[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z miejsca, do którego dojechał, widzi już drzewa; ciągną się w dół zbocza jak wiatrołap.Nie zawracając sobie głowy sygnalizowaniem, Wendell przejeżdża na tym samym bieguprzez linie oddzielające przeciwne kierunki ruchu i dociera do podjazdu magazynu.Dzwiękmotocykli jest nadal słyszalny, ale słabszy.Wendella przenika strach, że w jakiś sposób gowykiwali i odjeżdżają, naśmiewając się z niego.Na szczycie wzniesienia zatacza łuk podsalonem wystawowym i wjeżdża na wielki parking.Przed garażem stoją dwa wielkie, żółteciągniki, ale oprócz toyoty nie widać żadnego innego samochodu.Po przeciwnej stroniepustego parkingu jest sięgający wysokości zderzaka cementowy murek, dzielący asfalt odokolonej drzewami łąki.Po drugiej stronie linii drzew murek kończy się pętlą nawierzchni,która znika za salonem wystawowym.Wendell skręca kierownicę i podjeżdża w pędzie do murku po przeciwnej stronieparkingu.Słyszy jeszcze motocykle, ale w tej chwili ich odgłos przypomina brzęczenie rojupszczół w oddali.Znajdują się jakieś pół mili dalej.Wendell namyśla się, po czym wyskakujez toyoty.Wsadza dyktafon do kieszeni marynarki, zawiesza nikona na szyi i przeskakujeprzez murek na łąkę.Nim dociera do linii drzew, widzi spękane i poprzerastane trawą resztkistarej makadamowej drogi, biegnącej w dół stoku pomiędzy drzewami.Wendell ocenia na wyrost że dawna knajpa Eda jest około mili stąd i zastanawia się,czyjego samochód zdoła pokonać taką odległość po nierównej, pełnej dziur nawierzchni.Miejscami makadam popękał na podobieństwo płyt tektonicznych; gdzie indziej rozkruszyłsię, pozostawiając czarny żwir.Spod krętych korzeni drzew rozchodzą się zarośniętechwastami bruzdy i błotniste doły.Człowiek na motocyklu może wytrzymać podskakiwaniena tych nierównościach, Wendell dochodzi jednak do wniosku, że pieszo dotrze tam łatwiejniż toyotą.Rusza starą drogą między drzewami.Z tego, co zdołał wydedukować jeszcze nadrodze, zostało mu sporo czasu do przyjazdu patologa i ekipy kryminalistycznej.Nawet mimopomocy sławnego Hollywooda Sawyera miejscowi gliniarze kręcą się w kółko jak kurczaki zodciętymi łbami.Dzwięk motocykli narasta w miarę, jak Wendell idzie dalej, co sugeruje, że chłopcyzatrzymali się po dotarciu do końca starej drogi, by naradzić się, co dalej.Doskonale.Wendell ma nadzieję, że będą mleć jęzorami, aż prawie do nich dotrze; ma nadzieję, żewrzeszczą na siebie i wymachują pięściami.Chce widzieć, że wylewają się im skrzelamiwściekłość i adrenalina.Swoją drogą ciekawe, co te dzikusy mają w torbach przy siedzeniach.Wendell byłby szczęśliwy, gdyby zrobił zdjęcie Beezerowi, który wybija Dale owiGilbertsonowi przednie zęby dobrze wymierzonym prawym lub zakłada nelsona kumplowikomendanta Sawyerowi.Fotografią, na której Wendellowi zależy jednak najbardziej i dlaktórej zdobycia jest gotowy przekupić każdego policjanta, funkcjonariusza okręgowego,urzędnika stanowego czy niewinnego świadka, zdolnego do nadstawienia łapy, jest dobre,czyste, dramatyczne zdjęcie nagiego ciała Irmy Freneau.Najlepiej niepozostawiającewątpliwości co do natury bezeceństw Rybaka.Dwie fotografie byłyby idealne jedna twarzydla dramatyzmu, druga całego ciała dla zboczeńców ale w razie konieczności zadowoli siętą drugą.Taka fotka okrążyłaby świat, przynosząc po drodze miliony.Sam NationalEnquirer wysupłałby ile? dwieście tysięcy, trzysta? za fotografię biednej małej Irmy zwszystkimi okaleczeniami wyraznie widocznymi na jej rozciągniętych zwłokach.Co tumówić o kopalniach złota, co tu mówić o wygranych na loterii!Gdy Wendell ma za sobą około jednej dziesiątej mili żałosnej starej drogi i wciąż dzieliuwagę między radowanie się krociami, jakimi mała Irma napełni jego kieszenie, a obawę, żesię przewróci i skręci kostkę, rejwach harleyów Pierońskiej Piątki nagle cichnie.Powstałacisza wydaje się bezgraniczna, lecz wkrótce wypełnia się innymi, spokojniejszymi odgłosami.Wendell słyszy swoje ziajanie oraz inny dzwięk: dobiegającą zza jego pleców kombinacjędudnienia i grzechotania.Obraca się i zauważa daleko na paskudnej drodze wlokący się wjego stronę wiekowy pikap.Prawie śmieszny jest sposób, w jaki samochód kołysze się z boku na bok, gdy jego kołana zmianę wpadają w niewidoczne zagłębienia lub podskakują na wypukłościach.To znaczy,byłoby to śmieszne, gdyby ci ludzie nie wtargnęli na prywatną drogę Wendella prowadzącądo ciała Irmy Freneau.Za każdym razem, gdy pikap wspina się na szczególnie sękaty korzeńdrzewa, cztery ciemne głowy w kabinie podskakują jak marionetki.Wendell robi krok doprzodu, zamierzając odesłać tych frajerów tam, skąd się wzięli.Zawieszenie samochodu trzeo płaski głaz, który krzesze iskry z podwozia.Grat musi mieć najmarniej trzydzieści lat, myśliWendell jest to jeden z nielicznych pojazdów na drogach, które prezentują się jeszcze gorzejod jego samochodu.Gdy pikap podjeżdża bliżej, Wendell rozpoznaje jego markę:International Harvester.Zardzewiały zderzak dekorują chwasty i gałązki.Czy IH w ogóleprodukuje jeszcze pikapy? Wendell podnosi rękę jak świadek podczas zaprzysiężenia, asamochód podskakuje jeszcze przez kilka stóp i staje.Jego lewa strona jest wyrazniej wyżejod prawej.Przez ciemności panujące pod drzewami Wendell nie może przyjrzeć się dokładnietwarzom gapiącym się na niego przez przednią szybę, ale wydaje się mu, że co najmniej dwiesą znajome.Mężczyzna za kierownicą wystawia głowę przez okno. Siemanko, panie Wielki Reporterze mówi. Tobie też zatrzasnęli drzwi przed nosem?Jest to Teddy Runkelman, regularnie przykuwa uwagę Wendella, kiedy ten zapoznaje sięz dziennymi raportami policji.Pozostali trzej ludzie w kabinie po dowcipie Teddy ego rżą jakosły.Wendell poznaje dwóch z nich: Freddy ego Saknessuma, członka klanu wyrzutków,który rozplenił się w licznych rozlatujących się barakach nad rzeką, oraz Tootsa Billingera,żylastego wyrostka, utrzymującego się jakimś cudem ze sprzedaży złomu w La Riviere iFrench Landing.Toots był aresztowany za wiele trzeciorzędnych przestępstw, lecz nigdy niezostał skazany.Flejtuchowatej, zaniedbanej kobiety siedzącej między Freddym i TootsemWendell nie potrafi zidentyfikować, chociaż jest mu skądś znajoma. Cześć, Teddy mówi Wendell. Cześć, Freddy, Toots.Nie, jak się rozejrzałem, jakibajzel jest z frontu, postanowiłem dostać się tylnym wejściem. Hej, Wendell, se mnie nie przypominasz? mówi odrobinę żałośnie kobieta. DoodlesSanger na wypadek gdyby zupełnie nawaliła ci pamięć.Zaczynałam z całą paczką szpeniówwe Freddy s Bel Air , a Teddy był z inną paczką, ale jak Panna Suka nas przegoniła, to całareszta chciała wrócić na knajpiane stołki.Oczywiście, że Wendell ją sobie przypomina, chociaż zniszczona twarz, którą ma przedsobą, niewiele przypomina oblicze rozrywkowej Doodles Sanger, roznoszącej dziesięć lattemu drinki w hotelu Nelson.Zdaniem Wendella wylano ją przede wszystkim za picie wpracy, a nie złodziejstwo, chociaż Bóg jeden wie, że robiła i jedno, i drugie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Z miejsca, do którego dojechał, widzi już drzewa; ciągną się w dół zbocza jak wiatrołap.Nie zawracając sobie głowy sygnalizowaniem, Wendell przejeżdża na tym samym bieguprzez linie oddzielające przeciwne kierunki ruchu i dociera do podjazdu magazynu.Dzwiękmotocykli jest nadal słyszalny, ale słabszy.Wendella przenika strach, że w jakiś sposób gowykiwali i odjeżdżają, naśmiewając się z niego.Na szczycie wzniesienia zatacza łuk podsalonem wystawowym i wjeżdża na wielki parking.Przed garażem stoją dwa wielkie, żółteciągniki, ale oprócz toyoty nie widać żadnego innego samochodu.Po przeciwnej stroniepustego parkingu jest sięgający wysokości zderzaka cementowy murek, dzielący asfalt odokolonej drzewami łąki.Po drugiej stronie linii drzew murek kończy się pętlą nawierzchni,która znika za salonem wystawowym.Wendell skręca kierownicę i podjeżdża w pędzie do murku po przeciwnej stronieparkingu.Słyszy jeszcze motocykle, ale w tej chwili ich odgłos przypomina brzęczenie rojupszczół w oddali.Znajdują się jakieś pół mili dalej.Wendell namyśla się, po czym wyskakujez toyoty.Wsadza dyktafon do kieszeni marynarki, zawiesza nikona na szyi i przeskakujeprzez murek na łąkę.Nim dociera do linii drzew, widzi spękane i poprzerastane trawą resztkistarej makadamowej drogi, biegnącej w dół stoku pomiędzy drzewami.Wendell ocenia na wyrost że dawna knajpa Eda jest około mili stąd i zastanawia się,czyjego samochód zdoła pokonać taką odległość po nierównej, pełnej dziur nawierzchni.Miejscami makadam popękał na podobieństwo płyt tektonicznych; gdzie indziej rozkruszyłsię, pozostawiając czarny żwir.Spod krętych korzeni drzew rozchodzą się zarośniętechwastami bruzdy i błotniste doły.Człowiek na motocyklu może wytrzymać podskakiwaniena tych nierównościach, Wendell dochodzi jednak do wniosku, że pieszo dotrze tam łatwiejniż toyotą.Rusza starą drogą między drzewami.Z tego, co zdołał wydedukować jeszcze nadrodze, zostało mu sporo czasu do przyjazdu patologa i ekipy kryminalistycznej.Nawet mimopomocy sławnego Hollywooda Sawyera miejscowi gliniarze kręcą się w kółko jak kurczaki zodciętymi łbami.Dzwięk motocykli narasta w miarę, jak Wendell idzie dalej, co sugeruje, że chłopcyzatrzymali się po dotarciu do końca starej drogi, by naradzić się, co dalej.Doskonale.Wendell ma nadzieję, że będą mleć jęzorami, aż prawie do nich dotrze; ma nadzieję, żewrzeszczą na siebie i wymachują pięściami.Chce widzieć, że wylewają się im skrzelamiwściekłość i adrenalina.Swoją drogą ciekawe, co te dzikusy mają w torbach przy siedzeniach.Wendell byłby szczęśliwy, gdyby zrobił zdjęcie Beezerowi, który wybija Dale owiGilbertsonowi przednie zęby dobrze wymierzonym prawym lub zakłada nelsona kumplowikomendanta Sawyerowi.Fotografią, na której Wendellowi zależy jednak najbardziej i dlaktórej zdobycia jest gotowy przekupić każdego policjanta, funkcjonariusza okręgowego,urzędnika stanowego czy niewinnego świadka, zdolnego do nadstawienia łapy, jest dobre,czyste, dramatyczne zdjęcie nagiego ciała Irmy Freneau.Najlepiej niepozostawiającewątpliwości co do natury bezeceństw Rybaka.Dwie fotografie byłyby idealne jedna twarzydla dramatyzmu, druga całego ciała dla zboczeńców ale w razie konieczności zadowoli siętą drugą.Taka fotka okrążyłaby świat, przynosząc po drodze miliony.Sam NationalEnquirer wysupłałby ile? dwieście tysięcy, trzysta? za fotografię biednej małej Irmy zwszystkimi okaleczeniami wyraznie widocznymi na jej rozciągniętych zwłokach.Co tumówić o kopalniach złota, co tu mówić o wygranych na loterii!Gdy Wendell ma za sobą około jednej dziesiątej mili żałosnej starej drogi i wciąż dzieliuwagę między radowanie się krociami, jakimi mała Irma napełni jego kieszenie, a obawę, żesię przewróci i skręci kostkę, rejwach harleyów Pierońskiej Piątki nagle cichnie.Powstałacisza wydaje się bezgraniczna, lecz wkrótce wypełnia się innymi, spokojniejszymi odgłosami.Wendell słyszy swoje ziajanie oraz inny dzwięk: dobiegającą zza jego pleców kombinacjędudnienia i grzechotania.Obraca się i zauważa daleko na paskudnej drodze wlokący się wjego stronę wiekowy pikap.Prawie śmieszny jest sposób, w jaki samochód kołysze się z boku na bok, gdy jego kołana zmianę wpadają w niewidoczne zagłębienia lub podskakują na wypukłościach.To znaczy,byłoby to śmieszne, gdyby ci ludzie nie wtargnęli na prywatną drogę Wendella prowadzącądo ciała Irmy Freneau.Za każdym razem, gdy pikap wspina się na szczególnie sękaty korzeńdrzewa, cztery ciemne głowy w kabinie podskakują jak marionetki.Wendell robi krok doprzodu, zamierzając odesłać tych frajerów tam, skąd się wzięli.Zawieszenie samochodu trzeo płaski głaz, który krzesze iskry z podwozia.Grat musi mieć najmarniej trzydzieści lat, myśliWendell jest to jeden z nielicznych pojazdów na drogach, które prezentują się jeszcze gorzejod jego samochodu.Gdy pikap podjeżdża bliżej, Wendell rozpoznaje jego markę:International Harvester.Zardzewiały zderzak dekorują chwasty i gałązki.Czy IH w ogóleprodukuje jeszcze pikapy? Wendell podnosi rękę jak świadek podczas zaprzysiężenia, asamochód podskakuje jeszcze przez kilka stóp i staje.Jego lewa strona jest wyrazniej wyżejod prawej.Przez ciemności panujące pod drzewami Wendell nie może przyjrzeć się dokładnietwarzom gapiącym się na niego przez przednią szybę, ale wydaje się mu, że co najmniej dwiesą znajome.Mężczyzna za kierownicą wystawia głowę przez okno. Siemanko, panie Wielki Reporterze mówi. Tobie też zatrzasnęli drzwi przed nosem?Jest to Teddy Runkelman, regularnie przykuwa uwagę Wendella, kiedy ten zapoznaje sięz dziennymi raportami policji.Pozostali trzej ludzie w kabinie po dowcipie Teddy ego rżą jakosły.Wendell poznaje dwóch z nich: Freddy ego Saknessuma, członka klanu wyrzutków,który rozplenił się w licznych rozlatujących się barakach nad rzeką, oraz Tootsa Billingera,żylastego wyrostka, utrzymującego się jakimś cudem ze sprzedaży złomu w La Riviere iFrench Landing.Toots był aresztowany za wiele trzeciorzędnych przestępstw, lecz nigdy niezostał skazany.Flejtuchowatej, zaniedbanej kobiety siedzącej między Freddym i TootsemWendell nie potrafi zidentyfikować, chociaż jest mu skądś znajoma. Cześć, Teddy mówi Wendell. Cześć, Freddy, Toots.Nie, jak się rozejrzałem, jakibajzel jest z frontu, postanowiłem dostać się tylnym wejściem. Hej, Wendell, se mnie nie przypominasz? mówi odrobinę żałośnie kobieta. DoodlesSanger na wypadek gdyby zupełnie nawaliła ci pamięć.Zaczynałam z całą paczką szpeniówwe Freddy s Bel Air , a Teddy był z inną paczką, ale jak Panna Suka nas przegoniła, to całareszta chciała wrócić na knajpiane stołki.Oczywiście, że Wendell ją sobie przypomina, chociaż zniszczona twarz, którą ma przedsobą, niewiele przypomina oblicze rozrywkowej Doodles Sanger, roznoszącej dziesięć lattemu drinki w hotelu Nelson.Zdaniem Wendella wylano ją przede wszystkim za picie wpracy, a nie złodziejstwo, chociaż Bóg jeden wie, że robiła i jedno, i drugie [ Pobierz całość w formacie PDF ]