[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jeśli masz rację, Teodoro, nie odpowiadał za swoje czyny.Przez chwilę złość we mnie szumiała, tak długo marzyłam o tym, bypociągnąć Rafaela do odpowiedzialności za wszystko, co zrobił, ale cóż,nic nie jest takie, jak miało być.- Nigdy mi nie dawało spokoju, jak ktoś tak zły mógł przekazać takdobre geny Joshui, Nisimowi czy Nathanielowi.Nikt z jego krwi nienosi w sobie szaleństwa.Coś musiało go zmienić.Teraz wszystko wydajesię mieć więcej sensu - powiedziałam głucho. - Nie chcesz jego śmierci? Nie nienawidzisz go? - dopytywał Rajzel,wbijając we mnie czujne spojrzenie.- Daj spokój, Rajzelu, przecież znasz mnie lepiej niż ja siebie znam.Nie chcę jego śmierci, jej koszt byłby zbyt wysoki, dla mnie i dla wieluinnych.Nienawidzę tego, czego się dopuścił, ale jeśli był opętany.tozmienia wszystko.Ramię Mirona podtrzymało mnie, nim upadłam.Byłam słabsza niżmyślałam.- Możemy usiąść? Jest kilka spraw, które musimy omówić.Nie słuchając moich protestów, Miron zaniósł mnie do stołu i usadziłna jednym z krzeseł.Archaniołowie zajmowali swoje miejsca.Miron iJoshuą stali za moimi plecami, Azjel opadł na krzesło przy mnie ikorzystając z zamieszania przy stole, szybkim gestem uścisnął mi rękę.Uśmiechnęłam się do niego.Gdyby nie on i jego katana, wiele rzeczyułożyłoby się dziś zupełnie inaczej.- Spłaciłeś swój dług, Azjel - szepnęłam, nachylając się w jego stronę.- Sam decyduję, kiedy go spłacę - odpowiedział z ironicznymuśmiechem.Wystrzyżona czupryna zawadiacko opadała mu czernią na oko.Miałam ochotę sięgnąć do tych kosmyków i odgarnąć je na bok, ale toprzyciągnęłoby zbyt wiele uwagi.Zacisnęłam pięść i tylko się do niegouśmiechnęłam.- Teodoro, przepraszam cię w imieniu Trybunału za to, co cię spotkałow naszych progach.Nic z tego nie było zaplanowane, przeszłaśpomyślnie sąd i ważenie duszy, jesteśmy ci winni przeprosiny za zachowanie jednego z nas -oświadczył Rajzel.- Było warto, jeśli wysłuchacie mnie i pomożecie -powiedziałam poprostu.Teoretycznie, jeśli wciąż obowiązywałby protokół, potrzebny byłbymi szanowany anioł, domagający się ze mną wotum nieufności dlaRafaela.Gabriel upierał się, że to on wystąpi, choć zmniejszałoby tonasze szanse na wygraną w głosowaniu i ściągało na niego pewneniebezpieczeństwo.Szczęśliwie jednak złamano tu dziś wystarczającowiele zasad, bym mogła całkowicie zignorować protokół i bez zbędnychuprzejmości przejść do rzeczy.Opowiedziałam o ośrodku Rafaela, o pisklakach, które tam więził.Joshuą pokazał zdjęcia, które zrobiliśmy w czasie akcji odbijaniadzieciaków.Bez słowa rozkładał na stole fotografie wychudzonych,wystraszonych dzieci i warunków, w jakich żyły.Na koniec zostawiłzdjęcia tronów, palących szkołę do fundamentów.Archaniołowieoglądali je wstrząśnięci.Gdy mówiłam, słyszałam westchnienie kobiety,która musiała być żoną Rafaela.Stała niedaleko stołu i dociskała dłoniedo skroni.- Rozumiem, że nie wiedzieliście i nie pochwalacie tego, jaki byłstosunek Rafaela do mieszańców? - zapytałam wprost.- Teodoro, u podstaw religii katolickiej leży historia Syna Bożego,którego matka była ludzką kobietą.Jak się domyślasz, nienawiść domieszańców jest sprzeczna z naszymi wierzeniami - powiedział Rajzel.- Nie dotyczy to nephilimów? - zapytałam, wiedząc, że nadal nie zdająsobie sprawy, kim jest Nisim. Zmarszczył się.- Wedle Starego Testamentu, nie wolno nam spółko-wać i rozmnażaćsię z ludzkimi kobietami.- A czyż w Nowym Testamencie nie jest napisane, by odrzucaćgrzech, nie grzeszników? Poza tym nie rozumiem, czemu grzechy ojcówmiałyby spadać na synów i córki.- Czemu ci na tym zależy tak bardzo? - Rajzel znów obdarzał mnietym swoim wszystkowiedzącym uśmieszkiem.- Rafael ścigał i zabijał nephilimy, chcę mieć pewność, że niepodzielacie jego opinii.Wśród uwięzionych była czwórka takich dzieci.Czy waszym zdaniem zasłużyły na to cierpienie? Zasłużyły na ogieńtronów? - odparłam wymijająco.- Oczywiście, że nie.- Dobrze więc.Chcę zapewnienia, że żadne z was nie zamierzaskrzywdzić żadnego nephilima ani mieszańca i odcinacie się od politykinienawiści rasowej Rafaela.- Dostaniesz to na piśmie - powiedział Michał z uśmiechem.- Wspaniale.- Uśmiechnęłam się.- Powstanie szkoła dla takich dzieci,wiem aż za dobrze, jak trudne jest mieszane dziedzictwo.Z akt ośrodkawynika, że większość tych dzieci to sieroty, z ręki Rafaela, niestety.Szkołę poprowadzi Nisim, syn Rafaela, i on będzie miał ostatnie słowo wkwestiach organizacyjnych.Oczekuję od was pomocy, także finansowej,tym dzieciom nie może już nigdy zabraknąć niczego.Będą potrzebowałyszkolenia i opieki i zamierzam dopilnować, by ją dostały, a wy maciewobec nich zobowiązania.Przez stulecia pod waszym nosem miał miejsce obrzydliwy proceder i nie powstrzymaliście go.Czas to naprawić - powiedziałam kategorycznym tonem, stukając palcemw plik fotografii rozrzucony na stole.Michał uśmiechał się pod nosem.Długie godziny wbijał mi do głowy,że mam być uprzejma, grzeczna i zwracać się do wszystkich archaniołówz atencją i szacunkiem.Starałam się, ale przebicie na wylot anielską staląosłabiło nieco moje pokłady dobrego wychowania.Czasem brutalnaprawda działa lepiej niż miękkie słówka.Nikt nie protestował.Chciałam już wstać, wyjść stąd, skulić się w łóżku i lizać rany, alezatrzymał mnie głos Azjela.- Jest jeszcze jedna sprawa związana z Dorą.Pomogła mi odkryćwysoce niepokojący proceder Rafaela.Nie tylko wykorzystywał tronyniezgodnie z przeznaczeniem, ale też fałszował wyroki.Składam wnioseko wotum nieufności wobec niego i odsunięcie go od władzy nad aniołamipotęgi - powiedział oficjalnie.Wśród archaniołów zapanowało poruszenie.Fałszowanie wyrokówbyło świętokradztwem.- Jesteś pewien? - zapytał milczący cały czas mężczyzna, któryś znieznanych mi archaniołów.Azjel przytaknął spokojnie.Najwidoczniej sprawdził, że wyrok naNathaniela nie istniał.- Czy chcesz objąć władzę nad aniołami potęgi, Abad-donie?Azjel skrzywił się, jakby połknął cytrynę.- Uchowaj, Panie, za wiele biurokracji [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl