[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale masz gadane, chłoptasiu, cały chłodny i opanowany jak na kogoś, ktoprzed chwilą o mało nie wyleciał w powietrze.Szkoda, że nie skręciłeś karku, kiedy skakałeśz tego cholernego balkonu, to by bardzo ułatwiło sprawę.Claudia, moja mała, słodkadziewczynka, powiedziała, że jesteś atletą i że ma na ciebie chrapkę.Cały się zarumieniłemod słuchania, co chciałaby z tobą zrobić.Co do Pinky'ego, to nie powiedziałbym, żeby był wnajlepszej formie.- Co mu się stało?- Powiedzmy, że mały gnojek jest tam, gdzie powinien.Savich poczuł mdłości.Miał ochotęwycisnąć z tego człowieka resztki życia, przerwać raz na zawsze potok obmierzłych słów.- Czyli gdzie?Od skrzeczącego śmiechu Mosesa Savichowi ścierpła skóra.Czy ten stary potwór patrzył na niego teraz?- Cóż, sprawy wyglądają następująco, agencie Savich.Pinky już jest pod ziemią.Znajdz gróbszeregowego Jeremy'ego Williamette, chłopak zmarł w Korei w wieku osiemnastu lat.Tyle,ile ma teraz Claudia.To ona wybrała miejsce, w którym Pinky będzie rezydował, dopóki wy,chłopcy, nie wyciągniecie jego ciała.- Skąd masz numer mojej komórki?- Od Pinky'ego, rzecz jasna.Okazało się, że dała mu go Miss Lilly, i wiesz co?Savich milczał.Myślał o Pinkym, który pewnie był martwy już w Motelu Hootera.Pochowaligo razem z żołnierzem?- Chcesz, żebym ci to przeliterował, chłopcze? Bardzo proszę" Nikt mnie nie pokona, a już napewno nie taki kiepski glina jak ty.- Roześmiał się i Savich słyszał, jak pryska śliną.- ZnaszRolly'ego, tego małego perwersa, który donosi agentce Warnecki? Myślę, że dużo trudniejbędzie wam znalezć jego.Słyszałem, że ta mała, ruda agentka, która tam stoi, to twoja żona.Powiedziałem Claudii, że te gliny mają więcej jaj niż mózgu, ale mnie nie słuchała.Jeststrasznie podekscytowana i trudno ją winić.Wygląda na to, że bardzo się napracowaliście,żeby mnie złapać, naprawdę to doceniam.Dzięki temu czuję się ważny.Ilu was tam jest?Dwudziestu? Czterdziestu? Wszystko dla mnie i dla Claudii.Słowa wypłynęły z ust Savicha, zanim zdążył je ocenzurować.- W jednym masz rację, zwariowany staruchu.Zabiję cię i zakopię naprawdę głęboko.Moses parsknął i odkaszlnął.Savich słyszał bulgotanie śliny w jego gardle.Czyżby byłchory?- Nie, nie zastrzeliłbyś mnie w zemście, to jedna z waszych kretyńskich reguł.Zgarnąłbyśmnie uprzejmie i z honorami, nawet pomógłbyś mi dostać miłego, sprytnego prawnika, którytwierdziłby, że słyszałem głos mojej dawno zmarłej matki, która zamykała mnie w piwnicy,aż skończyłem szesnaście lat i nie jestem za nic odpowiedzialny.Nie chciałbyś być okrutnywobec człowieka upośledzonego psychicznie, prawda? Może nawet wylądowałbym wprzytulnym szpitalu wśród słodziutkich pielęgniarek, kręcących mi dupeczkami przed nosem.Kurcze, to wydaje się znajome.Problem polega mi tym, chłopcze, że tobie brakuje jeszcze jaj, żeby mnie zabić.Popatrz tylkona swoją żonę, taka poważna i czujna, z tymi pięknymi rudymi włosami, założę się, że sągęste i bardzo miękkie.Claudia bardzo jej nie lubi.Może znajdzie się dla niej miejsce obokPinky'ego, kiedy Claudia z nią skończy.I zapadła cisza.Moses Grace się rozłączył.Savich zadzwonił do Sherlock, która z ołówkiem w ręku sprawdzała z listą nazwiska nanagrobkach.Moses na nią patrzył.Odeszła od Pomnika Rough Riders w sektorzetrzydziestym szóstym i zatrzymała się, rozglądając po nagrobkach.Mniej niż trzy jardy od niej stała prawdziwa turystka, grubo ubrana w ochronie przed porannym chłodem, chuchała wdłonie i prze-stępowała z nogi na nogę.Savich był tak przerażony, że poczuł mdłości.Sherlock stanowiła idealny cel dla każdegostrzelca z bronią z teleskopem.Nie wątpił ani przez chwilę, że Moses miał taką broń i żepotrafił strzelać.Jak daleko byli i gdzie? Savich uśmiechnął się dziko, gdy zadzwonił telefonSherlock.- Sherlock, na ziemię! Natychmiast się ukryj! - Ale skąd padnie strzał?Nie minęła nawet minuta, a Sherlock już była otoczona przez agentów ubranych w kamizelkikuloodporne.Parę minut pózniej Savich, z Sherlock u boku, maszerował szybko do sektoradwudziestego siódmego, gdzie według planu cmentarza spoczywał szeregowiec JeremyWilliamette.Ku zaskoczeniu Savicha Sherlock o nic go nie spytała, gdy kazał jej paść naziemię, a teraz bez słowa kroczyła w zwartej grupie kobiet i mężczyzn, którzy otaczali ją zbronią gotową do strzału.Gdy pośpiesznie się zebrali, Savich popatrzył na każdego z nich pokolei i powiedział:- Przed chwilą dzwonił do mnie Moses Grace.Jest tutaj, jest kompletnie szalony i dam sobiegłowę uciąć, że ma broń z teleskopem.Musimy być bardzo ostrożni.Rozmawiał ze mną oSherlock, groził jej.Savich chyba nigdy nie był tak czujny.Rejestrował każdy dzwięk, każdy odgłos kroku wokółniego.Sherlock szła obok niego, bez przerwy badając wzrokiem okolicę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl