[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cassie nie słuchała go.Z zainteresowaniem przyglądała się marynarzomw płóciennych kapotach, którzy, kuląc się przed mocnym wiatrem, uwijali sięprzy takielunku.- Płyniemy za ostro pod wiatr - powiedziała, przytrzymując się olinowa-nia.Hrabia spojrzał na nią zaintrygowany.- Myślę, że milady ma rację.W jego głosie pobrzmiewała zarówno duma, jak i rozbawienie i Cassiemiała sobie za złe, że w ogóle się do niego odezwała.- Czy miałabyś ochotę chwycić za ster, Cassandro? - zapytał, kiedy zna-lezli się na pokładzie rufowym.- Ja? - Starła z twarzy krople deszczu i patrzyła na niego z niedowierza-niem, podejrzewając, że z niej kpi.- Oczywiście - odrzekł swobodnie.- Tylko jeśli nie masz nic przeciwkotemu, wolałbym nie wtajemniczać w to moich ludzi.Padłby na nich bladystrach, gdyby wiedzieli, że ich życie znajduje się w rękach osiemnastoletniejdziewczyny.Chodz, zmienimy Angela.Złapał mocno jej dłoń i prowadził ją po śliskim pokładzie do kokpitu.Poklepał po plecach niskiego marynarza w czarnym płaszczu i nienagannymwłoskim powiedział mu, żeby się udał pod pokład.Oddając hrabiemu ster, An-gelo przeszył Cassie spojrzeniem swoich świdrujących ciemnych oczu.Zasalu-tował, dotykając przemoczonej wełnianej czapki, odwrócił się i przeszedł poSRrozkołysanym pokładzie krokiem tak żwawym i pewnym, jakby to była podło-ga salonu.- Podejdz, Cassandro.Hrabia ustawił ją przed sobą, za szerokim kołem steru i uniósł nad niązłączone ręce, tak by jego wielka powiewająca na wietrze peleryna zasłoniła jąprzed wzrokiem załogi.- Ster należy do ciebie.Chciała wrzasnąć mu w twarz, że nie chce mieć do czynienia ani z nim,ani z jego żałosną łajbą, ale pokusa uchwycenia steru tak znakomitego statkuzwyciężyła i Cassie powściągnęła język.Nie patrząc na niego, chwyciła gład-kie spiczaste uchwyty steru i natychmiast poczuła potęgę morza.Ogarnęła jąogromna radość, że może podjąć takie wyzwanie.Spiętrzona fala rozbiła się odziób i statek zszedł z kursu, szarpiąc w prawo.Ramiona Cassie przeszył ostryból, kiedy mocowała się z kołem, usiłując je przekręcić w lewo.Hrabia dobrze wiedział, jak trudno jej to przychodzi, ale powstrzymał od-ruch, by ją wyręczyć.Położył lekko ręce na jej ramionach i przekonał się, jakmocno napina muskuły, siłując się ze sterem.- Nie mówiłaś czasem, że płyniemy za ostro pod wiatr? - zapytał chłodno,choć statek wślizgnął się właśnie lekko na falę.- Tak jest - burknęła.Złapała mocniej za uchwyty steru i przechyliła się mocno w lewo, z ca-łych sił ciągnąc za ster.Przekręciła za dużo i o mało co nie wpadła w panikę,kiedy statek gwałtownie się przechylił.Zcięło ją z nóg, ale nie wypuściła steru.Hrabia objął ją w talii i pomógł stanąć na nogi, ale nic nie wskazywało na to,żeby miał ją zaraz odsunąć od steru.Musiała szeroko rozewrzeć ramiona, żebychwycić ster po obu stronach - w tej pozycji nie miała jednak dość siły, żebygo odpowiednio obrócić.Przygryzła dolną wargę, ale po chwili zaśmiała sięSRwichurze w twarz i umieściła obie dłonie po jednej stronie koła.Powoli, dyszącz wysiłku, ugięła kolana, żeby zyskać potrzebną siłę nacisku i pociągnęła dogóry.Wydała okrzyk triumfu, kiedy statek odchylił się z powrotem.- Brawo, Cassandro! Genialne rozwiązanie.Przy odrobinie praktyki i,rzecz jasna, mojej pomocy zostaniesz doskonałym sternikiem.- Nie chcę od ciebie, milordzie, żadnej pomocy!Tylko się uśmiechnął, słysząc jej oburzenie.- Tak myślisz, Cassandro? Cóż, będziemy się o tym musieli przekonać.Nie podobał jej się jego aksamitny ton, ale zachowała spokój i skupiła sięna kierowaniu jachtem.Gdy po mniej więcej kwadransie przejął od niej ster,wcale nie protestowała, ponieważ ręce aż jej drżały z wysiłku.Z niezadowole-niem odnotowała, że hrabia narzuca jachtowi swoją wolę zupełnie bez trudu.- Patrz na sterburtę, Cassandro.Odwróciła głowę i zobaczyła na horyzoncie nieostry kontur tęczy, którąjak najpiękniejszy witraż rozświetlały nieśmiałe promienie popołudniowegosłońca, przebijające się przez ciemne chmury.Chłonęła czar tego obrazu, alezachowała milczenie.Nie ma zamiaru dzielić z tym człowiekiem niczego.- Angelo wraca, żeby nas zmienić.Cassandro, jesteś przemoczona.Czasna gorącą kąpiel.Potrząsnęła głową tak energicznie, że mokre pukle włosów uderzyły ją popoliczkach.Anthony oddał ster Angelowi i zwrócił się do niej.Zacisnął palcena jej ramionach, a ona zatrzęsła się nie z zimna, lecz z trwogi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Cassie nie słuchała go.Z zainteresowaniem przyglądała się marynarzomw płóciennych kapotach, którzy, kuląc się przed mocnym wiatrem, uwijali sięprzy takielunku.- Płyniemy za ostro pod wiatr - powiedziała, przytrzymując się olinowa-nia.Hrabia spojrzał na nią zaintrygowany.- Myślę, że milady ma rację.W jego głosie pobrzmiewała zarówno duma, jak i rozbawienie i Cassiemiała sobie za złe, że w ogóle się do niego odezwała.- Czy miałabyś ochotę chwycić za ster, Cassandro? - zapytał, kiedy zna-lezli się na pokładzie rufowym.- Ja? - Starła z twarzy krople deszczu i patrzyła na niego z niedowierza-niem, podejrzewając, że z niej kpi.- Oczywiście - odrzekł swobodnie.- Tylko jeśli nie masz nic przeciwkotemu, wolałbym nie wtajemniczać w to moich ludzi.Padłby na nich bladystrach, gdyby wiedzieli, że ich życie znajduje się w rękach osiemnastoletniejdziewczyny.Chodz, zmienimy Angela.Złapał mocno jej dłoń i prowadził ją po śliskim pokładzie do kokpitu.Poklepał po plecach niskiego marynarza w czarnym płaszczu i nienagannymwłoskim powiedział mu, żeby się udał pod pokład.Oddając hrabiemu ster, An-gelo przeszył Cassie spojrzeniem swoich świdrujących ciemnych oczu.Zasalu-tował, dotykając przemoczonej wełnianej czapki, odwrócił się i przeszedł poSRrozkołysanym pokładzie krokiem tak żwawym i pewnym, jakby to była podło-ga salonu.- Podejdz, Cassandro.Hrabia ustawił ją przed sobą, za szerokim kołem steru i uniósł nad niązłączone ręce, tak by jego wielka powiewająca na wietrze peleryna zasłoniła jąprzed wzrokiem załogi.- Ster należy do ciebie.Chciała wrzasnąć mu w twarz, że nie chce mieć do czynienia ani z nim,ani z jego żałosną łajbą, ale pokusa uchwycenia steru tak znakomitego statkuzwyciężyła i Cassie powściągnęła język.Nie patrząc na niego, chwyciła gład-kie spiczaste uchwyty steru i natychmiast poczuła potęgę morza.Ogarnęła jąogromna radość, że może podjąć takie wyzwanie.Spiętrzona fala rozbiła się odziób i statek zszedł z kursu, szarpiąc w prawo.Ramiona Cassie przeszył ostryból, kiedy mocowała się z kołem, usiłując je przekręcić w lewo.Hrabia dobrze wiedział, jak trudno jej to przychodzi, ale powstrzymał od-ruch, by ją wyręczyć.Położył lekko ręce na jej ramionach i przekonał się, jakmocno napina muskuły, siłując się ze sterem.- Nie mówiłaś czasem, że płyniemy za ostro pod wiatr? - zapytał chłodno,choć statek wślizgnął się właśnie lekko na falę.- Tak jest - burknęła.Złapała mocniej za uchwyty steru i przechyliła się mocno w lewo, z ca-łych sił ciągnąc za ster.Przekręciła za dużo i o mało co nie wpadła w panikę,kiedy statek gwałtownie się przechylił.Zcięło ją z nóg, ale nie wypuściła steru.Hrabia objął ją w talii i pomógł stanąć na nogi, ale nic nie wskazywało na to,żeby miał ją zaraz odsunąć od steru.Musiała szeroko rozewrzeć ramiona, żebychwycić ster po obu stronach - w tej pozycji nie miała jednak dość siły, żebygo odpowiednio obrócić.Przygryzła dolną wargę, ale po chwili zaśmiała sięSRwichurze w twarz i umieściła obie dłonie po jednej stronie koła.Powoli, dyszącz wysiłku, ugięła kolana, żeby zyskać potrzebną siłę nacisku i pociągnęła dogóry.Wydała okrzyk triumfu, kiedy statek odchylił się z powrotem.- Brawo, Cassandro! Genialne rozwiązanie.Przy odrobinie praktyki i,rzecz jasna, mojej pomocy zostaniesz doskonałym sternikiem.- Nie chcę od ciebie, milordzie, żadnej pomocy!Tylko się uśmiechnął, słysząc jej oburzenie.- Tak myślisz, Cassandro? Cóż, będziemy się o tym musieli przekonać.Nie podobał jej się jego aksamitny ton, ale zachowała spokój i skupiła sięna kierowaniu jachtem.Gdy po mniej więcej kwadransie przejął od niej ster,wcale nie protestowała, ponieważ ręce aż jej drżały z wysiłku.Z niezadowole-niem odnotowała, że hrabia narzuca jachtowi swoją wolę zupełnie bez trudu.- Patrz na sterburtę, Cassandro.Odwróciła głowę i zobaczyła na horyzoncie nieostry kontur tęczy, którąjak najpiękniejszy witraż rozświetlały nieśmiałe promienie popołudniowegosłońca, przebijające się przez ciemne chmury.Chłonęła czar tego obrazu, alezachowała milczenie.Nie ma zamiaru dzielić z tym człowiekiem niczego.- Angelo wraca, żeby nas zmienić.Cassandro, jesteś przemoczona.Czasna gorącą kąpiel.Potrząsnęła głową tak energicznie, że mokre pukle włosów uderzyły ją popoliczkach.Anthony oddał ster Angelowi i zwrócił się do niej.Zacisnął palcena jej ramionach, a ona zatrzęsła się nie z zimna, lecz z trwogi [ Pobierz całość w formacie PDF ]