[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bez sensu, rzucam okiem przez poręcz.Daleko w dolepodłoga wielkości znaczka pocztowego.Droga ucieczki w sam raz dla Aojamy.Zbiegam tak szybko i cicho jak mogę.A co powiem, jak mnie tu przyłapią? Zewindy działają na mnie klaustrofobicznie.Morda w kubeł.Zbiegam na parter.Szerokie szklane drzwi wychodzą na recepcję, a tam stoi potężny recepcjonista:czeka na mnie były zawodnik sumo.Schody się nie kończą, prowadzą piętro niżej.Mogę teraz błagać o litość albo z powrotem na schody i dalej na dół.Recepcjonistamruży oczy i palcem wodzi po hotelowym rejestrze.Z litością mu nie do pary.Przemykam się przez szklane wejście - posąg Atlasa z globem zasłaniarecepcjoniście pole widzenia - Podkradam się do drzwi z napisem TYLKO DLAPERSONELU.Niech będą otwarte, błagam.Zamknięte.Popycham otwierają się zchybotem.Dzięki.Za nimi duszny korytarz - ten rur i skrzynek z bezpiecznikami.Na jego końcu stos szczotek poukładanych przy kolejnych drzwiach.Obracam się inaciskam.Nic.Napieram.Przejście zamknięte na klucz.- Co gorsza, słyszę, żepiętro wyżej otwierają się szklane drzwi, a ja nie zamknąłem za sobą wejścia znapisem TYLKO DLA PERSONELU.- Hej? Jest tam kto? - Mr.Sumo Los olewamnie szczyną strachu.Co robić? Zrozpaczony, Pu kam do zamkniętych drzwi.Słyszę na stopniach buty Mr.Sumo.Jeszcze raz pukam.I nagle rygiel puszcza,szarpnięte drzwi otwierają się i staję przed szefem kuchni, który pożera mniewzrokiem - za jego plecami w oświetlonym jarzeniówkami pomieszczeniu trwawielka siekanina i wszystko wrze.- Lepiej, żebyś był nowym pomocnikiem doprzyrządzania musu - warczy i patrzy szatańskim wzrokiem.Ehe?- Gadaj, że jesteś nowym pomocnikiem!Mr Sumo jest tuż, tuż.- Tak, jestem nowym pomocnikiem do przyrządzania musu.- To właz! - wciąga mnie do środka, zatrzaskuje drzwi i je rygluje, dając mi tymsamym pierwszą od rana chwilę wytchnienia.Główny kuchmistrz - taki napis mawyszyty na czapce.- Co ty sobie do diabla wyobrażasz, że pierwszego dniapojawiasz się z czterdziestopięciominutowym opóznieniem, a do tego wyglądaszjak włóczęga? Nie będziesz chodził w tej bejsbolówce w mojej kuchni! -podszefowie i pomocnicy kuchenni stają się świadkami ofiary z człowieka.Zdejmuję czapkę i kłaniam się.- Bardzo przepraszam.- Krem, para, baranina i gaz.Nie widzę okien ani drzwi.Jak ja się stąd wydostanę? Główny szef Bonki chodzi iwarczy.- Mistrz jest niezadowolony.A kiedy Mistrz jest niezadowolony, toniezadowoleni jesteśmy my.Na naszym statku panuje ścisła dyscyplina! - wydzierasię nagle na całe gardło i bezpowrotnie przepada to, co jeszcze pozostało z moichnerwów.- A co robimy z członkami załogi, którzy pozwalają, żeby statek szedł nadno? - Person kuchni odśpiewuje jednym głosem brzmiącym jak grzmot.Rzucamyrekinom! Rekinom! Rekinom! - Po tym wszystkim zaczynam już poważniezastanawiać się, czy nie poddać się.Sumo.- Za mną, chłopcze.Mistrzprzeprowadzi prelekcję.- Idę, obijając się między lśniącymi ladami i stokamipełnymi rondli, obok regału z kartami perforowanymi.Drzwi.%7łeby były drzwi,błagam.- Tu się będziesz meldował, o ile Mistrz wybaczy ci twój haniebnypoczątek.- Mr Sumo jest już pewnie przy zaryglowanych drzwiach.Niepokojąmnie te wszystkie noże.Jakiś chłopak z nosem przy podłodze szoruje kafelkiszczoteczką do zębów - szef bez widocznego powodu wymierza mu potężnegokopniaka.Docieramy do ciasnego biura wypełnionego sapnięciami, zgrzytnięciamii cmoknięciami szlifierki.Na przeciwległej ścianie otwarte drzwi - stopnieprowadzą na dziedziniec zawalony workami na śmieci.Szef uderza dłonią weframugę i krzyczy: - Nowy pomocnik do przyrządzania musu zameldował się nasłużbę, Mistrzu.- Szlifierka cichnie.- Finalemente - Mistrz nie odwraca się.- Wprowadz łotra.- Głos mazdecydowanie za wysoki w stosunku do swojego cielska.Główny szef kuchni stajez boku i popycha mnie przed siebie.Mistrz odwraca się.Na twarzy ma maskęchroniącą przed opiłkami, spod której widać tylko nie osłonięte, drobne usta.Wręku trzyma topór, wystarczająco ostry, by wykastrować byka.- Zostaw nas,Bonki.Powieś na drzwiach tabliczkę.- Drzwi do biura zamykają się z trzaskiem.Mistrz wypróbowuje ostrze na swoim języku.- Mamy ciągnąć to twoje małeoszustwo?- Proszę?- Nie jesteś przecież tym pomocnikiem, który tak wszechstronnie pomagał mi uJeremiasza %7łabska, co?Zmyśl coś, szybko! - Yyy, no tak.Jestem jego bratem - on zachorował.Ale niechciał zostawiać załogi.Więc w zastępstwie przysłał mnie.- No, niezle.- Cóż za niezwykłe poświęcenie.- Mistrz zbliża się.Niedobrze.Za plecami mam drzwi.- Cała przyjemność po mojej stronie - odpowiadam.Czyżbym słyszał jakieś huki?- Ależ po mojej stronie.Mojej, mówię ci.Tylko dotknij.Mus jest elastyczny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Bez sensu, rzucam okiem przez poręcz.Daleko w dolepodłoga wielkości znaczka pocztowego.Droga ucieczki w sam raz dla Aojamy.Zbiegam tak szybko i cicho jak mogę.A co powiem, jak mnie tu przyłapią? Zewindy działają na mnie klaustrofobicznie.Morda w kubeł.Zbiegam na parter.Szerokie szklane drzwi wychodzą na recepcję, a tam stoi potężny recepcjonista:czeka na mnie były zawodnik sumo.Schody się nie kończą, prowadzą piętro niżej.Mogę teraz błagać o litość albo z powrotem na schody i dalej na dół.Recepcjonistamruży oczy i palcem wodzi po hotelowym rejestrze.Z litością mu nie do pary.Przemykam się przez szklane wejście - posąg Atlasa z globem zasłaniarecepcjoniście pole widzenia - Podkradam się do drzwi z napisem TYLKO DLAPERSONELU.Niech będą otwarte, błagam.Zamknięte.Popycham otwierają się zchybotem.Dzięki.Za nimi duszny korytarz - ten rur i skrzynek z bezpiecznikami.Na jego końcu stos szczotek poukładanych przy kolejnych drzwiach.Obracam się inaciskam.Nic.Napieram.Przejście zamknięte na klucz.- Co gorsza, słyszę, żepiętro wyżej otwierają się szklane drzwi, a ja nie zamknąłem za sobą wejścia znapisem TYLKO DLA PERSONELU.- Hej? Jest tam kto? - Mr.Sumo Los olewamnie szczyną strachu.Co robić? Zrozpaczony, Pu kam do zamkniętych drzwi.Słyszę na stopniach buty Mr.Sumo.Jeszcze raz pukam.I nagle rygiel puszcza,szarpnięte drzwi otwierają się i staję przed szefem kuchni, który pożera mniewzrokiem - za jego plecami w oświetlonym jarzeniówkami pomieszczeniu trwawielka siekanina i wszystko wrze.- Lepiej, żebyś był nowym pomocnikiem doprzyrządzania musu - warczy i patrzy szatańskim wzrokiem.Ehe?- Gadaj, że jesteś nowym pomocnikiem!Mr Sumo jest tuż, tuż.- Tak, jestem nowym pomocnikiem do przyrządzania musu.- To właz! - wciąga mnie do środka, zatrzaskuje drzwi i je rygluje, dając mi tymsamym pierwszą od rana chwilę wytchnienia.Główny kuchmistrz - taki napis mawyszyty na czapce.- Co ty sobie do diabla wyobrażasz, że pierwszego dniapojawiasz się z czterdziestopięciominutowym opóznieniem, a do tego wyglądaszjak włóczęga? Nie będziesz chodził w tej bejsbolówce w mojej kuchni! -podszefowie i pomocnicy kuchenni stają się świadkami ofiary z człowieka.Zdejmuję czapkę i kłaniam się.- Bardzo przepraszam.- Krem, para, baranina i gaz.Nie widzę okien ani drzwi.Jak ja się stąd wydostanę? Główny szef Bonki chodzi iwarczy.- Mistrz jest niezadowolony.A kiedy Mistrz jest niezadowolony, toniezadowoleni jesteśmy my.Na naszym statku panuje ścisła dyscyplina! - wydzierasię nagle na całe gardło i bezpowrotnie przepada to, co jeszcze pozostało z moichnerwów.- A co robimy z członkami załogi, którzy pozwalają, żeby statek szedł nadno? - Person kuchni odśpiewuje jednym głosem brzmiącym jak grzmot.Rzucamyrekinom! Rekinom! Rekinom! - Po tym wszystkim zaczynam już poważniezastanawiać się, czy nie poddać się.Sumo.- Za mną, chłopcze.Mistrzprzeprowadzi prelekcję.- Idę, obijając się między lśniącymi ladami i stokamipełnymi rondli, obok regału z kartami perforowanymi.Drzwi.%7łeby były drzwi,błagam.- Tu się będziesz meldował, o ile Mistrz wybaczy ci twój haniebnypoczątek.- Mr Sumo jest już pewnie przy zaryglowanych drzwiach.Niepokojąmnie te wszystkie noże.Jakiś chłopak z nosem przy podłodze szoruje kafelkiszczoteczką do zębów - szef bez widocznego powodu wymierza mu potężnegokopniaka.Docieramy do ciasnego biura wypełnionego sapnięciami, zgrzytnięciamii cmoknięciami szlifierki.Na przeciwległej ścianie otwarte drzwi - stopnieprowadzą na dziedziniec zawalony workami na śmieci.Szef uderza dłonią weframugę i krzyczy: - Nowy pomocnik do przyrządzania musu zameldował się nasłużbę, Mistrzu.- Szlifierka cichnie.- Finalemente - Mistrz nie odwraca się.- Wprowadz łotra.- Głos mazdecydowanie za wysoki w stosunku do swojego cielska.Główny szef kuchni stajez boku i popycha mnie przed siebie.Mistrz odwraca się.Na twarzy ma maskęchroniącą przed opiłkami, spod której widać tylko nie osłonięte, drobne usta.Wręku trzyma topór, wystarczająco ostry, by wykastrować byka.- Zostaw nas,Bonki.Powieś na drzwiach tabliczkę.- Drzwi do biura zamykają się z trzaskiem.Mistrz wypróbowuje ostrze na swoim języku.- Mamy ciągnąć to twoje małeoszustwo?- Proszę?- Nie jesteś przecież tym pomocnikiem, który tak wszechstronnie pomagał mi uJeremiasza %7łabska, co?Zmyśl coś, szybko! - Yyy, no tak.Jestem jego bratem - on zachorował.Ale niechciał zostawiać załogi.Więc w zastępstwie przysłał mnie.- No, niezle.- Cóż za niezwykłe poświęcenie.- Mistrz zbliża się.Niedobrze.Za plecami mam drzwi.- Cała przyjemność po mojej stronie - odpowiadam.Czyżbym słyszał jakieś huki?- Ależ po mojej stronie.Mojej, mówię ci.Tylko dotknij.Mus jest elastyczny [ Pobierz całość w formacie PDF ]