[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I stał tam kiosk:ikonki, książeczki różne były.Kupiłem jedną - %7łycie pozagrobowe ma tytuł.Poczytałemsobie, co się po śmierci dzieje.I faktycznie, wszystko znajome.Od razu skapowałem.Kodeks, sąd, amnestia, wyrok, paragraf.Umrzeć to jak przenieść się z więzienia do zony.Wysyłają duszę do takiego niebiańskiego więzienia etapowego, czyściec się nazywa.Wszystko jak należy, dwóch konwojentów, wiadomo: na dole - karcer, na górze cudnie.W tym więzieniu etapowym zakładają ci sprawy - i twoje, i cudze, a ty musisz sięwydrapywać z każdego paragrafu.Najważniejsze - kodeks znać.Ale jeśli Kum zechce, toi tak cię wsadzi do karceru.Bo podług jego kodeksu od urodzenia podpadasz pod połowęparagrafów.Jest na przykład taki paragraf - odpowiadasz za gadkę.I wcale nie chodzi oto, żeś gadał, gdzie nie trzeba, ale w ogóle o każde słowo, któreś w życiu powiedział.Kumasz? Choćbyś stawał na głowie, zawsze jest za co cię posadzić.Byleby dusza była,męki zawsze się znajdą.Ale Kum może ci darować karę, szczególnie jak uznasz się zaostatnie gówno.On to lubi.I jeszcze lubi, żebyś się go bał.Bał i czuł się gównem.A on -jasność kolosalna, skrzydła rozpostarte, ochrona - wiadomo.Jak z góry popatrzy - to co?Jedno gówno.Rozumiesz? Poczytałem sobie i przypomniało mi się - dawno temu, kiedyuczyłem się jeszcze na sztangistę i była pierestrojka, coś podobnego wydrukował Ogoniok".A jak to sobie przypomniałem, to aż mnie pot oblał.Znaczy się, za Stalinaczłowiek żył tak, jak teraz po śmierci!- Nie kumam - odezwał się Szurik.- Patrz tylko, za Stalina po śmierci był ateizm, a teraz znów religia.A według niej pośmierci wszystko jak za Stalina.Zważ tylko, jak wtedy było.Wszyscy wiedzą; po nocachna Kremlu światło w oknie - a za nim - On.On kocha cię jak syna, a ty boisz się go dousrania i też kochać go masz niby z całego serca.Jak w religii.Dlaczego przypomniał misię Stalin? A bo zacząłem myśleć, jak to możliwe - bać się do usrania, a jednocześniekochać całym sercem.- A jeśli się nie boisz? - spytał Szurik.- Znaczy, strachu bożego nie znasz.A za to karcer.- Co za karcer?- Niedużo o nim napisane.Najważniejsze, że ciemność tam i zgrzytanie zębów.Jakemprzeczytał, z pół godziny czaszkę łamałem, jakież to dusza ma zęby? O mało mi niewysiadło pod sufitem.Potem czytałem dalej i pojąłem, że jak w porę za gówno sięuznasz, nawet nie nazwiesz się tak, ale faktycznie zrozumiesz, żeś zawsze był gównemzupełnym, obejmie cię amnestia - i do raju cię puszczą, do Niego.Ich główny haj tam -jakem się połapał - to na Kuma cały czas patrzeć, jak on na trybunie paradę przyjmuje.Inic więcej im nie trzeba, bo tam albo to mają, albo zębami przy kiblu zgrzytać, i już.Anaj gorsze, że nic innego, kurwa, nie ma i być nie może: albo na górne prycze, albo dokarceru.Krótko mówiąc, w całym systemie się połapałem.Tylko nie mogłemzmiarkować, kto to tak paskudnie wymyślił? Wołodin, jak ty myślisz?- Pamiętasz Globusa? - spytał Wołodin.- Tego, co został bankierem? Pamiętam - odparł Kolan.- Ja też pamiętam - powiedział Szurik, pociągając ze swojejwytłaczanej piersiówki łyk ożywczego płynu.- Przed śmiercią zaszedł wysoko.Jezdził porsiakiem, łańcuchy miał na sobie, po pięć kawałków każdy.W telewizorze gopokazywali - sponsor, chuje-muje, wiadomo.- Tak - potwierdził Wołodin.- A jak do Paryża przyjechał po kredyt, wiesz, co zrobił?Poszedł z ich bankierem do restauracji, żeby przy stole w cztery oczy pogadać.Obżarł sięjak w Słowiańskim Bazarze" i dawaj drzeć się: Kelner, dwóch pederastów i wiadroczifiru".Sam nie był chomątem, po pros tu jak to w zonie.- Mnie tłumaczyć nie musisz.I co było dalej?- Nic.Przynieśli.I sprowadzili.Tam jest przecież rynek.- A kredyt dostał?- Nie o to chodzi, dostał czy nie dostał.Pomyśl tylko, skoro on z takimi pojęciamiżycie kończył, to znaczy, że tak naprawdę nigdy z zony nie wyszedł.Po prostu tak sięwywindował, że porsiakiem po niej zaczął jezdzić i wywiady dawać.A potem w tej zonienawet swój Paryż znalazł.No więc, gdyby ten Globus ze swoim czifirem i pederastamipomyślał o życiu poza grobowym, co by mu przyszło do głowy?- Ależ on nigdy o tym nie myślał.- No, a gdyby pomyślał? Jeśli on niczego prócz zony nie znał, ale jak każdy człowiekchciał wyższego świata, co by sobie wyobraził?- Nie rozumiem - powiedział Kolan.- Do czego zmierzasz? Co za wyższy świat?Pugaczowa z Kirkorowem, czy jak? On nigdy się nie pchał do żadnego wyższego świata,faktycznie to bocińce (przyp.tłum.Wieżyczka obserwacyjna) mu świeciły.- A ja zrozumiałem - stwierdził Szurik.- Jakby Globus zaczął myśleć o życiupozagrobowym, to na pewniaka by sobie twoją broszurkę przedstawił.Zresztą nie tylkoGlobus.Sam pomyśl, Kolan - nasz kraj od samego początku był zoną i zon.zostanie.Dlatego i Bóg - to taki boss z kogutem.Kto by u nas w innego uwierzył?- Ty co, nasz kraj ci się nie podoba? - groznie spytał Kolan.- Dlaczego, podoba się.Miejscami.Kolan obrócił się do Wołodina.- Słuchaj, a Globus dostał wtedy w Paryżu kredyt?- Chyba dostał - powiedział Wołodin.- Temu bankierowi wszystko się bardzospodobało.Z pederastami tam u nich zawsze normalnie było, ale czifiru nie próbowali.Zrobiła się tam nawet moda na the a la Russe nouveau.- Słuchaj - odezwał się nagle Szurik - wiesz, co pomyślałem.Oj.Ale historia.- Co? - spytał Kolan.- A może tak naprawdę wszystko jest inaczej.Może Bóg wcale nie jest dla nas jakimśbossem z kogutem dlatego, że żyjemy w zonie, ale na odwrót - dlatego żyjemy w zonie,bośmy sobie wybrali Boga w rodzaju Kuma z syreną? Przecież wszystkie te bzdety ozębach u duszy, o piecu, gdzie smażą komuchów, o konwoju w niebie, już całe wiekitemu wymyślili! A u nas zwyczajnie postanowili zbudować raj na ziemi.I przecieżzbudowali! Z suwmiarką, jak trzeba.Ale jak już raj zbudowano, okazało się, że on bezpiekła nie funkcjonuje, bo co to za raj bez piekła? To żaden raj, a jakaś tam ch.wacizna.Znaczy się.Nie, boję się nawet myśleć dalej.Wieżyczka obserwacyjna.- Może tam, gdzie ludzie mniej podsrywają sobie, Bóg jest lepszy? Choćby w Stanachczy tam w Japonii - powiedział Kolan.- Co ty na to, Wołodin? - spytał Szurik.- Co ja na to? Jak na górze, tak samo i na dole.A jak na dole, tak i na górze.A gdywszystko do góry nogami, jak wytłumaczyć, że nie ma ani góry, ani dołu? Przecieżmówią na Rusi: w nocy dupa króluje.- Ale rypie, chłopie - odezwał się Kolan.- Aż dziw bierze.Ileś ty wziął?- A ciebie nie rypie, czy jak? - spytał Szurik.- Dopiero co żeś się przejechał po całympozagrobowym świecie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.I stał tam kiosk:ikonki, książeczki różne były.Kupiłem jedną - %7łycie pozagrobowe ma tytuł.Poczytałemsobie, co się po śmierci dzieje.I faktycznie, wszystko znajome.Od razu skapowałem.Kodeks, sąd, amnestia, wyrok, paragraf.Umrzeć to jak przenieść się z więzienia do zony.Wysyłają duszę do takiego niebiańskiego więzienia etapowego, czyściec się nazywa.Wszystko jak należy, dwóch konwojentów, wiadomo: na dole - karcer, na górze cudnie.W tym więzieniu etapowym zakładają ci sprawy - i twoje, i cudze, a ty musisz sięwydrapywać z każdego paragrafu.Najważniejsze - kodeks znać.Ale jeśli Kum zechce, toi tak cię wsadzi do karceru.Bo podług jego kodeksu od urodzenia podpadasz pod połowęparagrafów.Jest na przykład taki paragraf - odpowiadasz za gadkę.I wcale nie chodzi oto, żeś gadał, gdzie nie trzeba, ale w ogóle o każde słowo, któreś w życiu powiedział.Kumasz? Choćbyś stawał na głowie, zawsze jest za co cię posadzić.Byleby dusza była,męki zawsze się znajdą.Ale Kum może ci darować karę, szczególnie jak uznasz się zaostatnie gówno.On to lubi.I jeszcze lubi, żebyś się go bał.Bał i czuł się gównem.A on -jasność kolosalna, skrzydła rozpostarte, ochrona - wiadomo.Jak z góry popatrzy - to co?Jedno gówno.Rozumiesz? Poczytałem sobie i przypomniało mi się - dawno temu, kiedyuczyłem się jeszcze na sztangistę i była pierestrojka, coś podobnego wydrukował Ogoniok".A jak to sobie przypomniałem, to aż mnie pot oblał.Znaczy się, za Stalinaczłowiek żył tak, jak teraz po śmierci!- Nie kumam - odezwał się Szurik.- Patrz tylko, za Stalina po śmierci był ateizm, a teraz znów religia.A według niej pośmierci wszystko jak za Stalina.Zważ tylko, jak wtedy było.Wszyscy wiedzą; po nocachna Kremlu światło w oknie - a za nim - On.On kocha cię jak syna, a ty boisz się go dousrania i też kochać go masz niby z całego serca.Jak w religii.Dlaczego przypomniał misię Stalin? A bo zacząłem myśleć, jak to możliwe - bać się do usrania, a jednocześniekochać całym sercem.- A jeśli się nie boisz? - spytał Szurik.- Znaczy, strachu bożego nie znasz.A za to karcer.- Co za karcer?- Niedużo o nim napisane.Najważniejsze, że ciemność tam i zgrzytanie zębów.Jakemprzeczytał, z pół godziny czaszkę łamałem, jakież to dusza ma zęby? O mało mi niewysiadło pod sufitem.Potem czytałem dalej i pojąłem, że jak w porę za gówno sięuznasz, nawet nie nazwiesz się tak, ale faktycznie zrozumiesz, żeś zawsze był gównemzupełnym, obejmie cię amnestia - i do raju cię puszczą, do Niego.Ich główny haj tam -jakem się połapał - to na Kuma cały czas patrzeć, jak on na trybunie paradę przyjmuje.Inic więcej im nie trzeba, bo tam albo to mają, albo zębami przy kiblu zgrzytać, i już.Anaj gorsze, że nic innego, kurwa, nie ma i być nie może: albo na górne prycze, albo dokarceru.Krótko mówiąc, w całym systemie się połapałem.Tylko nie mogłemzmiarkować, kto to tak paskudnie wymyślił? Wołodin, jak ty myślisz?- Pamiętasz Globusa? - spytał Wołodin.- Tego, co został bankierem? Pamiętam - odparł Kolan.- Ja też pamiętam - powiedział Szurik, pociągając ze swojejwytłaczanej piersiówki łyk ożywczego płynu.- Przed śmiercią zaszedł wysoko.Jezdził porsiakiem, łańcuchy miał na sobie, po pięć kawałków każdy.W telewizorze gopokazywali - sponsor, chuje-muje, wiadomo.- Tak - potwierdził Wołodin.- A jak do Paryża przyjechał po kredyt, wiesz, co zrobił?Poszedł z ich bankierem do restauracji, żeby przy stole w cztery oczy pogadać.Obżarł sięjak w Słowiańskim Bazarze" i dawaj drzeć się: Kelner, dwóch pederastów i wiadroczifiru".Sam nie był chomątem, po pros tu jak to w zonie.- Mnie tłumaczyć nie musisz.I co było dalej?- Nic.Przynieśli.I sprowadzili.Tam jest przecież rynek.- A kredyt dostał?- Nie o to chodzi, dostał czy nie dostał.Pomyśl tylko, skoro on z takimi pojęciamiżycie kończył, to znaczy, że tak naprawdę nigdy z zony nie wyszedł.Po prostu tak sięwywindował, że porsiakiem po niej zaczął jezdzić i wywiady dawać.A potem w tej zonienawet swój Paryż znalazł.No więc, gdyby ten Globus ze swoim czifirem i pederastamipomyślał o życiu poza grobowym, co by mu przyszło do głowy?- Ależ on nigdy o tym nie myślał.- No, a gdyby pomyślał? Jeśli on niczego prócz zony nie znał, ale jak każdy człowiekchciał wyższego świata, co by sobie wyobraził?- Nie rozumiem - powiedział Kolan.- Do czego zmierzasz? Co za wyższy świat?Pugaczowa z Kirkorowem, czy jak? On nigdy się nie pchał do żadnego wyższego świata,faktycznie to bocińce (przyp.tłum.Wieżyczka obserwacyjna) mu świeciły.- A ja zrozumiałem - stwierdził Szurik.- Jakby Globus zaczął myśleć o życiupozagrobowym, to na pewniaka by sobie twoją broszurkę przedstawił.Zresztą nie tylkoGlobus.Sam pomyśl, Kolan - nasz kraj od samego początku był zoną i zon.zostanie.Dlatego i Bóg - to taki boss z kogutem.Kto by u nas w innego uwierzył?- Ty co, nasz kraj ci się nie podoba? - groznie spytał Kolan.- Dlaczego, podoba się.Miejscami.Kolan obrócił się do Wołodina.- Słuchaj, a Globus dostał wtedy w Paryżu kredyt?- Chyba dostał - powiedział Wołodin.- Temu bankierowi wszystko się bardzospodobało.Z pederastami tam u nich zawsze normalnie było, ale czifiru nie próbowali.Zrobiła się tam nawet moda na the a la Russe nouveau.- Słuchaj - odezwał się nagle Szurik - wiesz, co pomyślałem.Oj.Ale historia.- Co? - spytał Kolan.- A może tak naprawdę wszystko jest inaczej.Może Bóg wcale nie jest dla nas jakimśbossem z kogutem dlatego, że żyjemy w zonie, ale na odwrót - dlatego żyjemy w zonie,bośmy sobie wybrali Boga w rodzaju Kuma z syreną? Przecież wszystkie te bzdety ozębach u duszy, o piecu, gdzie smażą komuchów, o konwoju w niebie, już całe wiekitemu wymyślili! A u nas zwyczajnie postanowili zbudować raj na ziemi.I przecieżzbudowali! Z suwmiarką, jak trzeba.Ale jak już raj zbudowano, okazało się, że on bezpiekła nie funkcjonuje, bo co to za raj bez piekła? To żaden raj, a jakaś tam ch.wacizna.Znaczy się.Nie, boję się nawet myśleć dalej.Wieżyczka obserwacyjna.- Może tam, gdzie ludzie mniej podsrywają sobie, Bóg jest lepszy? Choćby w Stanachczy tam w Japonii - powiedział Kolan.- Co ty na to, Wołodin? - spytał Szurik.- Co ja na to? Jak na górze, tak samo i na dole.A jak na dole, tak i na górze.A gdywszystko do góry nogami, jak wytłumaczyć, że nie ma ani góry, ani dołu? Przecieżmówią na Rusi: w nocy dupa króluje.- Ale rypie, chłopie - odezwał się Kolan.- Aż dziw bierze.Ileś ty wziął?- A ciebie nie rypie, czy jak? - spytał Szurik.- Dopiero co żeś się przejechał po całympozagrobowym świecie [ Pobierz całość w formacie PDF ]