[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co on wymyślił? Co zamierza? Nie doszła jeszcze do żadnychwniosków, gdy znów zadzwięczał telefon.Weronika.- I co? - spytała.- Co znaczy i co"? - zniecierpliwiła się Olga.- Rozumiesz coś z tego? O czym on mówił? I dlaczego się tak dziwnie żegnał?- Wiesz, doradzałam mu, żeby wziął parę dni wolnego i gdzieś wyjechał, więc możepostanowił.- No tak.To by było całkiem rozsądne.A o co chodziło z tym Baltazarem?- Nie mam pojęcia - przyznała Olga szczerze.- Może to jakiś pisarz albo bohater literacki? - zastanawiała się Weronika.- Trzeba byspytać Hankę - dodała.W tym momencie Olga wpadła na pewien pomysł.- Wiem - powiedziała.- To chyba jego bohater.To znaczy z jego opowiadania.Poszukam.- Dobra.A Hanka odzywała się do ciebie? - zmieniła gładko temat Weronika.- Nie.- Do mnie też nie.Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.Cóż, będziemy wkontakcie.Na razie.Odkładając słuchawkę, Olga myślała intensywnie.Imię Baltazar wywołało w niej jakieśniezbyt miłe skojarzenia, ale nie pamiętała, jakie paskudne przygody go spotkały.Spojrzałana zegarek, minęła już siódma.Odłożyła poszukiwania Baltazara na pózniej, bo przecież zagodzinę spodziewała się Rafała, a kolacja była dopiero na etapie planowania.Wróciła do kuchni i zabrała się do przyrządzania sałatki, ale weekendowy nastrój uciekłbezpowrotnie.Rafał zjawił się kilka minut po ósmej.Opowiedział krótko o zaległej papierkowejrobocie, którą musiał dzisiaj wykonać, i zasiedli we dwójkę do stołu.- Masz pozdrowienia od Igora - powiedział na zakończenie relacji z niedawnejeskapady z Igorem i Januszem w Tatry Bielskie.- To miło, że o mnie pamięta.Podziękuj mu - odparła i szybko zmieniła temat: - A cosłychać u Agnieszki? Dawno jej nie widziałam.Wciąż taka zapracowana? - spytała.Rafał westchnął ciężko.Wiedział, że ten temat prędzej czy pózniej wypłynie.Sięgnąłpo kieliszek i powiedział spokojnie:- To już zamknięty rozdział, Oluś.Nie zdziwiło jej to zbytnio, jakby mimo wszystko się tego spodziewała. - Rozumiem.Ale dlaczego? Wydawało się, że doskonale do siebie pasujecie, wspólnapraca, wspólne zainteresowania.Zdążyłam ją polubić.- Ja też.Ale to wszystko.Nie wiem, siostrzyczko.Po prostu.nie wyszło.Zapadło milczenie, lecz to im nie przeszkadzało.Znali się na tyle dobrze, że umieli zesobą milczeć.- Powiedz, mój drogi, dlaczego nam się nie udaje? - zapytała po chwili Olga.- Nam? - Spojrzał na nią badawczo.Wytrzymała jego wzrok.- Nam - potwierdziła.- Co jest z nami nie tak? Jesteśmy zbyt samolubni,skoncentrowani na karierze, a może zbyt samowystarczalni? To, że świat się zmienił, niczegonie tłumaczy.Przecież dzisiaj, tak samo jak dawniej, każdy chce być kochany.- Nie wiem - powtórzył Rafał.- Może nasze związki stały się zbyt łatwe, zbytprzypadkowe.Nie umiemy się wzajemnie odnalezć.Było już bardzo pózno, gdy Rafał żegnał się z siostrą.Po jego wyjściu Olga stała chwilęw przedpokoju, zastanawiając się, co takiego pilnego miała zrobić.Ach, prawda, opowiadanieo Baltazarze, pomyślała.Do jutra nie ucieknie.Była zbyt zmęczona, marzyła tylko o gorącejkąpieli i miękkiej poduszce.Niedzielny poranek wstał szary i mglisty, jakby naznaczony smutkiem i pożegnaniemwakacji.Olga obudziła się pózno i zamierzała trochę poleniuchować, ale dzwonek telefonuprzywołał ją do porządku.Tym razem to był Eryk Szwajcowski, obiecała, że wpadnie kołopołudnia, i wróciła do łóżka z kubkiem kawy.Wracając z Jesiennej Przystani, wstąpiła do chińskiej knajpki na obiad.Dopierowieczorem przypomniała sobie, że powinna odszukać opowiadanie Cyryla.Sięgnęła do szafy,gdzie stały opasłe segregatory i teczki pełne najróżniejszych dokumentów.Nim minęło półgodziny, miała w ręku stary numer czasopisma Persona", w którym ukazało się opowiadanieCyryla Droga Baltazara".Usiadła wygodnie w fotelu i zagłębiła się w lekturze.- Cholera - powiedziała głośno, zatrzaskując z impetem leżące na kolanach pismo.- Coja mam zrobić? - spojrzała bezradnie na porzuconą gazetę, a potem na telefon.Wstała iwykręciła numer Weroniki.- Znalazłam Baltazara - oznajmiła.- I co?- yle.Wiem już, jaką drogę wybiera.Nie będę opisywać szczegółów, w każdym raziebezwzględnie zdradzony, upokorzony i porzucony przez ukochaną postanawia popełnićsamobójstwo.- I?- I wykonuje swój zamiar.W telefonie zapadła cisza.Weronika widocznie oswajała się z wiadomościami.- Olga, nie myślisz chyba, że.- nie dokończyła.- Nie.Oczywiście, że nie - powiedziała szybko Olga.- Ale nie wiem, co robić - dodała.- Może powinnyśmy do niego pojechać?- Nie zechce z nami rozmawiać.Albo nas wyśmieje.Nie doszły do żadnych konkretnych wniosków i pożegnały się w ponurych nastrojach.Olga próbowała się czymś zająć, ale nie mogła znalezć sobie miejsca.Kilkakrotnie próbowaładodzwonić się do Cyryla - bez skutku, domowy telefon nie odpowiadał, komórkę miałwyłączoną.Wreszcie odnalazła notatnik z adresami i wyszukała numer do radia.Udało jej sięzłapać realizatora, z którym Cyryl był w dość bliskich relacjach.Przedstawiła się i zapytała oprzyjaciela.- Nie wiesz, co się z nim dzieje? Nie mogę się do niego dodzwonić.- No jasne.Od dzisiaj jest na urlopie.Nie będzie go co najmniej tydzień.- Ale w domu też go nie ma.Myślisz, że gdzieś wyjechał? - Na sto procent nie mam pewności, ale wspominał coś o Tatrach.Olga wstrzymała na chwilę oddech.Poczuła biegnący wzdłuż kręgosłupa zimnydreszcz.- Halo, jesteś tam?- Tak.Dzięki za informacje.Spróbuję go jeszcze złapać.Na razie.- Odłożyłasłuchawkę.- Niech to szlag! - mruknęła do siebie.Usiadła, zastanawiając się nad czymś bardzo głęboko.Szybko podjęła decyzję [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Co on wymyślił? Co zamierza? Nie doszła jeszcze do żadnychwniosków, gdy znów zadzwięczał telefon.Weronika.- I co? - spytała.- Co znaczy i co"? - zniecierpliwiła się Olga.- Rozumiesz coś z tego? O czym on mówił? I dlaczego się tak dziwnie żegnał?- Wiesz, doradzałam mu, żeby wziął parę dni wolnego i gdzieś wyjechał, więc możepostanowił.- No tak.To by było całkiem rozsądne.A o co chodziło z tym Baltazarem?- Nie mam pojęcia - przyznała Olga szczerze.- Może to jakiś pisarz albo bohater literacki? - zastanawiała się Weronika.- Trzeba byspytać Hankę - dodała.W tym momencie Olga wpadła na pewien pomysł.- Wiem - powiedziała.- To chyba jego bohater.To znaczy z jego opowiadania.Poszukam.- Dobra.A Hanka odzywała się do ciebie? - zmieniła gładko temat Weronika.- Nie.- Do mnie też nie.Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.Cóż, będziemy wkontakcie.Na razie.Odkładając słuchawkę, Olga myślała intensywnie.Imię Baltazar wywołało w niej jakieśniezbyt miłe skojarzenia, ale nie pamiętała, jakie paskudne przygody go spotkały.Spojrzałana zegarek, minęła już siódma.Odłożyła poszukiwania Baltazara na pózniej, bo przecież zagodzinę spodziewała się Rafała, a kolacja była dopiero na etapie planowania.Wróciła do kuchni i zabrała się do przyrządzania sałatki, ale weekendowy nastrój uciekłbezpowrotnie.Rafał zjawił się kilka minut po ósmej.Opowiedział krótko o zaległej papierkowejrobocie, którą musiał dzisiaj wykonać, i zasiedli we dwójkę do stołu.- Masz pozdrowienia od Igora - powiedział na zakończenie relacji z niedawnejeskapady z Igorem i Januszem w Tatry Bielskie.- To miło, że o mnie pamięta.Podziękuj mu - odparła i szybko zmieniła temat: - A cosłychać u Agnieszki? Dawno jej nie widziałam.Wciąż taka zapracowana? - spytała.Rafał westchnął ciężko.Wiedział, że ten temat prędzej czy pózniej wypłynie.Sięgnąłpo kieliszek i powiedział spokojnie:- To już zamknięty rozdział, Oluś.Nie zdziwiło jej to zbytnio, jakby mimo wszystko się tego spodziewała. - Rozumiem.Ale dlaczego? Wydawało się, że doskonale do siebie pasujecie, wspólnapraca, wspólne zainteresowania.Zdążyłam ją polubić.- Ja też.Ale to wszystko.Nie wiem, siostrzyczko.Po prostu.nie wyszło.Zapadło milczenie, lecz to im nie przeszkadzało.Znali się na tyle dobrze, że umieli zesobą milczeć.- Powiedz, mój drogi, dlaczego nam się nie udaje? - zapytała po chwili Olga.- Nam? - Spojrzał na nią badawczo.Wytrzymała jego wzrok.- Nam - potwierdziła.- Co jest z nami nie tak? Jesteśmy zbyt samolubni,skoncentrowani na karierze, a może zbyt samowystarczalni? To, że świat się zmienił, niczegonie tłumaczy.Przecież dzisiaj, tak samo jak dawniej, każdy chce być kochany.- Nie wiem - powtórzył Rafał.- Może nasze związki stały się zbyt łatwe, zbytprzypadkowe.Nie umiemy się wzajemnie odnalezć.Było już bardzo pózno, gdy Rafał żegnał się z siostrą.Po jego wyjściu Olga stała chwilęw przedpokoju, zastanawiając się, co takiego pilnego miała zrobić.Ach, prawda, opowiadanieo Baltazarze, pomyślała.Do jutra nie ucieknie.Była zbyt zmęczona, marzyła tylko o gorącejkąpieli i miękkiej poduszce.Niedzielny poranek wstał szary i mglisty, jakby naznaczony smutkiem i pożegnaniemwakacji.Olga obudziła się pózno i zamierzała trochę poleniuchować, ale dzwonek telefonuprzywołał ją do porządku.Tym razem to był Eryk Szwajcowski, obiecała, że wpadnie kołopołudnia, i wróciła do łóżka z kubkiem kawy.Wracając z Jesiennej Przystani, wstąpiła do chińskiej knajpki na obiad.Dopierowieczorem przypomniała sobie, że powinna odszukać opowiadanie Cyryla.Sięgnęła do szafy,gdzie stały opasłe segregatory i teczki pełne najróżniejszych dokumentów.Nim minęło półgodziny, miała w ręku stary numer czasopisma Persona", w którym ukazało się opowiadanieCyryla Droga Baltazara".Usiadła wygodnie w fotelu i zagłębiła się w lekturze.- Cholera - powiedziała głośno, zatrzaskując z impetem leżące na kolanach pismo.- Coja mam zrobić? - spojrzała bezradnie na porzuconą gazetę, a potem na telefon.Wstała iwykręciła numer Weroniki.- Znalazłam Baltazara - oznajmiła.- I co?- yle.Wiem już, jaką drogę wybiera.Nie będę opisywać szczegółów, w każdym raziebezwzględnie zdradzony, upokorzony i porzucony przez ukochaną postanawia popełnićsamobójstwo.- I?- I wykonuje swój zamiar.W telefonie zapadła cisza.Weronika widocznie oswajała się z wiadomościami.- Olga, nie myślisz chyba, że.- nie dokończyła.- Nie.Oczywiście, że nie - powiedziała szybko Olga.- Ale nie wiem, co robić - dodała.- Może powinnyśmy do niego pojechać?- Nie zechce z nami rozmawiać.Albo nas wyśmieje.Nie doszły do żadnych konkretnych wniosków i pożegnały się w ponurych nastrojach.Olga próbowała się czymś zająć, ale nie mogła znalezć sobie miejsca.Kilkakrotnie próbowaładodzwonić się do Cyryla - bez skutku, domowy telefon nie odpowiadał, komórkę miałwyłączoną.Wreszcie odnalazła notatnik z adresami i wyszukała numer do radia.Udało jej sięzłapać realizatora, z którym Cyryl był w dość bliskich relacjach.Przedstawiła się i zapytała oprzyjaciela.- Nie wiesz, co się z nim dzieje? Nie mogę się do niego dodzwonić.- No jasne.Od dzisiaj jest na urlopie.Nie będzie go co najmniej tydzień.- Ale w domu też go nie ma.Myślisz, że gdzieś wyjechał? - Na sto procent nie mam pewności, ale wspominał coś o Tatrach.Olga wstrzymała na chwilę oddech.Poczuła biegnący wzdłuż kręgosłupa zimnydreszcz.- Halo, jesteś tam?- Tak.Dzięki za informacje.Spróbuję go jeszcze złapać.Na razie.- Odłożyłasłuchawkę.- Niech to szlag! - mruknęła do siebie.Usiadła, zastanawiając się nad czymś bardzo głęboko.Szybko podjęła decyzję [ Pobierz całość w formacie PDF ]