[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kolejka powoli posuwała się do przodu, wreszcie stanęłam przed kranem, ale nie mogłam goodkręcić.Palce miałam skostniałe, rozkrwawiłam je.Odstawiłam wiadro i popatrzyłam na krew nalodzie.Głęboka czerwień natychmiast jaśniała, wsiąkając w zamarzniętą powierzchnię.Wsadziłampalec do ust, poczułam ciepło języka.Mężczyzna stojący za mną podszedł i napełnił mi wiadro.Tobył nasz dawny brygadzista skatowany przed halą.Miał zmiażdżony lewy policzek, zapadniętyoczodół, stracił prawie wszystkie zęby. Witaj  wyszeptał. Dziękuję  odpowiedziałam.Popatrzyłam na niego przelotnie, uśmiechnęłam się i skinęłam głową, po czym ruszyłam w drogępowrotną.Nie mogliśmy rozmawiać.Gdyby zobaczyła nas tamta dziewczyna albo jej koledzy, zostalibyśmy ukarani.Kto wie, ilu kolejnych brygadzistów tu przysłano do szwalni, odkąd trwale go okaleczono,a jego żonę bestialsko zamordowano? Nigdy nie darowano mu przewin.Przeszłam kilka kroków,popatrzyłam na plac Ludowy oddalony o sto metrów  biały, pusty, z wielkim pomnikiemprzewodniczącego Mao ogłaszającego całemu światu swoje zwycięstwo.Plac otaczały budynkiadministracji obwieszone transparentami i plakatami nawołującymi do lojalności, samokrytycyzmui równości.Zabudowania wzniesiono przed sześciu czy siedmiu laty na fali nadziei, która nadeszła zarewolucją; odrapały je dzieci  nie miały zabawek i szukały zajęcia.Wielka tablica ogłaszała TriumfLudu.Popatrzyłam na wyniszczonych ludzi w kolejce, zastanawiając się, czyim ten triumf byłudziałem.Na pewno nie naszym.Kiedy wreszcie dotarłam do domu, pani Zhang powitała mnie pobladła ze wzburzenia. Gdzieś ty była?  krzyknęła. Musimy iść do pracy, a ty jesteś całkiem przemarznięta! Co cisię stało w palec? Siadaj i mów!Posadziła mnie, a wtedy zrozumiałam, że mam odmrożone stopy.Zapłakałam. Co jest?  ponagliła mnie. Odmroziłam palce stóp.Tym razem ból jest potworny  jęknęłam i wybuchłam płaczem.Oparłam się na krześle, próbowałam wygiąć stopę, ale nie mogłam.Zacisnęłam zęby, poczułam, żesłabnę.Pani Zhang uklękła przede mną i zaczęła rozcierać mi stopy.Po chwili odwróciła się, żebynapalić w kangu.Otuliła mi nogi ręcznikiem i nastawiła wodę, która po drodze prawie zamarzła,więc trzeba było długo czekać, aż się zagotuje.Przykryła mnie naszą wielką kołdrą ze skrawków,kompletnie wysłużoną, tłustą i śmierdzącą.Usiadła obok i obejrzała moją rękę.Wyjałowiła igłę w ogniu i zaszyła mi ranę specjalną nicią.Gdy nagle zaniosłam się kaszlem, prawie zerwałam pierwszy szew.Nie zwróciłyśmy na to uwagi, boobie wpatrywałyśmy się w ciemnoczerwoną flegmę na kołdrze tuż pod moją brodą.Pani Zhangsięgnęła po czystą szmatkę i wytarła ją.Zamknęłam oczy.Powoli wracało mi czucie w palcach,poczułam ból.Kiedy miałam już zaopatrzoną ranę, odezwałam się.Nie miałam odwagi otworzyć oczu i spojrzećpani Zhang w twarz. Raczej nie przeżyję tej zimy.Jest tak mrozno, brak mi sił. Ha, ha! Najpewniej obie nie dożyjemy końca przyszłego roku, ale zła pogoda to marnawymówka, żeby mnie zostawiać  zażartowała. Musisz żyć, bo jest ktoś, kto tego pragnie.Proszę,dostałaś dziś list.Szedł tu chyba ponad miesiąc.Podała mi brudną kopertę, na której widniały słowa:  Szwaczka, Daochu, prowincja Shaanxi ,a w środku była pojedyncza złożona kartka.Wyjęłam ją.Wiadomość była krótka; przeczytałam jądziesięć albo dwadzieścia razy.Droga Pani Zhang,Pani dawna towarzyszka Yan, która niedawno zmarła, przekazała mi Pani nazwisko.Powiedziała również, że znała Pani moją matkę, Sang Feng.Jeśli ją Pani spotka, proszęjej przekazać, że ojciec zmarł dwa lata temu.Lu Meng ma się dobrze, a ja wkrótcewychodzę za mąż.Na odwrocie jest nasz adres.Sang YuOczy zaszły mi łzami, popatrzyłam na panią Zhang stojącą nade mną.Zciskałam mocno liścik.Znalazłaś mnie. I co teraz? Mogę wrócić do Szanghaju?  Wiedziałam, że podróż jest niemożliwa. Przecieżwiesz.Kim jest Sang Yu?Usiadła obok i wzięła mnie za rękę.Poczułam silny ból.Pani Zhang tuliła ją, aż rozcięty palec przestał pulsować.Położyła moją dłoń na oparcie krzesła i obróciła się do mnie.Miałam spękanąi przemarzniętą twarz, ale byłam bezpieczna, żyłam.Pani Zhang pogłaskała mnie po włosach,dotknęła mojej blizny.Popatrzyłam w jej łagodne oczy. Moja mała córeczko, nie musisz nic mówić  powiedziała. Przeżyłyśmy razem tyle trudnychchwil.%7łyjemy w nędzy, nie czeka nas żadna przyszłość.Jak długo jeszcze przetrwamy? Nieważne, cozrobiłaś.Uśmiechnęła się do mnie, miała w oczach ból, jak ja.Odwzajemniłam uśmiech i wtuliłampoliczek w jej ciepłą dłoń. Wiem.Ale i tak pani opowiem, bo ziemia jest tak zamarznięta, że nie dam rady wykopać w niejdołu, żeby do niego wyszeptać moją historię. Zaśmiałyśmy się.Pani Zhang wpatrzyła się we mnie.Zapadła cisza, w której słychać było płomień trzaskający w kangu. Niech tak będzie.O czym to opowieść?  zapytała, tuląc mój policzek. O mojej córce, synu i mężu.To list od mojej córki. Poczucie ulgi było dojmujące.Xiong Fazapewnił im bezpieczeństwo.Opowiedziałam jej o moim małżeństwie; o tym, jak Dziadek nie miał odwagi przeciwstawić siętradycji i jak zostawił mnie tamtego dnia; o tym, jak Ma i Ba oddali mnie zamiast Siostry; o tym, cozrobił mi Xiong Fa; o tym, co ja zrobiłam tobie.Słuchała, a ja mówiłam przez łzy.Szlochałam po razpierwszy od przyjazdu, poza płaczem przez sen.Tym razem szybko opanowałam łzy.Czułam się zbytpusta, zbyt zmęczona. Codziennie myślę o synu i żałuję tego, co zrobiłam córce.Zapłakana, budziłam się ze snu,chodziłam po wsi za kulawymi chłopcami, myśląc, że to może mój syn przyjechał, żeby mnieodnalezć.Codziennie wyobrażam sobie moje dzieci.Jakie są? Co o mnie myślą? Jestem tak bardzopani wdzięczna za to, że kochała mnie pani przez te wszystkie lata i nigdy nie wypytywała o powódmojego smutku.Xiong Fa był dobrym ojcem.Pani Zhang przez dłuższą chwilę milczała. Wszyscy wyrządzamy innym straszliwe krzywdy  powiedziała wreszcie. Gdy kończy sięstara dynastia, chcemy wierzyć, że nowa nie dopuści do podobnych tragedii i strat.Ale taka jestnatura dziejów& Cykle ciągną się bez końca. Nie można tego zatrzymać?  spytałam słabo. Rozejrzyj się wokoło.Czy to nie jest koniec cyklu? Wkrótce nastanie nowy początek.Historianaszego kraju liczy pięć tysięcy lat, co rusz potykamy się i upadamy.Może kiedyś dzieci przyjadą tupo ciebie, a ty im wszystko wyjaśnisz. Nie wydaje mi się, żebym miała długo pożyć  powiedziałam, krztusząc się śmiechem. Ktoprzetrwa to szaleństwo? Możesz wszystko spisać& Właśnie.Napisz do nich, opowiedz im wszystko  wymyśliła napoczekaniu. Możesz pisać na skrawkach płótna, zszyjemy je i zrobimy z nich książkę. Pani Zhangsprawiała wrażenie bardzo podekscytowanej, uszczypnęła mnie w policzek na zachętę. Najpierwmusisz wyzdrowieć& Powiemy brygadziście, że jesteś ciężko chora.Jak nie uwierzy, niech tuprzyjdzie.Zostaniesz w domu i będziesz pisać. Ochłonęła nieco, uśmiechnęła się do mnie. Zrobimy pracę za ciebie, i tak kończą się dobre materiały.Pokiwałam głową, przytulając policzek do jej policzka. Tak.Chciałabym im wszystko opowiedzieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl