[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przystanęła przed łóżkiem i gdy ogar zwijaÅ‚ siÄ™ w kÅ‚Ä™­bek przed kominkiem, pomyÅ›laÅ‚a, czyby nie zdjąć Quen-tonowi ubrania i butów. Kiedy zaczęła go rozbierać, wziÄ…Å‚ jÄ… w ramiona i wtuliÅ‚twarz w jej wÅ‚osy.- Tak Å›licznie pachniesz.Jak letni ogród.Czy mówi­Å‚em ci już, jak uwielbiam zapach lawendy?- A od waszej lordowskiej moÅ›ci czuć whisky.DoszÅ‚a do wniosku, że najlepiej bÄ™dzie opuÅ›cić ten po­kój jak najprÄ™dzej.Gdy wypuÅ›ciÅ‚ jÄ… z objęć i siÄ™gnÄ…Å‚ do guzików jej sukni,oparÅ‚a obie rÄ™ce na jego piersi i pchnęła z caÅ‚ej siÅ‚y.UpadÅ‚ na łóżko i miotaÅ‚ siÄ™ w poÅ›cieli, przypominajÄ…cżółwia, przewróconego na grzbiet.- Czy jesteÅ› gotowa doÅ‚Ä…czyć do mnie, Å›licznotko? -wybeÅ‚kotaÅ‚.W odpowiedzi usÅ‚yszaÅ‚ trzask zamykanych drzwi,a potem odgÅ‚os pospiesznie oddalajÄ…cych siÄ™ korytarzemkroków.Po chwili pokój zawirowaÅ‚ i Quenton pogrążyÅ‚ siÄ™w niebycie. ROZDZIAA DWUNASTY- DzieÅ„ dobry panience.- Edlyn, rzucajÄ…c spode Å‚bazÅ‚e spojrzenia, weszÅ‚a do pokoju Liata.Olivia wÅ‚aÅ›nieuczyÅ‚a swego podopiecznego liter.- Pani Thornton przy­sÅ‚aÅ‚a mnie po panienkÄ™.NajjaÅ›niejszy pan życzy sobie, bypanienka i chÅ‚opiec przyszli do jadalni.Olivia niespokojnie uniosÅ‚a gÅ‚owÄ™.- PowiedziaÅ‚a po co?- Nie - odparÅ‚a sÅ‚użącÄ… z trudem maskujÄ…c uÅ›mieszek.- DziÄ™kujÄ™, Edlyn.- Olivia usiÅ‚owaÅ‚a otrzÄ…snąć siÄ™z niemiÅ‚ego wrażenia, że gburowata dziewczyna przypa­truje siÄ™ jej nieco zbyt natrÄ™tnie.DostrzegÅ‚a cieÅ„ w korytarzu, gdy wychodziÅ‚a z komna­ty Quentona, i odniosÅ‚a wrażenie, że jest obserwowana.MartwiÅ‚o jÄ… to, ale o wiele bardziej gryzÅ‚a siÄ™ tym, że ze­szÅ‚ej nocy podsÅ‚uchaÅ‚a tajemnice nie przeznaczone dla jejuszu.PrzygÅ‚adziÅ‚a Liatowi wÅ‚osy, spojrzaÅ‚a na niego z zado­woleniem, po czym ujęła chÅ‚opca za rÄ™kÄ™ i ruszyÅ‚a kudrzwiom.- MyÅ›li pani, że król ukarze nas za to, co siÄ™ staÅ‚o ze­szÅ‚ej nocy? - W każdym razie na pewno nam siÄ™ to należy.PostÄ…­piliÅ›my bardzo zle.Sprawy przybraÅ‚yby chyba jeszcze gorszy obrót, gdybykról dowiedziaÅ‚ siÄ™ o pijackich wyczynach Quentona i jejwizycie w lordowskiej komnacie.Czy zostanie publicznieupomniana? Czy swym zachowaniem przyniosÅ‚a wstydQuentonowi i jego rodzime?Gdy zeszÅ‚a do wielkiej sali, byÅ‚a już kÅ‚Ä™bkiem nerwów,pulsowaÅ‚o jej w skroniach.- NajjaÅ›niejszy panie, panna St.John i mÅ‚ody paniczLiat.- DziÄ™kujÄ™, Pembroke.- Król uniósÅ‚ gÅ‚owÄ™ znad tale­rza, na którym piÄ™trzyÅ‚y siÄ™ plastry cienko pokrojonej wo­Å‚owiny, pieczony drób i kilka kromek jeszcze ciepÅ‚egochleba.W rÄ™ku trzymaÅ‚ kufel gorÄ…cego, zaprawionego ko­rzeniami wina.Z jednego boku króla siedziaÅ‚ Bennett, blady jak wosk.Nie zwracaÅ‚ uwagi na bÅ‚agania Minervy, by zechciaÅ‚ prze­Å‚knąć choć kÄ™s.Przy drugim boku monarchy ulokowaÅ‚ siÄ™Quenton, trzymajÄ…cy w rÄ™ku szklanicÄ™ wody.Obaj braciawyglÄ…dali żaÅ‚oÅ›nie, co potwierdziÅ‚o tylko obawy Olivii.Czyżby ich wszystkich okryÅ‚a wstydem?- Ach, panna St.John.ProszÄ™ bliżej, bym lepiej paniÄ…widziaÅ‚.Olivia poczuÅ‚a, że siÄ™ czerwieni, i przeklinaÅ‚a tÄ™ swojÄ…skÅ‚onność do oblewania siÄ™ rumieÅ„cem z najbÅ‚ahszego po­wodu.- Zje pani ze mnÄ… miÄ™so i pieczonego ptaka? - Zjeść z waszÄ… królewskÄ… moÅ›ciÄ…?! - UgryzÅ‚a siÄ™w jÄ™zyk, by nie powiedzieć czegoÅ› niezrÄ™cznego.- JużśniadaliÅ›my, najjaÅ›niejszy panie.- W takim razie niech pani siada i patrzy, jak ja jem.TÄ™skniÄ™ za jakimÅ› miÅ‚ym towarzystwem.Z żadnego z mo­ich gospodarzy nie mam dziÅ› pociechy.- Może wypili coÅ›, co im nie posÅ‚użyÅ‚o - mruknęłapod nosem Olivia, zajmujÄ…c miejsce obok Quentona.RzuciÅ‚ jej gniewne spojrzenie, po czym odwróciÅ‚wzrok.- NiegdyÅ› - zaczÄ…Å‚ Karol pomiÄ™dzy dwoma kÄ™sami -zazdroÅ›ciÅ‚em im obu żelaznego zdrowia.Najwyrazniejjednak zestarzeli siÄ™ i osÅ‚abli.Obawiam siÄ™, że niebawemktoÅ› bÄ™dzie musiaÅ‚ kroić im jedzenie i co wieczór ukÅ‚adaćich do snu.- ZrobiÅ‚ efektownÄ… pauzÄ™, po czym dodaÅ‚: -Może obaj potrzebujÄ… żon.Quenton zacisnÄ…Å‚ zÄ™by i przez chwilÄ™ zanosiÅ‚o siÄ™ na to,że odpowie równie zjadliwie.- Czy chce pan coÅ› powiedzieć swemu królowi, lor­dzie Stamford? - zapytaÅ‚ Karol, unoszÄ…c brew.- Nie, najjaÅ›niejszy panie.- Tak też myÅ›laÅ‚em - rzekÅ‚ z uÅ›mieszkiem Karol.-Cóż, może do wieczora odzyskasz gÅ‚os.- Z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ…, najjaÅ›niejszy panie.Król zerknÄ…Å‚ na OliviÄ™.- Lord Stamford wielce uprzejmie zaplanowaÅ‚ na dziÅ›polowanie.Mam nadziejÄ™, że doÅ‚Ä…czy pani do nas wrazz chÅ‚opcem. - OczywiÅ›cie, najjaÅ›niejszy panie.- ZgodziÅ‚aby siÄ™prawie na wszystko, byleby tylko nie doznać od króla pub­licznego upokorzenia.- Doskonale.Pani Thornton! -zawoÅ‚aÅ‚, odsuwajÄ…c ta­lerz.- ProszÄ™ przekazać ode mnie Kucharci wyrazy uzna­nia.Palce lizać.Nie mogÄ™ siÄ™ doczekać nastÄ™pnego dania.Quenton i Bennett westchnÄ™li.Obaj marzyli tylkoo tym, by wreszcie poÅ‚ożyć siÄ™ do łóżek.- Chodz, stary.- Quenton otworzyÅ‚ drzwi i Thor Å›mig­nÄ…Å‚ do ogrodu.Quenton potrzebowaÅ‚ tej wieczornej przechadzki niemniej niż pies, musiaÅ‚ uspokoić nerwy i uporzÄ…dkowaćmyÅ›li.Znowu popijali i gawÄ™dzili z królem, wspominajÄ…cwspólne chÅ‚opiÄ™ce figle.Jakież snuli wówczas marzenia!Jak wspaniaÅ‚e ukÅ‚adali plany! Karol nade wszystko pra­gnÄ…Å‚ odzyskać tron.A teraz wiecznie siÄ™ uskarża na nie­dogodnoÅ›ci panowania.Bennettowi, najmÅ‚odszemu z ich grona, ogromniezależaÅ‚o na tym, by traktowano go jak dorosÅ‚ego, i wresz­cie wywalczyÅ‚ sobie uznanie.A teraz nosi siÄ™ go jak nie­mowlÄ™.Jego wÅ‚asne marzenia o sÅ‚użbie na morzu dla monar­chii speÅ‚niÅ‚y siÄ™ tylko z powodu rodzinnej tragedii.A choćsÅ‚użba ta przyniosÅ‚a mu pewne zadowolenie, niczego nierozwiÄ…zaÅ‚a.Mimo caÅ‚ej swej inteligencji nie umiaÅ‚ przej­rzeć tajemnicy, otaczajÄ…cej Å›mierć Antonii i straszliweokaleczenia brata. KroczyÅ‚ szybko, dotrzymujÄ…c kroku ogarowi.DzisiajzachowaÅ‚ siÄ™ już nieco rozsÄ…dniej, przechodzÄ…c na wodÄ™,gdy miaÅ‚ dosyć piwa, a brata zaprowadziÅ‚ do łóżka, kiedytylko Bennett zaczÄ…Å‚ ziewać.Po caÅ‚ym dniu spÄ™dzonymw siodle król poszedÅ‚ w jego Å›lady.Quenton z przyjemnoÅ›ciÄ… wdychaÅ‚ znajomy zapachoceanu.SpodziewaÅ‚ siÄ™, że bÄ™dzie mu brakować koÅ‚ysaniastatku i dreszczu niebezpieczeÅ„stwa, które byÅ‚o jego sta­Å‚ym towarzyszem na morzach.Tymczasem stwierdziÅ‚, żewszedÅ‚ w tryb życia w Blackthorne z nadspodziewanÄ… Å‚a­twoÅ›ciÄ….DziÄ™ki Olivii.SpojrzaÅ‚ w jej okno i zobaczyÅ‚, że w pokoju jeszcze sięświeci.WidziaÅ‚ wyraznie jej sylwetkÄ™, siedziaÅ‚a z gÅ‚owÄ…pochylonÄ… nad biurkiem.Może opisuje krewnym swe nie­zwykÅ‚e przeżycia z Blackthorne? A może prowadzi dzien­nik? Jakżeby chciaÅ‚ poznać wszystkie jej sekrety.Przeko­naÅ‚ siÄ™ już, że za wizerunkiem wzorowej guwernantki, jakiprezentowaÅ‚a Å›wiatu, kryje siÄ™ jeszcze wiele innych zaleti ciekawa osobowość.SÅ‚użba mówiÅ‚a, że Olivia ma dobreserce, że siÄ™ nie wywyższa, dziÄ™ki czemu czujÄ… siÄ™ swo­bodnie w jej towarzystwie, a ona naprawdÄ™ siÄ™ o nich tro­szczy.Z Liatem obchodzi siÄ™ Å‚agodnie, ale stanowczo.I, poprawdzie, jest mu bardziej matkÄ… niż wychowawczyniÄ….ZnalazÅ‚a też sposób, by wyprowadzić Bennetta z jego we­wnÄ™trznego Å›wiata i przywrócić go bliznim.Dopiero Oli­vii udaÅ‚o siÄ™ odegnać strach przepeÅ‚niajÄ…cy jego umysÅ‚. DokonaÅ‚a tego swoim dziewczÄ™cym wdziÄ™kiem i zdumie­wajÄ…cym uporem.Może wÅ‚aÅ›nie za to jÄ… pokochaÅ‚ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl