[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale.Zatrzasnął klapkę.Cały dzień spędziliśmy pod bramą; ja chciałem zejść na dół, Joszuaupierał się, żeby czekać.Kiedy zbudziliśmy się następnego ranka, mieliśmy szron na włosach iczułem, że bolą mnie nawet kości.Mnich otworzył klapkę o pierwszym brzasku.- Jesteście tak głupi, że cech wioskowych głupków używa was jako wzorca przy egzaminach -powiedział.- Prawdę mówiąc, jestem członkiem cechu wioskowych głupków - odparowałem.- W takim razie - rzekł mnich - idzcie stąd.Przeklinałem elokwentnie w pięciu językach i już zaczynałem wyrywać sobie włosy zgłowy, kiedy zauważyłem, że po niebie sunie coś dużego.Kiedy się zbliżyło, rozpoznałem anioław jego aspekcie czarnej szaty i skrzydeł.Niósł płonącą wiązkę chrustu i smoły, i wlókł za sobąwarkocz ognia i czarnego dymu.Przeleciał nad nami kilka razy i zniknął za horyzontem,pozostawiając dymne ślady układające się w chińskie znaki.Wypisana na niebie wiadomośćbrzmiała: PODDAJ SI, DOROTKO!Tak tylko was wkręcam (jak mawiał czasem Baltazar).Tak naprawdę Raziel nie wypisałna niebie PODDAJ SI, DOROTKO.Razem z aniołem oglądaliśmy wczoraj w telewizjiCzarnoksiężnika z Krainy Oz i scena pod bramami Oz przypomniała mi, jak z Joszuą czekaliśmyprzed bramą klasztoru.Raziel powiedział, że identyfikuje się z Gladiolą, Dobrą CzarownicąPółnocy (moim zdaniem bardziej by pasowała latająca małpa, ale mam wrażenie, że wybrał poprostu kogoś z włosami blond).Muszę wyznać, że czułem sympatię do Stracha na Wróble, alenie wierzę, żebym miał ochotę śpiewać o braku mózgu.Prawdę mówiąc, wśród tych muzycznychlamentów nad brakiem mózgu, serca i odwagi, czy ktoś zauważył, że nie mieli ani jednegopenisa? U Lwa i Blaszanego Drwala byłoby widać, a kiedy Strach na Wróble zostajewybebeszony, nie pokazują przecież na ekranie latającej małpy, wymachującej zagubionymsłomianym fiutem, prawda? Chyba wiem, jaką piosenkę bym śpiewał:Chętnie leżałbym na błoniach, Pośród kwiatów waląc konia, Kiedy pieśń wypełnia serceme.Liliom dodałbym urody, Gdyż mój fiut jak rumak młody Byłby pewnie.Ach ptaszka miećchcę.I kiedy komponowałem ten opus, przyszło mi nagle do głowy, że wprawdzie Razielzawsze wyglądał na mężczyznę, ale nie mam pojęcia, czy anioły w ogóle mają płeć.W końcu onjest przecież jedynym, którego poznałem.Poderwałem się z krzesła i stanąłem przed nim, wsamym środku popołudniowego festiwalu Looney Tunes.- Razielu, czy jesteś wyposażony? - Wyposażony?- Czy masz freda, fiuta, laskę.Masz?- Nie - odparł anioł, zdziwiony, że o to pytam.- A po co byłby mi potrzebny?- Do seksu.Czy anioły uprawiają seks?- No owszem, ale nie używamy tego.- Czyli istnieją anioły żeńskie i anioły męskie? -Tak.- I uprawiasz seks z żeńskimi aniołami?- Zgadza się.- A z czym uprawiasz ten seks?- Z żeńskimi aniołami, przecież mówię.- Nie.Czy masz organ płciowy? - Tak.- Pokażesz?- Nie mam go ze sobą.- Aha.Zrozumiałem, że są pewne sprawy, o których naprawdę wolałbym nie wiedzieć.W każdym razie nie napisał nic na niebie.W ogóle nie widzieliśmy już Raziela, ale potrzech dniach mnisi wpuścili nas do klasztoru.Powiedzieli, że wszystkim każą czekać trzy dni.To eliminuje tych nieszczerych.Cała piętrowa budowla stanowiąca klasztor została wzniesiona z surowych kamieni, takiejwielkości, z jaką mógłby poradzić sobie jeden człowiek.Tylna część zagłębiała się w zboczegóry.Budynek stanął chyba pod istniejącą wcześniej skalną przewieszką, by odsłaniać żywiołomjak najmniejszą część dachu.Ta część wznosiła się stromo i pokrywały ją terakotowe dachówki,wyraznie po to, żeby nie dopuścić do nagromadzenia śniegu.Niski, bezwłosy mnich w szacie koloru szafranu przeprowadził nas przez zewnętrznybrukowany dziedziniec i przez surową bramę do wnętrza budynku.Podłogi były tu kamienne, achoć nieskazitelnie czyste, to jednak wygładzone nie bardziej od bruku na dziedzińcu.Nielicznewycięte wysoko w ścianach okna przypominały raczej szczeliny strzeleckie i, po zamknięciudrzwi, do środka wpadało niewiele światła.Powietrze było gęste od dymu kadzidła; wibrowałochórem męskich głosów, śpiewających rytmiczną, monotonną pieśń, która dobiegała zewsząd iznikąd równocześnie; wywoływała wrażenie, że wibrują miżebra i kolana.Choć śpiewali wjęzyku, którego nie rozumiałem, przekaz był jasny - przywoływali coś, co wykracza poza granicetego świata [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Ale.Zatrzasnął klapkę.Cały dzień spędziliśmy pod bramą; ja chciałem zejść na dół, Joszuaupierał się, żeby czekać.Kiedy zbudziliśmy się następnego ranka, mieliśmy szron na włosach iczułem, że bolą mnie nawet kości.Mnich otworzył klapkę o pierwszym brzasku.- Jesteście tak głupi, że cech wioskowych głupków używa was jako wzorca przy egzaminach -powiedział.- Prawdę mówiąc, jestem członkiem cechu wioskowych głupków - odparowałem.- W takim razie - rzekł mnich - idzcie stąd.Przeklinałem elokwentnie w pięciu językach i już zaczynałem wyrywać sobie włosy zgłowy, kiedy zauważyłem, że po niebie sunie coś dużego.Kiedy się zbliżyło, rozpoznałem anioław jego aspekcie czarnej szaty i skrzydeł.Niósł płonącą wiązkę chrustu i smoły, i wlókł za sobąwarkocz ognia i czarnego dymu.Przeleciał nad nami kilka razy i zniknął za horyzontem,pozostawiając dymne ślady układające się w chińskie znaki.Wypisana na niebie wiadomośćbrzmiała: PODDAJ SI, DOROTKO!Tak tylko was wkręcam (jak mawiał czasem Baltazar).Tak naprawdę Raziel nie wypisałna niebie PODDAJ SI, DOROTKO.Razem z aniołem oglądaliśmy wczoraj w telewizjiCzarnoksiężnika z Krainy Oz i scena pod bramami Oz przypomniała mi, jak z Joszuą czekaliśmyprzed bramą klasztoru.Raziel powiedział, że identyfikuje się z Gladiolą, Dobrą CzarownicąPółnocy (moim zdaniem bardziej by pasowała latająca małpa, ale mam wrażenie, że wybrał poprostu kogoś z włosami blond).Muszę wyznać, że czułem sympatię do Stracha na Wróble, alenie wierzę, żebym miał ochotę śpiewać o braku mózgu.Prawdę mówiąc, wśród tych muzycznychlamentów nad brakiem mózgu, serca i odwagi, czy ktoś zauważył, że nie mieli ani jednegopenisa? U Lwa i Blaszanego Drwala byłoby widać, a kiedy Strach na Wróble zostajewybebeszony, nie pokazują przecież na ekranie latającej małpy, wymachującej zagubionymsłomianym fiutem, prawda? Chyba wiem, jaką piosenkę bym śpiewał:Chętnie leżałbym na błoniach, Pośród kwiatów waląc konia, Kiedy pieśń wypełnia serceme.Liliom dodałbym urody, Gdyż mój fiut jak rumak młody Byłby pewnie.Ach ptaszka miećchcę.I kiedy komponowałem ten opus, przyszło mi nagle do głowy, że wprawdzie Razielzawsze wyglądał na mężczyznę, ale nie mam pojęcia, czy anioły w ogóle mają płeć.W końcu onjest przecież jedynym, którego poznałem.Poderwałem się z krzesła i stanąłem przed nim, wsamym środku popołudniowego festiwalu Looney Tunes.- Razielu, czy jesteś wyposażony? - Wyposażony?- Czy masz freda, fiuta, laskę.Masz?- Nie - odparł anioł, zdziwiony, że o to pytam.- A po co byłby mi potrzebny?- Do seksu.Czy anioły uprawiają seks?- No owszem, ale nie używamy tego.- Czyli istnieją anioły żeńskie i anioły męskie? -Tak.- I uprawiasz seks z żeńskimi aniołami?- Zgadza się.- A z czym uprawiasz ten seks?- Z żeńskimi aniołami, przecież mówię.- Nie.Czy masz organ płciowy? - Tak.- Pokażesz?- Nie mam go ze sobą.- Aha.Zrozumiałem, że są pewne sprawy, o których naprawdę wolałbym nie wiedzieć.W każdym razie nie napisał nic na niebie.W ogóle nie widzieliśmy już Raziela, ale potrzech dniach mnisi wpuścili nas do klasztoru.Powiedzieli, że wszystkim każą czekać trzy dni.To eliminuje tych nieszczerych.Cała piętrowa budowla stanowiąca klasztor została wzniesiona z surowych kamieni, takiejwielkości, z jaką mógłby poradzić sobie jeden człowiek.Tylna część zagłębiała się w zboczegóry.Budynek stanął chyba pod istniejącą wcześniej skalną przewieszką, by odsłaniać żywiołomjak najmniejszą część dachu.Ta część wznosiła się stromo i pokrywały ją terakotowe dachówki,wyraznie po to, żeby nie dopuścić do nagromadzenia śniegu.Niski, bezwłosy mnich w szacie koloru szafranu przeprowadził nas przez zewnętrznybrukowany dziedziniec i przez surową bramę do wnętrza budynku.Podłogi były tu kamienne, achoć nieskazitelnie czyste, to jednak wygładzone nie bardziej od bruku na dziedzińcu.Nielicznewycięte wysoko w ścianach okna przypominały raczej szczeliny strzeleckie i, po zamknięciudrzwi, do środka wpadało niewiele światła.Powietrze było gęste od dymu kadzidła; wibrowałochórem męskich głosów, śpiewających rytmiczną, monotonną pieśń, która dobiegała zewsząd iznikąd równocześnie; wywoływała wrażenie, że wibrują miżebra i kolana.Choć śpiewali wjęzyku, którego nie rozumiałem, przekaz był jasny - przywoływali coś, co wykracza poza granicetego świata [ Pobierz całość w formacie PDF ]