[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Cóż, ludzkie ciało to przedziwna maszyna stwierdził doktor Fields. Toleruje różnegłupie wyskoki swych właścicieli, włączając w to nieuzasadnione obżarstwo.Jednak jeśli chodzio tego wyższego faceta, Wilkesa czy jak mu tam, nie jestem całkiem pewien, czy możeprzetrzymać każde obżarstwo. Dlaczego? zainteresował się Maurice. Sprawia wrażenie człowieka, który ma zbyt wysokie ciśnienie krwi.Być może ma też jakąśdrobną wadę serca, choć sam prawdopodobnie nawet jeszcze o tym nie wie.Niewykluczone, żew tej chwili popełnia właśnie samobójstwo, nie zdając sobie z tego sprawy. Hmm& Uważam, że kapitan powinien zdecydowanie wkroczyć pomiędzy tych dżentelmenów iprzerwać ich głupią zabawę.To niesmaczne, jak na mój gust.A poza tym ci panowie robią zsiebie ostatnich idiotów. Zapewne. Maurice pokiwał głową.Jego umysł już roztrząsał możliwości, jakie stwarzamu maraton obżartuchów, szczególnie w kontekście wypowiedzi doktora Fieldsa.Jeżeli DuncanWilkas rzeczywiście jest tak chory, być może powstaje niespodziewana okazja zarobienia bezryzyka kilku tysięcy funtów.Podjąwszy decyzję, przepchnął się przez krąg pasażerów, otaczających rywalizującychzawodników i delikatnie położył dłoń na ramieniu Kretchmera.Następnie przesunął wzrokiem potwarzach kibiców, chcąc upewnić się, iż jego gest został zauważony.Wreszcie odezwał się: Szanowni państwo! Stanowczo protestuję przeciwko kontynuowaniu tego pojedynku.Kretchmer, z policzkami wypchanymi kanapką z szynką, popatrzył na niego i powiedział: Co się dzieje? O co chodzi?Wypadło mu przy tym kilka okruszynek chleba na ubranie i Grace Bunyon natychmiastzawołała gwałtownie: Niech pan nie oszukuje, panie Kretchmer! Maurice zignorował pytanie Kretchmera inatychmiastprzystąpił do realizacji swojego planu. Rywalizacja pomiędzy dżentelmenami nie powinna się toczyć w sytuacji, gdy resztapodróżnych nie ma szansy na popieranie swojego faworyta.Przypuszczam, że wielu z państwazawarło już prywatne zakłady.Niemniej proponuję założenie oficjalnej księgi zakładów i oferujęsię ją poprowadzić.Panie i panowie, od tej chwili Maurice Peace przyjmuje oficjalne zakłady wwielkim pojedynku toczonym na pokładzie Arcadii pod hasłem kto zje więcej.Ktoś się roześmiał, ale natychmiast został zagłuszony przez rzęsiste oklaski. Księgę zakładów otworzę za pięć minut przy barze.Zapraszam wszystkich, którzyuwielbiają mocne wrażenia.Przy okazji nikomu nie zabraniam postawienia mi drinka.Znów rozległ się śmiech, jednak wycofując się w kierunku baru i poszukując w kieszeniachołówka i papieru, Maurice był śmiertelnie poważny.Znalazłszy się przy kontuarze, skinął namłodego stewarda o imieniu Minchin, pochodzącego z Newcastle chłopaka z zajęczą wargą. Słucham pana powiedział Minchin. Masz tutaj dwadzieścia dolarów. Maurice wsunął mu w dłoń dwa zmięte banknoty.Rozejrzał się jeszcze, chcąc się upewnić, że nikt ich nie obserwuje. Chciałbym, abyś rozniósłpo statku wiadomość, że pan Kretchmer ma największe wrzody na dwunastnicy od czasówNapoleona i że podróżuje do Nowego Jorku tylko po to, by spotkać się z lekarzem, wybitnymamerykańskim fachowcem.Mów wszystkim, iż pan Rretchmer powinien pić jedynie mleko, ajeśli tknie jakiś alkohol, wyzionie ducha, zanim zdołamy zobaczyć Statuę Wolności. Czy to prawda, proszę pana? zapytał Minchin zmartwionym głosem. Samzamierzałem na niego postawić. Prawda? A jakie to ma dla ciebie znaczenie? Zarobiłeś właśnie dwadzieścia dolarów izarobisz jeszcze więcej, jeżeli się dobrze spiszesz.Taka właśnie jest prawda.Minchin długo wpatrywał się w Maurice a zaniepokojonym wzrokiem.Maurice wreszcie niewytrzymał i spytał: No? O co ci jeszcze chodzi? Ojciec mówił mi, żebym nigdy w życiu nie kłamał. No i co z tego? Przecież ojciec o niczym się nie dowie.Chyba nie wyślesz do niegotelegramu? On nie żyje, proszę pana. No właśnie, więc w czym problem? Chcesz zarobić? Właściwie to chcę. No to na co czekasz? Do roboty.Maurice zamówił drinka, a potem odwróciwszy się, z satysfakcją obserwował, jak młodyMinchin krąży od pasażera do pasażera, grzecznie przyjmując zamówienia i przy okazjiinformując przyciszonym głosem, że pan Kretchmer cierpi na wrzody dwunastnicy.Do chwiligdy pierwsi gracze zaczęli docierać do Maurice a z wielkimi banknotami pięciofuntowymi,faworytem zakładu był już tylko jeden człowiek, a Maurice znajdował wielką przyjemność winformowaniu wszystkich, iż pan Kretchmer wygląda na okaz zdrowia.Reakcja była taka, jakiejsię spodziewał: ludzie z krzywymi uśmiechami na twarzach nieszczerze potwierdzali jego słowa.Gdy wszyscy chętni przystąpili już do zakładu, okazało się, że Maurice dysponuje siedmiusetdwudziestoma pięcioma funtami postawionymi na Wilkesa i trzydziestoma pięcioma funtami naKretchmera.Oznaczało to, że jeśli nastąpi to, co sugerował doktor Fields i Wilkes przegramaraton, Maurice zarobi na czysto pięćset pięćdziesiąt funtów.A przecież jak do tej pory przyjąłzakłady jedynie w pomieszczeniu klubowym.Zamierzał przejść się jeszcze po Palm Lounge,Orchid Lounge, a nawet zajrzeć na basen.Tymczasem jednak czekały go inne zadania.Poprzedniego wieczoru w oficjalnym zakładzieodnoszącym się do prędkości statku w ciągu doby, Mark Beeney wylosował kartkę z liczbą 627;zwyciężyłby, gdyby Arcadia przebyła w dwadzieścia cztery godziny taką właśnie odległość.Mimo że pogoda przez cały czas pogarszała się i było mało prawdopodobne, że Arcadiaprzepłynie więcej niż oficjalnie założone sześćset dwadzieścia trzy mile, Maurice nie zamierzałponosić nawet najmniejszego ryzyka, o ile nie było to konieczne.Hazard był hazardem,szaleństwo zaś szaleństwem.Według Maurice a lekkomyślnością było zaniechanie jakichkolwiekdostępnych kroków, które ułatwiały otrzymanie właściwych kart, zwycięstwo właściwego koniaczy zatrzymanie właściwej kulki we właściwej przegródce.Poza tym Maurice owi wciążbrakowało żywej gotówki.Wesoło pogwizdując, wjechał windą na pokład służbowy i ruszył w kierunku biura płatnika [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Cóż, ludzkie ciało to przedziwna maszyna stwierdził doktor Fields. Toleruje różnegłupie wyskoki swych właścicieli, włączając w to nieuzasadnione obżarstwo.Jednak jeśli chodzio tego wyższego faceta, Wilkesa czy jak mu tam, nie jestem całkiem pewien, czy możeprzetrzymać każde obżarstwo. Dlaczego? zainteresował się Maurice. Sprawia wrażenie człowieka, który ma zbyt wysokie ciśnienie krwi.Być może ma też jakąśdrobną wadę serca, choć sam prawdopodobnie nawet jeszcze o tym nie wie.Niewykluczone, żew tej chwili popełnia właśnie samobójstwo, nie zdając sobie z tego sprawy. Hmm& Uważam, że kapitan powinien zdecydowanie wkroczyć pomiędzy tych dżentelmenów iprzerwać ich głupią zabawę.To niesmaczne, jak na mój gust.A poza tym ci panowie robią zsiebie ostatnich idiotów. Zapewne. Maurice pokiwał głową.Jego umysł już roztrząsał możliwości, jakie stwarzamu maraton obżartuchów, szczególnie w kontekście wypowiedzi doktora Fieldsa.Jeżeli DuncanWilkas rzeczywiście jest tak chory, być może powstaje niespodziewana okazja zarobienia bezryzyka kilku tysięcy funtów.Podjąwszy decyzję, przepchnął się przez krąg pasażerów, otaczających rywalizującychzawodników i delikatnie położył dłoń na ramieniu Kretchmera.Następnie przesunął wzrokiem potwarzach kibiców, chcąc upewnić się, iż jego gest został zauważony.Wreszcie odezwał się: Szanowni państwo! Stanowczo protestuję przeciwko kontynuowaniu tego pojedynku.Kretchmer, z policzkami wypchanymi kanapką z szynką, popatrzył na niego i powiedział: Co się dzieje? O co chodzi?Wypadło mu przy tym kilka okruszynek chleba na ubranie i Grace Bunyon natychmiastzawołała gwałtownie: Niech pan nie oszukuje, panie Kretchmer! Maurice zignorował pytanie Kretchmera inatychmiastprzystąpił do realizacji swojego planu. Rywalizacja pomiędzy dżentelmenami nie powinna się toczyć w sytuacji, gdy resztapodróżnych nie ma szansy na popieranie swojego faworyta.Przypuszczam, że wielu z państwazawarło już prywatne zakłady.Niemniej proponuję założenie oficjalnej księgi zakładów i oferujęsię ją poprowadzić.Panie i panowie, od tej chwili Maurice Peace przyjmuje oficjalne zakłady wwielkim pojedynku toczonym na pokładzie Arcadii pod hasłem kto zje więcej.Ktoś się roześmiał, ale natychmiast został zagłuszony przez rzęsiste oklaski. Księgę zakładów otworzę za pięć minut przy barze.Zapraszam wszystkich, którzyuwielbiają mocne wrażenia.Przy okazji nikomu nie zabraniam postawienia mi drinka.Znów rozległ się śmiech, jednak wycofując się w kierunku baru i poszukując w kieszeniachołówka i papieru, Maurice był śmiertelnie poważny.Znalazłszy się przy kontuarze, skinął namłodego stewarda o imieniu Minchin, pochodzącego z Newcastle chłopaka z zajęczą wargą. Słucham pana powiedział Minchin. Masz tutaj dwadzieścia dolarów. Maurice wsunął mu w dłoń dwa zmięte banknoty.Rozejrzał się jeszcze, chcąc się upewnić, że nikt ich nie obserwuje. Chciałbym, abyś rozniósłpo statku wiadomość, że pan Kretchmer ma największe wrzody na dwunastnicy od czasówNapoleona i że podróżuje do Nowego Jorku tylko po to, by spotkać się z lekarzem, wybitnymamerykańskim fachowcem.Mów wszystkim, iż pan Rretchmer powinien pić jedynie mleko, ajeśli tknie jakiś alkohol, wyzionie ducha, zanim zdołamy zobaczyć Statuę Wolności. Czy to prawda, proszę pana? zapytał Minchin zmartwionym głosem. Samzamierzałem na niego postawić. Prawda? A jakie to ma dla ciebie znaczenie? Zarobiłeś właśnie dwadzieścia dolarów izarobisz jeszcze więcej, jeżeli się dobrze spiszesz.Taka właśnie jest prawda.Minchin długo wpatrywał się w Maurice a zaniepokojonym wzrokiem.Maurice wreszcie niewytrzymał i spytał: No? O co ci jeszcze chodzi? Ojciec mówił mi, żebym nigdy w życiu nie kłamał. No i co z tego? Przecież ojciec o niczym się nie dowie.Chyba nie wyślesz do niegotelegramu? On nie żyje, proszę pana. No właśnie, więc w czym problem? Chcesz zarobić? Właściwie to chcę. No to na co czekasz? Do roboty.Maurice zamówił drinka, a potem odwróciwszy się, z satysfakcją obserwował, jak młodyMinchin krąży od pasażera do pasażera, grzecznie przyjmując zamówienia i przy okazjiinformując przyciszonym głosem, że pan Kretchmer cierpi na wrzody dwunastnicy.Do chwiligdy pierwsi gracze zaczęli docierać do Maurice a z wielkimi banknotami pięciofuntowymi,faworytem zakładu był już tylko jeden człowiek, a Maurice znajdował wielką przyjemność winformowaniu wszystkich, iż pan Kretchmer wygląda na okaz zdrowia.Reakcja była taka, jakiejsię spodziewał: ludzie z krzywymi uśmiechami na twarzach nieszczerze potwierdzali jego słowa.Gdy wszyscy chętni przystąpili już do zakładu, okazało się, że Maurice dysponuje siedmiusetdwudziestoma pięcioma funtami postawionymi na Wilkesa i trzydziestoma pięcioma funtami naKretchmera.Oznaczało to, że jeśli nastąpi to, co sugerował doktor Fields i Wilkes przegramaraton, Maurice zarobi na czysto pięćset pięćdziesiąt funtów.A przecież jak do tej pory przyjąłzakłady jedynie w pomieszczeniu klubowym.Zamierzał przejść się jeszcze po Palm Lounge,Orchid Lounge, a nawet zajrzeć na basen.Tymczasem jednak czekały go inne zadania.Poprzedniego wieczoru w oficjalnym zakładzieodnoszącym się do prędkości statku w ciągu doby, Mark Beeney wylosował kartkę z liczbą 627;zwyciężyłby, gdyby Arcadia przebyła w dwadzieścia cztery godziny taką właśnie odległość.Mimo że pogoda przez cały czas pogarszała się i było mało prawdopodobne, że Arcadiaprzepłynie więcej niż oficjalnie założone sześćset dwadzieścia trzy mile, Maurice nie zamierzałponosić nawet najmniejszego ryzyka, o ile nie było to konieczne.Hazard był hazardem,szaleństwo zaś szaleństwem.Według Maurice a lekkomyślnością było zaniechanie jakichkolwiekdostępnych kroków, które ułatwiały otrzymanie właściwych kart, zwycięstwo właściwego koniaczy zatrzymanie właściwej kulki we właściwej przegródce.Poza tym Maurice owi wciążbrakowało żywej gotówki.Wesoło pogwizdując, wjechał windą na pokład służbowy i ruszył w kierunku biura płatnika [ Pobierz całość w formacie PDF ]