[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po prostu wciągnął mnie po schodach nagórę, wepchnął do środka i zatrzasnął za nami drzwi, zamykając je na klucz.- Nie, żeby to cokolwiek dało - mruknął.- Enoch może się tu dostać, kiedy tylkozechce.- Enoch?- Twój nowy wielbiciel.Kapitan Mrocznej Straży.Nie jest dobrze robić sobie zniego wroga.- On cię nienawidzi.- Tak.A teraz nienawidzi również i ciebie. Westchnęłam.- Tak więc sprawy nie idą jak po maśle.Może mi wreszcie powiesz,co do cholery Beloch miał na myśli?- Na górze będzie nam wygodniej o tym pogadać.- Jego dłoń nie zaciskała się jużna moim ramieniu i zastanowiłam się, czy gdybym się opierała, znowu użyłbyprzymusu.Nie miałam takiego zamiaru.Pragnęłam odpowiedzi, a tym razemzamierzał mi ich udzielić, chociaż pomyślałam, że jest w nim tyle z anioła, co wemnie z mitycznej bogini seksu.Ruszył w kierunku schodów, a ja podążyłam za nim.Zawsze mogłam kopnąć go wgłowę, rzucić się do ucieczki i nieważne, jak wielu Mrocznych Strażników czaiło sięwokół domu.Jedne drzwi były otwarte, a pościel na wysokim łożu, podobnym do mojego byłazmięta.To musiała być jego sypialnia i bardzo starałam się nie okazywaćjakiejkolwiek niechęci, kiedy do niej wchodziłam.Przecież, oboje byliśmy dorośli.mogliśmy prowadzić dyskusję w sypialni, równie dobrze, jak w bibliotece.Pod jedną ze ścian ogromnego pokoju stała wiktoriańska kanapa wyglądająca nabardzo niewygodną.Podeszłam do niej i usiadłam w pełni gotowa, żeby zasypać gogradem pytań.Uniósł brew i pomyślałam, że niemal dostrzegam dziwne rozbawienie na jegoniegdyś srogich ustach.Nagle ogarnęła mnie pewność, że już nie czuł do mnienienawiści, chociaż nie miałam zielonego pojęcia, co skłoniło go do zmiany zdania.Usiadł w głębokim fotelu, który stał pod kątem prostym do kanapy.- Dlaczego on nazwał cię aniołem? - Zaczęłam, nie czekając żeby on pokierowałrozmową.- Według mnie nie wyglądasz na łagodnego cherubina strzegącego ludzi. - Bo nim nie jestem - powiedział beznamiętnie.- Upadłem.Przez moment nie mogłam nawet drgnąć.Prawie byłam w stanie w to uwierzyć,patrząc na nieziemskie piękno jego jasnej twarzy i na chłodny gniew buzujący wszczupłym ciele o wyraznie wyrzezbionych mięśniach.- Kiedy?- Zanim zaczęto odliczać czas.Wywlekłam ze swojego mózgu fragmenty, które przeczytałam.- Czy ty jesteśLucyferem? - Udało mi się go zaskoczyć.- Co wiesz na temat Lucyfera?- Niezbyt wiele.Był pierwszym upadłym aniołem, nieprawdaż? Ulubionymaniołem Boga, który stał się zbyt arogancki i został wypędzony z nieba, by stać sięszatanem.- Praktycznie mogłam zobaczyć, jak obracały się trybiki za jego zimnymibłękitnymi oczami, gdy decydował się, jak dużo może mi zdradzić.- I tak i nie - powiedział w końcu.- On był ulubieńcem Boga, a jego imię znaczyNiosący Zwiatło.Co do bycia aroganckim, ta arogancja była po prostukwestionowaniem boskich działań mających na celu zagładę mężczyzn, kobiet idzieci z powodu grzechu jednego mężczyzny, co Bóg czynił aż nazbyt często.Lucyfer lubił zadawać pytania i dlatego został skazany na wieczną mękę.A szatanjest po prostu sztucznym tworem, którego ludzie używali dla wyjaśnienia czynówBoga i jego Archanioła Uriela.(pójdę do piekła za tłumaczenie tej książki; hi!hi!)- Chcesz mi powiedzieć, że to Bóg jest szatanem? Westchnął, najwyrazniej zirytowany.- Nie, po prostu tłumaczę ci, że szatan nieistnieje.Jest tylko ludzkim wymysłem.(no to hulaj dusza:)- Ale Upadłe Anioły jak najbardziej - wypaliłam w odpowiedzi.- Jestem aż nazbyt rzeczywisty - powiedział.- Dotknij mnie.- Próbowałam nie zadrżeć tą na myśl.Już go dotykałam, miałam pod swoimidłońmi jego gładką, sprężystą skórę.- Wierzę ci na słowo.- Więc nie zamierzasz zapytać mnie o drugą część tego, co powiedział Beloch -wymruczał.- Nie pamiętam, co mówił - odpowiedziałam, co było kompletnym kłamstwem.Dokładnie zapamiętałam, co wtedy powiedział.Te jego słowa wysłały dreszcz przezmoje ciało, chociaż nie musiałam się do tego przyznawać.Przyznaję, że nie był todreszcz odrazy.- On powiedział, że nie każda kobieta dostaje do pieprzenia anioła.- Znowu przeszył mnie ten sam gorący dreszcz.Ostrożnie dobierałam słowa.- Sądziłam, że silił się na dowcip.- Ale teraz już nie myślisz, że ta część o aniele była żartem.Oparłam się o kanapę, wyciskając z siebie każdy gram samokontroli, by wyglądaćna spokojną i lekko zaciekawioną, podczas gdy mrowiło mnie całe ciało.To nie byłaintelektualna dyskusja.To prowadziło gdzieś, gdzie nie miałam pewności, że chcę sięznalezć.Znowu, czy nigdy nie mogłam mieć wyboru.- Dlaczego nie wyjaśnisz miwszystkiego.Na przykład, dlaczego zamierzasz oddać mnie ludziom, którzy sprawią,że nic ze mnie nie zostanie, kiedy ze mną skończą.Nawet okiem nie mrugnął [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Po prostu wciągnął mnie po schodach nagórę, wepchnął do środka i zatrzasnął za nami drzwi, zamykając je na klucz.- Nie, żeby to cokolwiek dało - mruknął.- Enoch może się tu dostać, kiedy tylkozechce.- Enoch?- Twój nowy wielbiciel.Kapitan Mrocznej Straży.Nie jest dobrze robić sobie zniego wroga.- On cię nienawidzi.- Tak.A teraz nienawidzi również i ciebie. Westchnęłam.- Tak więc sprawy nie idą jak po maśle.Może mi wreszcie powiesz,co do cholery Beloch miał na myśli?- Na górze będzie nam wygodniej o tym pogadać.- Jego dłoń nie zaciskała się jużna moim ramieniu i zastanowiłam się, czy gdybym się opierała, znowu użyłbyprzymusu.Nie miałam takiego zamiaru.Pragnęłam odpowiedzi, a tym razemzamierzał mi ich udzielić, chociaż pomyślałam, że jest w nim tyle z anioła, co wemnie z mitycznej bogini seksu.Ruszył w kierunku schodów, a ja podążyłam za nim.Zawsze mogłam kopnąć go wgłowę, rzucić się do ucieczki i nieważne, jak wielu Mrocznych Strażników czaiło sięwokół domu.Jedne drzwi były otwarte, a pościel na wysokim łożu, podobnym do mojego byłazmięta.To musiała być jego sypialnia i bardzo starałam się nie okazywaćjakiejkolwiek niechęci, kiedy do niej wchodziłam.Przecież, oboje byliśmy dorośli.mogliśmy prowadzić dyskusję w sypialni, równie dobrze, jak w bibliotece.Pod jedną ze ścian ogromnego pokoju stała wiktoriańska kanapa wyglądająca nabardzo niewygodną.Podeszłam do niej i usiadłam w pełni gotowa, żeby zasypać gogradem pytań.Uniósł brew i pomyślałam, że niemal dostrzegam dziwne rozbawienie na jegoniegdyś srogich ustach.Nagle ogarnęła mnie pewność, że już nie czuł do mnienienawiści, chociaż nie miałam zielonego pojęcia, co skłoniło go do zmiany zdania.Usiadł w głębokim fotelu, który stał pod kątem prostym do kanapy.- Dlaczego on nazwał cię aniołem? - Zaczęłam, nie czekając żeby on pokierowałrozmową.- Według mnie nie wyglądasz na łagodnego cherubina strzegącego ludzi. - Bo nim nie jestem - powiedział beznamiętnie.- Upadłem.Przez moment nie mogłam nawet drgnąć.Prawie byłam w stanie w to uwierzyć,patrząc na nieziemskie piękno jego jasnej twarzy i na chłodny gniew buzujący wszczupłym ciele o wyraznie wyrzezbionych mięśniach.- Kiedy?- Zanim zaczęto odliczać czas.Wywlekłam ze swojego mózgu fragmenty, które przeczytałam.- Czy ty jesteśLucyferem? - Udało mi się go zaskoczyć.- Co wiesz na temat Lucyfera?- Niezbyt wiele.Był pierwszym upadłym aniołem, nieprawdaż? Ulubionymaniołem Boga, który stał się zbyt arogancki i został wypędzony z nieba, by stać sięszatanem.- Praktycznie mogłam zobaczyć, jak obracały się trybiki za jego zimnymibłękitnymi oczami, gdy decydował się, jak dużo może mi zdradzić.- I tak i nie - powiedział w końcu.- On był ulubieńcem Boga, a jego imię znaczyNiosący Zwiatło.Co do bycia aroganckim, ta arogancja była po prostukwestionowaniem boskich działań mających na celu zagładę mężczyzn, kobiet idzieci z powodu grzechu jednego mężczyzny, co Bóg czynił aż nazbyt często.Lucyfer lubił zadawać pytania i dlatego został skazany na wieczną mękę.A szatanjest po prostu sztucznym tworem, którego ludzie używali dla wyjaśnienia czynówBoga i jego Archanioła Uriela.(pójdę do piekła za tłumaczenie tej książki; hi!hi!)- Chcesz mi powiedzieć, że to Bóg jest szatanem? Westchnął, najwyrazniej zirytowany.- Nie, po prostu tłumaczę ci, że szatan nieistnieje.Jest tylko ludzkim wymysłem.(no to hulaj dusza:)- Ale Upadłe Anioły jak najbardziej - wypaliłam w odpowiedzi.- Jestem aż nazbyt rzeczywisty - powiedział.- Dotknij mnie.- Próbowałam nie zadrżeć tą na myśl.Już go dotykałam, miałam pod swoimidłońmi jego gładką, sprężystą skórę.- Wierzę ci na słowo.- Więc nie zamierzasz zapytać mnie o drugą część tego, co powiedział Beloch -wymruczał.- Nie pamiętam, co mówił - odpowiedziałam, co było kompletnym kłamstwem.Dokładnie zapamiętałam, co wtedy powiedział.Te jego słowa wysłały dreszcz przezmoje ciało, chociaż nie musiałam się do tego przyznawać.Przyznaję, że nie był todreszcz odrazy.- On powiedział, że nie każda kobieta dostaje do pieprzenia anioła.- Znowu przeszył mnie ten sam gorący dreszcz.Ostrożnie dobierałam słowa.- Sądziłam, że silił się na dowcip.- Ale teraz już nie myślisz, że ta część o aniele była żartem.Oparłam się o kanapę, wyciskając z siebie każdy gram samokontroli, by wyglądaćna spokojną i lekko zaciekawioną, podczas gdy mrowiło mnie całe ciało.To nie byłaintelektualna dyskusja.To prowadziło gdzieś, gdzie nie miałam pewności, że chcę sięznalezć.Znowu, czy nigdy nie mogłam mieć wyboru.- Dlaczego nie wyjaśnisz miwszystkiego.Na przykład, dlaczego zamierzasz oddać mnie ludziom, którzy sprawią,że nic ze mnie nie zostanie, kiedy ze mną skończą.Nawet okiem nie mrugnął [ Pobierz całość w formacie PDF ]