[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie napotkali jednak nikogo.Jaskinie z wapienia były głębokie i ciemne, z ich dna wyrastały olbrzymie stalagmity.W ka\dej na ziemi le\ały kamienne narzędzia  toporki, skrobaczki i tasaki  oraz kości koni,nosoro\ców i jeleni.Na pewno mieszkali tu niegdyś ludzie, a do tego nie chodzili głodni.Laliarii Bellek mogli jedynie zgadywać, co się stało z tymi, którzy zostawili po sobie popioły, połamanenarzędzia i gdzieniegdzie niepokojące symbole wymalowane na ścianach z wapienia.Laliari i Bellek oglądali jaskinie dzień i noc i powoli tracili nadzieję.Były to znakomite kry-jówki, ale kiedyś \yli w nich inni ludzie.Bellek nie mógł tu sprowadzić swojego klanu.Jaskiniadla nich musiała być nietknięta przez człowieka czy ducha, inaczej ściągnęliby sobie na głowęprawdziwe nieszczęście.Drugiego wieczoru zaczął siąpić lekki deszcz.Skały zrobiły się śliskie.Idąc wzdłu\ urwiskado kolejnej jaskini, Bellek potknął się i upadł, kalecząc się boleśnie w łydkę o ostrą krawędz,zanim Laliari go złapała.Dziewczyna z trudem doprowadziła go do ciepłej, suchej jaskini.Tu znajdowały się nie tylko dawne ślady ludzkiej obecności, ale i dopiero co zagasłe ogni-sko.Kiedy poczuli zapach pieczonego mięsa, dojmujący głód wziął górę nad strachem przed ob-cymi.Rozejrzeli się, czy na pewno nikogo nie ma  jaskinia wydawała się opuszczona  i zaczęliszukać jedzenia.Laliari zauwa\yła, \e w jednym miejscu ziemia była najwyrazniej niedawnoporuszona.Przypomniała sobie, \e jej lud przechowywał albo  sezonował mięso, zakopując je.Opadła na kolana i zaczęła odgarniać ziemię.Jej palce natrafiły na coś, co przypominało zwierzę.Z uśmiechem popatrzyła na Belleka.Przy odrobinie szczęścia zaraz się najedzą.Kiedy jednak odsunęła resztę ziemi i zobaczyła, co zakopano, krzyknęła i rzuciła się do tyłu.Bellek pokuśtykał ku niej i zajrzał do dołu.Na boku, z kolanami przyciągniętymi do piersi, le\ał tam mały chłopiec.Wokół niego uło\o-no kamienne narzędzia i kozie rogi, ciało posypano płatkami hiacyntów i malw, a tak\e gałązka-mi sosny.Bellek szybko nakreślił w powietrzu ochronny znak i zrobił krok do tyłu.Znalezli sięw pobli\u niedawno zmarłego dziecka!Laliari obróciła przera\one oczy na starego człowieka, lecz zanim zdą\yła zapytać, co mo\eich ocalić, do jaskini wpadła nagle czarna postać, olbrzymia i włochata.Rzuciła się na dziewczy-nę, przewracając ją na ziemię.Laliari szamotała się z wrogiem, tłukąc na oślep pięściami i gryząc.Zdołała na chwilę stanąćna nogi, ale bestia chwyciła ją za kostkę i pociągnęła.Pochwyciła dziewczynę w talii, uniosław górę i, wrzeszcząc dziko, z nadludzką siłą cisnęła przez całą długość jaskini.Laliari runęła naścianę i uderzyła się w głowę.Nie zwracając uwagi na Belleka, który stał zdrętwiały ze strachu,potwór pobiegł do dołu i pośpiesznie zaczął przysypywać ziemią zmarłe dziecko.Po chwili Laliari odzyskała przytomność.Zobaczyła, \e siedzi oparta o ścianę, obok zaś kucaBellek, trzymając się za chorą nogę.Na środku jaskini działo się coś zdumiewającego.Przyodziany w futra dzikus, który ją zaatakował, kucał teraz nad jamą ze zmarłym dziec-kiem.Wydawał niesamowite dzwięki i wymachiwał rękami niczym człowiek opętany przez du-cha.Laliari się przeraziła.Chciała uciec jak najdalej od trupa, ale noga Belleka bardzo krwawiła,starzec mocno pobladł.Przysunęła się do niego, objęła go za ramiona i zastanawiała się gorącz-kowo, co powinni zrobić.Tymczasem człowiek w futrach, nadal nie patrząc na intruzów, skończył modły i rozsypał nagrobie resztki płatków.Rozpalił na nowo ognisko, a dym wił się w powietrzu i znikałw niewidzialnej szczelinie w sklepieniu jaskini.Nieznajomy zerknął na obcych i ujrzał wpatrzonew siebie wielkie oczy dziewczyny.Wcześniej polował.Teraz zdarł skórę z dwóch królików i wrzucił je do ognia.Kiedy jedensię przysma\ył, mę\czyzna wyciągnął go z popiołu i zaczął szarpać mięso zębami.Miał na imięZant i był ostatnim w tej dolinie członkiem swojego ludu.Jedząc, spoglądał ponuro na dwie przytulone do ściany postaci.Starzec jęczał z bólu, krewskapywała mu z rany, dziewczyna obejmowała go z lękiem w oczach.Zant pomyślał, \e powi-nien ich zabić za zbezczeszczenie grobu.Zastanawiał się, czy nie zrobić tego teraz.Mijały godziny.Mę\czyzna wcią\ kucał przy ciepłym ogniu, płomienie rzucały blask na jegotwarz.Laliari nigdy nie spotkała człowieka odzianego w skóry.Doszła do wniosku, \e jestbrzydki  miał wypukłe czoło i olbrzymi nos  przez co bardziej przypomina zwierzę ni\ istotęrozumną.Najbardziej niepokoił ją kolor jego oczu, dostrzegała go nawet z takiej odległości: byłybłękitne jak niebo.Laliari nie widziała dotąd niebieskich tęczówek; zastanawiała się, czy duchy mają oczy o takiej barwie.Mo\e dlatego obcy nie bał się przebywać w pobli\u trupa?Bellek jęczał coraz głośniej.Nieznajomy wstał i ruszył ku intruzom.Laliari zerwała sięi zasłoniła sobą szamana.Obcy odepchnął ją i przykucnął,  a Laliari patrzyła nieufnie, jak przy-gląda się ranie.Postanowiła wszystkimi siłami bronić Belleka.Mę\czyzna jednak wyjął cośz woreczka zawieszonego u pasa i przyło\ył do rany.Bellek się skrzywił, Laliari była gotowa doataku.Ale po chwili ból najwyrazniej zaczął ustępować, a obcy powrócił do ogniska.Laliari na-tychmiast znalazła się u boku szamana, uwa\nie obejrzała poszarpaną ranę na jego łydcei powąchała ją, by się zorientować, co takiego zastosował obcy.Popatrzyła pytająco na Belleka,ale nie wyglądał na zaniepokojonego.Po chwili nieznajomy wrócił do nich z bukłakiem wodyi upieczonym królikiem.Wyciągnął jedno i drugie do Laliari.Choć umierała z głodu, nie od razu przyjęła dar [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl