[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyglądali jak każda zakochana para, zwiedzająca miasto.Patrząc na nichtrzymających się za ręce, nikt nie uwierzyłby, że jeszcze dwadzieścia cztery godzinytemu oboje myśleli o rozwodzie.Tej nocy, kiedy Skip już zasnął, Erin leżała i przysłuchiwała się chrapaniu męża.W domu strasznie ją to denerwowało, przekręcała go na bok, pukała w ramię, żebytylko przestał.Natomiast dzisiejszej nocy z jakichś przyczyn rozczulało ją to.Nigdy nie wiadomo za czym będzie się tęsknić, pomyślała.Rankiem, kiedy Skip jeszcze spał, wymknęła się, żeby kupić francuskie rogalikiw piekarni na rogu.Wracając spotkała Drew.- Wcześnie wstałaś - powiedział.- Myślałem, że dłużej pośpicie.- Ton jego głosuwydawał się neutralny.Wczoraj, wychodząc z domu, wpadli na niego ze Skipem.Kiedy Erinprzedstawiała ich sobie, Drew wyglądał jak mały chłopiec, któremu zabiera się jegoulubioną zabawkę, ale szybko wziął się w garść.yle się czuła, że nie miała sposobnościpowiedzieć mu o przyjezdzie Skipa.- Kupiłam więcej - powiedziała, wręczając mu torebkę z rogalikami.Potrząsnął głową.- Dzięki, ale spotykam się z kimś na śniadanie.- Zauważyła, że nie wspomniał,czy ten ktoś to kobieta czy mężczyzna i zastanawiała się, czy to specjalnie.- Co dzisiajrobicie?- Jeszcze zwiedzamy.- Jeśli pózniej będziecie mieli wolną chwilę, może wpadlibyście do mnie nadrinka? Mam dzisiaj ślub, ale powinienem wrócić około szóstej.Obiecała, że zadzwoni, ale nie miała zamiaru przyjmować tego zaproszenia.Ostatnią rzeczą jaka była jej teraz potrzebna, to żeby Skip odkrył, że między nią aDrew są dobre fluidy.Weszła do domu, Skip stał w kuchni i nalewał sobie kawę.Kiedy tak patrzyła naswojego męża, stojącego w samych bokserkach i wyglądającego dużo pyszniej niżsmakołyki w torbie, którą trzymała, to miała ochotę z powrotem zaciągnąć go do łóżka.- Kto to był? - spytał od niechcenia.Może trochę nazbyt od niechcenia?- Nikt specjalny.Drew.- Musiał usłyszeć, jak rozmawiali na klatce.Wrzuciłarogaliki do piekarnika.- Zaprosił nas na drinka, ale powiedziałam, że nie będziemySR mieli czasu.Pomyślałam, że nie będziesz miał ochoty pójść.Skip zupełnie ją zaskoczył, odpowiadając:- Czemu nie? Wygląda na miłego faceta.- Rzeczywiście jest fajny, ale skoro mamy dla siebie tylko ten weekend, topomyślałam, że nie będziesz chciał, żeby ktoś nam przeszkadzał.- Starała się byćnaturalna, ale stała odwrócona do niego plecami, żeby nie zobaczył poczucia winy,malującego się na jej twarzy.- Możemy poświęcić pół godzinki, żeby utrzymać dobrosąsiedzkie stosunki.Coś jej mówiło, że nie chodziło mu tylko i wyłącznie o to, by być towarzyskim.Coś wyczuł? Podejrzewała, że zaproszenie Drew wcale nie było nieprzemyślane.Możliwe, że nie chodziło o nic więcej jak o kręcących się wokół siebie osobników alfa,ale ona nie miała ochoty brać udziału w tym spotkaniu.Nie chcąc, żeby Skip nabrałjakichkolwiek podejrzeń, powiedziała:- Jak wrócimy, zobaczymy, czy będzie nam się chciało go odwiedzić.Po śniadaniu poszli do Empire State Building.Normalnie Erin byłaby zła, że jestkolejka, ale dzisiaj każda chwila ze Skipem wydawała jej się cenna, nawet ta spędzonaw kolejce.Potem poszli na lunch do Chinatown, gdzie za dwadzieścia dolarów najedlisię do syta.Ostatnim przystankiem była Strefa Zero.Kiedy stali tam i patrzyli nawielki krater, jaki został po Twin Towers, spojrzała na Skipa, który stał ze spuszczonągłową i usta poruszały mu się w modlitwie.Z tym mężczyzną chcę spędzić resztę życia,pomyślała.Nigdy nie będzie nikogo innego.Zapomniała o zaproszeniu Drew do chwili, kiedy Skip powiedział, żeby sięprzebrać do kolacji.- To może wpadlibyśmy do twojego sąsiada na drinka?Erin zamarła, zaplątała się w pończochę i prawie straciła równowagę.Myślała,jak się z tego wywinąć, ale było trochę po siódmej, a mieli rezerwację w Le Madri naósmą, więc nie miała innego wyjścia, jak tylko odpowiedzieć:- Pewnie, czemu nie.Mówiła sobie, że właściwie nie ma czego ukrywać.Mimo wszystko czuła sięniezręcznie, kiedy wchodzili piętro wyżej do mieszkania Drew.Wkrótce wszystkie jejobawy się rozwiały.Drew przywitał się z nią ciepło i nie przekroczył żadnych granic, aze Skipem uderzył w odpowiednią nutę.- Rozgoście się.- Wskazał na pokój dzienny, służący mu jednocześnie za studio,w którym jak zwykle leżał sprzęt fotograficzny.- Może być piwo? - zawołał z kuchni.-Wszystko inne mi się skończyło.- Bardzo chętnie - odkrzyknął Skip.SR Drew pojawił się kilka minut pózniej z trzema heinekenami i miską chipsów.Postawił ją na stoliku i każdemu podał piwo.- Jak ci się u nas podoba? - zapytał Skipa, sadowiąc się w fotelu naprzeciwkanapy, na której siedzieli oni.- Bardzo.Nie wiem, czy kiedyś jeszcze tu przyjadę, ale warto było się wybrać.-Skip spojrzał na Erin, która musiała ugryzć się w policzek, żeby stłumić śmiech izaczął się przyglądać powiększonym zdjęciom, wiszącym na każdym wolnym kawałkuściany.Głównie przedstawiały ujęcia z ulic Nowego Jorku.- Aadne - powiedział.- Erinmówiła mi, że jesteś bardzo utalentowany.Nie przesadzała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl