[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Czy to jasne? Nie istnieją i jeśli piśniesz choćsłówko, dopilnuję, żebyś już nigdy nie dostał pracy, nigdzie. Pracy? Nie szukam pracy! Pracuję tutaj! Jestem wiceprezesem! Już nie.Nie masz stanowiska, nie masz pracy.Jeżeli wyniesiesz się stąd po cichu, wystawię ci rekomendację,dzięki której dostaniesz pracę gdzie indziej, o ile oczywiście nie aresztują cię za morderstwo. Jezus Maria, tato!  Brix pochylił się jeszcze bardziej, niemal kładąc na biurku. Nie możesz mnie po prostuwyrzucić, to niesprawiedliwe! Jestem twoim synem, nie możesz wykopać własnego syna. Wykopałbym każdego durnia, który stanowi dla mnie obciążenie.Już raz poruszyłem niebo i ziemię, żebyuchronić cię przed więzieniem.Teraz oczekujesz, że zrobię to samo.Dlaczego miałbym to robić? Ponieważ mnie kochasz  wybełkotał Brix przez łzy. Nie kocham cię, nie widzę powodu, by cię kochać. Quentin podszedł do drzwi. Mam mnóstwo roboty,muszę zatrudnić kogoś, kto uprzątnie po tobie ten bałagan.441  Nie kocham cię".Te słowa były jak noże, wżynające się w żołądek, w piersi.Brix wstał.Skurwysyn, zaklął wduchu.Pierdolony skurwysyn.Ale nie potrafił myśleć o ojcu w ten sposób.To nieprawda.Jest wściekły na mnie, to wszystko.Przejdzie mu.Kocha mnie i nie może się beze mnie obejść.Zestarzeje się w samotności.Kto wie, czy na to właśnie drań nie zasługuje.Odsunął od siebie tę myśl.Nie mógł sobie pozwolić na gniew.Musiał sprawić, by ojciec znów go kochał.Wyprostował się i ruszył wolno ku ojcu, patrząc mu prosto w oczy, ale nic się nie stało.Nogi ciążyły mu jak kłody,każdą cząstką ciała pragnął zostać na miejscu, przy biurku Quentina, z dala od drzwi. Nie mam dokąd pójść. Masz mieszkanie i znajdziesz inną pracę.Wypłacę ci pensję za trzy miesiące.Jakoś się urządzisz.Radzę ci, żebyśprzez jakiś czas nie wyjeżdżał.Niezależnie od tego, czy ona umrze, czy wyżyje, przeprowadzka do innego stanusprawiałaby wrażenie ucieczki. Tato, chodziło mi o to, że nie mam nic oprócz Laboratoriów Eigera.One są jak.jak dom. To nie jest już twój dom. Właśnie, że jest! Tego nie da się przekreślić.Jestem twoim synem!  Brix popatrzył na ojca i nagle poczuł się jakdziecko, bezbronne i zagubione.Zaczaj płakać. Musisz się mną opiekować.Zawsze się mną opiekowałeś.Zrobiłem dla ciebie wszystko, co mogłem.Chciałem, żebyś był ze mnie dumny.Robiłem wszystko dla ciebie, a terazty musisz mi pomóc, musisz.Nie wiem, dokąd pójść ani.Mam kłopoty, tato, muszę więc być blisko ciebie, żebyśmógł mnie bronić.Od tego są ojcowie.Właśnie od tego! Tato? Musisz się o mnie zatroszczyć! Nie daję ludziom drugiej szansy  oznajmił Quentin i otworzył drzwi.Bardzo wolno Brix ruszył przed siebie, przygarbiony jak stary człowiek.Azy spływały mu po policzkach. To niesprawiedliwe. Minął ojca, nie patrząc na niego.Quentin zamknął za nim drzwi. Nie daję ludziomdrugiejszansy".To samo powiedział Claire.I ilu jeszcze ludziom przez te434wszystkie lata? Nikt z nich nie zdał egzaminu.Nikt nie został.Nikt nie spełnił jego oczekiwań.Znów ogarnęła go ta fala bezradności, ale tym razem była w niej domieszka strachu.To go zaszokowało.Chryste!Nie pozwoli przecież, żeby ta dziwka nim zawładnęła! To śmieszne.Będą inne kobiety, zawsze były.Teraz miał coinnego do roboty.Musiał ratować firmę, ratować produkt, zabezpieczyć przyszłość.Usiadł przy biurku, żeby ustalić plan działania.To potrafił najlepiej.Kształtował własne życie, nie zważając na innych, słabszych od siebie.Dlategobył królem.Quentin Eiger, wykuwający własną przyszłość. Według naszej oceny wzięła około trzech miligramów halcionu.Do tego dochodzi spora dawka alkoholu oznajmiła lekarka Claudia Marks. Czy ktoś z państwa widział kiedyś te tabletki? Są bladoniebieskie. Nie  odparła Claire.Spojrzała na Ginę i Hannah.Potrząsnęły głowami. Znalazłem pustą fiolkę w jej pokoju  odezwał się Alex. Dałem ją sanitariuszowi.Lekarka skinęła głową. Widziałam ją.Receptę wystawiono na dziesięć tabletek po zero dwadzieścia pięć miligrama.Ale czasamipacjenci przechowują w ampułce inne leki.Nie wie pani, czy miała więcej recept? Czy w jej torebce nie byłohalcionu? Nie wtedy, kiedy odebrałem ją z restauracji  powiedział Alex. Zostawiła torebkę wybiegając, a niewyobrażam sobie, żeby ktoś zażywał coś takiego w restauracji. Jaka to jest dawka?  zapytała Gina. Trzy miligramy halcionu to dwanaście razy więcej, niż przepisał lekarz.Dawka mogła być śmiertelna, zwłaszczaw połączeniu z alkoholem. Spojrzała na Claire. Zdarza się, że u pacjentów biorących halcion występująskłonności samobójcze.Czy zauważyła pani takie symptomy u Emmy? Nie.To nie była próba samobójstwa.Znam Emmę.To był wypadek. Albo ktoś jej to dał  wtrącił Alex. Czy to możliwe, żeby443 spożyła środek z pokarmem albo wypiła go z czymś, nie wyczuwając smaku?Lekarka patrzyła na niego z powagą. Sugeruje pan, że ktoś próbował ją zabić? Musimy wziąć pod uwagę i taką ewentualność.Czy mogła na przykład połknąć go z wodą? Halcion nie rozpuszcza się dobrze w wodzie.Ale świetnie rozpuszcza się w alkoholu.Alex spojrzał na Claire. Wypili trzy butelki wina do kolacji, a na zakończenie koniak.Rozmawiałem dzisiaj z kelnerem.Emma wypiłakoniak jednym haustem.Podobno sprawiało to wrażenie, jakby się założyła albo jakby nie chciała czuć smaku. Nie lubi koniaku  stwierdziła Claire drżąc.Otoczyła się ramionami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl