[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Twarz Bena była zaczerwieniona, pod oczami miał czarne cienie.- Aty, co tu robisz?- Ja.- Machnął ręką ze śrubokrętem w stronę gabinetu.-Zauważyłem, że zacina się podnośnik w stole do badania.Obudziłemsię wcześnie, a ponieważ nadal mam klucz do lecznicy, postanowiłem,że przyjadę i to naprawię.To była prawda, stół wymagał naprawy, ale Ben sprawiałwrażenie dziwnie speszonego, a to się jej nie spodobało.Podeszłabliżej, delikatnie głaszcząc Harvarda, kiedy pies poruszył się w jejramionach.- Nie mogłeś z tym poczekać, aż otworzymy? - Przesunął ręką popotarganych włosach.- Już mówiłem, wstałem dziś wcześnie.Chciałem ci tylko pomóc.Jak się nazywa twój nowy przyjaciel?- Harvard.- Miły kundelek, ale strasznie zabiedzony.Nowy pacjent?Kiwnęła głową.- Trafił do mnie wczoraj wieczorem.yle z nim było, ale myślę, żewkrótce poczuje się lepiej.Ben uśmiechnął się, ale był to uśmiech pełen napięcia.- Pracowałaś wczoraj do pózna, doktorko?- Nie.Niezupełnie.Odwrócił wzrok, a jego uśmiech zrobił się pełny goryczy.- Ben.- zaczęła Tess.- Wszystko okej? Próbowałam się dociebie dodzwonić, żeby przeprosić.Zostawiłam ci wiadomość nasekretarce, ale nie oddzwoniłeś.- Byłem trochę zajęty.- Wyglądasz na zmęczonego.- Wzruszył ramionami.- 125 - Szkarłat północy- Nie martw się o mnie.To coś więcej niż zmęczenie, pomyślała Tess.Wygląda, jakby byłnaćpany i nie spał przynajmniej od dwóch dni.- Czym się ostatnio zajmujesz? Pracujesz nad kolejną misjąratunkową czy coś?- Czy coś - odparł, rzucając jej nieodgadnione spojrzenie.-Słuchaj, z chęcią bym pogadał, ale naprawdę muszę już iść.Schował śrubokręt do kieszeni luznych dżinsów i ruszył kuwyjściu z lecznicy.Tess poszła za nim, wyczuwając dystans, któregowcześniej między nimi nie było.Ben ją okłamał, i to nie tylko w sprawie pobytu w lecznicy.- Dzięki za naprawienie stołu - powiedziała do jego pleców.W drzwiach odwrócił się przez ramię i obrzucił ją ponurymspojrzeniem.- Jasne, nie ma sprawy.Trzymaj się, doktorko.Lodowaty wiatr uderzał w okno pokoju Elizy.Co za ponure, szarepopołudnie.Odsunęła firanki w swoim apartamencie na piętrze ipopatrzyła na zimną ulicę, na grupy ludzi uwijające się wokoło,próbujące schronić się przed chłodem.Gdzieś tam był jej osiemnastoletni syn.Zniknął ponad tydzień temu, należał do zaginionych zokolicznych Mrocznych Przystani.Modliła się, by zdołał się gdzieśskryć przed słońcem, bezpieczny wśród towarzyszy, którzy pocieszągo i udzielą mu wsparcia, póki nie odszuka drogi do domu.Miała nadzieję, że stanie się to wkrótce.Dzięki Bogu, że miała Sterlinga, który robił, co w jego mocy, byodnalezć jej syna.Była zdumiona bezinteresownością szwagra, którycałkowicie oddał się temu jednemu zadaniu.%7łałowała, że Quentin niewidzi, co jego młodszy brat robi dla jego rodziny.Byłby zdumiony.Izawstydzony.Wolała natomiast nie wyobrażać sobie, co jej zmarły mążpomyślałby o niej.Pewnie by ją znienawidził, gdyby się dowiedział, że to onawypędziła syna.Bo gdyby nie pokłóciła się wtedy z Camdenem,gdyby nie próbowała go kontrolować, nie odszedłby.To była jej wina.%7łałowała, że nie może cofnąć tych strasznych chwil.- 126 - Szkarłat północyPatrząc na świat za oknem, czuła w ustach gorzki smak żalu.Byłataka bezradna, taka bezużyteczna w tym ciepłym przytulnym domu.Bezpośrednio pod jej obszernym apartamentem w MrocznejPrzystani w zatoce Back znajdowało się mieszkanie Sterlinga, ajeszcze niżej podziemny schron.Sterling należał do rasy, więc jeżeliświeciło słońce, musiał przebywać pod dachem, jak reszta wampirów.Jak Camden, bo choć w połowie był człowiekiem, miał też w sobiekrew ojca.Jego siłę i jego słabości.Poszukiwania Camdena muszą więc zaczekać do zmierzchu.DlaElizy to czekanie było wiecznością.Zaczęła spacerować po pokoju, żałując, że nie może pomócSterlingowi w odszukaniu Camdena i innych młodzieńców [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl