[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W tej chwili nie wiem, jak mogłabym wyjechać.Patrzył na nią uważnie przez chwilę. Mogłabyś zamieszkać w Australii na stałe, nie żałując takiej decyzji? Miałam taki plan, odkąd się tu przeprowadziliśmy. Bardzo byłaciekawa, dokąd zmierza ta rozmowa.Jednak John nagle zmienił temat: Powiedz mi, jak twojemu ojcu widzi się twoja obecność w szkole?136RLT  Bardzo mu się to podoba  odparła z uśmiechem. Twierdzi, że wreszcie ma z kim jeść obiad.Uwielbiam moichrodziców! Są dla mnie wszystkim. Też bardzo ich lubię. Jaki był twój ojciec?  spytała, sącząc wino. Tak naprawdę to nie wiem. Wzruszył ramionami. Mogę polegać jedynie na wspomnieniach matki, a ona wielbiła ziemię,po której stąpał.Byłem dzieckiem, kiedy zmarł, a Randy dopiero się urodził.%7ładen z nas nie zdążył go dobrze poznać.Zabił go brumby. To dziki koń? Tak.Często się zastanawiam, jak by to było, gdyby żył.Nigdy nietrzymaliśmy się z Randym razem, dopiero kiedy nastał kryzys.Moja mama. Roześmiał się. Znasz ją i wiesz, jak bardzo sobie ceni niezależność.Wychowała mnie na kogoś, kto nie dąży do zacieśniania więzów.Trudno mibyło to zmienić.Przyzwyczaić się do zależności od innej osoby.Priss uznała, że chodzi o Randy'ego, który spłacając długi, najpewniejprzejął farmę.Odstawiła kieliszek i obtarła usta serwetką. U mnie było inaczej  powiedziała. Rodzice bardzo mnie kochali,rozpieszczali i chronili.Owszem, cały czas mnie dyscyplinowali, lecz taknaprawdę niczego się nie nauczyłam przez całkowicie samodzielnedoświadczenie. Chyba że chodziło o mnie. Chyba że chodziło o ciebie. Spojrzała na niego w zadumie.Dlaczego nie kazałeś mi się odczepić? Bo byłaś piękną dziewczyną.Byłaś jak słońce.Pełna życia, radości iciepła.Lubiłem twoje towarzystwo, nim jeszcze odkryłem, że cię pragnę.137RLT  Pragnąłeś mnie wcześniej, czy dopiero od tego południa, kiedywyjeżdżałam na studia?  zapytała, nie patrząc mu w oczy. Pamiętasz tamten szczególny ranek, gdy przybiegłaś boso napastwisko? %7łeby mi pokazać list o przyznanym stypendium? Tak, oczywiście że pamiętam. Wtedy pierwszy raz to poczułem.Spojrzałem na ciebie i zareagowałemw sposób nieoczekiwany, zatrważający. Przymknął na moment oczy, potemznów popatrzył na Priss. Zastanawiałem się, co z tym zrobić, lecz zaczęłaśmnie unikać.Nie potrafiłem sobie z tym poradzić.Bardzo mnie to męczyło. Tak, rozumiem. Poczuła zadowolenie. Pojechałem więc do ciebie, by zapytać, co się stało, a także by siępożegnać.Pocałowałem cię  dodał z uśmiechem. To miał być jedyniepocałunek na do widzenia, lecz kiedy już zacząłem, nie mogłem przestać.Uratowało cię tylko to, że wystraszyłem się ciąży. To by było straszne!  odparła, siląc się na swobodę. Wcale nie.Zacząłem się nad tym zastanawiać.Nad sprawą dzieci izwiązków, nad tym, że nastał czas, bym się ustatkował.Uznałem, żepowinienem pojechać na Hawaje i prosić cię o rękę.I wtedy nastąpiłozałamanie rynku. Tak. Fatalnie wspominała tamten czas.John wstał i podszedł do niej. Chodzmy do mojego pokoju.Mam ochotę na brandy.Chłopcy nie będąnam tam przeszkadzać. Gdy uniosła się z krzesła, spoglądając na Johna,dodał:  Nie, nie możemy.Zaraz by tu wpadli i zaczęli zadawać krępującepytania.Priss oblała się rumieńcem. Ale ja nie.138RLT  Też tego pragnę  wycedził przez zęby.Odetchnęła głęboko, po czymszepnęła: Przepraszam, John. Nie ma za co przepraszać.Chodzmy już. Ujął jej dłoń.Kiedy szli dojego pokoju, Priss czuła się lżejsza niż powietrze, natomiast John wyznał: Tęskniłem za tobą.Przez tych pięć lat cały czas myślałem, gdzie jesteś, corobisz, z kim jesteś.Priss też to robiła, ale nie zamierzała się przyznać.Jej dumawystarczająco już ucierpiała. To musiało być dla ciebie bolesne.Mam na myśli stratę farmy. Tak.Czułem się strasznie upokorzony, a Randy na początkuwykazywał wszelkie objawy kompleksu wyższości, co też nie pomagało.Poprostu się załamałem.Poddałem się.Zostało mi tak niewiele, że przestało mina czymkolwiek zależeć. Wprowadził ją do pokoju i usadowił na kanapie.A potem Randy zwrócił się do mnie po radę.Podjąłem wyzwanie i od tamtejpory świetnie się nam razem pracuje. Zatem wszystko się dobrze skończyło. Wpatrywała się w swojedłonie. Niezupełnie. Podał jej kieliszek brandy. Straciłem ciebie. To zle? Wyglądało na to, że wtedy tak nie myślałeś. Pewnego dnia, w bardziej sprzyjających okolicznościach, wszystko ciwyznam, ale nie dzisiaj. Otoczył ją ramieniem. Przysuń się do mnie,skarbie.Opowiedz mi o Hawajach.Zrzuciła pantofle i wtuliła się w Johna, rozkoszując się jego ciepłem. Właściwie nie ma o czym opowiadać.Dużo się uczyłam.Miałamkilkoro przyjaciół.W weekendy zwiedzałam Hawaje.Raz na wakacjepoleciałam do Kalifornii.Zwietnie się bawiłam, ale tęskniłam za Australią.139RLT  I nigdy nie przyjechałaś do domu.Ten Anglik zawsze się koło ciebiekręcił, prawda? Ronald to mój najlepszy przyjaciel.Bardzo go lubię.Był przy mnie wtrudnych chwilach.Jednak to tylko przyjazń. Myślałem, że jesteś w nim zakochana. Nie jestem i nigdy nie byłam.Milczał przez chwilę, wreszcie spytał: Tęskniłaś za mną? Czy za bardzo cię bolało? Na początku bardzo bolało, ale potem mi przeszło  skłamała.Starałam się o tobie nie myśleć. Udawało ci się? Czasami. Przygryzła usta.Ujął jej brodę i spojrzał prosto w wielkie, zielone oczy.Gładził jej szyjętak delikatnie, że serce Priss biło jak oszalałe. Zdarzało mi się myśleć o tobie w nocy.Czułem się tak zle, żewsiadałem na konia i jezdziłem godzinami po okolicy.Kiedy wracałemwykończony i niewyspany, leżałem w łóżku, nie mogąc zasnąć, przypominającsobie smak twych ust.Zadrżały jej wargi, gdy wspomniała, że z nią działo się dokładnie tosamo. Tak bardzo za tobą tęskniłem  wyszeptał szorstko. Czułem się tak,jakbym stracił część siebie. Pocałował ją czule, z miłością.Ona zaś wtuliła się w niego, zdradzając, jak bardzo jest podniecona ispragniona prawdziwego seksu.Obdarzali się coraz śmielszymi pieszczotami,aż wreszcie John zaprotestował:140RLT  Nie, dłużej nie dam rady, kochanie. Oddychał nierówno, pożerającPriss oczami, lecz zarazem odsunął ją od siebie. Wystarczy, bo inaczej się niepowstrzymam.Przeczesał włosy, po czym podszedł do okna i zapatrzył się w ciemność,próbując złagodzić napięcie.Priss wstała, milczała przez jakiś czas, wreszcie powiedziałaniezadowolona: Zawsze potrafiłeś to zrobić.John odwrócił się do niej, zmarszczył brwi. Co? Wycofać się.Przestać, nim sprawy wymkną się spod kontroli.Mnie sięto nigdy nie udawało. Ty jesteś niewinna, ja nie.Poza tym miałem przy tobie wiele okazji doćwiczenia samokontroli.Musiałem tylko zacząć nucić w głowie Brahmsa. Musiałeś uważać, bym nie zaszła w ciążę. Postawiłbym na to całą farmę. Spojrzał jej głęboko w oczy,uśmiechnął się. Myślisz, że poprzestałbym na jednym razie? A nie? Do rana zrobilibyśmy to ze trzy, cztery razy.Co najmniej.Zaczerwieniła się. Zawsze myślałam, że mężczyzni szybko się męczą. Wiele się jeszcze musisz nauczyć.Już ja się o to postaram [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl