[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znajdującnieznaną do tej pory bolesną radość w obwąchiwaniu jej ciepłego jeszcze śladu,wlókł się za Aleksandrą, zachowując bezpieczną odległość i zastanawiając sięnad tym, czy gdyby odwróciła się i zechciała obdarzyć go spojrzeniem, zapadłbysię ze zgrozy pod ziemię, czy też oszalał z radości.Przed cukiernią z upstrzonąprzez muchy wystawą i skromnym repertuarem rurek z kremem, napoleonek ipączków, Aleksandra nagle się zatrzymała.- Możesz postawić mi rurkę - powiedziała łaskawie.- A ta Pampał-coś-tam,ze srebrnymi zębami.to niby kto?Spocona ręka Toli wywróciła kieszenie spodni podszewką do góry, wysypu-jąc ich zawartość - modliszkę z jednym już tylko skrzydłem, szklane kulki ibrudne guziki, scyzoryk, procę, zdechłą mysz i parę monet - na ziemię.Na widokmonet wyrwał się z piersi chłopca jęk ulgi.Znikł w drzwiach cukierni i za chwilęukazał się z rurkami w brudnych palcach.- No więc, sieńebriannozubaja Pampałcze błagarodna dziewica była i kra-sawica wielikaja*21, ale macocha u niej była zła, zawistliwa taka.Wysłała Pam-pałcze po ogień do Baby-Jagi, a u Baby-Jagi straszno: płot dookoła chaty z ludz-21*.srebrzystozęba Pampałcze była szlachetnie urodzoną dziewicą i wielką pięknością.TLRkich kości, na płocie czaszki, zamiast rygli ludzkie ręce, wrota z piszczeli sple-cione.- Poważnie.płot z ludzkich kości? - wyszeptała Aleksandra, nie zważając naskapującą z rurki bitą śmietanę.- Najprawdziwszych kości.- Tola kiwnął poważnie głową, zachwycony wra-żeniem, jakie na Aleksandrze wywarły jego słowa.- A w tych czaszkach żyweoczy były - dodał dla spotęgowania efektu.- Jeeezuuu.jak to: oczy?- No, oczy.Jak Pampałcze do płotu podeszła, to te oczy się otworzyły i za-świeciły czerwonym światłem.Tak się na polanie jasno zrobiło jak w dzień, aPampałcze stała i ze strachu drżała jak listek osiki.- Wcale się jej nie dziwię.a co dalej?- Baba-Jaga w mozdzierzu nadleciała, tłuczkiem go poganiała, ślady miotłązacierała.- Zauważyła Pampałcze?- Hu - hu - hu! - zawołała.- Czuję człowieka! Nie chowaj się przede mną, bojak cię znajdę, będę bardzo, ale to bardzo zła!".Pampałcze wyszła więc z ukrycia, skłoniła się przed Babą-Jagą i powiedziała: To ja, babciu! Macocha mnie po ogień przysłała". Wiem, wiem - odparła czarownica - ona moja dobra przyjaciółka, ta twoja ma-cocha.Zostań więc u mnie na służbie, popracuj, a jak będę z ciebie zadowolona,to ci ogień dam, a jak nie, to cię zjem i twoją głowę na płocie zatknę".- Boże kochany! I co musiała Pampałcze zrobić?- Chałupę sprzątnąć, podwórko zamieść, obiad ugotować, pszenicę pomiesza-ną z kminkiem przebrać.Pampałcze ramiona załamała, rozpłakała się gorzko iswojej zmarłej matce poskarży- ła, a tu szast-prast: trzy pary rąk się ukazały iwszystko zrobiły, co Baba-Jaga przykazała.I tak było przez trzy dni, a trzeciegoTLRdnia Baba-Jaga zapytała, jakże to sobie Pampałcze z robotą tak dobrze radzi. Błogosławieństwo matki tak mi pomaga" odparła Pampałcze, a czarownica sięskrzywiła, jakby ją ząb zabolał. Błogosławionych to ja tu nie potrzebuję, ale miłość matki od mojej mocy sil-niejsza, wez ogień i wynoś się".Zatknęła czerep na tyczkę, dała go Pampałcze, ata pobiegła do domu jak na skrzydłach, a czerwone oczy czerepu oświetlały jejdrogę.Kiedy wniosła czerep do izby, jego oczy zwróciły się ku macosze i jejzłym córkom, rozjarzyły się czerwonym światłem i spaliły je na kupkę popiołu.Najpierw głowy, potem ramiona, aż tylko nadpalone trzewiki zostały, które bie-gały po izbie i tupały, próbując uciec, ale i one zamieniły się w czerwone węgiel-ki.Wot tak było, Szura, czestnoje słowo!*22Aleksandra stała zasłuchana z rozmiękłą rurką w ręku.- To już koniec? - zapytała.- Tej skazki koniec, ale znam ich jeszcze dużo.- Tola wypiął dumnie chudąpierś.- O Koniku Garbusku, o %7łar-Pticy, o nieśmiertelnym Kościeju.Dużo, du-żo skazok ja znam i wszystkie ci je opowiem.Aleksandra przyjrzała mu się krytycznie: był od niej o głowę niższy, przeraz-liwie chudy, miał kościste kolana i duże czerwone dłonie.Okropność.Tylko telekko skośne oczy, patrzące na nią z oddaniem spaniela, były naprawdę piękne.Adoratorzy jej siostry Pauli nie opowiadali bajek, przynosili filmy wideo, grykomputerowe i najnowsze przeboje - z drugiej strony, ta historia o Pampałczewcale nie była zła.No i nie miała kompletnie nikogo, kto po lekcjach zechciałbyodprowadzić ją do domu i postawiłby jej rurkę z kremem.- No dobrze - westchnęła.- Możesz nieść mój tornister.Ten pierwszy wspólny spacer odmienił Toli życie.Każdą jego chwilę odtwa-rzał pózniej bezustannie w myślach, przywołując w pamięci wszystko, co Alek-22* Tak było, Szura, słowo honoru.TLRsandra powiedziała bądz zrobiła, jakby to były wyjątkowe słowa i niezwykłe ge-sty.Na przykład ten niecierpliwy ruch, którym odrzucała włosy z czoła - jakżewdzięcznie przy tym wyginała szyję, zupełnie jak młody zrebak! A bladoróżowai przezroczysta muszelka ucha, która wyłaniała się wówczas na chwilę spomię-dzy popielatych pasm.czyż nie przypominała ona najdelikatniejszej porcelany?I czy można było sobie wyobrazić smuklejsze kostki od tych, które rysowały sięłagodnymi łukami nad srebrzystymi tenisówkami Aleksandry?Od tej chwili nie opuszczała go bolesna i słodka zarazem tęsknota i wkrótcejuż nie mógł przypomnieć sobie czasów, w których nawet nie podejrzewał jejistnienia.Aleksandra natomiast obserwowała z zainteresowaniem badacza, jakTola blednie i czerwie- nieje na jej widok, przyspiesza się jego oddech, a ciałodrży.- Jak by ci to powiedzieć, moja droga? Ruski i kurdupel - wydała wyrok naTolę Paula, a Aleksandra przyznała jej w duchu rację.Wszyscy jednak mówili oTYM, pisali o TYM wiersze i śpiewali piosenki, cały świat najwyrazniej kręciłsię wokół TEGO, toteż chciała mieć chociaż jakiekolwiek pojęcie, o co tu cho-dzi, a poza Tolą nie znała nikogo, od kogo mogłaby się dowiedzieć.Pozwalała więc, żeby chłopięce palce wędrowały po jej skórze z nabożnymoddaniem, jakby była ikoną, nie cofała też chłodnych ust, ale nigdy nie otwierałaszczelnie zamkniętych oczu.Jak długo go nie widziała, tak długo wszystko to niedziało się naprawdę.Kobiety, które Tola pózniej w życiu poznał, oczu nie zamykały [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Znajdującnieznaną do tej pory bolesną radość w obwąchiwaniu jej ciepłego jeszcze śladu,wlókł się za Aleksandrą, zachowując bezpieczną odległość i zastanawiając sięnad tym, czy gdyby odwróciła się i zechciała obdarzyć go spojrzeniem, zapadłbysię ze zgrozy pod ziemię, czy też oszalał z radości.Przed cukiernią z upstrzonąprzez muchy wystawą i skromnym repertuarem rurek z kremem, napoleonek ipączków, Aleksandra nagle się zatrzymała.- Możesz postawić mi rurkę - powiedziała łaskawie.- A ta Pampał-coś-tam,ze srebrnymi zębami.to niby kto?Spocona ręka Toli wywróciła kieszenie spodni podszewką do góry, wysypu-jąc ich zawartość - modliszkę z jednym już tylko skrzydłem, szklane kulki ibrudne guziki, scyzoryk, procę, zdechłą mysz i parę monet - na ziemię.Na widokmonet wyrwał się z piersi chłopca jęk ulgi.Znikł w drzwiach cukierni i za chwilęukazał się z rurkami w brudnych palcach.- No więc, sieńebriannozubaja Pampałcze błagarodna dziewica była i kra-sawica wielikaja*21, ale macocha u niej była zła, zawistliwa taka.Wysłała Pam-pałcze po ogień do Baby-Jagi, a u Baby-Jagi straszno: płot dookoła chaty z ludz-21*.srebrzystozęba Pampałcze była szlachetnie urodzoną dziewicą i wielką pięknością.TLRkich kości, na płocie czaszki, zamiast rygli ludzkie ręce, wrota z piszczeli sple-cione.- Poważnie.płot z ludzkich kości? - wyszeptała Aleksandra, nie zważając naskapującą z rurki bitą śmietanę.- Najprawdziwszych kości.- Tola kiwnął poważnie głową, zachwycony wra-żeniem, jakie na Aleksandrze wywarły jego słowa.- A w tych czaszkach żyweoczy były - dodał dla spotęgowania efektu.- Jeeezuuu.jak to: oczy?- No, oczy.Jak Pampałcze do płotu podeszła, to te oczy się otworzyły i za-świeciły czerwonym światłem.Tak się na polanie jasno zrobiło jak w dzień, aPampałcze stała i ze strachu drżała jak listek osiki.- Wcale się jej nie dziwię.a co dalej?- Baba-Jaga w mozdzierzu nadleciała, tłuczkiem go poganiała, ślady miotłązacierała.- Zauważyła Pampałcze?- Hu - hu - hu! - zawołała.- Czuję człowieka! Nie chowaj się przede mną, bojak cię znajdę, będę bardzo, ale to bardzo zła!".Pampałcze wyszła więc z ukrycia, skłoniła się przed Babą-Jagą i powiedziała: To ja, babciu! Macocha mnie po ogień przysłała". Wiem, wiem - odparła czarownica - ona moja dobra przyjaciółka, ta twoja ma-cocha.Zostań więc u mnie na służbie, popracuj, a jak będę z ciebie zadowolona,to ci ogień dam, a jak nie, to cię zjem i twoją głowę na płocie zatknę".- Boże kochany! I co musiała Pampałcze zrobić?- Chałupę sprzątnąć, podwórko zamieść, obiad ugotować, pszenicę pomiesza-ną z kminkiem przebrać.Pampałcze ramiona załamała, rozpłakała się gorzko iswojej zmarłej matce poskarży- ła, a tu szast-prast: trzy pary rąk się ukazały iwszystko zrobiły, co Baba-Jaga przykazała.I tak było przez trzy dni, a trzeciegoTLRdnia Baba-Jaga zapytała, jakże to sobie Pampałcze z robotą tak dobrze radzi. Błogosławieństwo matki tak mi pomaga" odparła Pampałcze, a czarownica sięskrzywiła, jakby ją ząb zabolał. Błogosławionych to ja tu nie potrzebuję, ale miłość matki od mojej mocy sil-niejsza, wez ogień i wynoś się".Zatknęła czerep na tyczkę, dała go Pampałcze, ata pobiegła do domu jak na skrzydłach, a czerwone oczy czerepu oświetlały jejdrogę.Kiedy wniosła czerep do izby, jego oczy zwróciły się ku macosze i jejzłym córkom, rozjarzyły się czerwonym światłem i spaliły je na kupkę popiołu.Najpierw głowy, potem ramiona, aż tylko nadpalone trzewiki zostały, które bie-gały po izbie i tupały, próbując uciec, ale i one zamieniły się w czerwone węgiel-ki.Wot tak było, Szura, czestnoje słowo!*22Aleksandra stała zasłuchana z rozmiękłą rurką w ręku.- To już koniec? - zapytała.- Tej skazki koniec, ale znam ich jeszcze dużo.- Tola wypiął dumnie chudąpierś.- O Koniku Garbusku, o %7łar-Pticy, o nieśmiertelnym Kościeju.Dużo, du-żo skazok ja znam i wszystkie ci je opowiem.Aleksandra przyjrzała mu się krytycznie: był od niej o głowę niższy, przeraz-liwie chudy, miał kościste kolana i duże czerwone dłonie.Okropność.Tylko telekko skośne oczy, patrzące na nią z oddaniem spaniela, były naprawdę piękne.Adoratorzy jej siostry Pauli nie opowiadali bajek, przynosili filmy wideo, grykomputerowe i najnowsze przeboje - z drugiej strony, ta historia o Pampałczewcale nie była zła.No i nie miała kompletnie nikogo, kto po lekcjach zechciałbyodprowadzić ją do domu i postawiłby jej rurkę z kremem.- No dobrze - westchnęła.- Możesz nieść mój tornister.Ten pierwszy wspólny spacer odmienił Toli życie.Każdą jego chwilę odtwa-rzał pózniej bezustannie w myślach, przywołując w pamięci wszystko, co Alek-22* Tak było, Szura, słowo honoru.TLRsandra powiedziała bądz zrobiła, jakby to były wyjątkowe słowa i niezwykłe ge-sty.Na przykład ten niecierpliwy ruch, którym odrzucała włosy z czoła - jakżewdzięcznie przy tym wyginała szyję, zupełnie jak młody zrebak! A bladoróżowai przezroczysta muszelka ucha, która wyłaniała się wówczas na chwilę spomię-dzy popielatych pasm.czyż nie przypominała ona najdelikatniejszej porcelany?I czy można było sobie wyobrazić smuklejsze kostki od tych, które rysowały sięłagodnymi łukami nad srebrzystymi tenisówkami Aleksandry?Od tej chwili nie opuszczała go bolesna i słodka zarazem tęsknota i wkrótcejuż nie mógł przypomnieć sobie czasów, w których nawet nie podejrzewał jejistnienia.Aleksandra natomiast obserwowała z zainteresowaniem badacza, jakTola blednie i czerwie- nieje na jej widok, przyspiesza się jego oddech, a ciałodrży.- Jak by ci to powiedzieć, moja droga? Ruski i kurdupel - wydała wyrok naTolę Paula, a Aleksandra przyznała jej w duchu rację.Wszyscy jednak mówili oTYM, pisali o TYM wiersze i śpiewali piosenki, cały świat najwyrazniej kręciłsię wokół TEGO, toteż chciała mieć chociaż jakiekolwiek pojęcie, o co tu cho-dzi, a poza Tolą nie znała nikogo, od kogo mogłaby się dowiedzieć.Pozwalała więc, żeby chłopięce palce wędrowały po jej skórze z nabożnymoddaniem, jakby była ikoną, nie cofała też chłodnych ust, ale nigdy nie otwierałaszczelnie zamkniętych oczu.Jak długo go nie widziała, tak długo wszystko to niedziało się naprawdę.Kobiety, które Tola pózniej w życiu poznał, oczu nie zamykały [ Pobierz całość w formacie PDF ]