[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Otóż wstępne ustalenie w tej materii powinno chybabrzmieć, że dla zwykłych ludzi" tego zwykłego dnia" zbrodnicze zachowania" były całkiem zwykłe.To mam na myśli, mówiąc o poczuciu normalności wodniesieniu do mordowania %7łydów, którą manifestują przyokazji pogromu82Krystyna Kersten, Wstęp, [w:] Szaynok, Pogrom %7łydów wKielcach., dz.cyt., s.7-8.w Kielcach różne środowiska w Polsce, i to na wiele różnychsposobów.A zatem to, że przedstawiciele oficjalnych instytucjibiorą udział w napaści na %7łydów: budzący entuzjazm ( niech żyjeWojsko Polskie!") widok ludzi w rozmaitych mundurach pośróduczestników pogromu - żołnierzy, harcerzy, milicjantów,sokistów, strażnika więziennego, do wyboru, do koloru.Opórzałóg fabrycznych, które spędzano na wiece protestacyjne popogromie kieleckim: masowe strajki robotników (w samej Aodzistrajkowało z tego powodu szesnaście tysięcy ludzi83),oburzonych, że można ich posądzać o współczucie dlawymordowanych %7łydów.Postawa księży (reakcje robotników ikleru opisuję bardziej szczegółowo w kolejnym rozdziale) odgóry do dołu hierarchii kościelnej: że ciągle przecież ktoś kogośmorduje; że wiadomo, iż Kościół potępia morderstwo jako takie,a więc w sprawie wydarzeń kieleckich nie ma powodu powtarzaćtego samego i że w ogóle sami %7łydzi są winni nienawiści, jakąich darzy społeczeństwo, dlatego że są komunistami i pchają siędo władzy.Czyli nic takiego się nie stało", jak w przedzialekolejowym na stacji w Kielcach.A kiedy jeden z biskupówwystąpił w obronie %7łydów (i zdrowego rozsądku), zostałskarcony przez oburzonych kolegów, których postawił wniezręcznej sytuacji - reakcja mająca podobną wymowę jakzachowanie łódzkich robotników, którzy nie chcieli dopuścić, abyktoś ich posądził o chęć oprotestowania pogromu w Kielcach.No i sama partia, PPR, która ustami swego kieleckiegosekretarza deklaruje, że nie chce, ażeby mówiono, że PolskaPartia Robotnicza jest obrońcą %7łydów".Dodajmy do tegowypowiedz przedstawiciela bratniej organizacji, PPS, w Lublinie,podczas wiecu 17 lipca: my nie czujemy sympatii do narodużydowskiego i żaden naród jej nie czuje, chcielibyśmy ich widziećgdzie indziej"84.I wreszcie te tłumy rozgadanych" ludzi wKielcach.Inżynier Brunon Piątek szedł przez miasto wczesnympopołudniem, parę godzin po tym jak oglądał potworne scenymordowania %7łydów wypchniętych z pociągu na dworcu83Liczbę tę podaje sprawozdanie KW w Aodzi z 26 lipca 1946(Protokoły posiedzeń Sekretariatu KC PPR, 1945-1946, red.Aleksander Kochański, Instytut Studiów Politycznych PolskiejAkademii Nauk, Warszawa 2001, s.273).84Szaynok, Pogrom %7łydów w Kielcach., dz.cyt., s.65.w Kielcach Herbskich. Niestety - pisze - w radosnym nastroju zpowodu wydarzeń była większość spotkanych ludzi.Pito też z tejokazji w każdym możliwym miejscu""5.Morderstwa na stacjach kolejowychRozmówca Aozińskiego, zidentyfikowany w filmie Zwiadkowiejako inżynier", jechał 4 lipca pociągiem z Częstochowy.Nastacji we Włoszczowie po przeciwnej stronie peronu zatrzymałsię pociąg z Kielc i pasażerowie porozumieli się między sobą, że%7łydzi w Kielcach porywają chrześcijańskie dzieci na macę.Wciągu następnych piętnastu minut rozmówca Aozińskiego byłświadkiem wywlekania %7łydów z wagonów częstochowskiegopociągu i mordowania ich na stacji. Na moich oczach zabili%7łydówkę, starą, handlowała lemoniadą, uciekała w żyto i ją tamukamienowano".Widział, jak młody mężczyzna uciekający poperonie przewrócił się, a kolejarz rzucił mu na głowę kawałekszyny i ta głowa pękła".Widział, jak z pociągu żołnierze strzelalido %7łydów", i dodał po chwili: czy %7łydów, nie miałem pojęcia".Te ostatnie słowa wypowiedział po zastanowieniu, zwalniając nachwilę tok narracji, dopowiadając w zadumie, że siedząc wtedyprzy oknie w przedziale kolejowym, przypomniał sobie, jak mukiedyś w dzieciństwie mówiono, że jest podobny do %7łyda.Uświadomił sobie bowiem, że gdyby wówczas ktokolwiekwskazał na niego, iż jest %7łydem, toby został zamordowany.Najpełniejszą relację o morderstwach na stacji kolejowejsporządził inżynier Brunon Piątek.4 lipca pojechał motocyklemna dworzec Kielce Herbskie, aby odebrać żonę z pociągu,którym miała przyjechać z Wrocławia (okazało się, że pomyliłdaty, i żona przyjechała następnego dnia).Był w towarzystwiekolegi z pracy inżyniera Elżanowskiego.85Brunon Piątek, Wypis z moich wspomnień.Pogrom, Biuletyn %7łydowskiego Instytutu Historycznego" 1996, nr 4, s.21.Należałoby się zastanowić, czy tych, którzy tego dnia naprzykład pili w radosnym nastroju z powodu wydarzeń", niewypadałoby zaliczyć do grona aktywnych uczestników pogromukieleckiego.Z chwilą gdy pociąg wjeżdżał na stację, zaczęto zwagonów wypychać ludzi, opierających się wyciągaliznajdujący się na peronie mężczyzni [.].Zaraz powyciągnięciu ludzi zaczęto ich zabijać.Zabijanieodbywało się w ten sposób, że rzucano w biegającychbezradnie po peronach i torowiskach %7łydów kamieniami,aż padli.Gdy ofiara upadła, dobijano leżącego żelaznymiklockami hamulcowymi.Na ten widok ja i inżynierElżanowski rzuciliśmy się w tym kierunku, wołając: Ludzie, co wy robicie, Boga się nie boicie" i tympodobne słowa [.] w tym momencie wytworzyła się dlanas grozna sytuacja.Tłum zwrócił się do nas zuniesionymi kamieniami, wykrzykując groznie: Wy,pachołki żydowskie, %7łydzi wymordowali nasze dzieci, awy ich jeszcze bronicie?".Sytuacja moja pogorszyła się jeszcze bardziej, gdyjeden z dobijanych ludzi, młody i silny mężczyzna,widząc, że staramy się ich bronić, dopadł do moich nóg ileżąc, objął mnie silnie za kolana.Oprawcy dopadli gojednak i we dwóch zaczęli za nogi odciągać.Wydawałomi się, że nie utrzymam się na nogach i runę.Leżącego,niechybnie by mnie dobito.Ale ratunku szukający %7łydbroczył silnie krwią z ran głowy i w pewnej chwili osłabł,i ucisk jego rąk zelżał.Zbiry odciągnęły go kilka kroków iw tym momencie dopadł trzeci osobnik, ukląkł przyleżącym i ciężkim klockiem hamulcowym systematyczniemiażdżył głowę ofierze.Dobijający morderca byłstosunkowo młodym i słabym chłopcem, więc tłukącciężkim klockiem żeliwnym, nachylał się nisko nad głowąmordowanego.Gdy morderca się podniósł, zobaczyłem,że ma twarz pocętkowaną jakby piegami - od krwawejmiazgi z głowy ofiary.Czując widocznie coś wilgotnegona twarzy, obcierał twarz machinalnie ręką, tak samo usta,oblizując je przy tym.Był to ohydny widok, którego nigdynie zapomnę [.].W czasie tych mordów na dworcu nie można się byłoznikąd spodziewać pomocy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Otóż wstępne ustalenie w tej materii powinno chybabrzmieć, że dla zwykłych ludzi" tego zwykłego dnia" zbrodnicze zachowania" były całkiem zwykłe.To mam na myśli, mówiąc o poczuciu normalności wodniesieniu do mordowania %7łydów, którą manifestują przyokazji pogromu82Krystyna Kersten, Wstęp, [w:] Szaynok, Pogrom %7łydów wKielcach., dz.cyt., s.7-8.w Kielcach różne środowiska w Polsce, i to na wiele różnychsposobów.A zatem to, że przedstawiciele oficjalnych instytucjibiorą udział w napaści na %7łydów: budzący entuzjazm ( niech żyjeWojsko Polskie!") widok ludzi w rozmaitych mundurach pośróduczestników pogromu - żołnierzy, harcerzy, milicjantów,sokistów, strażnika więziennego, do wyboru, do koloru.Opórzałóg fabrycznych, które spędzano na wiece protestacyjne popogromie kieleckim: masowe strajki robotników (w samej Aodzistrajkowało z tego powodu szesnaście tysięcy ludzi83),oburzonych, że można ich posądzać o współczucie dlawymordowanych %7łydów.Postawa księży (reakcje robotników ikleru opisuję bardziej szczegółowo w kolejnym rozdziale) odgóry do dołu hierarchii kościelnej: że ciągle przecież ktoś kogośmorduje; że wiadomo, iż Kościół potępia morderstwo jako takie,a więc w sprawie wydarzeń kieleckich nie ma powodu powtarzaćtego samego i że w ogóle sami %7łydzi są winni nienawiści, jakąich darzy społeczeństwo, dlatego że są komunistami i pchają siędo władzy.Czyli nic takiego się nie stało", jak w przedzialekolejowym na stacji w Kielcach.A kiedy jeden z biskupówwystąpił w obronie %7łydów (i zdrowego rozsądku), zostałskarcony przez oburzonych kolegów, których postawił wniezręcznej sytuacji - reakcja mająca podobną wymowę jakzachowanie łódzkich robotników, którzy nie chcieli dopuścić, abyktoś ich posądził o chęć oprotestowania pogromu w Kielcach.No i sama partia, PPR, która ustami swego kieleckiegosekretarza deklaruje, że nie chce, ażeby mówiono, że PolskaPartia Robotnicza jest obrońcą %7łydów".Dodajmy do tegowypowiedz przedstawiciela bratniej organizacji, PPS, w Lublinie,podczas wiecu 17 lipca: my nie czujemy sympatii do narodużydowskiego i żaden naród jej nie czuje, chcielibyśmy ich widziećgdzie indziej"84.I wreszcie te tłumy rozgadanych" ludzi wKielcach.Inżynier Brunon Piątek szedł przez miasto wczesnympopołudniem, parę godzin po tym jak oglądał potworne scenymordowania %7łydów wypchniętych z pociągu na dworcu83Liczbę tę podaje sprawozdanie KW w Aodzi z 26 lipca 1946(Protokoły posiedzeń Sekretariatu KC PPR, 1945-1946, red.Aleksander Kochański, Instytut Studiów Politycznych PolskiejAkademii Nauk, Warszawa 2001, s.273).84Szaynok, Pogrom %7łydów w Kielcach., dz.cyt., s.65.w Kielcach Herbskich. Niestety - pisze - w radosnym nastroju zpowodu wydarzeń była większość spotkanych ludzi.Pito też z tejokazji w każdym możliwym miejscu""5.Morderstwa na stacjach kolejowychRozmówca Aozińskiego, zidentyfikowany w filmie Zwiadkowiejako inżynier", jechał 4 lipca pociągiem z Częstochowy.Nastacji we Włoszczowie po przeciwnej stronie peronu zatrzymałsię pociąg z Kielc i pasażerowie porozumieli się między sobą, że%7łydzi w Kielcach porywają chrześcijańskie dzieci na macę.Wciągu następnych piętnastu minut rozmówca Aozińskiego byłświadkiem wywlekania %7łydów z wagonów częstochowskiegopociągu i mordowania ich na stacji. Na moich oczach zabili%7łydówkę, starą, handlowała lemoniadą, uciekała w żyto i ją tamukamienowano".Widział, jak młody mężczyzna uciekający poperonie przewrócił się, a kolejarz rzucił mu na głowę kawałekszyny i ta głowa pękła".Widział, jak z pociągu żołnierze strzelalido %7łydów", i dodał po chwili: czy %7łydów, nie miałem pojęcia".Te ostatnie słowa wypowiedział po zastanowieniu, zwalniając nachwilę tok narracji, dopowiadając w zadumie, że siedząc wtedyprzy oknie w przedziale kolejowym, przypomniał sobie, jak mukiedyś w dzieciństwie mówiono, że jest podobny do %7łyda.Uświadomił sobie bowiem, że gdyby wówczas ktokolwiekwskazał na niego, iż jest %7łydem, toby został zamordowany.Najpełniejszą relację o morderstwach na stacji kolejowejsporządził inżynier Brunon Piątek.4 lipca pojechał motocyklemna dworzec Kielce Herbskie, aby odebrać żonę z pociągu,którym miała przyjechać z Wrocławia (okazało się, że pomyliłdaty, i żona przyjechała następnego dnia).Był w towarzystwiekolegi z pracy inżyniera Elżanowskiego.85Brunon Piątek, Wypis z moich wspomnień.Pogrom, Biuletyn %7łydowskiego Instytutu Historycznego" 1996, nr 4, s.21.Należałoby się zastanowić, czy tych, którzy tego dnia naprzykład pili w radosnym nastroju z powodu wydarzeń", niewypadałoby zaliczyć do grona aktywnych uczestników pogromukieleckiego.Z chwilą gdy pociąg wjeżdżał na stację, zaczęto zwagonów wypychać ludzi, opierających się wyciągaliznajdujący się na peronie mężczyzni [.].Zaraz powyciągnięciu ludzi zaczęto ich zabijać.Zabijanieodbywało się w ten sposób, że rzucano w biegającychbezradnie po peronach i torowiskach %7łydów kamieniami,aż padli.Gdy ofiara upadła, dobijano leżącego żelaznymiklockami hamulcowymi.Na ten widok ja i inżynierElżanowski rzuciliśmy się w tym kierunku, wołając: Ludzie, co wy robicie, Boga się nie boicie" i tympodobne słowa [.] w tym momencie wytworzyła się dlanas grozna sytuacja.Tłum zwrócił się do nas zuniesionymi kamieniami, wykrzykując groznie: Wy,pachołki żydowskie, %7łydzi wymordowali nasze dzieci, awy ich jeszcze bronicie?".Sytuacja moja pogorszyła się jeszcze bardziej, gdyjeden z dobijanych ludzi, młody i silny mężczyzna,widząc, że staramy się ich bronić, dopadł do moich nóg ileżąc, objął mnie silnie za kolana.Oprawcy dopadli gojednak i we dwóch zaczęli za nogi odciągać.Wydawałomi się, że nie utrzymam się na nogach i runę.Leżącego,niechybnie by mnie dobito.Ale ratunku szukający %7łydbroczył silnie krwią z ran głowy i w pewnej chwili osłabł,i ucisk jego rąk zelżał.Zbiry odciągnęły go kilka kroków iw tym momencie dopadł trzeci osobnik, ukląkł przyleżącym i ciężkim klockiem hamulcowym systematyczniemiażdżył głowę ofierze.Dobijający morderca byłstosunkowo młodym i słabym chłopcem, więc tłukącciężkim klockiem żeliwnym, nachylał się nisko nad głowąmordowanego.Gdy morderca się podniósł, zobaczyłem,że ma twarz pocętkowaną jakby piegami - od krwawejmiazgi z głowy ofiary.Czując widocznie coś wilgotnegona twarzy, obcierał twarz machinalnie ręką, tak samo usta,oblizując je przy tym.Był to ohydny widok, którego nigdynie zapomnę [.].W czasie tych mordów na dworcu nie można się byłoznikąd spodziewać pomocy [ Pobierz całość w formacie PDF ]