[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W fabryce nikt niepotrafił go oszukać, chociaż niejeden gangster próbował sfałszować rachunki.Miał zwyczaj kontrolować wszystko, w końcu nawet przejął organizację codziennego domowego menu, a onasię na to zgodziła, żeby nie zakłócać rodzinnego spokoju ani życia towarzyskiego.- Soledad, słuchasz mnie? Mówię, że nie mogą ich znalezć.%7łona nie zdążyła mu odpowiedzieć, kiedy zapukano dodrzwi.- Już są.To na pewno one - powiedziała Soledad i poczułasię uratowana.Benjamin podbiegł do drzwi, podniósł córkę do góry i jakzwykle zasypał ją pocałunkami.- Jak się czuje moja księżniczka?Soledad nie zdążyła wrócić do równowagi, więc robiąc dobrą minę do złej gry, uścisnęła ojca, nie patrząc mu w oczy,a Pubenza w tym czasie witała się z jej matką, lustrującą obiebadawczym spojrzeniem.- Córeczko - szepnęła Soledad Mallarino do córki, kiedy jąucałowała i przywitała jak gdyby nigdy nic - musimy obie porozmawiać o pewnej drobnej sprawie i lepiej, żebyś nie próbowała kręcić, bo przecież znasz tatę.Panika Soledad udzieliła się Pubenzie, która starała się opowiedzieć wujowi wszystkie kłamstwa, z braku czasu nieuzgod-nione z kuzynką.Przeskakiwała chaotycznie z latawców na basen, z basenu na bulwary, z bulwarów na film nieobejrzanytego popołudnia, z wymyśloną naprędce fabułą.W efekcieBenjamin zorientował się, że coś dziwnego przed nim ukrywają, i postanowił, że nie pójdą na kolację, dopóki sytuacja sięnie wyklaruje.Przywiezione prezenty leżały porzucone na łóżku, w nie-otwartych paczkach, i czekały na wyjaśnienie nieporozumień.Matka próbowała zbagatelizować nieskładną gadaninę Puben-zy, ale Benjamin, biegły detektyw w rozszyfrowywaniu zagadek, zaczął zastawiać im pułapki, na których miały się poślizgnąć w swoich zeznaniach.149- A teraz powiedzcie, co robiłyście przez te dni - powtórzyłpytanie Benjamin z coraz poważniejszą miną.- Bo to jasne, żenie spędzałyście czasu na modlitwach.Pubenzie przyszła na pomoc jedna myśl i odpowiedziała:- Soledad była chora, wujku, nie chciałyśmy tego mówić,żeby wam nie psuć wyjazdu.Praktycznie całe dni spędzałyśmyw pokoju.Nie pamięta wujek, że bolał ją brzuch?- To prawda, Benjaminie - potwierdziła matka, wiedząc,że Pubenza kłamie.- Po tamtym przyjęciu nie miała na nicochoty.Kiedy pojawił się temat zdrowia, Benjamin natychmiast złagodniał.- Chora? Jak mogłyście nic nie powiedzieć? To bardzo zle,Pubenzo.Powinnaś o tym wiedzieć, zwłaszcza ty, która już jesteś dorosła.- Grożąc Pubenzie palcem, już zwracał się do córki: - Jak się czujesz, kochanie?Soledad zrobiła zbolałą minę i postanowiła się rozchorować.Wybiegła do łazienki i tam zaczęły się prawdziwe wymioty zestrachu, których powodem była miłość.A jeśli ją odkryją, a jeślijuż nigdy go nie zobaczy, a jeśli jej kuzynka, żeby się ratować,wszystko im opowie?Wyszła biała jak papier i uciekła w ramiona matki, która, korzystając z pretekstu, wyprowadziła ją za chwilę z pokoju, żebyprzeprowadzić szczegółowe śledztwo, a jednocześnie odwrócićuwagę męża.- To są kobiece sprawy, Benjaminie - rzekła.- Wiesz przecież, że nasze dziecko staje się kobietą.Prawda, kochanie? -Spojrzała na Soledad, która, uwięziona w ramionach matki jakw pułapce, skinęła głową bez słowa.Pubenza zorientowała się, że ciotka ma jakiś atut w ręku.Jejnagła wyrozumiałość i pośpiech, z jakim wyprowadziła Soledad, zdradzały coś więcej niż zwykłą matczyną troskę; ona toprzeczuwała, ale nie wiedziała, jak ma chronić, a przynajmniejostrzec kuzynkę.W końcu próbowała wyjść razem z nimi, aleSoledad Mallarino ją wstrzymała.- Zostaw nas na chwilę same, moja droga.150Benjamin, znacznie już spokojniejszy, opowiadał Pubenzieszczegóły spotkania z artystami.Odbyło się ono w tajemnicyprzed prasą, w momencie kiedy sytuacja Europy komplikowałasię dla samych Europejczyków.Było to przyspieszone pożegnanie, gdyż wielu z nich, w swoich rodzinnych krajach, czuło sięw obowiązku zająć stanowisko wobec wojny, która wydawałasię coraz bliższa.W spotkaniu uczestniczył incognito Pablo Picasso.W tych dniach przebywał w Antibes z fotografką DorąMaar, wkrótce potem jak namalował obraz Cuernica w proteście przeciwko zbombardowaniu tego miasta przez samolotyniemieckie, i Dora pokazywała im dokumentację fotograficzną,którą sama robiła w trakcie tworzenia tego wyjątkowego i wzruszającego dzieła.Opowiadanie wuja na chwilę przytłumiło niepokój Pubenzy, ale wkrótce znowu zaczęła się denerwować.Benjamin, zniecierpliwiony, postanowił przełożyć opowieści napózniej i wysłał siostrzenicę do żony i córki, prosząc, by - jeślinic nie stoi na przeszkodzie - zaczęły się przygotowywać do kolacji, ponieważ zostało im tylko pół godziny, jeżeli nie chcą stracić stolika w restauracji.Siedział sam tuż obok maleńkiej torebki, którą córka zostawiła na sofie, i pierwszy raz w życiu poczuł ochotę poszperaćw jej osobistych rzeczach.Chciał wiedzieć, co takiego możemieć czternastoletnia dziewczynka w swojej torebce.Wziął jądo ręki z niezręczną, męską ciekawością, rozglądając się, czynikt nie widzi.W środku trzy fotografie Joana i Soledad jeszczeoddychały świeżością wieczoru.Weszła do mieszkania na Bom w towarzystwie Ullady,który umilał jej drogę opowieściami o filmach, aktorkachi aktorach wszech czasów.Aurora Villamari zdecydowała sięwrócić do miejsca będącego świadkiem śmierci jej matki,pod pretekstem, że znowu chce zagrać na tym okaleczonymfortepianie, który tak ją intrygował.Ale w rzeczywistości potrzebowała powrotu do atmosfery tego domu, choćby po to,by wyrzucić z siebie owo uczucie zagubienia, towarzyszącejej od dnia tamtej śmierci.Drugi raz wchodziła do tego mieszkania i wydawało sięjej, że z upływem czasu zmieniło się ono w skromne sanktuarium ciszy i miłości.Od drzwi poczuła znany jej zapachperfum i przebiegł ją dreszcz.Ona, tak jak matka, potrafiłaodgadywać znaczenie zapachów, i była przekonana, że ten intensywny aromat, pochodzący z jakiegoś zakątka mieszkania,chce jej coś powiedzieć.Nie komentując tego z Ulladą, poszła prosto do kuchni, by poszukać zródła zapachu, ale tamznalazła tylko wspomnienie leżącej na podłodze matki.Zaczęła przywoływać na pamięć spojrzenie przesłonięte snemśmierci i uśmiech z zastygłą w nim radością.- Proszę się nie zadręczać.- powiedział Ullada, odgadując jej myśli.- Jakieś powody mieli.Czasem nie akceptujemy faktów, bo ich nie rozumiemy.152Aurora spojrzała na niego z sympatią.Ullada miał rację.%7łeby zaakceptować utratę matki, musiała jedynie ją zrozumieć i ku temu zmierzały jej samotne poszukiwania.Chciaławyjaśnienia.Przed piecykiem gazowym, teraz zamkniętym,rozpacz zaczęła wracać pod postacią łez, które inspektorchciał osuszyć chusteczką, ale ona szybkim ruchem otarła jeręką [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.W fabryce nikt niepotrafił go oszukać, chociaż niejeden gangster próbował sfałszować rachunki.Miał zwyczaj kontrolować wszystko, w końcu nawet przejął organizację codziennego domowego menu, a onasię na to zgodziła, żeby nie zakłócać rodzinnego spokoju ani życia towarzyskiego.- Soledad, słuchasz mnie? Mówię, że nie mogą ich znalezć.%7łona nie zdążyła mu odpowiedzieć, kiedy zapukano dodrzwi.- Już są.To na pewno one - powiedziała Soledad i poczułasię uratowana.Benjamin podbiegł do drzwi, podniósł córkę do góry i jakzwykle zasypał ją pocałunkami.- Jak się czuje moja księżniczka?Soledad nie zdążyła wrócić do równowagi, więc robiąc dobrą minę do złej gry, uścisnęła ojca, nie patrząc mu w oczy,a Pubenza w tym czasie witała się z jej matką, lustrującą obiebadawczym spojrzeniem.- Córeczko - szepnęła Soledad Mallarino do córki, kiedy jąucałowała i przywitała jak gdyby nigdy nic - musimy obie porozmawiać o pewnej drobnej sprawie i lepiej, żebyś nie próbowała kręcić, bo przecież znasz tatę.Panika Soledad udzieliła się Pubenzie, która starała się opowiedzieć wujowi wszystkie kłamstwa, z braku czasu nieuzgod-nione z kuzynką.Przeskakiwała chaotycznie z latawców na basen, z basenu na bulwary, z bulwarów na film nieobejrzanytego popołudnia, z wymyśloną naprędce fabułą.W efekcieBenjamin zorientował się, że coś dziwnego przed nim ukrywają, i postanowił, że nie pójdą na kolację, dopóki sytuacja sięnie wyklaruje.Przywiezione prezenty leżały porzucone na łóżku, w nie-otwartych paczkach, i czekały na wyjaśnienie nieporozumień.Matka próbowała zbagatelizować nieskładną gadaninę Puben-zy, ale Benjamin, biegły detektyw w rozszyfrowywaniu zagadek, zaczął zastawiać im pułapki, na których miały się poślizgnąć w swoich zeznaniach.149- A teraz powiedzcie, co robiłyście przez te dni - powtórzyłpytanie Benjamin z coraz poważniejszą miną.- Bo to jasne, żenie spędzałyście czasu na modlitwach.Pubenzie przyszła na pomoc jedna myśl i odpowiedziała:- Soledad była chora, wujku, nie chciałyśmy tego mówić,żeby wam nie psuć wyjazdu.Praktycznie całe dni spędzałyśmyw pokoju.Nie pamięta wujek, że bolał ją brzuch?- To prawda, Benjaminie - potwierdziła matka, wiedząc,że Pubenza kłamie.- Po tamtym przyjęciu nie miała na nicochoty.Kiedy pojawił się temat zdrowia, Benjamin natychmiast złagodniał.- Chora? Jak mogłyście nic nie powiedzieć? To bardzo zle,Pubenzo.Powinnaś o tym wiedzieć, zwłaszcza ty, która już jesteś dorosła.- Grożąc Pubenzie palcem, już zwracał się do córki: - Jak się czujesz, kochanie?Soledad zrobiła zbolałą minę i postanowiła się rozchorować.Wybiegła do łazienki i tam zaczęły się prawdziwe wymioty zestrachu, których powodem była miłość.A jeśli ją odkryją, a jeślijuż nigdy go nie zobaczy, a jeśli jej kuzynka, żeby się ratować,wszystko im opowie?Wyszła biała jak papier i uciekła w ramiona matki, która, korzystając z pretekstu, wyprowadziła ją za chwilę z pokoju, żebyprzeprowadzić szczegółowe śledztwo, a jednocześnie odwrócićuwagę męża.- To są kobiece sprawy, Benjaminie - rzekła.- Wiesz przecież, że nasze dziecko staje się kobietą.Prawda, kochanie? -Spojrzała na Soledad, która, uwięziona w ramionach matki jakw pułapce, skinęła głową bez słowa.Pubenza zorientowała się, że ciotka ma jakiś atut w ręku.Jejnagła wyrozumiałość i pośpiech, z jakim wyprowadziła Soledad, zdradzały coś więcej niż zwykłą matczyną troskę; ona toprzeczuwała, ale nie wiedziała, jak ma chronić, a przynajmniejostrzec kuzynkę.W końcu próbowała wyjść razem z nimi, aleSoledad Mallarino ją wstrzymała.- Zostaw nas na chwilę same, moja droga.150Benjamin, znacznie już spokojniejszy, opowiadał Pubenzieszczegóły spotkania z artystami.Odbyło się ono w tajemnicyprzed prasą, w momencie kiedy sytuacja Europy komplikowałasię dla samych Europejczyków.Było to przyspieszone pożegnanie, gdyż wielu z nich, w swoich rodzinnych krajach, czuło sięw obowiązku zająć stanowisko wobec wojny, która wydawałasię coraz bliższa.W spotkaniu uczestniczył incognito Pablo Picasso.W tych dniach przebywał w Antibes z fotografką DorąMaar, wkrótce potem jak namalował obraz Cuernica w proteście przeciwko zbombardowaniu tego miasta przez samolotyniemieckie, i Dora pokazywała im dokumentację fotograficzną,którą sama robiła w trakcie tworzenia tego wyjątkowego i wzruszającego dzieła.Opowiadanie wuja na chwilę przytłumiło niepokój Pubenzy, ale wkrótce znowu zaczęła się denerwować.Benjamin, zniecierpliwiony, postanowił przełożyć opowieści napózniej i wysłał siostrzenicę do żony i córki, prosząc, by - jeślinic nie stoi na przeszkodzie - zaczęły się przygotowywać do kolacji, ponieważ zostało im tylko pół godziny, jeżeli nie chcą stracić stolika w restauracji.Siedział sam tuż obok maleńkiej torebki, którą córka zostawiła na sofie, i pierwszy raz w życiu poczuł ochotę poszperaćw jej osobistych rzeczach.Chciał wiedzieć, co takiego możemieć czternastoletnia dziewczynka w swojej torebce.Wziął jądo ręki z niezręczną, męską ciekawością, rozglądając się, czynikt nie widzi.W środku trzy fotografie Joana i Soledad jeszczeoddychały świeżością wieczoru.Weszła do mieszkania na Bom w towarzystwie Ullady,który umilał jej drogę opowieściami o filmach, aktorkachi aktorach wszech czasów.Aurora Villamari zdecydowała sięwrócić do miejsca będącego świadkiem śmierci jej matki,pod pretekstem, że znowu chce zagrać na tym okaleczonymfortepianie, który tak ją intrygował.Ale w rzeczywistości potrzebowała powrotu do atmosfery tego domu, choćby po to,by wyrzucić z siebie owo uczucie zagubienia, towarzyszącejej od dnia tamtej śmierci.Drugi raz wchodziła do tego mieszkania i wydawało sięjej, że z upływem czasu zmieniło się ono w skromne sanktuarium ciszy i miłości.Od drzwi poczuła znany jej zapachperfum i przebiegł ją dreszcz.Ona, tak jak matka, potrafiłaodgadywać znaczenie zapachów, i była przekonana, że ten intensywny aromat, pochodzący z jakiegoś zakątka mieszkania,chce jej coś powiedzieć.Nie komentując tego z Ulladą, poszła prosto do kuchni, by poszukać zródła zapachu, ale tamznalazła tylko wspomnienie leżącej na podłodze matki.Zaczęła przywoływać na pamięć spojrzenie przesłonięte snemśmierci i uśmiech z zastygłą w nim radością.- Proszę się nie zadręczać.- powiedział Ullada, odgadując jej myśli.- Jakieś powody mieli.Czasem nie akceptujemy faktów, bo ich nie rozumiemy.152Aurora spojrzała na niego z sympatią.Ullada miał rację.%7łeby zaakceptować utratę matki, musiała jedynie ją zrozumieć i ku temu zmierzały jej samotne poszukiwania.Chciaławyjaśnienia.Przed piecykiem gazowym, teraz zamkniętym,rozpacz zaczęła wracać pod postacią łez, które inspektorchciał osuszyć chusteczką, ale ona szybkim ruchem otarła jeręką [ Pobierz całość w formacie PDF ]