[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sigmar podniósł się z klęczek i powiedział:- Dziękuję, że przyszliście, przyjaciele.- Czy wszystko w porządku? - zapytał Pendrag, wyczuwając w głosie Sigmara dziwny ton.Sigmar pokiwał twierdząco głową, po czymponownie przyklęknął przy czerwonym kamieniu:- Czy wiecie, co to jest?- Oczywiście - odpowiedział Wolfgart, kucając tużobok.- To Kamień Przysiąg - stwierdził Pendrag.- Tak - podchwycił Sigmar.- Kamień Przysiąg zostałprzywieziony ze wschodu przez pierwszychprzywódców Unberogenów, którzy umieścili go tutaj,gdy zdecydowali się osiedlić na tych ziemiach.- I co z tego? - zapytał niecierpliwie Wolfgart.- Reikdorf został zbudowany wokół tego kamienia, tuwzrastał nasz lud, na ziemi, która odwdzięczała mu sięza czułą opiekę - odrzekł Sigmar ponownie kładącdłonie na kamieniu.Kiedy mężczyzna składa kobiecieprzysięgę małżeńską, ich dłonie łączą się tutaj.Gdynowy król przysięga poprowadzić swój lud, także czynito tu i wreszcie, kiedy wojownicy składają przysięgękrwi, ich krew spływa po tym kamieniu.- No cóż - stwierdził Pendrag.- Nie jesteś jeszczekrólem, a nie zakładam też, żebyś planował poślubićktóregoś z nas, nieprawdaż?- Do diaska, lepiej, żeby nie próbował! - krzyknąłWolfgart.- Zresztą i tak jest za chudy jak na mój gust.Sigmar potrząsnął głową, ignorując ironiczne uwagiprzyjaciół.- Masz rację, Pendragu, przywiodłem was tutaj,ponieważ chciałem, abyście dobrze zapamiętali to, cosię za chwilę wydarzy.Pod Astofen odnieśliśmy wielkie zwycięstwo, ale to był dopiero początek.- Początek czego? - zapytał Wolfgart.- Nas - odpowiedział Sigmar.- Chyba się myliłeś, Pendragu - rzekł Wolfgart.- Onrzeczywiście chce nas poślubić.- Mówiąc  nas" miałem na myśli rasę ludzi - wyjaśniłSigmar.- Astofen było tylko początkiem, ponieważwidzę dla nas lepszą przyszłość.Każdego roku bestie zlasów atakują nasze osady, a zielonoskórzy plądrująnam domostwa, a jednak wciąż ze sobą walczymy.Teutogenowie i Turyngianie najeżdżają nasze północneziemie, a Merogenowie atakują od południa.Norsmeni iUdosesi są w stanie wiecznej wojny, a Jutonowie iEndalowie walczą ze sobą od tak dawna, że najstarsiludzie nie pamiętają początku konfliktu.Wolfgart wzruszył ramionami:- Tak zawsze było i będzie.Pendrag przytaknął i powiedział:- Ludzie zawsze będą ze sobą walczyć.Silny będzieodbierał słabszemu, a ten, który ma władzę, będzie jejchciał jeszcze więcej.- Czas położyć temu kres - rzekł na to Sigmar.-Zgromadziliśmy się tu, aby poprzysiąc koniec wojenmiędzy plemionami.Jeżeli marzy nam się coś więcejniż zwykłe przetrwanie, musimy się zjednoczyć wewspólnym celu.Sigmar wyciągnął zza pasa Ghal-maraza i położył gow poprzek Kamienia Przysiąg:- Tego dnia, gdy przechadzałem się pomiędzygrobowcami moich przodków, ujrzałem, jak rozciąga się przed mną nasza kraina.Zobaczyłem rozległe lasy iporozrzucane w nich miasta, niczym wyspy na ciemnymmorzu.Zobaczyłem siłę ludzi, ale także ich słabości istrach, gdy kulili się za wysokimi murami, któreoddzielały jednych od drugich.Poczułem zazdrość inieufność w ich sercach, emocje, które zawsze będąnaszą słabością w obliczu silniejszego wroga.Mamwizję wielkiego ludzkiego imperium, kraju rządzonegosiłą i sprawiedliwością, ale żeby zrealizować tę wizję,będziemy musieli pozostawić małostkowość za nami.- Wysoko postawiony cel - podsumował Pendrag.- Ale szlachetny.- Z pewnością szlachetny - zgodził się Wolfgart.- Alerównież niemożliwy do osiągnięcia.Ludzkie plemionażyją wojną i dla wojny, zawsze ze sobą walczyły,walczą i będą walczyć.Sigmar potrząsnął głową i położył dłoń na ramieniuWolfgarta:- Mylisz się, przyjacielu.Razem możemy daćpoczątek czemuś zupełnie nowemu, czemuśwspaniałemu.- Razem? - upewnił się Wolfgart.- Tak, razem - powtórzył Sigmar, kładąc drugą dłońna obuchu potężnego młota.- Nie osiągnę tego sam;potrzebuję was, moi bracia miecza, abyście stanęli przymym boku.Przysięgnijcie wraz ze mną, przyjaciele.Przysięgnijcie, że od tej pory wszystko, co robimy,będzie służyło budowaniu wizji zjednoczonegoimperium ludzi.Wolfgart i Pendrag spojrzeli po sobie, jakby uważali Sigmara za szaleńca, ale chwilę potem Pendragodwrócił się do królewskiego syna i uśmiechnął się.- Ta przysięga, czy ona wymaga krwi? Każdy z nasupuścił jej już dość w ciągu ostatnich kilku dni.- Nie, przyjacielu - odpowiedział Sigmar.- To Ulrykwymaga krwi, mi wystarczy twoje słowo.- W takim razie masz je - pokiwał głową Pendrag,kładąc dłoń na obuchu bojowego młota.- Wolfgarcie?Młodzieniec potrząsnął głową ze śmiechem:- Obaj oszaleliście, ale ponieważ jest to szaleństwo wdoborowym towarzystwie, to ja też w to wchodzę.Wolfgart śladem towarzyszy położył dłoń na Ghal-marazie i wtedy Sigmar rzekł:- Przysięgam na wszystkich bogów tej ziemi i na tępotężną broń, że nie spocznę, dopóki wszystkie ludzkieplemiona nie będą zjednoczone i silne.- Ja też przysięgam - powiedział Pendrag.- I ja - dorzucił Wolfgart.Serce Sigmara puchło z dumy, gdy patrzył w oczybraci miecza i widział w nich wielką wiarę, jaką w nimpokładali.Wolfgart pokiwał głową i zapytał:- I co teraz? Chcesz żebyśmy już tej nocy w trójkęwyprawili się na podbój świata? Daleko byśmy nieuszli.- Nasza trójka to dopiero początek - obiecał Sigmar.Będzie nas więcej.- Wielu nie będzie chciało podążać wraz z nami tądrogą - ostrzegł go Pendrag.- Nie stworzymy twojegowyśnionego imperium bez rozlewu krwi. - To będzie długa i ciężka droga - przyznał Sigmar.-Ale wierzę, że są w życiu takie rzeczy, o które wartowalczyć.Wolfgart rzucił spojrzenie w mrok nad KamieniemPrzysiąg i zgodził się:- Ano tak, myślę, że możesz mieć rację.Sigmar podążył za jego wzrokiem i serce zabiło muszybciej, gdy ujrzał Ravennę stojącą na skraju placu.Otulona była ciasno zielonym szalem, a na ramionaspływały jej czarne, rozplecione włosy.Sigmar patrzyłna nią, wiedząc, że nigdy w życiu nie widział jej takpięknej.Obrócił się w stronę przyjaciół rozdarty międzypowagą przysięgi, którą właśnie złożyli, a chęciąpobiegnięcia do Ravenny.- No idz - powiedział Pendrag.- Byłbyś głupcem,gdybyś tu z nami został.Szli brzegiem rzeki, obserwując jak słońce zatapiaostatnie promienie za linią horyzontu.Ze wschodunadpełzała ciemność i tylko metaliczny chrzęststrażniczych zbroi i szum rzecznych fal przerywał ciszępanującą na świecie.Kiedy do niej podszedł, Ravenna nie odezwała się anisłowem i tak kroczyli w kojącej ciszy w stronę rzeki,która toczyła szybko swe smoliście czarne wody.Sigmar czuł się niezręcznie w ciężkiej zbroi, która przykażdym kroku wydawała hałas, kontrastując z gracją, zjaką kroczyła dziewczyna.Przeszli koło łodzi wyciągniętych na brzeg, suszących się sieci, aż wreszcie dotarli do niewielkiegomola, z którego spuszczano do rzeki długie kłody, któremiały na celu wzmocnienie brzegów.Ravenna weszłana molo i przeszła aż na sam jego koniec, wpatrując sięw wody Reiku płynące w stronę znajdującego się dalekona zachodzie wybrzeża.- Trinovantes uwielbiał pływać w rzece -powiedziała.- Pamiętam - przytaknął jej Sigmar.- Tylko on był natyle silny, żeby przepłynąć na drugi brzeg [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl