[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Oni są konserwatywni,poszukują prawdy.Brat Shelley jest ortodoksyjny, ale nawrócił się dopiero w szkolerabinackiej.O ile  nawrócił się" to odpowiednie w tym wypadku wyrażenie.On jestBaal T'shuvah.A stał się ortodoksyjny. Nieważne  odparł Hollander.Położył zdrową dłoń na ladzie kuchennej,rozłożył szeroko palce, a potem ścisnął je w pięść. Mam tu wódkę.Z czym jąpodać? Z sokiem pomarańczowym, sokiem pomidorowym czy tonikiem? Z tonikiem.Patrzyłam, jak jego pięść rozluznia się powoli, i zastanawiałam się, czy robi toświadomie.Potem przyglądałam mu się uważnie, jak wyciągał lód z lodówki i wrzucałgo do drinków.Postawił gotowe drinki na stole i usiadł. A są już wyniki sekcji?  zapytał, pukając palcem w kostki lodu, pływającew szklance.Podniósł wzrok i wpatrywał się we mnie.Poprawiłam okulary na nosie. Nie wiem  odparłam. W szpitalu byłam tylko do południa.Zmienilimnie Barry i Julie Steinberg.Byli mi winni dyżur za poniedziałek, więc sobieposzłam.Skinął głową, podniósł szklankę i pociągnął spory łyk wódki z sokiempomarańczowym, którą nalał dla siebie.- 220 -SR Nie mogłam oderwać od niego wzroku.W moim umyśle pracowicieodwracałam wszystko, co o nim kiedyś myślałam, zaczynając od wesołych żartów iniewinnego flirtu mającego na celu zwrócić moją uwagę i zyskać przychylność.Najdziwniejsze zaś dla mnie było to, że poszłam z nim do łóżka.Co dziwniejsze,okazał się dbałym, namiętnym, czułym kochankiem.Przez te wszystkie lata spałam zwieloma mężczyznami i z doświadczenia wiem, że większość facetów nie otwiera siępodczas pierwszego razu, nawet drugiego czy trzeciego.Jay natomiast otworzył sięzupełnie natychmiast.Był szczery, nieskrępowany i czuły, nim jeszcze wyskoczył zeslipek i koszulki.Moja ręka bezwiednie powędrowała w kierunku fioletowej plamy na szyi.Podciągnęłam golf wyżej, by ją przykryć.Jay znów uderzał palcem w kostki lodu w swoim drinku.Włożył palec do ust ioblizał go. Cały dzień o tobie myślałem  powiedział. Sądziłem, że już nie będzieszchciała się ze mną widywać.Powiesz o wszystkim Carchiollo? Już mu powiedziałam.Zesztywniał. Przykro mi z powodu tego, co stało się wczoraj. Usłyszałam samą siebiemówiącą te słowa i zdziwiłam się.Zdziwiłam się, że potrafiłam z nim rozmawiać oseksie, że w ogóle uprawiałam z nim seks, że on wierzył, iż siedzę w jego mieszkaniutylko po to, by rozmawiać z nim o seksie.Spojrzałam na szufladę Hollandera, na szufladę, w której były różnie śmiecinaznoszone ze szpitala.Zmusiłam się, by spojrzeć gdzie indziej. Mnie nie jest przykro z powodu wczorajszego wieczoru  odparłzgorzkniałym tonem.Wstał. Idę do kibelka.Zaraz wracam. Odwrócił się napięcie. Chyba że chcesz wyjść już teraz  dodał, opuszczając kuchnię.Siedziałam jak sparaliżowana.Usłyszałam, jak zamykają się drzwi łazienki iwstałam.Podeszłam cicho do lady kuchennej i ostrożnie otworzyłam szufladę.Miałamwrażenie, że poruszam się pod wodą, a właściwie, że obserwuję samą siebie, ruszającąsię w zwolnionym tempie, jakby czas się rozciągnął.Kiedy otworzyłam szufladę, natychmiast w pokoju rozszedł się łatworozpoznawalny zapach medykamentów.- 221 -SR Po chwili poszukiwań miałam w dłoni jednorazową maskę tlenową zprzyklejoną w środku gazą, która nie sięgała do skóry na twarzy, kiedy przykładało siędo niej maskę.Gaza nasączona była eterem.Sądząc po zapachu, używano jejprzynajmniej kilka dni wcześniej.Zapach był ledwie wyczuwalny.Ale jeszcze trochę go zostało.Pavelka:  Wzięli parę porcelanowych figurek.Nie dałbym się tak łatwo.jestem silny.ale mnie nałożył na gębę takie coś z plastyku, z takim smrodem. Jezu Chryste  usłyszałam własny głos przypominający cichy syk.Wrzuciłam maskę tlenową z powrotem do szuflady i grzebałam w pozostałychrzeczach: darmowe długopisy z firm farmaceutycznych, kilka igieł w sterylnychopakowaniach, parę rolek taśmy klejącej i pudełko wenflonów do kroplówek.Potrząsnęłam pudełkiem.Było puste.Trzymałam je w dłoniach przez chwilę, oniemiała z przerażenia.Wciąż miałamje w ręku, kiedy usłyszałam, jak Hollander wchodzi do kuchni i mówi w stronę moichpleców: Coś takiego.- 222 -SR Rozdział 23Nagle zaczęłam zwracać baczną uwagę na szczegóły.Patrzyłam na JayaHollandera stojącego w drzwiach kuchni.Miał na sobie sprane dżinsy i czerwony,jedwabny szlafrok kimono z wyszytym na lewej piersi złoto-zielonym smokiem.Zdjąłkoszulkę i temblak, narzucił lewą stronę kimona na gips.Pasek kimona nie byłzawiązany, a rozwarte poły ukazywały pod ciemnymi włosami nagi tors w całej swojejmuskularnej okazałości.Wpatrywałam się ogłupiała w to kimono.Za nic w świecie nie mogłamzrozumieć, dlaczego poszedł do łazienki, zdjął koszulkę i temblak, a potem włożyłszlafrok.Patrzyłam z niemądrą miną na nagi tors Jaya.Nie potrafiłam sobie nawetwyobrazić, że mogłabym znów pójść z nim do łóżka, ani też, że w ogóle z nim spałam.Teraz nie potrafiłam właściwie wyobrazić sobie, że kiedykolwiek miałam cośwspólnego z nim czy kimkolwiek innym.Utknęłam w tej jednej chwili w czasie, a onanie miała końca.Nie odrywając wzroku od jego oczu, powoli odłożyłam puste pudełko powenflonach do szuflady i zamknęłam ją palcami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl