona, a zarazem potrafiła wystawićpazury i doprowadzić go do wściekłości i choć bardzo się starała, nie umia-ła go w pełni zadowolić.Wiedział też aczkolwiek ona zaprzeczałabytemu do samej śmierci że i on nie potrafi dać jej prawdziwego szczę-ścia.Tak bardzo się od siebie różnili, prowadzili tak odmienne życie, takwiele ich dzieliło, że wprost nie wyobrażał sobie, jak mogliby stać się jed-nością, na czym przecież zasadza się idea małżeństwa.Westchnął i poprawił się na łóżku, podkładając pod głowę jedno ramię.Wspomniał dzień, w którym jego ojciec przestrzegł go, by zauroczeniaładną buzią i zgrabnym ciałem nie brał za miłość, matka zaś kwaśno doda-ła, że Amy Robsart przyda się ambitnemu mężczyznie tak jak zwiędłykwiat zalotnikowi.On wszakże pragnął pokazać obojgu rodzicom, że wprzeciwieństwie do dającego sobą powodować Guilforda, jego młodszegobrata, który poślubił pózniej nienawidzącą go lady Jane Grey, bo tak mukazał ojciec on sam umie decydować o swoim życiu i ożeni się z nie-wiastą, która go wybierze i pokocha.Amy była podówczas tak młoda, nie-winna i czarująca, a także miękka w jego rękach jak wosk, że zdawała siędoskonałą partią.Miał nadzieję, że spodoba jej się dworskie życie, że bę-dzie miał w niej najwierniejszego sojusznika w dworskich intrygach, za-usznicę donoszącą plotki i ploteczki, tak jak czyniła jego matka, księżnaNorthum-bcrlandii, przez całe swoje życie ku pożytkowi Dudleyów.Są-dził, że Amy z radością przyczyni się do pozyskiwania coraz to większychwpływów przez ich ród.Ani przez moment nie podejrzewał, że na zawszepozostanie zaściankową córką Johna Rohsarta, wielkiego męża w małymhrabstwie, i nigdy nie zechce przedzierzgnąć się w ambitną żonę RobertaDudleya mężczyzny, dla którego władza okazała się równie trudna dozdobycia jak do utrzymania.RLRobert przebudził się rankiem i poczuł nagłą złość, że leżąca obok nie-go niewiasta to Amy, a nie zwykła ladacznica, którą mógłby odesłać do studiabłów, zanim zdobyłaby się na odwagę, by pisnąć choćby słowem.Za-miast zyskać święty spokój, musiał przestać się wiercić, gdyż przy jegonajlżejszym poruszeniu Amy rzucała się w pościeli niczym ryba w sieci,jak gdyby wyczuwała jego myśli.Otworzyła oczy zaledwie parę chwil ponim, zupełnie jakby łączyła ich niewidzialna nić, Hedwie go zobaczyła,uśmiechnęła się głupio, po czym powiedziała to samo, co mówiła każdegoranka, odkąd się pobrali, oczywista pod warunkiem, że spędzili razem noc,mianowicie: Milordzie, niech nadchodzący dzień będzie dla ciebie jak najlepszy.Bóg z tobą.Czy zastałam cię w dobrym zdrowiu i humorze?Wściekł się jeszcze bardziej, kiedy na jego zdawkową odpowiedz cieńprzemknął jej po twarzy, jakby poczuła na licach odcisk pięciu palców jegoprawej dłoni, nie wiedząc nawet, czym zasłużyła sobie na takie traktowanietuż po przebudzeniu.To spowodowało z kolei, że on poczuł się zmuszonyuśmiechnąć i zapytać, czy dobrze spała i to wyjątkowo miłym głosemdla zatarcia złego wrażenia sprzed kilku sekund.Ten jakże znajomy rytuał małżeńskiej nudy sprawił, że Robert czymprędzej wyskoczył z łoża i zgrzytając zębami, zaczął się ubierać, jakby byłpilnie potrzebny w innym miejscu, mimo że opuszczając dwór, zapowie-dział, że parę najbliższych dni spędzi z żoną w Camberwell.Najchętniejwróciłby do Londynu co koń wyskoczy.Sama myśl o ciągu dalszym po-rannej sceny, przepełnionym jego narastającą irytacją i jej poczuciem zra-nienia, wydawała mu się nieznośna jak mało co. Och, już wstajesz? zapytała niezbyt mądrze, skoro na jej oczachzdążył się kompletnie odziać i właśnie zarzucał pelerynę. Tak potwierdził sucho. Przypomniałem sobie, że mam coś bar-dzo ważnego do załatwienia na dworze.Będę musiał tam wrócić wcze-śniej, niż zamierzałem. Wcześniej? z jej głosu przebijało nieskrywane rozczarowanie. Tak, wcześniej powtórzył i wypadł z komnaty, zanim wybuchnął.RLMiał szczerą nadzieję, że uda mu się przekąsić coś w kuchni i być już wsiodle, kiedy reszta domostwa się obudzi, ale Amy oczywiście zerwała sięz łóżka w ślad za nim i postawiła wszystkich na nogi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Tak długoczekała, żeby znów ją pocałował, znów nakrył jej ciało swoim, że szlocha-ła i głośno krzyczała, nim jeszcze dopasował się do jej rytmu, przypo-minając sobie ich dawne rytuały, odkrywając na nowo jej zadziwiającomłode ciało, które wciąż potrafiło dać mu wiele przyjemności.Zaspokoił jąz łatwością, co sprawiło mu pewną satysfakcję.Najczęściej sypiał z la-dacznicami albo z mniej cnotliwymi dworkami, toteż było dlań zaskakują-co świeżym przeżyciem uprawiać miłość z niewiastą, którą dobrze znał i októrą się pomimo wszystko troszczył.Zapomniał o przygodach i wyracho-wanych dworskich podbojach i rozkoszował się żoninymi miękkościami,czerpiąc radość z jej euforycznego podejścia.Kiedy poczuł, że Amy docie-ra do szczytu w jego ramionach, powędrował myślami na dwór Heniwiekołysząc biodrami, zastanawiał się, jak by to było mieć pod sobą Elżbietę,czepiającą się go kurczowo i namiętnie jak Amy teraz.To co ujrzał oczy-ma wyobrazni wygiętą łabędzią białą szyję, ciemne trzepoczące z eksta-zy rzęsy, kasztanowe rozrzucone loki sprawiło, że zalała go fala takiegopodniecenia, że na sam koniec z czułego kochanka przeistoczył się w dzi-kiego ogiera, który doszedł pośród przekleństw i spazmów.Parę chwil pózniej Amy już spała z głową przy jego piersi, a on przy-glądał się jej twarzy opromienionej przez słabe światło księżyca wpadająceoknem i wyławiające z mroku zaledwie kontury przedmiotów.Nagle, gdytarczę satelity przesłoniła gruba chmura, cera Amy nabrała zielonkawegoodcienia przypominającego bladość skóry topielców, a gdy parę sekundpózniej obróciła się na wznak, leżąc z rozrzuconymi ramionami i nogami,wyglądała wypisz wymaluj jak ktoś unoszący się na wodzie tuż przed tym,zanim ostatecznie pójdzie na dno.Robert wzdrygnął się i instynktownieRLodsunął od żony, jak gdyby nie chcąc, by wciągnęła go za sobą w spienio-ne odmęty.Nadal jednak nie potrafił oderwać od niej oczu.Spoglądał nanią z mieszaniną niezdrowej fascynacji, współczucia i irytacji.Była mu po-ślubiona na dobre i na złe, zależna od niego, on odpowiadał za jej dobrobyti szczęście, jej wszelkie marzenia wiązały się z nim i tylko z nim, nie mo-gła pragnąć innego mężczyzny, mimo że on mógł mieć dziesiątki innychkobiet, wydawała się przy nim zagubiona, a zarazem potrafiła wystawićpazury i doprowadzić go do wściekłości i choć bardzo się starała, nie umia-ła go w pełni zadowolić.Wiedział też aczkolwiek ona zaprzeczałabytemu do samej śmierci że i on nie potrafi dać jej prawdziwego szczę-ścia.Tak bardzo się od siebie różnili, prowadzili tak odmienne życie, takwiele ich dzieliło, że wprost nie wyobrażał sobie, jak mogliby stać się jed-nością, na czym przecież zasadza się idea małżeństwa.Westchnął i poprawił się na łóżku, podkładając pod głowę jedno ramię.Wspomniał dzień, w którym jego ojciec przestrzegł go, by zauroczeniaładną buzią i zgrabnym ciałem nie brał za miłość, matka zaś kwaśno doda-ła, że Amy Robsart przyda się ambitnemu mężczyznie tak jak zwiędłykwiat zalotnikowi.On wszakże pragnął pokazać obojgu rodzicom, że wprzeciwieństwie do dającego sobą powodować Guilforda, jego młodszegobrata, który poślubił pózniej nienawidzącą go lady Jane Grey, bo tak mukazał ojciec on sam umie decydować o swoim życiu i ożeni się z nie-wiastą, która go wybierze i pokocha.Amy była podówczas tak młoda, nie-winna i czarująca, a także miękka w jego rękach jak wosk, że zdawała siędoskonałą partią.Miał nadzieję, że spodoba jej się dworskie życie, że bę-dzie miał w niej najwierniejszego sojusznika w dworskich intrygach, za-usznicę donoszącą plotki i ploteczki, tak jak czyniła jego matka, księżnaNorthum-bcrlandii, przez całe swoje życie ku pożytkowi Dudleyów.Są-dził, że Amy z radością przyczyni się do pozyskiwania coraz to większychwpływów przez ich ród.Ani przez moment nie podejrzewał, że na zawszepozostanie zaściankową córką Johna Rohsarta, wielkiego męża w małymhrabstwie, i nigdy nie zechce przedzierzgnąć się w ambitną żonę RobertaDudleya mężczyzny, dla którego władza okazała się równie trudna dozdobycia jak do utrzymania.RLRobert przebudził się rankiem i poczuł nagłą złość, że leżąca obok nie-go niewiasta to Amy, a nie zwykła ladacznica, którą mógłby odesłać do studiabłów, zanim zdobyłaby się na odwagę, by pisnąć choćby słowem.Za-miast zyskać święty spokój, musiał przestać się wiercić, gdyż przy jegonajlżejszym poruszeniu Amy rzucała się w pościeli niczym ryba w sieci,jak gdyby wyczuwała jego myśli.Otworzyła oczy zaledwie parę chwil ponim, zupełnie jakby łączyła ich niewidzialna nić, Hedwie go zobaczyła,uśmiechnęła się głupio, po czym powiedziała to samo, co mówiła każdegoranka, odkąd się pobrali, oczywista pod warunkiem, że spędzili razem noc,mianowicie: Milordzie, niech nadchodzący dzień będzie dla ciebie jak najlepszy.Bóg z tobą.Czy zastałam cię w dobrym zdrowiu i humorze?Wściekł się jeszcze bardziej, kiedy na jego zdawkową odpowiedz cieńprzemknął jej po twarzy, jakby poczuła na licach odcisk pięciu palców jegoprawej dłoni, nie wiedząc nawet, czym zasłużyła sobie na takie traktowanietuż po przebudzeniu.To spowodowało z kolei, że on poczuł się zmuszonyuśmiechnąć i zapytać, czy dobrze spała i to wyjątkowo miłym głosemdla zatarcia złego wrażenia sprzed kilku sekund.Ten jakże znajomy rytuał małżeńskiej nudy sprawił, że Robert czymprędzej wyskoczył z łoża i zgrzytając zębami, zaczął się ubierać, jakby byłpilnie potrzebny w innym miejscu, mimo że opuszczając dwór, zapowie-dział, że parę najbliższych dni spędzi z żoną w Camberwell.Najchętniejwróciłby do Londynu co koń wyskoczy.Sama myśl o ciągu dalszym po-rannej sceny, przepełnionym jego narastającą irytacją i jej poczuciem zra-nienia, wydawała mu się nieznośna jak mało co. Och, już wstajesz? zapytała niezbyt mądrze, skoro na jej oczachzdążył się kompletnie odziać i właśnie zarzucał pelerynę. Tak potwierdził sucho. Przypomniałem sobie, że mam coś bar-dzo ważnego do załatwienia na dworze.Będę musiał tam wrócić wcze-śniej, niż zamierzałem. Wcześniej? z jej głosu przebijało nieskrywane rozczarowanie. Tak, wcześniej powtórzył i wypadł z komnaty, zanim wybuchnął.RLMiał szczerą nadzieję, że uda mu się przekąsić coś w kuchni i być już wsiodle, kiedy reszta domostwa się obudzi, ale Amy oczywiście zerwała sięz łóżka w ślad za nim i postawiła wszystkich na nogi [ Pobierz całość w formacie PDF ]