[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co?- Masz prawo do ochrony policyjnej.Usta Erika zaczynają drżeć, oczy wypełniają się łzami.- To to chciałeś mi powiedzieć? %7łe Josef uciekł?- Tak.Erik czuje taką ulgę, że najchętniej położyłby się na podłodze i zasnął.Szybkimruchem ociera łzy.- Kiedy to się stało?- Wczoraj wieczorem.zabił pielęgniarkę i poważnie zranił jednego mężczyznę -wzdycha ciężko Joona.Erik kiwa głową, podczas gdy myśli układają się w nowy, przerażający wzór.- Przyszedł do nas w środku nocy i zabrał Benjamina.- Co ty mówisz?- Zabrał Benjamina.- Widziałeś go?- Ja nie, ale Simone.- Co się stało?- Ktoś wstrzyknął Simone silny środek znieczulający - mówi Erik powoli.- Przedchwilą dostałem wyniki badań, to preparat o nazwie Alfentanyl, używany przy dużychoperacjach chirurgicznych.- Ale dobrze się czuje?- Wyjdzie z tego.Joona kiwa głową i notuje nazwę leku.- Simone twierdzi, że Josef zabrał Benjamina?- Nie widziała twarzy.- Rozumiem.- Znajdziecie Josefa?- Znajdziemy, zaufaj mi.Policja w całym kraju postawiona została w stan gotowości -odpowiada Joona.- Chłopak jest ciężko ranny.Daleko nie zajdzie.- Ale nie macie żadnych śladów?Joona spogląda na Erika, nie okazując żadnych emocji.- Myślę, że szybko go złapiemy.- To dobrze.- Gdzie byłeś, kiedy przyszedł do waszego domu?- Spałem w pokoju gościnnym - wyjaśnia Erik.- Zażyłem tabletkę i nic nie słyszałem.- Czyli jak do was przyszedł, widział tylko Simone w sypialni?- Najprawdopodobniej.- Coś tu nie pasuje - mówi Joona.- Aatwo nie zauważyć gościnnego, przypomina garderobę, a jeśli drzwi do toalety sąotwarte, zasłaniają wejście do niego.- Nie o to chodzi.Chciałem powiedzieć, że to nie pasuje do Josefa.On nie dajezastrzyków, jest o wiele bardziej agresywny.- Może tylko dla nas wygląda to na agresywne zachowanie? - podsuwa Erik.- Co masz na myśli?- Może on cały czas doskonale wie, co robi.Pomyśl sam, nie znalezliście na nim śladukrwi ojca.- Nie, ale.- To wskazuje na to, że działa pragmatycznie, na zimno.Może postanowił zemścić się na mnie, zabierając Benjamina.Zapada cisza.Kątem oka Erik widzi, jak blondynka stoi przy ekspresie, popijająckawę małymi łyczkami i spoglądając przez okno na budynki szpitala.Joona wbija wzrok w stół, potem patrzy Erikowi w oczy i mówi z głębi serca tymswoim miękkim, fińskim akcentem:- Naprawdę, Erik, bardzo mi przykro.*Pożegnawszy się z Jooną, Erik idzie do swojego gabinetu, w którym sypia, kiedyzostaje w szpitalu na noc.Nie może uwierzyć, że Benjamin został porwany.To po prostu zbytniewiarygodne, zbyt absurdalne, żeby ktoś obcy wdarł się do ich mieszkania i wywlókł goprzez przedpokój na klatkę schodową, w dół na ulicę i gdzieś dalej.Nic się nie zgadza.To nie mógł być Josef Ek.Nie wierzy w to.To niemożliwe.Czując, że to wszystko zaczyna go powoli przerastać, siada przy swoim zniszczonymbiurku i dzwoni, dzwoni, dzwoni raz za razem do tych samych ludzi, jakby z tonu ich głosówmógł wyczytać, czy przypadkiem coś ważnego nie umknęło ich uwadze, czy nie kłamią albonie ukrywają informacji.Czuje się jak histeryk, kiedy trzy razy z rzędu dzwoni do Aidy.Zapierwszym razem pyta, czy Benjamin miał jakieś plany na weekend.Za drugim, czy manumer telefonu do jakichś innych jego przyjaciół.Nie wie już, z kim Benjamin koleguje się wszkole.Za trzecim pyta, czy nie pokłócili się z Benjaminem, a następnie daje jej wszystkienumery telefonów, pod którymi może go złapać, łącznie z numerem do szpitala i komórkąSimone.Dzwoni jeszcze raz do Dawida, żeby potwierdzić, że nie widział Benjamina odwczorajszych lekcji.Wtedy zaczyna wydzwaniać na policję.Pyta, co się dzieje, czy cośznalezli.Potem dzwoni do wszystkich szpitali w okręgu sztokholmskim.Dziesiąty razwystukuje numer wyłączonej komórki Benjamina, a potem telefonuje do Joony,podniesionym głosem domagając się od niego zintensyfikowania poszukiwań i wezwaniaposiłków.Potem błaga go, żeby zrobił wszystko, co w jego mocy.Erik idzie w kierunku pokoju, w którym leży Simone, ale nie wchodzi do środka.Zciany wirują mu przed oczami, czuje się osaczony.Mózg walczy o zrozumienie sytuacji.Wgłowie nieprzerwanie kołacze mu się jedna myśl: Znajdę Benjamina, znajdę Beniamina.Przez okienko w drzwiach patrzy na swoją żonę.Nie śpi, ale wygląda na zagubioną -twarz ma zmęczoną, wargi blade, cienie pod oczami jeszcze pociemniały.Jej rudo - blondwłosy są splątane i mokre od potu.Bawi się obrączką, kręci nią i dociska do stawu palca.Erikprzeciąga ręką przez włosy, a kiedy dotyka brody, czuje twardy zarost.Simone patrzy naniego, ale twarz ma nieruchorną.Erik wchodzi do środka i siada ciężko obok niej.Simone zerka na męża i spuszczawzrok.Erik widzi, jak jej usta wykrzywiają się w bolesnym skurczu.Wielkie łzy wypełniająjej oczy, nos czerwienieje od płaczu.- Benjamin próbował mnie złapać, chwycić za rękę - szepce Simone.- A ja tylkoleżałam, nie mogłam się ruszyć.Erik łamiącym głosem mówi jej to, co usłyszał od Joony:- Właśnie się dowiedziałem, że Josef Ek uciekł, wczoraj wieczorem.- Zimno mi - szepce Simone.Usiłuje okryć ją jasnoniebieskim szpitalnym kocem, ona jednak odtrąca jego rękę.- To twoja wina - syczy.- Tak cię cholernie ciągnęło do tej hipnozy, że.- Przestań, Simone, to nie moja wina, starałem się ratować człowieka, taką mam pracę,że.- A twój syn? On się nie liczy?! - krzyczy Simone.Kiedy Erik próbuje jej dotknąć, odpycha go.- Dzwonię do taty - oznajmia drżącym głosem.- On mi pomoże odnalezć Benjamina.- Nie chcę, żebyś do niego dzwoniła.- Wiedziałam, że to powiesz, ale tak naprawdę mam to w dupie.Chcę tylko odzyskaćBenjamina.- Znajdę go, Sixan [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Co?- Masz prawo do ochrony policyjnej.Usta Erika zaczynają drżeć, oczy wypełniają się łzami.- To to chciałeś mi powiedzieć? %7łe Josef uciekł?- Tak.Erik czuje taką ulgę, że najchętniej położyłby się na podłodze i zasnął.Szybkimruchem ociera łzy.- Kiedy to się stało?- Wczoraj wieczorem.zabił pielęgniarkę i poważnie zranił jednego mężczyznę -wzdycha ciężko Joona.Erik kiwa głową, podczas gdy myśli układają się w nowy, przerażający wzór.- Przyszedł do nas w środku nocy i zabrał Benjamina.- Co ty mówisz?- Zabrał Benjamina.- Widziałeś go?- Ja nie, ale Simone.- Co się stało?- Ktoś wstrzyknął Simone silny środek znieczulający - mówi Erik powoli.- Przedchwilą dostałem wyniki badań, to preparat o nazwie Alfentanyl, używany przy dużychoperacjach chirurgicznych.- Ale dobrze się czuje?- Wyjdzie z tego.Joona kiwa głową i notuje nazwę leku.- Simone twierdzi, że Josef zabrał Benjamina?- Nie widziała twarzy.- Rozumiem.- Znajdziecie Josefa?- Znajdziemy, zaufaj mi.Policja w całym kraju postawiona została w stan gotowości -odpowiada Joona.- Chłopak jest ciężko ranny.Daleko nie zajdzie.- Ale nie macie żadnych śladów?Joona spogląda na Erika, nie okazując żadnych emocji.- Myślę, że szybko go złapiemy.- To dobrze.- Gdzie byłeś, kiedy przyszedł do waszego domu?- Spałem w pokoju gościnnym - wyjaśnia Erik.- Zażyłem tabletkę i nic nie słyszałem.- Czyli jak do was przyszedł, widział tylko Simone w sypialni?- Najprawdopodobniej.- Coś tu nie pasuje - mówi Joona.- Aatwo nie zauważyć gościnnego, przypomina garderobę, a jeśli drzwi do toalety sąotwarte, zasłaniają wejście do niego.- Nie o to chodzi.Chciałem powiedzieć, że to nie pasuje do Josefa.On nie dajezastrzyków, jest o wiele bardziej agresywny.- Może tylko dla nas wygląda to na agresywne zachowanie? - podsuwa Erik.- Co masz na myśli?- Może on cały czas doskonale wie, co robi.Pomyśl sam, nie znalezliście na nim śladukrwi ojca.- Nie, ale.- To wskazuje na to, że działa pragmatycznie, na zimno.Może postanowił zemścić się na mnie, zabierając Benjamina.Zapada cisza.Kątem oka Erik widzi, jak blondynka stoi przy ekspresie, popijająckawę małymi łyczkami i spoglądając przez okno na budynki szpitala.Joona wbija wzrok w stół, potem patrzy Erikowi w oczy i mówi z głębi serca tymswoim miękkim, fińskim akcentem:- Naprawdę, Erik, bardzo mi przykro.*Pożegnawszy się z Jooną, Erik idzie do swojego gabinetu, w którym sypia, kiedyzostaje w szpitalu na noc.Nie może uwierzyć, że Benjamin został porwany.To po prostu zbytniewiarygodne, zbyt absurdalne, żeby ktoś obcy wdarł się do ich mieszkania i wywlókł goprzez przedpokój na klatkę schodową, w dół na ulicę i gdzieś dalej.Nic się nie zgadza.To nie mógł być Josef Ek.Nie wierzy w to.To niemożliwe.Czując, że to wszystko zaczyna go powoli przerastać, siada przy swoim zniszczonymbiurku i dzwoni, dzwoni, dzwoni raz za razem do tych samych ludzi, jakby z tonu ich głosówmógł wyczytać, czy przypadkiem coś ważnego nie umknęło ich uwadze, czy nie kłamią albonie ukrywają informacji.Czuje się jak histeryk, kiedy trzy razy z rzędu dzwoni do Aidy.Zapierwszym razem pyta, czy Benjamin miał jakieś plany na weekend.Za drugim, czy manumer telefonu do jakichś innych jego przyjaciół.Nie wie już, z kim Benjamin koleguje się wszkole.Za trzecim pyta, czy nie pokłócili się z Benjaminem, a następnie daje jej wszystkienumery telefonów, pod którymi może go złapać, łącznie z numerem do szpitala i komórkąSimone.Dzwoni jeszcze raz do Dawida, żeby potwierdzić, że nie widział Benjamina odwczorajszych lekcji.Wtedy zaczyna wydzwaniać na policję.Pyta, co się dzieje, czy cośznalezli.Potem dzwoni do wszystkich szpitali w okręgu sztokholmskim.Dziesiąty razwystukuje numer wyłączonej komórki Benjamina, a potem telefonuje do Joony,podniesionym głosem domagając się od niego zintensyfikowania poszukiwań i wezwaniaposiłków.Potem błaga go, żeby zrobił wszystko, co w jego mocy.Erik idzie w kierunku pokoju, w którym leży Simone, ale nie wchodzi do środka.Zciany wirują mu przed oczami, czuje się osaczony.Mózg walczy o zrozumienie sytuacji.Wgłowie nieprzerwanie kołacze mu się jedna myśl: Znajdę Benjamina, znajdę Beniamina.Przez okienko w drzwiach patrzy na swoją żonę.Nie śpi, ale wygląda na zagubioną -twarz ma zmęczoną, wargi blade, cienie pod oczami jeszcze pociemniały.Jej rudo - blondwłosy są splątane i mokre od potu.Bawi się obrączką, kręci nią i dociska do stawu palca.Erikprzeciąga ręką przez włosy, a kiedy dotyka brody, czuje twardy zarost.Simone patrzy naniego, ale twarz ma nieruchorną.Erik wchodzi do środka i siada ciężko obok niej.Simone zerka na męża i spuszczawzrok.Erik widzi, jak jej usta wykrzywiają się w bolesnym skurczu.Wielkie łzy wypełniająjej oczy, nos czerwienieje od płaczu.- Benjamin próbował mnie złapać, chwycić za rękę - szepce Simone.- A ja tylkoleżałam, nie mogłam się ruszyć.Erik łamiącym głosem mówi jej to, co usłyszał od Joony:- Właśnie się dowiedziałem, że Josef Ek uciekł, wczoraj wieczorem.- Zimno mi - szepce Simone.Usiłuje okryć ją jasnoniebieskim szpitalnym kocem, ona jednak odtrąca jego rękę.- To twoja wina - syczy.- Tak cię cholernie ciągnęło do tej hipnozy, że.- Przestań, Simone, to nie moja wina, starałem się ratować człowieka, taką mam pracę,że.- A twój syn? On się nie liczy?! - krzyczy Simone.Kiedy Erik próbuje jej dotknąć, odpycha go.- Dzwonię do taty - oznajmia drżącym głosem.- On mi pomoże odnalezć Benjamina.- Nie chcę, żebyś do niego dzwoniła.- Wiedziałam, że to powiesz, ale tak naprawdę mam to w dupie.Chcę tylko odzyskaćBenjamina.- Znajdę go, Sixan [ Pobierz całość w formacie PDF ]