[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Opowiadanie wuja na chwilę przytłumiło niepokój Pubenzy, ale wkrótce znowu zaczęła się denerwować.Benjamin, zniecierpliwiony, postanowił przełożyć opowieści napózniej i wysłał siostrzenicę do żony i córki, prosząc, by - jeślinic nie stoi na przeszkodzie - zaczęły się przygotowywać do kolacji, ponieważ zostało im tylko pół godziny, jeżeli nie chcą stracić stolika w restauracji.Siedział sam tuż obok maleńkiej torebki, którą córka zostawiła na sofie, i pierwszy raz w życiu poczuł ochotę poszperaćw jej osobistych rzeczach.Chciał wiedzieć, co takiego możemieć czternastoletnia dziewczynka w swojej torebce.Wziął jądo ręki z niezręczną, męską ciekawością, rozglądając się, czynikt nie widzi.W środku trzy fotografie Joana i Soledad jeszczeoddychały świeżością wieczoru.Weszła do mieszkania na Bom w towarzystwie Ullady,który umilał jej drogę opowieściami o filmach, aktorkachi aktorach wszech czasów.Aurora Villamari zdecydowała sięwrócić do miejsca będącego świadkiem śmierci jej matki,pod pretekstem, że znowu chce zagrać na tym okaleczonymfortepianie, który tak ją intrygował.Ale w rzeczywistości potrzebowała powrotu do atmosfery tego domu, choćby po to,by wyrzucić z siebie owo uczucie zagubienia, towarzyszącejej od dnia tamtej śmierci.Drugi raz wchodziła do tego mieszkania i wydawało sięjej, że z upływem czasu zmieniło się ono w skromne sanktuarium ciszy i miłości.Od drzwi poczuła znany jej zapachperfum i przebiegł ją dreszcz.Ona, tak jak matka, potrafiłaodgadywać znaczenie zapachów, i była przekonana, że ten intensywny aromat, pochodzący z jakiegoś zakątka mieszkania,chce jej coś powiedzieć.Nie komentując tego z Ulladą, poszła prosto do kuchni, by poszukać zródła zapachu, ale tamznalazła tylko wspomnienie leżącej na podłodze matki.Zaczęła przywoływać na pamięć spojrzenie przesłonięte snemśmierci i uśmiech z zastygłą w nim radością.- Proszę się nie zadręczać.- powiedział Ullada, odgadując jej myśli.- Jakieś powody mieli.Czasem nie akceptujemy faktów, bo ich nie rozumiemy.152Aurora spojrzała na niego z sympatią.Ullada miał rację.%7łeby zaakceptować utratę matki, musiała jedynie ją zrozumieć i ku temu zmierzały jej samotne poszukiwania.Chciaławyjaśnienia.Przed piecykiem gazowym, teraz zamkniętym,rozpacz zaczęła wracać pod postacią łez, które inspektorchciał osuszyć chusteczką, ale ona szybkim ruchem otarła jeręką.Otuleni łagodnym światłem zmierzchu, wrócili do salonu,gdzie ślady weselnych przygotowań pozostały nietknięte.Szampan jeszcze tkwił w pojemniku na lód, gdzie odklejonaetykieta pływała w mętniejącej już wodzie.Pokryty lukremtort wyglądał jak skamieniały, a młoda para trzymała się nanim prosto.- Jak to możliwe, że ten człowiek - Aurora miała na myśli Andreu - nie zrobił nic, żeby to sprzątnąć.Ullada wykorzystał sytuację, żeby tamtemu dołożyć.Pewnie jest zajęty kupnem jakiegoś jachtu.Ludzie tegotypu nie mają uczuć.Znałem paru takich jak on.To śmieciw luksusowym opakowaniu.Aurora, zanim zasiadła do fortepianu, obeszła wokół tomałe mieszkanko, wspominając starą matkę.Jeśli miłość doDolguta doprowadziła ją do śmierci, owo uczucie musiałobyć niezwykle silne.W tym momencie poczuła radość; ileż tokobiet w jej wieku umiera samotnie! Jej matka, przynajmniejna swój sposób, odnalazła pózną miłość.Doszła aż do sypialni, i chociaż trudno jej było przyjąć, że między matką a starym Dolgutem mógł być kontakt cielesny, potrafiła sobie wyobrazić, że byli szczęśliwi.Ullada pozwolił jej zaglądać do wszystkich zakamarków.Wiedział, że kiedy już oswoi sobie całą tę przestrzeń, idącwłasnym rytmem śladami matki, wróci i zagra dla niego cudowną sonatę.Wtedy będzie najszczęśliwszym człowiekiemna świecie.Zobaczył, jak idzie korytarzem ze spokojnątwarzą, i wydało mu się, że ta jasna twarz to Audrey Hep-153burn, tylko o wiele piękniejsza i delikatniejsza.Teraz jużnie miał żadnej wątpliwości: był zakochany w Aurorze Vil-lamari.Córka Soledad Urdanety usiadła przy fortepianie skupionabez reszty na muzyce; ten instrument zawsze na nią takdziałał.Kiedy podniosła wieko fortepianu, zapach matczynych perfum obsypał ją pocałunkami z taką siłą, że odrzuciłjej głowę do tylu.Znowu poczuła obecność matki; to wrażenie napełniło ją radością po raz pierwszy od czasu jej śmierci.W milczeniu wdychała jej zapach, wspominała dziecięcewtulanie się w miękkie piersi.Powąchała klawisze i odkryła,że woń pochodziła z otworu, w którym brakowało klawiszafa.Zajrzała do wąskiej szczeliny, ale niczego nie zobaczyłai wtedy pomyślała, że ten perfumowany sygnał to być możeznak, że matka jest szczęśliwa, wiedząc, że ona tu jest, że grana fortepianie jej ukochanego Joana.Zaczęła przeglądać partyturę, którą miała przed oczami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Opowiadanie wuja na chwilę przytłumiło niepokój Pubenzy, ale wkrótce znowu zaczęła się denerwować.Benjamin, zniecierpliwiony, postanowił przełożyć opowieści napózniej i wysłał siostrzenicę do żony i córki, prosząc, by - jeślinic nie stoi na przeszkodzie - zaczęły się przygotowywać do kolacji, ponieważ zostało im tylko pół godziny, jeżeli nie chcą stracić stolika w restauracji.Siedział sam tuż obok maleńkiej torebki, którą córka zostawiła na sofie, i pierwszy raz w życiu poczuł ochotę poszperaćw jej osobistych rzeczach.Chciał wiedzieć, co takiego możemieć czternastoletnia dziewczynka w swojej torebce.Wziął jądo ręki z niezręczną, męską ciekawością, rozglądając się, czynikt nie widzi.W środku trzy fotografie Joana i Soledad jeszczeoddychały świeżością wieczoru.Weszła do mieszkania na Bom w towarzystwie Ullady,który umilał jej drogę opowieściami o filmach, aktorkachi aktorach wszech czasów.Aurora Villamari zdecydowała sięwrócić do miejsca będącego świadkiem śmierci jej matki,pod pretekstem, że znowu chce zagrać na tym okaleczonymfortepianie, który tak ją intrygował.Ale w rzeczywistości potrzebowała powrotu do atmosfery tego domu, choćby po to,by wyrzucić z siebie owo uczucie zagubienia, towarzyszącejej od dnia tamtej śmierci.Drugi raz wchodziła do tego mieszkania i wydawało sięjej, że z upływem czasu zmieniło się ono w skromne sanktuarium ciszy i miłości.Od drzwi poczuła znany jej zapachperfum i przebiegł ją dreszcz.Ona, tak jak matka, potrafiłaodgadywać znaczenie zapachów, i była przekonana, że ten intensywny aromat, pochodzący z jakiegoś zakątka mieszkania,chce jej coś powiedzieć.Nie komentując tego z Ulladą, poszła prosto do kuchni, by poszukać zródła zapachu, ale tamznalazła tylko wspomnienie leżącej na podłodze matki.Zaczęła przywoływać na pamięć spojrzenie przesłonięte snemśmierci i uśmiech z zastygłą w nim radością.- Proszę się nie zadręczać.- powiedział Ullada, odgadując jej myśli.- Jakieś powody mieli.Czasem nie akceptujemy faktów, bo ich nie rozumiemy.152Aurora spojrzała na niego z sympatią.Ullada miał rację.%7łeby zaakceptować utratę matki, musiała jedynie ją zrozumieć i ku temu zmierzały jej samotne poszukiwania.Chciaławyjaśnienia.Przed piecykiem gazowym, teraz zamkniętym,rozpacz zaczęła wracać pod postacią łez, które inspektorchciał osuszyć chusteczką, ale ona szybkim ruchem otarła jeręką.Otuleni łagodnym światłem zmierzchu, wrócili do salonu,gdzie ślady weselnych przygotowań pozostały nietknięte.Szampan jeszcze tkwił w pojemniku na lód, gdzie odklejonaetykieta pływała w mętniejącej już wodzie.Pokryty lukremtort wyglądał jak skamieniały, a młoda para trzymała się nanim prosto.- Jak to możliwe, że ten człowiek - Aurora miała na myśli Andreu - nie zrobił nic, żeby to sprzątnąć.Ullada wykorzystał sytuację, żeby tamtemu dołożyć.Pewnie jest zajęty kupnem jakiegoś jachtu.Ludzie tegotypu nie mają uczuć.Znałem paru takich jak on.To śmieciw luksusowym opakowaniu.Aurora, zanim zasiadła do fortepianu, obeszła wokół tomałe mieszkanko, wspominając starą matkę.Jeśli miłość doDolguta doprowadziła ją do śmierci, owo uczucie musiałobyć niezwykle silne.W tym momencie poczuła radość; ileż tokobiet w jej wieku umiera samotnie! Jej matka, przynajmniejna swój sposób, odnalazła pózną miłość.Doszła aż do sypialni, i chociaż trudno jej było przyjąć, że między matką a starym Dolgutem mógł być kontakt cielesny, potrafiła sobie wyobrazić, że byli szczęśliwi.Ullada pozwolił jej zaglądać do wszystkich zakamarków.Wiedział, że kiedy już oswoi sobie całą tę przestrzeń, idącwłasnym rytmem śladami matki, wróci i zagra dla niego cudowną sonatę.Wtedy będzie najszczęśliwszym człowiekiemna świecie.Zobaczył, jak idzie korytarzem ze spokojnątwarzą, i wydało mu się, że ta jasna twarz to Audrey Hep-153burn, tylko o wiele piękniejsza i delikatniejsza.Teraz jużnie miał żadnej wątpliwości: był zakochany w Aurorze Vil-lamari.Córka Soledad Urdanety usiadła przy fortepianie skupionabez reszty na muzyce; ten instrument zawsze na nią takdziałał.Kiedy podniosła wieko fortepianu, zapach matczynych perfum obsypał ją pocałunkami z taką siłą, że odrzuciłjej głowę do tylu.Znowu poczuła obecność matki; to wrażenie napełniło ją radością po raz pierwszy od czasu jej śmierci.W milczeniu wdychała jej zapach, wspominała dziecięcewtulanie się w miękkie piersi.Powąchała klawisze i odkryła,że woń pochodziła z otworu, w którym brakowało klawiszafa.Zajrzała do wąskiej szczeliny, ale niczego nie zobaczyłai wtedy pomyślała, że ten perfumowany sygnał to być możeznak, że matka jest szczęśliwa, wiedząc, że ona tu jest, że grana fortepianie jej ukochanego Joana.Zaczęła przeglądać partyturę, którą miała przed oczami [ Pobierz całość w formacie PDF ]