[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dr N.- Na podstawie tego wszystkiego, co mi powiedziałeś, odnoszę wrażenie, iż jak dotąd niezajmujesz się zbytnio przyszłością.A jak ty sam siebie postrzegasz?P.- Myślę o sobie bardziej jako o archeologu czasu.Przydzielane mi zadania polegają nastudiowaniu ludzi i wydarzeń z przeszłości i terazniejszości.Przyszłość jest nieprzenikniona.pasmasą niewyrazne.nie, obecnie jestem archeologiem czasu.Dr N.- Gdzie naprawdę zaczęły się twoje studia w tej dziedzinie?P.- Gdy moją klasę zgromadzono na szkoleniu w świątyni.Dr N.- Ile dusz liczy twoja klasa?P.- Jest nas sześcioro.(po chwili dodaje) Nikogo z nich wcześniej nie znałem.Dr N.- Obidomie, opowiedz mi o swoim wstępnym szkoleniu.Na pewno doskonale jepamiętasz.P.- Wysłano mnie na planetę Galath.To świat fizyczny, geograficznie podobny do Ziemi.Niegdyśzamieszkiwała go wspaniała cywilizacja, zaawansowana technicznie.Galathianie potrafili po-dróżować na inne planety i to ich zgubiło.Obecnie Galath nie posiada żadnych inteligentnych formżycia.Dr N.- Nie pojmuję, czemu wysłano cię na martwy świat.P.- Nie tyle martwy, co opuszczony.Kiedy przybyliśmy tam na szkolenie, przybraliśmyprzezroczystą formę, przypominającą humanoidalny wygląd dawnych Galathian.(śmieje się)Dr N.- Opowiedz mi o nich. P.- Właśnie się nad tym zastanawiałem.były to żółtawozielone istoty, bardzo wysokie iwiotkie, bez widocznych stawów.miały wielkie, wielofasetowe owadzie oczy.Dr N.- A jaki mieli charakter?P.- Galathianie byli bardzo uczeni, ale głupi -jak my wszyscy.Uwierzyli w to, że sąniezwyciężeni.Dr N.- Ale jaki był cel przybycia na tę planetę? Czyż nie panowała tam pustka?P.- Nie rozumiesz? Ich linie czasowe wciąż istniały.Znalezliśmy się tam, by przećwiczyćkrzyżowanie się z dawną historią tego miejsca.Był to swoiście egzotyczny świat, zezniszczonymi stacjami kosmicznymi, które wciąż jeszcze krążyły wokół planety.Na jejpowierzchni znajdowały olbrzymie mieszkalne sfery, puste teraz i zrujnowane.rośliny pieniącesię w dawnych budynkach naukowych, rozproszone, rozpadające się pozostałości tej niegdyświelkiej cywilizacjiDr N.- Czym zajmujesz się wraz z pięciorgiem swych kolegów z klasy?P.- Wysyłamy naszą energię.i przepływamy przez korytarze ich przeszłości.Jeden znauczycieli pomaga nam wyregulować nasze oscylacje tak, by krzyżowały się z pewnymiokresami galathiańskiej historii.Docieramy do niej fragmentarycznie, gdyż brakuje namumiejętności.ale niektóre sceny z okresu ich potęgi są bardzo wyraziste.Dr N.- Zatem nic z przeszłości nigdy naprawdę nie ginie?P.- Nie, nie ginie.Chociaż Galathianie zniknęli, wszystko, co robili, w pewnym sensie nadalżyje." ich triumfy.ich upadek.możemy uczyć się na ich błędach.Potrafię wywołać pewnemomenty.rozmawiających ludzi.to, co myśleli, zanim zostali podbici przez obcą rasę izasymilowani przez jej kulturę, daleko stąd.Galathianie posługiwali się muzyczną mową, któraunosi się w pobliżu ich zniszczonych statków kosmicznych i opustoszałych ulic.Dr N.- Jaki jest twój ostateczny cel, Obidomie?P.- Kiedy zyskam biegłość, będę pełnił funkcję doradcy planistów, którzy projektują dla ludziokreślone sytuacje, będę pomagał bibliotekarzom.wspierał koordynowanie wyborów w sferzeżycia (tzn.w Kręgu) - tego typu zajęcia.Dr N.- Obidomie, chcę ci zadać pewne osobiste pytanie.Gdybym był duszą dysponującą wolnymczasem pomiędzy wcieleniami, czy mógłbym powrócić do mojego rodzinnego miasta, takiego jakwyglądało, kiedy byłem chłopcem, i ujrzeć znów samego siebie z rodziną i przyjaciółmi w scenachz przeszłości? Nie mam na myśli odtworzenia tego wszystkiego w świecie dusz, lecz rzeczywistypowrót na Ziemię w stanie bezcielesnym, jak to zrobiliście w przypadku Galath.P.(uśmiecha się) - No pewnie.chociaż być może potrzebowałbyś pewnej pomocyutalentowanego nauczyciela, zanim byś załapał, jak to się robi.Tylko nie spodziewaj się żadnejmożliwości majstrowania przy pierwowzorze, żeby dokonać zmian, (sardonicznie) Pamiętaj, żebyłbyś duchem.Wolna wolaNa jednym z moich odczytów w Vancouver w Kanadzie pewna zrozpaczona kobieta wstała iwykrzyknęła głośno:  Guru New Age mówią nam z jednej strony, że posiadamy wolną wolę i możemydokonywać życiowych wyborów, a z drugiej strony, że przeznaczone nam jest stosować się dookreślonego planu z powodu karmy przeszłego życia? Jak to jest? Ja nie mam w mym życiu żadnejwolnej woli, gdyż jestem wydana na łaskę sił, nad którymi nie panuję.Moje życie jest jednymsmutkiem".Po skończeniu wykładu usiadłem na kilka minut obok tej kobiety i dowiedziałem się, że jejdziewiętnastoletni syn zabił się niedawno na motocyklu.Ludzie wyobrażają sobie, że wolna wola i przeznaczenie są przeciwstawnymi siłami.Nieuświadamiają sobie, iż przeznaczenie uosabia sumę naszych uczynków spełnianych przez tysiące latniezliczonych inkarnacji.We wszystkich tych wcieleniach dysponowaliśmy wolnością wyboru.Nasze obecne życie odzwierciedla wszelkie przeszłe doświadczenia, zarówno przyjemne, jak i przykre, tak więc stanowimy wytwór wszystkich naszych wcześniejszych decyzji.Dodajmy do tegofakt, iż mogliśmy celowo umieścić siebie samych w sytuacjach, które stanowią test na to, jakzareagujemy na wydarzenia w naszym obecnym życiu, chociaż nasz ziemski umysł sobie tego nieuświadamia.Dotyczy to także osobistych wyborów.Zajmujemy określone ciało z wielu powodów.Ten młody motocyklista, według słów jego matki, żył tylko dla szybkości i w gruncie rzeczy upajałsię niebezpieczeństwem, które stało się jego obsesją.Jako że mój ostatni podrozdział dotyczący czasu uchylił drzwi prowadzące do problematykiprzyszłych prawdopodobieństw i możliwości, stosowne wydaje się w tym miejscu nieco szerszeomówienie konsekwencji pojęcia wolnej woli.Gdyby całe życie było z góry ustalone, reinkarnacja niemiałaby żadnego sensu.W moich uwagach na temat linii czasu sugerowałem, że przyszłość możeistnieć w wielu alternatywnych wariantach.Ludzie żywiący przeczucia co do przyszłości mogą miećrację lub się mylić.Gdyby ktoś ujrzał swoją śmierć w pewnym miejscu i czasie, a potem jednak by doniej nie doszło, mogłoby to oznaczać, iż ta potencjalna przyczynowość była tylko najbardziejtragiczną z alternatywnych możliwości.Argumentem za determinizmem jako przeciwieństwem wolnej woli jest to, że pojedyncze yródło lubzbiorowa grupa pomniejszych bóstw ponosi odpowiedzialność za planetę Ziemię zamieszkaną przezistoty ludzkie, które cierpią od chorób, bólu, głodu i strachu.%7łyjemy na świecie, w którym występujątrzęsienia ziemi, huragany, powodzie, pożary i inne katastrofy żywiołowe, nad którymi nie mamyżadnej kontroli.Często powtarzam, że Ziemia jest uważana przez dusze za bardzo trudną szkołę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl