[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Pomyślałam, że zechce pan to zobaczyć. Margo podeszła do mikroskopu i ponownie zajrzała przezokular. Bo jeśli oni zamierzają.Przerwała i nagle zesztywniała, skonsternowana. O co chodzi?  zapytał D Agosta.Margo przez dłuższą chwilę nie odpowiadała. To dziwne  oznajmiła w końcu.Odwróciła się do swojej asystentki. Jen, czy możesz zakropić kilkaz nich eozynofilem? Przydałby się też znacznik radioaktywny, abyśmy potrafili rozpoznać oryginalnychczłonków kolonii.Dając D Agoście znak, aby zaczekał, Margo pomogła asystentce przygotować znacznik, po czymumieściła całą naznaczoną już kolonię pod stereozoomem.D Agosta miał wrażenie, że patrzyła przez mikroskop całą wieczność.Wreszcie się wyprostowała,zapisała coś w notatniku i znów zajrzała przez okular.D Agosta usłyszał, jak odliczała po cichu. Te pierwotniaki  oznajmiła w końcu  żyją przeciętnie około szesnastu godzin.Te, które pan tu widzi,są w laboratorium od trzydziestu sześciu godzin.B.meresgerii umieszczone w inkubatorze w temperaturzetrzydziestu siedmiu Celsjusza dzielą się co osiem godzin.Tak więc  dokonała w notesie jakichś obliczeń po trzydziestu sześciu godzinach powinniśmy mieć siedem martwych na każde dziewięć żywychpierwotniaków. No i.?  zapytał D Agosta. Właśnie to sobie policzyłam i wyszło mi, że współczynnik proporcjonalności jest o połowę niższy. Co to oznacza? To znaczy, że albo B.meresgerii dzielą się wolniej, albo.Ponownie wróciła do mikroskopu i zaczęła liczyć.D Agosta czekał cierpliwie.Tym razem Margowyprostowała się znacznie wolniej. Wskaznik podziału jest prawidłowy  oznajmiła półgłosem.D Agosta bawił się cygarem w kieszonce na piersi. Co to oznacza? %7łe żyją o połowę dłużej  odparła beznamiętnie.D Agosta patrzył na nią przez chwilę. Teraz wiemy już, co było zasadniczym motywem postępowania Kawakity  mruknął.Rozległo się ciche pukanie do drzwi.Zanim Margo zdążyła odpowiedzieć, do pomieszczenia wślizgnąłsię Pendergast, witając ich oboje skinieniem głowy.Agent znów miał na sobie nieskazitelny czarny garnitur, ajego oblicze, choć zmęczone i lekko poszarzałe, z wyjątkiem niewielkiego zadrapania nad lewą brwią nienosiło żadnych pamiątek po niedawnej niebezpiecznej wyprawie. Pendergast!  rzekł D Agosta. W samą porę. W rzeczy samej  przyznał agent. Miałem przeczucie, że cię tu zastanę, Vincencie.Przepraszam, że - 150 -tak długo nie dawałem znaku życia.Ta wycieczka okazała się nieco bardziej męcząca, niż się spodziewałem.Zjawiłbym się tu już pół godziny temu, by zdać raport z mojego spotkania, ale uznałem, że gorący prysznic izmiana odzieży są w tym przypadku niezbędne. Spotkania?  zapytała z niedowierzaniem Margo. Widział ich pan?Pendergast skinął głową. O, tak, i nie tylko.Wpierw jednak proszę mi streścić pokrótce wydarzenia, które pod mojąnieobecność rozegrały się na powierzchni.Rzecz jasna, słyszałem o tragedii w metrze i widziałem zmasowanegrupy mundurowych szykujących się do akcji, jakby wybierali się na wojnę.Niemniej jednak podejrzewam,że wiele mi umknęło.Słuchał z przejęciem, gdy Margo i D Agosta wyjaśnili mu prawdziwą naturę szkliwa, opowiedzieli oWhittleseyu, Kawakicie i planowanym zalaniu tuneli Astora.Agent nie przerywał im, od czasu do czasu tylkozadawał kilka pytań, podczas gdy Margo objaśniała mu wyniki swych eksperymentów. To fascynujące  odezwał się wreszcie. Fascynujące i bulwersujące zarazem. Usiadł przysąsiednim stole laboratoryjnym, zakładając nogę na nogę. Dostrzegam tu nader niepokojące paralele zwynikami mojego prywatnego dochodzenia.Okazuje się bowiem, że głęboko pod ziemią, w tunelachAstora, istnieje coś w rodzaju ich punktu zbornego.Mieści się on w ruinach dawnego KryształowegoPawilonu, prywatnej stacji kolejowej pod nie istniejącym już hotelem Knickerbocker.Pośrodku Pawilonunatrafiłem na osobliwą chatę wzniesioną z ludzkich czaszek.Do chaty tej prowadzą niezliczone ślady stóp.W pobliżu znajduje się coś, co wygląda na stół wotywny z mnóstwem rozmaitych artefaktów.Gdy jeprzeglądałem, z ciemności wypadła na mnie jedna z tych istot. Jak wyglądała?  niemal z wahaniem zapytała Margo.Pendergast zmarszczył brwi. Trudno powiedzieć.Nie znalazłem się naprawdę blisko niej, a na odległość noktowizora, w którymobraz zazwyczaj jest nieostry, wyglądała jak człowiek albo raczej prawie jak człowiek.Ale w jej sposobieporuszania się dostrzegłem coś.nienaturalnego. Agentowi FBI, co rzadko się zdarzało, zabrakło słów.Biegła przykurczona, pochylona mocno do przodu, ściskając w ramionach coś, co, jak sądzę, stanowiłokolejny element budulca chaty.Oślepiłem ją błyskiem lampy i strzeliłem, ale flesz spowodowałprzeładowanie noktowizora i zanim znów byłem w stanie coś zobaczyć, istota zniknęła. Trafiłeś ją?  spytał D Agosta. Chyba tak.Widziałem pózniej na ziemi ślady krwi.Jednakże w owym czasie odczuwałem przedewszystkim nieprzeparte pragnienie powrotu na powierzchnię.Spojrzał na Margo, unosząc jedną brew. Podejrzewam, że niektóre z tych stworzeń są zdeformowane bardziej niż inne.Tak czy owak, możemybyć pewni trzech rzeczy.Są szybkie.Widzą w ciemności.I mają skrajnie wrogie nastawienie. A także, że żyją w tunelach Astora. Margo wzdrygnęła się. Wszystkie te istoty są uzależnione odszkliwa.Teraz, gdy Kawakita nie żyje, a rośliny zostały zniszczone, te stworzenia z braku narkotyku musząbyć bliskie obłędu. Na to wygląda  przytaknął Pendergast. Chata, o której pan wspominał, to, jak sądzę, miejsce, w którym Kawakita rozprowadzał narkotyki ciągnęła Margo. W każdym razie już pod sam koniec, kiedy sprawy zaczęły wymykać się spod kontroli.To wszystko ma w sobie jednak pewien posmak rytuału.Pendergast skinął głową. Dokładnie.Nad wejściem do chaty dostrzegłem japońskie ideogramy, które w wolnym tłumaczeniuoznaczają: domena asymetrii.To jedna z nazw nadawanych japońskim herbaciarniom.D Agosta zasępił się. Herbaciarnia? Nie rozumiem. Z początku ja również nie potrafiłem tego pojąć.Jednakże im dłużej o tym myślałem, tym lepiejuświadamiałem sobie, co musiał tam robić Kawakita.Roji albo rzędy schodów rozmieszczonych wnierównych odstępach przed chatą.Brak ornamentów.Ot, proste, nie ukończone sanktuarium.To wszystko - 151 -elementy Ceremonii Herbaty. Musiał rozprowadzać roślinę, zaparzając ją jak herbatę  rzekła Margo. Ale po co zadawał sobietyle trudu, skoro. Przerwała. Chyba że chodziło o samą ceremonię. Pomyślałem dokładnie o tym samym  przyznał Pendergast. W miarę upływu czasu Kawakita musiałmieć coraz większe trudności z zapanowaniem nad tymi istotami.W którymś momencie przerwał sprzedażnarkotyku i zrozumiał, że po prostu musi im go zapewniać.Kawakita był również, jeśli się nie mylę,antropologiem, zgadza się? Musiał zdawać sobie sprawę, jak istotnymi elementami są odpowiednia oprawa,tło rytuału, mające dopomóc w obłaskawieniu istot biorących udział w ceremonii. I dlatego opracował rytuał dystrybucji narkotyku  wtrąciła Margo. Szamani w prymitywnychkulturach często korzystają z rytuałów, aby umacniać swoją władzę i zaprowadzać porządek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl