[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.yle się potem czułam, chociaż równocześniejakoś lepiej.Uświadomiłam sobie, że przejadając się, walczęze stresem i usypiam wrażliwość.Nie odczuwałam już tak do�tkliwie nieuchronności śmierci. Nikt z nas donikąd nie pój�dzie i nikt z nas tu nie zostanie" - odzywał się echem w ciszygłos z pustki.Bardzo bolał mnie kark, ręka i dłoń.Pomyślałam sobie, że jeżeli nie potrafię zatopić się w bło�gości istnienia, to może powinien mnie ktoś przelecieć.Mi�nęły już całe lata! Ale nie miałam z kim pójść do łóżka, ota�czały mnie tylko wspomnienia.Potrzebowałam człowiekaz krwi i kości, kogoś, kto by mnie zobaczył, kto by mnie objąłprawdziwymi ramionami.Wtedy miałabym złudzenie, że mi�mo wszystko nie jestem sama. Przecież kiedyś wypuściłbycię z ramion", wtrącił się głos. Oddaliłby się - do łazienki al�bo do łóżka, żeby się przespać.W nocy ginąłby ci w nicości,a w dzień w mgłach codziennej zajmowalności".Dziwaczne myśli.Martwiłam się, że mogą przyjść myśli sa�mobójcze.Ale na szczęście uświadomiłam sobie, że niewszystkie moje przemyślenia są negatywne; zapraszały mnie,żebym pojęła coś głębszego niż zwyczajne życie.Wezwałamna pomoc niewidzialnych przyjaciół - anioły czy jakieś inneistoty.I w trudnym do określenia momencie moje uczucia sięzmieniły.Mogłam już teraz ze spokojem spojrzeć w twarzśmierci i w chwili, kiedy stałam się do tego gotowa, wkroczy�łam w nowy wymiar wolności.%7łycie nauczyło mnie jeszcze głębiej doceniać mądrą ak�ceptację tego, co jest".Zrozumiałam, że jest ona tym sa�mym co samoakceptacja, ponieważ tak naprawdę nie istnie�je nic innego.To, co z pozoru istnieje, jest zawsze i wyłączniemoim własnym ja.Tak naprawdę nie za bardzo potrafię towyjaśnić.Zrozumieją mnie tylko ci, którzy już to wiedzą.Teraz nie było żadnego cierpienia, tylko niewiarygodneuczucie, że mogę się cieszyć wszystkim, co przynosi bieżącachwila, od jednego oddechu do drugiego, od jednego uderze�nia serca do drugiego, od jednej bolesnej chwili do drugiej.Sukces przestał mieć cokolwiek wspólnego z pieniędzmi alboz karierą, albo z uznaniem.Sukces oznaczał przeżywaniez wdzięcznością każdej chwili.Moja ręka goiła się powoli.Caroline, moja córka, nama�wiała mnie, żebym odwiedziła południowoamerykańskiegouzdrowiciela, który akurat przyjechał do Perth i mógłby tenproces przyspieszyć.Opierałam się przez długi czas, główniedlatego, że kazał sobie płacić bajońskie sumy, na których wy�danie raczej nie mogłam sobie pozwolić.Caroline zapropo�nowała, że to ona pokryje koszty, jeżeli nie będę zadowolo�na, i w końcu zgodziłam się go odwiedzić.Stałam przed Victorem, wyjaśniając, z jakiej przyczyny siędo niego zapisałam.Nie zwracał uwagi na moją rękę i wpa�trywał mi się w oczy.Był przysadzistym ciemnym mężczyznąobdarzonym niewątpliwą charyzmą i mnóstwem optymizmu.W kilka sekund powiedział mi, że przez większość życia mójduch przebywał częściowo poza ciałem.Narysował obrazek,na którym widać było zarysy mojego duchowego ciała, którewysunęło się z mojego własnego ciała i zawisło obok niego;to duchowe ciało było przerażone i chciało odejść, trzymałaje tylko pępowina.Słuchałam uważnie - jego słowa brzmiałysensownie.Rozejrzałam się i z pogardą zauważyłam, że w pokoju wisiduży krzyż ozdobiony wokół światełkami oraz obraz Dziewi�cy Maryi - cała ta religijna pompa i to katolicka na dodatek!Victor poprosił trzy praktykantki, żeby na mnie popatrzy�ły.Opisały objawy, które potwierdzały jego zdanie; stwierdzi�ły też, że mam przenikliwe spojrzenie, pod którym inni czująsię nieswojo.Te słowa naprawdę przykuły moją uwagę.Oddawna już wiedziałam, że ludzie próbowali czasami zrozu�mieć, co kryje się w moich oczach.Często sądzili, że spoglą�dam na nich gniewnie.Natomiast ja mrużyłam powieki, bymoje spojrzenie wydało się łagodniejsze.Natomiast jeżelichciałam uniknąć wzroku innych ludzi, patrzyłam na nich jakna powietrze.Poproszono mnie, żebym stanęła przed oświetlonym krzy�żem i poprosiła o Boską pomoc.Zamknęłam oczy i posłu�chałam, gotowa na wszystko, co miało się wydarzyć.Potem Victor poprosił, żebym położyła się na szerokiej ła�wie, w czym pomogły mi trzy praktykantki, i rozpoczął się ry�tuał, mający sprowadzić mojego ducha z powrotem do ciała.Victor wołał do mojego ducha i kazał mi krzyczeć: JESTEMTUTAJ!, a przy tym bardzo mocno uderzał mnie w podeszwystóp.Pojękiwałam z bólu, ale on podniesionym głosem wy�krzykiwał prośby, a kobiety się modliły.I nagle zawołał:- W imię Boga rozkazuję ci wejść do środka! - i uderzyłmnie w stopy ostatni raz.Z moich ust wydarł się głośnymimowolny krzyk - i poczułam, jak wstępuje we mnie mójduch.Pomogli mi wstać z ławy; Victor obserwował mnie, kiedyspacerowałam tam i z powrotem po pokoju.Czułam się od�nowiona, nieskomplikowana, jak dziecko.Nie jakoś wyjątko�wo, tylko zupełnie zwyczajnie.Zrozumiałam, może po razpierwszy w życiu, co znaczy być istotą ludzką w pełni obec�ną".To taka delikatna i prosta radość.Chodząc, odczuwałamłagodną pewność siebie i wrodzoną łaskę oraz wdzięcznośćdo Victora [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.yle się potem czułam, chociaż równocześniejakoś lepiej.Uświadomiłam sobie, że przejadając się, walczęze stresem i usypiam wrażliwość.Nie odczuwałam już tak do�tkliwie nieuchronności śmierci. Nikt z nas donikąd nie pój�dzie i nikt z nas tu nie zostanie" - odzywał się echem w ciszygłos z pustki.Bardzo bolał mnie kark, ręka i dłoń.Pomyślałam sobie, że jeżeli nie potrafię zatopić się w bło�gości istnienia, to może powinien mnie ktoś przelecieć.Mi�nęły już całe lata! Ale nie miałam z kim pójść do łóżka, ota�czały mnie tylko wspomnienia.Potrzebowałam człowiekaz krwi i kości, kogoś, kto by mnie zobaczył, kto by mnie objąłprawdziwymi ramionami.Wtedy miałabym złudzenie, że mi�mo wszystko nie jestem sama. Przecież kiedyś wypuściłbycię z ramion", wtrącił się głos. Oddaliłby się - do łazienki al�bo do łóżka, żeby się przespać.W nocy ginąłby ci w nicości,a w dzień w mgłach codziennej zajmowalności".Dziwaczne myśli.Martwiłam się, że mogą przyjść myśli sa�mobójcze.Ale na szczęście uświadomiłam sobie, że niewszystkie moje przemyślenia są negatywne; zapraszały mnie,żebym pojęła coś głębszego niż zwyczajne życie.Wezwałamna pomoc niewidzialnych przyjaciół - anioły czy jakieś inneistoty.I w trudnym do określenia momencie moje uczucia sięzmieniły.Mogłam już teraz ze spokojem spojrzeć w twarzśmierci i w chwili, kiedy stałam się do tego gotowa, wkroczy�łam w nowy wymiar wolności.%7łycie nauczyło mnie jeszcze głębiej doceniać mądrą ak�ceptację tego, co jest".Zrozumiałam, że jest ona tym sa�mym co samoakceptacja, ponieważ tak naprawdę nie istnie�je nic innego.To, co z pozoru istnieje, jest zawsze i wyłączniemoim własnym ja.Tak naprawdę nie za bardzo potrafię towyjaśnić.Zrozumieją mnie tylko ci, którzy już to wiedzą.Teraz nie było żadnego cierpienia, tylko niewiarygodneuczucie, że mogę się cieszyć wszystkim, co przynosi bieżącachwila, od jednego oddechu do drugiego, od jednego uderze�nia serca do drugiego, od jednej bolesnej chwili do drugiej.Sukces przestał mieć cokolwiek wspólnego z pieniędzmi alboz karierą, albo z uznaniem.Sukces oznaczał przeżywaniez wdzięcznością każdej chwili.Moja ręka goiła się powoli.Caroline, moja córka, nama�wiała mnie, żebym odwiedziła południowoamerykańskiegouzdrowiciela, który akurat przyjechał do Perth i mógłby tenproces przyspieszyć.Opierałam się przez długi czas, główniedlatego, że kazał sobie płacić bajońskie sumy, na których wy�danie raczej nie mogłam sobie pozwolić.Caroline zapropo�nowała, że to ona pokryje koszty, jeżeli nie będę zadowolo�na, i w końcu zgodziłam się go odwiedzić.Stałam przed Victorem, wyjaśniając, z jakiej przyczyny siędo niego zapisałam.Nie zwracał uwagi na moją rękę i wpa�trywał mi się w oczy.Był przysadzistym ciemnym mężczyznąobdarzonym niewątpliwą charyzmą i mnóstwem optymizmu.W kilka sekund powiedział mi, że przez większość życia mójduch przebywał częściowo poza ciałem.Narysował obrazek,na którym widać było zarysy mojego duchowego ciała, którewysunęło się z mojego własnego ciała i zawisło obok niego;to duchowe ciało było przerażone i chciało odejść, trzymałaje tylko pępowina.Słuchałam uważnie - jego słowa brzmiałysensownie.Rozejrzałam się i z pogardą zauważyłam, że w pokoju wisiduży krzyż ozdobiony wokół światełkami oraz obraz Dziewi�cy Maryi - cała ta religijna pompa i to katolicka na dodatek!Victor poprosił trzy praktykantki, żeby na mnie popatrzy�ły.Opisały objawy, które potwierdzały jego zdanie; stwierdzi�ły też, że mam przenikliwe spojrzenie, pod którym inni czująsię nieswojo.Te słowa naprawdę przykuły moją uwagę.Oddawna już wiedziałam, że ludzie próbowali czasami zrozu�mieć, co kryje się w moich oczach.Często sądzili, że spoglą�dam na nich gniewnie.Natomiast ja mrużyłam powieki, bymoje spojrzenie wydało się łagodniejsze.Natomiast jeżelichciałam uniknąć wzroku innych ludzi, patrzyłam na nich jakna powietrze.Poproszono mnie, żebym stanęła przed oświetlonym krzy�żem i poprosiła o Boską pomoc.Zamknęłam oczy i posłu�chałam, gotowa na wszystko, co miało się wydarzyć.Potem Victor poprosił, żebym położyła się na szerokiej ła�wie, w czym pomogły mi trzy praktykantki, i rozpoczął się ry�tuał, mający sprowadzić mojego ducha z powrotem do ciała.Victor wołał do mojego ducha i kazał mi krzyczeć: JESTEMTUTAJ!, a przy tym bardzo mocno uderzał mnie w podeszwystóp.Pojękiwałam z bólu, ale on podniesionym głosem wy�krzykiwał prośby, a kobiety się modliły.I nagle zawołał:- W imię Boga rozkazuję ci wejść do środka! - i uderzyłmnie w stopy ostatni raz.Z moich ust wydarł się głośnymimowolny krzyk - i poczułam, jak wstępuje we mnie mójduch.Pomogli mi wstać z ławy; Victor obserwował mnie, kiedyspacerowałam tam i z powrotem po pokoju.Czułam się od�nowiona, nieskomplikowana, jak dziecko.Nie jakoś wyjątko�wo, tylko zupełnie zwyczajnie.Zrozumiałam, może po razpierwszy w życiu, co znaczy być istotą ludzką w pełni obec�ną".To taka delikatna i prosta radość.Chodząc, odczuwałamłagodną pewność siebie i wrodzoną łaskę oraz wdzięcznośćdo Victora [ Pobierz całość w formacie PDF ]