[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niedaleko przecie\ tryskało uzdrawiające zródełko.Gdy inni pracowali, Dug odpoczywał.Dopiero teraz uświadomił sobie, jak bardzojest zmęczony.Zapadł w błogi sen.Rankiem skierowali się prosto do groty Kom Plutera.By tam dojść, przedzieralisię przez gęstą d\unglę.Dug zastanawiał się dlaczego, albowiem wydawało mu się, i\jaskinia le\y u wyjścia z pobliskiej doliny.Potem dojrzał po\erającego coś smoka istwierdził, \e najłatwiejsza droga niekoniecznie musi być najlepsza.Kot Sammyprowadził ich bezpiecznymi ście\kami, takimi, na których \adne bestie nie mogły ichdopaść.Spotkanie ze Smokiem z Rozpadliny nauczyło go szanować smoki, mimo \etamten ział nie ogniem, a jedynie parą.Usłyszeli jakiś hałas.Przed nimi rozciągała się polana, na której stał jakiś wielki,wrzecionowaty przedmiot. Co się dzieje? spytał Dug. To chyba Wielki Szczyt odpowiedziała Jenny. Ale to całkiem innahistoria.Nie nale\y się z nim zadawać.Dug przekonał się, \e takie ostrze\enia nale\y brać serio. Dobrze.Zostawimy go w spokoju powiedział.W ogóle nie musieli się zastanawiać, którą dró\kę wybrać, gdy\ Sammy jakbyinstynktownie wyczuwał te, na których nic im nie grozi.Dotarli do następnej strefy, wktórej panował zgiełk.Wyglądała jak zamknięte pole, zapełnione rozmaitymizwierzętami. To giełda wyjaśniła Jenny. Pełno tam szar\ujących niedzwiedzi i byków*.Ktoś, kto się na nich nie zna, nie powinien tam wchodzić.Depczą i wykańczają ludzi.Dug pokiwał głową.Logicznie rzecz biorąc, niedzwiedzie i byki nawet wMumiami były grozne.Postanowił z nimi nie zadzierać.Minęli tak\e centrumhandlowe KUPUJCY CENTAUR.O nie Dug równie\ nic zapytał.W końcu znalezli się na terytorium złej maszyny.Chłopiec pamiętał, \e ostatnio,posłu\ywszy się skrótem, prawie natychmiast na nie wlezli.Teraz jednak Dugkontrolował niemal ka\dy swój krok.Nie chciał wejść do groty na ślepo.Podziwiał,jak misternie zastawiono ową szczególną pułapkę.Dla kogoś nieświadomegoznaczenia owego słowa skrót był rzeczywiście skrótem.Ale do czego? Wiódłzaczarowaną ście\ką, wolną od niebezpieczeństw i potworów.Fałszywie usypiałczujność, by nagle wyprowadzić Gracza przed oblicze Niewidzialnego Olbrzyma,przed którym uciekał, jak mu się wydawało, w najbezpieczniejsze miejsce, któreokazywało się być najgorszym.Dug poczuł na płucach cię\ar.Potajemnie łyknął kropelkę eliksiru.Odetchnął.Kwiat świrusa był niezmiennie piękny i świe\y.Jaśniał \ółto sino ró\owymibarwami chorego ciała.Nadal świetnie spełniał swą rolę.Na tym mu właśnie zale\ało.Mimo to był wdzięczny Jenny, \e uparła się, by odnalezć lecznicze zródło.Dzięki niejsprawy przyjęły lepszy obrót. Gdyby tylko mój przewrotny plan zadziałał powtarzał w duchu. Czypowinienem po cichu ominąć olbrzyma i niepostrze\enie wślizgnąć się do groty? Czyte\ zjawić się najnormalniej na świecie, tak by Pluter nie zorientował się, co to zaGracz?Musiał szybko podjąć jakąś decyzję.Zdecydował się na drugie rozwiązanie.Byłołatwiejsze.Miało zaskoczyć wroga.Sądził, \e być mo\e przeciwnik pomyśli, i\ maprzed sobą nową ofiarę, zdziwi się i tym samym prawdopodobieństwo popełnieniabłędu wzrośnie.Dug tylko na to czekał.Pluter był niebezpieczny, ale skoro brał udziałw Grze, to znaczyło, i\ da się go pokonać.Działanie przez zaskoczenie zdawało sięnajodpowiedniejszą strategią.Mam nowego Towarzysza i jeszcze jednego podró\nika.Jeśli Pluter ich najpierwzobaczy, będzie przekonany, \e ma do czynienia z innym Graczem, dedukował.Spodziewa się pewnie, \e nadejdzie Kim.Spłata jej jakiegoś psikusa, zrobi jej wodę zmózgu i wystrychnie na dudka.Zmia\d\y ją, zniweczy obraną przez nią strategię. Przyjaciele mruknął. Zanim tam wejdziemy, pragnę wam coś wyznać.Ju\wcześniej zetknąłem się z Kom Pluterem.Przepadłem z kretesem, wypadłem z Gry imusiałem zaczynać od początku.Kluczyć innymi ście\kami, stawiać czoła innymwyzwaniom.Dlatego teraz jestem taki ostro\ny.On wabi ludzi podstępnie do swojejjaskini, by potem zmienić rzeczywiśtość w to, co mu śię \ywnie podoba.Słuchaj,Sherlock, nie maś z tym nic wspólnego.Mo\e więc poczekałbyś tu, zanim nierozwią\ę tej zagadki.A ty, Jenny, ciebie 1 chyba nie minie.Jesteśmy niejako ze śiobązwiązani. Tak.Moim zadaniem było cię przed nim ostrzec.Nie jestem jednak w stanietego uczynić, poniewa\ aby uniewa\nić poprzedni pora\kę, trzeba go pobić.Spróbujęci w tym pomóc.Ale kiedy ju\ będę w grocie, nie będę mogła nic zrobić, bo on poprostu zmieni moje słowa.Tylko ty mo\esz go powstrzymać, choć nie mam pojęcia,jak to uczynić.Sammy te\ tam nic nie wskóra& W porządku.Rozumiem.Takie śią zaśiady [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Niedaleko przecie\ tryskało uzdrawiające zródełko.Gdy inni pracowali, Dug odpoczywał.Dopiero teraz uświadomił sobie, jak bardzojest zmęczony.Zapadł w błogi sen.Rankiem skierowali się prosto do groty Kom Plutera.By tam dojść, przedzieralisię przez gęstą d\unglę.Dug zastanawiał się dlaczego, albowiem wydawało mu się, i\jaskinia le\y u wyjścia z pobliskiej doliny.Potem dojrzał po\erającego coś smoka istwierdził, \e najłatwiejsza droga niekoniecznie musi być najlepsza.Kot Sammyprowadził ich bezpiecznymi ście\kami, takimi, na których \adne bestie nie mogły ichdopaść.Spotkanie ze Smokiem z Rozpadliny nauczyło go szanować smoki, mimo \etamten ział nie ogniem, a jedynie parą.Usłyszeli jakiś hałas.Przed nimi rozciągała się polana, na której stał jakiś wielki,wrzecionowaty przedmiot. Co się dzieje? spytał Dug. To chyba Wielki Szczyt odpowiedziała Jenny. Ale to całkiem innahistoria.Nie nale\y się z nim zadawać.Dug przekonał się, \e takie ostrze\enia nale\y brać serio. Dobrze.Zostawimy go w spokoju powiedział.W ogóle nie musieli się zastanawiać, którą dró\kę wybrać, gdy\ Sammy jakbyinstynktownie wyczuwał te, na których nic im nie grozi.Dotarli do następnej strefy, wktórej panował zgiełk.Wyglądała jak zamknięte pole, zapełnione rozmaitymizwierzętami. To giełda wyjaśniła Jenny. Pełno tam szar\ujących niedzwiedzi i byków*.Ktoś, kto się na nich nie zna, nie powinien tam wchodzić.Depczą i wykańczają ludzi.Dug pokiwał głową.Logicznie rzecz biorąc, niedzwiedzie i byki nawet wMumiami były grozne.Postanowił z nimi nie zadzierać.Minęli tak\e centrumhandlowe KUPUJCY CENTAUR.O nie Dug równie\ nic zapytał.W końcu znalezli się na terytorium złej maszyny.Chłopiec pamiętał, \e ostatnio,posłu\ywszy się skrótem, prawie natychmiast na nie wlezli.Teraz jednak Dugkontrolował niemal ka\dy swój krok.Nie chciał wejść do groty na ślepo.Podziwiał,jak misternie zastawiono ową szczególną pułapkę.Dla kogoś nieświadomegoznaczenia owego słowa skrót był rzeczywiście skrótem.Ale do czego? Wiódłzaczarowaną ście\ką, wolną od niebezpieczeństw i potworów.Fałszywie usypiałczujność, by nagle wyprowadzić Gracza przed oblicze Niewidzialnego Olbrzyma,przed którym uciekał, jak mu się wydawało, w najbezpieczniejsze miejsce, któreokazywało się być najgorszym.Dug poczuł na płucach cię\ar.Potajemnie łyknął kropelkę eliksiru.Odetchnął.Kwiat świrusa był niezmiennie piękny i świe\y.Jaśniał \ółto sino ró\owymibarwami chorego ciała.Nadal świetnie spełniał swą rolę.Na tym mu właśnie zale\ało.Mimo to był wdzięczny Jenny, \e uparła się, by odnalezć lecznicze zródło.Dzięki niejsprawy przyjęły lepszy obrót. Gdyby tylko mój przewrotny plan zadziałał powtarzał w duchu. Czypowinienem po cichu ominąć olbrzyma i niepostrze\enie wślizgnąć się do groty? Czyte\ zjawić się najnormalniej na świecie, tak by Pluter nie zorientował się, co to zaGracz?Musiał szybko podjąć jakąś decyzję.Zdecydował się na drugie rozwiązanie.Byłołatwiejsze.Miało zaskoczyć wroga.Sądził, \e być mo\e przeciwnik pomyśli, i\ maprzed sobą nową ofiarę, zdziwi się i tym samym prawdopodobieństwo popełnieniabłędu wzrośnie.Dug tylko na to czekał.Pluter był niebezpieczny, ale skoro brał udziałw Grze, to znaczyło, i\ da się go pokonać.Działanie przez zaskoczenie zdawało sięnajodpowiedniejszą strategią.Mam nowego Towarzysza i jeszcze jednego podró\nika.Jeśli Pluter ich najpierwzobaczy, będzie przekonany, \e ma do czynienia z innym Graczem, dedukował.Spodziewa się pewnie, \e nadejdzie Kim.Spłata jej jakiegoś psikusa, zrobi jej wodę zmózgu i wystrychnie na dudka.Zmia\d\y ją, zniweczy obraną przez nią strategię. Przyjaciele mruknął. Zanim tam wejdziemy, pragnę wam coś wyznać.Ju\wcześniej zetknąłem się z Kom Pluterem.Przepadłem z kretesem, wypadłem z Gry imusiałem zaczynać od początku.Kluczyć innymi ście\kami, stawiać czoła innymwyzwaniom.Dlatego teraz jestem taki ostro\ny.On wabi ludzi podstępnie do swojejjaskini, by potem zmienić rzeczywiśtość w to, co mu śię \ywnie podoba.Słuchaj,Sherlock, nie maś z tym nic wspólnego.Mo\e więc poczekałbyś tu, zanim nierozwią\ę tej zagadki.A ty, Jenny, ciebie 1 chyba nie minie.Jesteśmy niejako ze śiobązwiązani. Tak.Moim zadaniem było cię przed nim ostrzec.Nie jestem jednak w stanietego uczynić, poniewa\ aby uniewa\nić poprzedni pora\kę, trzeba go pobić.Spróbujęci w tym pomóc.Ale kiedy ju\ będę w grocie, nie będę mogła nic zrobić, bo on poprostu zmieni moje słowa.Tylko ty mo\esz go powstrzymać, choć nie mam pojęcia,jak to uczynić.Sammy te\ tam nic nie wskóra& W porządku.Rozumiem.Takie śią zaśiady [ Pobierz całość w formacie PDF ]