[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chciałem jej powiedzieć: To, co się teraz dzieje, tonajwspanialsze odczucie w moim życiu.Czy też to czujesz?".Ale nie umiałem znalezć słów.Miałem do dyspozycji tylkoinstynkt i pożądanie i jej smak na moim języku, wspomnienie jejśmiechu dzwięczące mi w uszach.Chciałem go zatrzymać, żebyzawsze mi towarzyszył.Chciałem być dla niej wszystkim: kochankiem,partnerem w grze i przyjacielem.W tym łóżku mogłem być wszystkim. Nie wiem, jak to zrobić powiedziała w dziwnej chwili, nakrawędzi orgazmu, trzymając mnie tak mocno, że mogłem się obawiaćsiniaków.Ale wiedziałem, o co jej chodzi, gdyż tak ogromna tęsknota iniemożność ułożenia naszej sytuacji przyprawiały o ból.Chciałem jejtak mocno, że każda sekunda wydawała się nasycona jednocześniespełnieniem i pragnieniem i mój mózg się w tym pogubił.Zamiastwięc odpowiadać lub przedstawiać moje pomysły, pocałowałem ją wszyję i położyłem palce na miękkiej skórze jej biodra. Ja też nie wiem powiedziałem jej ale nie jestem gotowyodpuścić. Jest tak dobrze& wyszeptała w moją szyję, a ja jęknąłemw cichym bólu, niezdolny do wydobycia z siebie jednego sensownegosłowa odpowiedzi.Bałem się, że zacznę wyć.Pocałowałem ją.Wepchnąłem ją głębiej w materac.I ta rozdzierająca ekstaza powtarzała się bez końca.Jej ciałounosiło się na spotkanie mojego, jej usta były wilgotne i spragnione,ostre i słodkie.Obudziłem się, kiedy ktoś wyrwał mi spod głowy poduszkę, aChloe wymamrotała coś niezbornego o szpinaku i hot dogach.Jak się okazało, dziewczyna gada przez sen, rzuca się po całymłóżku i kradnie poduszki.Przesunąłem spragnioną dłonią po jej pośladku, po czymprzeturlałem się, żeby spojrzeć na zegarek.Było kilka minut po piątej,ale wiedziałem, że niedługo będziemy musieli się zbierać, żeby zdążyćna samolot o ósmej.Bardzo niechętnie opuszczałem nasze gniazdkorozpusty, nie zrobiłem tu niczego pożytecznego, a świadomość, jakbardzo zaniedbuję swoją pracę, budziła we mnie coraz większepoczucie winy.Przez ostatnie dziesięć lat żyłem dla kariery, a chociażcoraz bardziej podobało mi się zapomnienie, w jakie popadałem przyChloe, musiałem jednak odzyskać zdolność skupienia.Czas wracać dodomu, wbić się w garnitur szefa i zabrać się do roboty na poważnie.Wczesnoporanne słońce przeświecało przez firanki i oblewało jejjasną skórę popielatym blaskiem.Zwinęła się w kłębek twarzą do mnie,jej ciemne włosy rozsypały się na poduszce za nią.Twarz ukryła wpoduszce. Rozumiałem jej wahanie, kiedy przyszło do podjęcia decyzji ociągu dalszym naszej relacji po powrocie do rzeczywistości.Przerwa wSan Diego była zadziwiająca, częściowo dlatego, że pozbawiła naswszystkich tych przeszkód w naszych stosunkach: jej pracy dla RyanMedia, mojej roli w firmie rodzinnej, jej stypendium, naszychniezależnych i ostrych poglądów.Chociaż miałem ochotę ją przycisnąć,żeby jasno określić to, co nas łączyło, i nasze oczekiwania, by mócrzucić się w nie z głową, jej podejście znacznie ostrożniejsze było prawdopodobnie właściwsze.Nie zadaliśmy sobie trudu, by podnieść kołdrę, którą zrzuciliśmyw nocy na podłogę, i teraz miałem okazję napatrzeć się na jej nagieciało.Zdecydowanie przyzwyczaiłbym się do budzenia przy tejkobiecie.Niestety nie mieliśmy przed sobą leniwego poranka.Spróbowałem obudzić ją, kładąc jej dłoń na ramieniu, potempocałunkiem w szyję, w końcu mocnym uszczypnięciem w pośladek.Wyciągnęła rękę i solidnie trzepnęła mnie w ramię, zanimzdążyłem je cofnąć.Nie wiem nawet, czy uczyniła to świadomie. Aobuz. Musimy wstawać i zacząć się szykować.Za nieco ponadgodzinę musimy być na lotnisku.Chloe przeturlała się na bok i popatrzyła na mnie.Na twarzymiała zmarszczki od poduszki, a oczy patrzyły nieco błędnie.Niezakryła się, jak to uczyniła pierwszego poranka, ale też nie sięuśmiechała. No dobrze powiedziała.Usiadła, napiła się wody ipocałowała mnie w ramię, po czym wstała.Przyglądałem się jej nagiej, kiedy szła do łazienki, ale ona anirazu nie spojrzała na mnie.Nie potrzebuję porannego numerku, alebyłoby miło się przytulić albo porozmawiać.W takim razie nie trzeba było jej szczypać.Nie wyszła z łazienki, więc po zebraniu rzeczy zapukałem dodrzwi. Idę do siebie wziąć prysznic i się spakować.Przez krótką chwilę nie odpowiadała. W porządku. A mogę dostać coś więcej niż w porządku"? Zza drzwi dobiegł jej śmiech [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Chciałem jej powiedzieć: To, co się teraz dzieje, tonajwspanialsze odczucie w moim życiu.Czy też to czujesz?".Ale nie umiałem znalezć słów.Miałem do dyspozycji tylkoinstynkt i pożądanie i jej smak na moim języku, wspomnienie jejśmiechu dzwięczące mi w uszach.Chciałem go zatrzymać, żebyzawsze mi towarzyszył.Chciałem być dla niej wszystkim: kochankiem,partnerem w grze i przyjacielem.W tym łóżku mogłem być wszystkim. Nie wiem, jak to zrobić powiedziała w dziwnej chwili, nakrawędzi orgazmu, trzymając mnie tak mocno, że mogłem się obawiaćsiniaków.Ale wiedziałem, o co jej chodzi, gdyż tak ogromna tęsknota iniemożność ułożenia naszej sytuacji przyprawiały o ból.Chciałem jejtak mocno, że każda sekunda wydawała się nasycona jednocześniespełnieniem i pragnieniem i mój mózg się w tym pogubił.Zamiastwięc odpowiadać lub przedstawiać moje pomysły, pocałowałem ją wszyję i położyłem palce na miękkiej skórze jej biodra. Ja też nie wiem powiedziałem jej ale nie jestem gotowyodpuścić. Jest tak dobrze& wyszeptała w moją szyję, a ja jęknąłemw cichym bólu, niezdolny do wydobycia z siebie jednego sensownegosłowa odpowiedzi.Bałem się, że zacznę wyć.Pocałowałem ją.Wepchnąłem ją głębiej w materac.I ta rozdzierająca ekstaza powtarzała się bez końca.Jej ciałounosiło się na spotkanie mojego, jej usta były wilgotne i spragnione,ostre i słodkie.Obudziłem się, kiedy ktoś wyrwał mi spod głowy poduszkę, aChloe wymamrotała coś niezbornego o szpinaku i hot dogach.Jak się okazało, dziewczyna gada przez sen, rzuca się po całymłóżku i kradnie poduszki.Przesunąłem spragnioną dłonią po jej pośladku, po czymprzeturlałem się, żeby spojrzeć na zegarek.Było kilka minut po piątej,ale wiedziałem, że niedługo będziemy musieli się zbierać, żeby zdążyćna samolot o ósmej.Bardzo niechętnie opuszczałem nasze gniazdkorozpusty, nie zrobiłem tu niczego pożytecznego, a świadomość, jakbardzo zaniedbuję swoją pracę, budziła we mnie coraz większepoczucie winy.Przez ostatnie dziesięć lat żyłem dla kariery, a chociażcoraz bardziej podobało mi się zapomnienie, w jakie popadałem przyChloe, musiałem jednak odzyskać zdolność skupienia.Czas wracać dodomu, wbić się w garnitur szefa i zabrać się do roboty na poważnie.Wczesnoporanne słońce przeświecało przez firanki i oblewało jejjasną skórę popielatym blaskiem.Zwinęła się w kłębek twarzą do mnie,jej ciemne włosy rozsypały się na poduszce za nią.Twarz ukryła wpoduszce. Rozumiałem jej wahanie, kiedy przyszło do podjęcia decyzji ociągu dalszym naszej relacji po powrocie do rzeczywistości.Przerwa wSan Diego była zadziwiająca, częściowo dlatego, że pozbawiła naswszystkich tych przeszkód w naszych stosunkach: jej pracy dla RyanMedia, mojej roli w firmie rodzinnej, jej stypendium, naszychniezależnych i ostrych poglądów.Chociaż miałem ochotę ją przycisnąć,żeby jasno określić to, co nas łączyło, i nasze oczekiwania, by mócrzucić się w nie z głową, jej podejście znacznie ostrożniejsze było prawdopodobnie właściwsze.Nie zadaliśmy sobie trudu, by podnieść kołdrę, którą zrzuciliśmyw nocy na podłogę, i teraz miałem okazję napatrzeć się na jej nagieciało.Zdecydowanie przyzwyczaiłbym się do budzenia przy tejkobiecie.Niestety nie mieliśmy przed sobą leniwego poranka.Spróbowałem obudzić ją, kładąc jej dłoń na ramieniu, potempocałunkiem w szyję, w końcu mocnym uszczypnięciem w pośladek.Wyciągnęła rękę i solidnie trzepnęła mnie w ramię, zanimzdążyłem je cofnąć.Nie wiem nawet, czy uczyniła to świadomie. Aobuz. Musimy wstawać i zacząć się szykować.Za nieco ponadgodzinę musimy być na lotnisku.Chloe przeturlała się na bok i popatrzyła na mnie.Na twarzymiała zmarszczki od poduszki, a oczy patrzyły nieco błędnie.Niezakryła się, jak to uczyniła pierwszego poranka, ale też nie sięuśmiechała. No dobrze powiedziała.Usiadła, napiła się wody ipocałowała mnie w ramię, po czym wstała.Przyglądałem się jej nagiej, kiedy szła do łazienki, ale ona anirazu nie spojrzała na mnie.Nie potrzebuję porannego numerku, alebyłoby miło się przytulić albo porozmawiać.W takim razie nie trzeba było jej szczypać.Nie wyszła z łazienki, więc po zebraniu rzeczy zapukałem dodrzwi. Idę do siebie wziąć prysznic i się spakować.Przez krótką chwilę nie odpowiadała. W porządku. A mogę dostać coś więcej niż w porządku"? Zza drzwi dobiegł jej śmiech [ Pobierz całość w formacie PDF ]