[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zacząłbiec po śliskiej powierzchni, cały czas zerkając na prowadzącą tuż obok drogę.Niedaleko,w świetle włączonych reflektorów, stała grupa mężczyzn.Rozmawiali, pijąc piwo z puszki.Thomas przebiegł niemal nad ich głowami, strząsnął nawet trochę świeżego śniegu, ale żadenz mężczyzn nie zwrócił na to uwagi.Doszedł do końca dachu i ruszył dalej po rusztowaniuwzdłuż budynku.Niezauważony przez nikogo, dotarł do sąsiedniej działki, na której znajdowałsię niewielki warsztat samochodowy.Wewnątrz otwartego garażu kilku czterech, może pięciu mężczyzn było w trakcie rozbierania bentleya.Samochód miał najwyrazniej zostać sprzedanyna części, mężczyzni właśnie mocowali się z silnikiem.Thomas przeskoczył na dach stojącejw pobliżu wiaty samochodowej.Zrobiony z pleksi zatrzeszczał złowieszczo pod jego ciężarem.Następna wiata była oddalona o jakieś pół metra od tej, po której dachu właśnie szedł.Przezszczeliny leciały płatki śniegu, padały na stojące pod wiatą czarne bmw.Jeden z mężczyznpracujących przy bentleyu obejrzał się.Szturchnął drugiego. Co się stało? Słyszałeś coś? Słyszę, jak pierdzisz, a poza tym nic. Drugi mężczyzna pochylił się i znów zajął siębłyszczącym silnikiem V8. Pomóż mi, do cholery! rzucił poirytowany.Pierwszy odwrócił się i chwycił za kołowrotek, do którego przymocowany był silnik.Pociągnął za łańcuch tak mocno, że metal głośno zazgrzytał.Thomas ruszył dalej na czworakach po delikatnym dachu wiaty i zaczął się powoli zbliżaćdo pracujących pod nim mężczyzn.Obserwował ich przez niewielką szparę.Mężczyzni byliskupieni na kołowrotku.Cały czas patrzyli do góry i na pewno zobaczyliby go, gdyby próbowałprzeskoczyć na kolejny dach.Przeczołgał się więc na drugi kraniec wiaty, gdzie stał cały rządzłomowanych wraków.Były zmiażdżone, płaskie, leżały jeden na drugim, w czterech warstwach.Ruszył po nich.Kiedy dotarł do ostatniego samochodu, zatrzymał się i zaczął się przyglądaćplacykowi, na którym leżały baraki Slavrosa.Z pierwszego dochodziło głośne techno.Z okienostatniego, w którym były striptizerki, padało czerwone światło.To pewnie pod tym budynkiemjest burdel, pomyślał.Zszedł ze sterty wraków i ruszył przez plac.Zaciągnął kaptur na głowęi podszedł do drzwi.Przez niewielką szybę dostrzegł, że lokal jest pusty.Wolałby, żeby ruch byłnieco większy, bo łatwiej byłoby mu ukryć się wśród innych.Pchnął drzwi i wszedł dooświetlonej na czerwono sali.Poczuł kwaśną woń potu i piwa.Z baru na drugim końcu lokaludochodził nieprzerwany szum prądnicy, poza tym panowała cisza.Wyjął z kieszeni nóż dosteków i ukrył go w rękawie.Podszedł do baru, a potem ruszył dalej, na zaplecze, gdzie stałyskrzynki z alkoholem i palety z piwem.Gdzieś w głębi zauważył otwarte drzwi; stał przy nichmężczyzna i rozmawiał przez komórkę.Thomas rozejrzał się po niewielkim pomieszczeniu.Obok prądnicy zauważył mały otwór w podłodze.Przemknął obok drzwi i dotarł do klapy.Byłaotwarta, zauważył prowadzące w dół strome schody.Postanowił zejść na dół, drewniane stopniezatrzeszczały.Wąski piwniczny korytarz oświetlała zamocowana na suficie świetlówka, światłomigotało.Uderzył go odór odchodów, zakasłał i poczuł, że zbiera mu się na wymioty.Szybkoruszył przed siebie.Po obu stronach korytarza były drzwi, zza niektórych dochodziły głośne jękii krzyki.Usłyszał kroki na schodach, po chwili zobaczył czyjeś duże buty.Szybko podszedł donajbliższych drzwi, przyłożył do nich ucho i zaczął nasłuchiwać.W pokoju było cicho, otworzyłdrzwi i wszedł do środka.Minęła chwila, zanim jego oczy przyzwyczaiły się do ciemności.Nawąskiej kozetce w rogu leżała chuda dziewczyna w brudnej koszuli nocnej.Jej blada skóraniemal świeciła w mroku, długie, zmierzwione włosy sterczały na wszystkie strony.Kiedy się doniej zbliżył, automatycznie uniosła koszulę, obnażając łono.Thomas zauważył dwie głębokierysy po wewnętrznej stronie ud.Dziewczyna leżała na łóżku, wpatrując się w sufit, i cicho nuciłakołysankę.Thomas podszedł, zsunął jej koszulę na nogi.Dziewczyna przestała nucić, powoliodwróciła głowę i spojrzała na niego ze zdziwieniem. Potrzebuję twojej pomocy powiedział Thomas. %7łebyśmy wszyscy mogli opuścićto miejsce.Szukam dziewczyny, mniej więcej w twoim wieku.Ma na imię Masza.Wiesz,w którym jest pokoju?Dziewczyna uśmiechnęła się, odwróciła od niego wzrok i znów zaczęła się wpatrywaćw sufit.Podciągnęła sukienkę i zaczęła nucić kołysankę.Thomas odszedł od kozetki, stanął przy drzwiach i nasłuchiwał.Nie dochodziły do niegożadne dzwięki.Uchylił ostrożnie drzwi i wyjrzał na korytarz.Był pusty.Pomyślał, że jeśli chceznalezć Maszę, musi zajrzeć do wszystkich pokojów po kolei, niezależnie od tego, czy są tamklienci, czy nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Zacząłbiec po śliskiej powierzchni, cały czas zerkając na prowadzącą tuż obok drogę.Niedaleko,w świetle włączonych reflektorów, stała grupa mężczyzn.Rozmawiali, pijąc piwo z puszki.Thomas przebiegł niemal nad ich głowami, strząsnął nawet trochę świeżego śniegu, ale żadenz mężczyzn nie zwrócił na to uwagi.Doszedł do końca dachu i ruszył dalej po rusztowaniuwzdłuż budynku.Niezauważony przez nikogo, dotarł do sąsiedniej działki, na której znajdowałsię niewielki warsztat samochodowy.Wewnątrz otwartego garażu kilku czterech, może pięciu mężczyzn było w trakcie rozbierania bentleya.Samochód miał najwyrazniej zostać sprzedanyna części, mężczyzni właśnie mocowali się z silnikiem.Thomas przeskoczył na dach stojącejw pobliżu wiaty samochodowej.Zrobiony z pleksi zatrzeszczał złowieszczo pod jego ciężarem.Następna wiata była oddalona o jakieś pół metra od tej, po której dachu właśnie szedł.Przezszczeliny leciały płatki śniegu, padały na stojące pod wiatą czarne bmw.Jeden z mężczyznpracujących przy bentleyu obejrzał się.Szturchnął drugiego. Co się stało? Słyszałeś coś? Słyszę, jak pierdzisz, a poza tym nic. Drugi mężczyzna pochylił się i znów zajął siębłyszczącym silnikiem V8. Pomóż mi, do cholery! rzucił poirytowany.Pierwszy odwrócił się i chwycił za kołowrotek, do którego przymocowany był silnik.Pociągnął za łańcuch tak mocno, że metal głośno zazgrzytał.Thomas ruszył dalej na czworakach po delikatnym dachu wiaty i zaczął się powoli zbliżaćdo pracujących pod nim mężczyzn.Obserwował ich przez niewielką szparę.Mężczyzni byliskupieni na kołowrotku.Cały czas patrzyli do góry i na pewno zobaczyliby go, gdyby próbowałprzeskoczyć na kolejny dach.Przeczołgał się więc na drugi kraniec wiaty, gdzie stał cały rządzłomowanych wraków.Były zmiażdżone, płaskie, leżały jeden na drugim, w czterech warstwach.Ruszył po nich.Kiedy dotarł do ostatniego samochodu, zatrzymał się i zaczął się przyglądaćplacykowi, na którym leżały baraki Slavrosa.Z pierwszego dochodziło głośne techno.Z okienostatniego, w którym były striptizerki, padało czerwone światło.To pewnie pod tym budynkiemjest burdel, pomyślał.Zszedł ze sterty wraków i ruszył przez plac.Zaciągnął kaptur na głowęi podszedł do drzwi.Przez niewielką szybę dostrzegł, że lokal jest pusty.Wolałby, żeby ruch byłnieco większy, bo łatwiej byłoby mu ukryć się wśród innych.Pchnął drzwi i wszedł dooświetlonej na czerwono sali.Poczuł kwaśną woń potu i piwa.Z baru na drugim końcu lokaludochodził nieprzerwany szum prądnicy, poza tym panowała cisza.Wyjął z kieszeni nóż dosteków i ukrył go w rękawie.Podszedł do baru, a potem ruszył dalej, na zaplecze, gdzie stałyskrzynki z alkoholem i palety z piwem.Gdzieś w głębi zauważył otwarte drzwi; stał przy nichmężczyzna i rozmawiał przez komórkę.Thomas rozejrzał się po niewielkim pomieszczeniu.Obok prądnicy zauważył mały otwór w podłodze.Przemknął obok drzwi i dotarł do klapy.Byłaotwarta, zauważył prowadzące w dół strome schody.Postanowił zejść na dół, drewniane stopniezatrzeszczały.Wąski piwniczny korytarz oświetlała zamocowana na suficie świetlówka, światłomigotało.Uderzył go odór odchodów, zakasłał i poczuł, że zbiera mu się na wymioty.Szybkoruszył przed siebie.Po obu stronach korytarza były drzwi, zza niektórych dochodziły głośne jękii krzyki.Usłyszał kroki na schodach, po chwili zobaczył czyjeś duże buty.Szybko podszedł donajbliższych drzwi, przyłożył do nich ucho i zaczął nasłuchiwać.W pokoju było cicho, otworzyłdrzwi i wszedł do środka.Minęła chwila, zanim jego oczy przyzwyczaiły się do ciemności.Nawąskiej kozetce w rogu leżała chuda dziewczyna w brudnej koszuli nocnej.Jej blada skóraniemal świeciła w mroku, długie, zmierzwione włosy sterczały na wszystkie strony.Kiedy się doniej zbliżył, automatycznie uniosła koszulę, obnażając łono.Thomas zauważył dwie głębokierysy po wewnętrznej stronie ud.Dziewczyna leżała na łóżku, wpatrując się w sufit, i cicho nuciłakołysankę.Thomas podszedł, zsunął jej koszulę na nogi.Dziewczyna przestała nucić, powoliodwróciła głowę i spojrzała na niego ze zdziwieniem. Potrzebuję twojej pomocy powiedział Thomas. %7łebyśmy wszyscy mogli opuścićto miejsce.Szukam dziewczyny, mniej więcej w twoim wieku.Ma na imię Masza.Wiesz,w którym jest pokoju?Dziewczyna uśmiechnęła się, odwróciła od niego wzrok i znów zaczęła się wpatrywaćw sufit.Podciągnęła sukienkę i zaczęła nucić kołysankę.Thomas odszedł od kozetki, stanął przy drzwiach i nasłuchiwał.Nie dochodziły do niegożadne dzwięki.Uchylił ostrożnie drzwi i wyjrzał na korytarz.Był pusty.Pomyślał, że jeśli chceznalezć Maszę, musi zajrzeć do wszystkich pokojów po kolei, niezależnie od tego, czy są tamklienci, czy nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]