[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Może więc ważniejsza jest twoja kariera - mruknął.-Czy ta konferencja liczy się dla ciebie bardziej niż córka?- Myślę, że powinieneś wyjść -powiedziała cicho.- Nicnie jest ważniejsze od przyszłości mojej córki, ale w końcuzrozumiałam, że nie mogę rządzić jej życiem.- Kocham cię, Tamaro.Ale nie mogę na to pozwolić.- Bronson chwycił marynarkę i ruszył do drzwi.- Chodzio mojego syna.Zapiekły ją oczy.Patrzyła, jak wychodzi, i czuła, że sercejej pęka.Najpierw Sabrina, potem Bronson.Nikt nie powinien przeżywać dwóch tak wielkich stratrównocześnie: Jak to przetrwa?Nie wiedziała, jak długo stała nieruchomo na środku po-koju.Powróciła do rzeczywistości, gdy plecy i nogi boleśnieSR przypomniały jej o swym istnieniu.Otarła spływające po po-liczkach łzy Musiała wziąć się w garść.Może córka będziejej potrzebować, gdy uświadomi sobie, jaki popełniła błąd.Tamara chciała się przygotować, by pomóc Sabrinie wydostaćsię z tej sieci, w którą sama wpadła.Wiedząc, że nadal trwa przyjęcie, przebrała się w garsonkęi zeszła na dół, by zadbać "o interesy swojej firmy.Bronson wyszedł z hotelu rozdzierany sprzecznymi uczu-ciami, które nie dawały mu spokoju przez całą drogę do Chi-cago.Był zadowolony, że przyjechał własnym samochodem.Miał wyjechać wcześniej niż Tamara.Nie zdawał sobie tylkosprawy, że aż tak wcześnie:Wprawdzie przekraczał dozwoloną prędkość przez całądrogę na północ,- ale miał szczęście.Niektóre części tej trasybyły stale kontrolowane, lecz on myślał tylko o powstrzyma-niu Christophera przed popełnieniem największego błędu ży-ciowego.Czuł się winny.Tamara nie zasłużyła na to oskarżenie,które rzucił jej w bólu i lęku.W końcu ona też przeżywałapiekło.Ale wyraznie nie rozumiała sytuacji.Jeśli Christopherdokona złego wyboru, może skończyć jako kaleka.Widmowłasnych doświadczeń przesłaniało wszystko.Modlił się, by zdążyć na czas.Resztę weekendu Tamara przeżyła niemal jak w transie.Chociaż ogromnie martwiła się o Sabrinę, zmusiła się, bydbać o firmę.W niedzielny poranek poszła na wczesne semi-narium i zjadła śniadanie z kilkoma znajomymi.Wymeldo-wała się wcześnie i rezygnując z bankietu i ruszyła w drogędo domu.Jechała niezbyt szybko, ponieważ gnębiły ją ponure myśli.Oskarżenia rzucone przez Bronsona zraniły ją głębokoSR i boleśnie.Rozumiała, że bardzo cierpiał, ale czy nie myślało jej uczuciach? Ta sytuacja przerażała ją tak samo jak Bron-sona.Ale on opuścił ją w chwili, gdy zrozumiała, że go kocha.Było to przykre doświadczenie.W połowie drogi do domu doszła do wniosku, że Bronsonjej nie kocha.Z pewnością wiedział, jakie ona żywi wobecniego uczucia, chociaż nie miała czasu, by wyrazić je słowa-mi.A jednak odszedł, gdy najbardziej go potrzebowała.I nagle zrozumiała, że jest zła.Wściekła.Czuje się zdradzona.Ten gniew pomógł stłumić ból i, co ważniejsze, pozwoliłsię skoncentrować.Nie zasłużyła na takie traktowanie - aniprzez byłego męża, ani przez Sabrinę, a już z pewnością nieprzez Bronsona.I nie pozwoli, by ktokolwiek znów ją lekce-ważył.SR ROZDZIAA DZIEWITNASTYTamara zajrzała najpierw do biura.Gdyby była potrzebna Sabrinie, dziewczyna próbowałabydo niej zadzwonić.Lecz jedyna, wiadomość na sekretarcepochodziła od Shelley, która zachorowała na grypę i nie przy-jdzie do pracy w poniedziałek,Tamarze zbierało się na płacz.Zanim dojechała do domu, zaczęła niemal żałować, że niepije alkoholu.Mocny drink dobrze by jej zrobił.Ale musiwystarczyć długa gorąca kąpiel i talerz chili,Właśnie usiadła przy kuchennym; stole ze szklanką cy-trynowej herbaty i talerzem ostrego chili, gdy zadzwoniłdzwonek.Zmarszczyła brwi.Było już po dziesiątej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl