[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Spróbujęucieczki tak czy owak ginąć, lepiej choć się pokusić o wyzwolenie.Spojrzał na Jerzego, który zamyślony stał ciągle. Nie ma jeszcze nic szepnął on podumawszy. Ten Szwentas,choć zły człek, wydał mi się szczerym.Nie może być, żeby naspodsłuchali.Czekać trzeba.Rymos chciwie słuchał.Wtem ciężkie, choć ostrożne stąpanie słyszeć się dało w pierwszejizbie; parobczak przestraszony ledwie miał czas skoczyć i ukryć siępod łóżko Jerzego, gdy po cichu, z uśmiechniętymi usty, wsunął sięSzwentas.W progu już złożył ręce i stanął, z przejęciem się i uwielbieniempatrząc na Jerzego.Szeptał ciągle: Kunigas.Zbliżył się potem z poszanowaniem i szybko począł doń coś mówićpo litewsku.Chłopak ciekawie, z upragnieniem przysłuchiwał siędzwiękom tej mowy, lecz w końcu głową potrząsnął i odparł mu poniemiecku: Ja tej mowy nie rozumiem.Szwentas chwilę stał zdumiony, podumał i począł łamaną swąniemczyzną: Ty nie wiesz? Jesteś kunigas litewski znad Niemna! Ciebie onidzieckiem pochwycili z rąk matki. Skądże ty możesz wiedzieć o tym? odparł Jerzy. Ja! Ja też od niedawna wiem o tym westchnął stary.Jękprzerwał mu mowę; podparł głowę na ręku i potrząsał nią milczący. Czym ja był! Co się ze mną działo! począł mruczeć, jakby samdo siebie. I mnie na wojnie porwali oni, ale ja sam się im oddałem,bo mnie swoi powiesić chcieli, a jam się na nich mścić zapragnął.Ilelat! ile lat ja im niepoczciwie służył! i myślałem, że tak marniesczeznę na ich barłogu.Co się to ze mną stało! A! książątko ty moje!gołąbku ty mój! czy ty uwierzysz, co ja ci powiem, kiedy ja sam sobiejeszcze nie wierzę.Co się stało? Tyle lat ja w sobie tę krew litewskądławił.próżno! Ot, niedawno.posłali mnie znowu na szpiegi, naLitwę.Poszedłem.A cóż? toż to było moje rzemiosło.Spod konignój podmiatać i na rzez im swoich oddawać.a co się ze mną stało?Szedłem na Litwę i dostałem się na zamek, na wielki.zawiedli mniedo kunigasowej na Pilleny.Stałem wypatrując po staremu, złoty mój chłopcze, panie! Jak zaczęliśpiewać czarowne litewskie dajnos, jak zaczęli zawodzić.puściły misię z oczu łzy, serce twarde zmiękło, z krzyżackiego sługi zrobił sięznowu ten, co był za młodu.Posłali mnie dla siebie, a jam powróciłdla swoich.Jedna pieśń czarowna to zrobiła.Sokole złoty mój,gdzie tam pieśń! to była woda odżywiająca, a jam się w niej z bruduobmył.to była woda święta!Mówił to, płacząc i jęcząc, z wyrazem takim, że Rymos.który się goobawiał i nie wierzył mu, uczuł się poruszonym mimo wiedzy i spodłóżka ciekawą wystawił głowę.Szwentas go zobaczył i przestraszył się; lecz dość było kilku słówwyrzeczonych po litewsku, aby parobek stary śmiać się począł.Mowata teraz na zmiękłe serce skutkowała cudownie.Wyciągnął ręce dochłopaka zapomniawszy o Jerzym i prędko chciwie, po litewsku z nimmówić poczęli.Szwentas ściskał go i całowałJerzy, który był języka zapomniał i ledwie wyrazy niektóreprzypomniał sobie, stał spoglądając to na jednego to na drugiego To jest kunigas! mówił Szwentas poznałem go po znamieniuziarna grochu pod uchem lewym na szyi.Rymos, wylazłszy spod łoża, podszedł także spojrzeć na znamię i ręcezałamał.Jerzemu łzy się w oczach kręciły. Mówcie tak, abym ja was rozumiał rzekł błagająco. Rymoswie, żem ja mowy tej musiał zapomnieć, bo mi ją umyślnie wybili zserca, a wstawili natomiast swoję.Mówcie, abym rozumiał.litujciesię nade mną!Szwentas pocałował go w rękę. Cicho! cicho! rzekł jest nas tu już trzech.Ech! będziemy siętrzymali i radzili sobie.Głową pokręcił chytrze. Kto wie, co zrobimy? mnie się widzi.musimy swojego kunigasaoddać naszym.a i nam tu nie będzie co gościć potem.Po rozum dogłowy!Jerzemu oczy się paliły; uderzył po ramieniu Szwentasa. Kto ci mówił o tym znamieniu? Skąd wiesz, żem kunigas? Znaszmoich? gdzie oni są? O! o! długo by to rozpowiadać mruknął stary parobek a terazwam to do niczego.Poczekajcie mało [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Spróbujęucieczki tak czy owak ginąć, lepiej choć się pokusić o wyzwolenie.Spojrzał na Jerzego, który zamyślony stał ciągle. Nie ma jeszcze nic szepnął on podumawszy. Ten Szwentas,choć zły człek, wydał mi się szczerym.Nie może być, żeby naspodsłuchali.Czekać trzeba.Rymos chciwie słuchał.Wtem ciężkie, choć ostrożne stąpanie słyszeć się dało w pierwszejizbie; parobczak przestraszony ledwie miał czas skoczyć i ukryć siępod łóżko Jerzego, gdy po cichu, z uśmiechniętymi usty, wsunął sięSzwentas.W progu już złożył ręce i stanął, z przejęciem się i uwielbieniempatrząc na Jerzego.Szeptał ciągle: Kunigas.Zbliżył się potem z poszanowaniem i szybko począł doń coś mówićpo litewsku.Chłopak ciekawie, z upragnieniem przysłuchiwał siędzwiękom tej mowy, lecz w końcu głową potrząsnął i odparł mu poniemiecku: Ja tej mowy nie rozumiem.Szwentas chwilę stał zdumiony, podumał i począł łamaną swąniemczyzną: Ty nie wiesz? Jesteś kunigas litewski znad Niemna! Ciebie onidzieckiem pochwycili z rąk matki. Skądże ty możesz wiedzieć o tym? odparł Jerzy. Ja! Ja też od niedawna wiem o tym westchnął stary.Jękprzerwał mu mowę; podparł głowę na ręku i potrząsał nią milczący. Czym ja był! Co się ze mną działo! począł mruczeć, jakby samdo siebie. I mnie na wojnie porwali oni, ale ja sam się im oddałem,bo mnie swoi powiesić chcieli, a jam się na nich mścić zapragnął.Ilelat! ile lat ja im niepoczciwie służył! i myślałem, że tak marniesczeznę na ich barłogu.Co się to ze mną stało! A! książątko ty moje!gołąbku ty mój! czy ty uwierzysz, co ja ci powiem, kiedy ja sam sobiejeszcze nie wierzę.Co się stało? Tyle lat ja w sobie tę krew litewskądławił.próżno! Ot, niedawno.posłali mnie znowu na szpiegi, naLitwę.Poszedłem.A cóż? toż to było moje rzemiosło.Spod konignój podmiatać i na rzez im swoich oddawać.a co się ze mną stało?Szedłem na Litwę i dostałem się na zamek, na wielki.zawiedli mniedo kunigasowej na Pilleny.Stałem wypatrując po staremu, złoty mój chłopcze, panie! Jak zaczęliśpiewać czarowne litewskie dajnos, jak zaczęli zawodzić.puściły misię z oczu łzy, serce twarde zmiękło, z krzyżackiego sługi zrobił sięznowu ten, co był za młodu.Posłali mnie dla siebie, a jam powróciłdla swoich.Jedna pieśń czarowna to zrobiła.Sokole złoty mój,gdzie tam pieśń! to była woda odżywiająca, a jam się w niej z bruduobmył.to była woda święta!Mówił to, płacząc i jęcząc, z wyrazem takim, że Rymos.który się goobawiał i nie wierzył mu, uczuł się poruszonym mimo wiedzy i spodłóżka ciekawą wystawił głowę.Szwentas go zobaczył i przestraszył się; lecz dość było kilku słówwyrzeczonych po litewsku, aby parobek stary śmiać się począł.Mowata teraz na zmiękłe serce skutkowała cudownie.Wyciągnął ręce dochłopaka zapomniawszy o Jerzym i prędko chciwie, po litewsku z nimmówić poczęli.Szwentas ściskał go i całowałJerzy, który był języka zapomniał i ledwie wyrazy niektóreprzypomniał sobie, stał spoglądając to na jednego to na drugiego To jest kunigas! mówił Szwentas poznałem go po znamieniuziarna grochu pod uchem lewym na szyi.Rymos, wylazłszy spod łoża, podszedł także spojrzeć na znamię i ręcezałamał.Jerzemu łzy się w oczach kręciły. Mówcie tak, abym ja was rozumiał rzekł błagająco. Rymoswie, żem ja mowy tej musiał zapomnieć, bo mi ją umyślnie wybili zserca, a wstawili natomiast swoję.Mówcie, abym rozumiał.litujciesię nade mną!Szwentas pocałował go w rękę. Cicho! cicho! rzekł jest nas tu już trzech.Ech! będziemy siętrzymali i radzili sobie.Głową pokręcił chytrze. Kto wie, co zrobimy? mnie się widzi.musimy swojego kunigasaoddać naszym.a i nam tu nie będzie co gościć potem.Po rozum dogłowy!Jerzemu oczy się paliły; uderzył po ramieniu Szwentasa. Kto ci mówił o tym znamieniu? Skąd wiesz, żem kunigas? Znaszmoich? gdzie oni są? O! o! długo by to rozpowiadać mruknął stary parobek a terazwam to do niczego.Poczekajcie mało [ Pobierz całość w formacie PDF ]