[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego gardÅ‚o Å›cisnÄ…Å‚ strach.- DÅ‚ugo by opowiadać, sÄ… bardzo różni.Bardzo.- Wdowiak spojrzaÅ‚ na przestÄ™pcÄ™.Pszczelarzowi to spojrzenie wyjÄ…tkowo siÄ™ nie spodobaÅ‚o.- ZresztÄ… sam zobaczysz.No, koniec wykÅ‚adu! - powiedziaÅ‚ gÅ‚oÅ›niej generaÅ‚.- Od tej chwili jesteÅ›cie żoÅ‚nierzami JednostkiSpecjalnej Wojska Polskiego do spraw Eksploracji Zwiatów Magicznych KRÓLIKARNI. (.) Kto siÄ™ tej wody chociaż raz napijeTego oplotÄ… jadowite żmijeNie zazna serca normalnego biciaNi chwili myÅ›li spokojnej za życiaBÄ™dzie w szaleÅ„stwie szarpaÅ‚ wÅ‚asne ciaÅ‚oRyÅ‚ pazurami pod lodowÄ… skaÅ‚Ä…I póki życia każdÄ… chwilÄ™ strawi%7Å‚eby zatrute zródÅ‚o bólu zdÅ‚awić (.)Zatruta studnia,sÅ‚.J.Kaczmarski, muz.P.Gintrowski, album  Muzeum"1Jezioro byÅ‚o zanieczyszczone.Nie byÅ‚o co do tego żadnych wÄ…tpliwoÅ›ci.Po pierwsze, leżaÅ‚o tuż obok szerokiej, oÅ›miopasmowej autostrady PoznaÅ„-ToruÅ„-GdaÅ„sk.Mknęły niÄ… codziennie dziesiÄ…tki tysiÄ™cy samochodów z i do stolicy Wielkopolski,ezoterycznego zagÅ‚Ä™bia Europy, miasta tandetnych kozioÅ‚ków, wiszÄ…cych ogrodów inajwiÄ™kszego centrum handlu i usÅ‚ug magicznych.W dodatku brzegi jeziora i okolicznychrzek obsiadÅ‚y fabryki i elektrownie nowej generacji, oparte na Å›ciÅ›le strzeżonychtechnologiach rodem.No wÅ‚aÅ›nie, nie wiadomo skÄ…d - tajemnic strzeżono bardzoskrupulatnie.Dość powiedzieć, że fabryki i elektrownie byÅ‚y piekielnie efektywne.OdbijaÅ‚osiÄ™ to na gÄ™stoÅ›ci substancji, które pÅ‚ynęły kanaÅ‚ami Å›ciekowymi, na tym, z czego usypywanoczarne haÅ‚dy popioÅ‚u, co wyrzucano do zsypów, co ulatywaÅ‚o z wielkich kominów i wracaÅ‚o zpierwszym deszczem.Nikt siÄ™ tym specjalnie nie przejmowaÅ‚, najważniejsze, że w regionie nie byÅ‚o bezrobocia, a Kruszwica i InowrocÅ‚aw rozrosÅ‚y siÄ™ niepomiernie, wyrastajÄ…c naprężne oÅ›rodki  mag-gospodarki".Po drugie, wystarczyÅ‚o powÄ…chać.Tafla wody byÅ‚a oleiÅ›cie i niezmÄ…cenie czarna, niczym waÅ‚y żużlu otaczajÄ…ce brzegi.Wwodzie, choć nazwanie cieczy wypeÅ‚niajÄ…cej jezioro  wodÄ…" wymagaÅ‚o sporej odwagi,pÅ‚ywaÅ‚y fabryczne odpady i trupy wodnych ptaków oraz ryb.Widać nie zmutowaÅ‚y dośćszybko, by przeżyć.Swoje dorzucali miejscowi rolnicy, którzy, dofinansowani przez UniÄ™EuropejskÄ…, choć kupowali nowoczesny sprzÄ™t i jeszcze bardziej nowoczesne nawozy, znieczystoÅ›ciami postÄ™powali po staremu - wylewali je do jeziora.Do wody trafiaÅ‚y teżwszelkie Å›mieci z okolicznych parkingów, o czym wiedzieli jedynie Å›mieciarze oraz wodneptactwo i ryby, które zmutowaÅ‚y wystarczajÄ…co szybko.I to wszystko, niestety, byÅ‚o czuć, jaknie przymierzajÄ…c, czÅ‚owieka z miasta.SzkopuÅ‚ w tym, że wÄ…chać nie byÅ‚o już komu.Dawniej peÅ‚ne turystów i plażowiczów brzegi teraz Å›wieciÅ‚y pustkami, nawet tam, gdziewciąż staÅ‚ las, nikt nie miaÅ‚ ochoty przychodzić.Kogo byÅ‚o stać na przeprowadzkÄ™ letniejrezydencji, wyniósÅ‚ siÄ™, kogo stać nie byÅ‚o - po prostu machnÄ…Å‚ rÄ™kÄ… i zrezygnowaÅ‚ zurokliwego niegdyÅ› domku z widokiem na kominy.Nikt, prócz tych którzy pracowali wtutejszych fabrykach i elektrowniach, nie zaglÄ…daÅ‚ nad GopÅ‚o.Prawie nikt.Artur JeleÅ„ stÄ…paÅ‚ pÅ‚ochliwie poÅ›ród nadbrzeżnych chaszczy.W dali snuÅ‚y siÄ™ dymy, nadjeziorem unosiÅ‚ siÄ™ opar, ciężki i gÄ™sty jak zatÄ™chÅ‚a zupa, ale JeleÅ„ parÅ‚ w stronÄ™ czarnej toni.Nie lubiÅ‚ Å‚owić ryb, a zresztÄ… GopÅ‚o i tak byÅ‚o zÅ‚ym miejscem do wÄ™dkowania.Nie lubiÅ‚wczeÅ›nie wstawać, ale co jakiÅ› czas zrywaÅ‚ siÄ™, nim sÅ‚oÅ„ce wzeszÅ‚o, ubieraÅ‚ siÄ™ pospiesznie iwybiegaÅ‚ z domu.Nie znosiÅ‚ odoru, który wisiaÅ‚ nad jeziorem, nie cierpiaÅ‚ chodzić poprzybrzeżnym bÅ‚ocku, nadgniÅ‚ych szuwarach i marniejÄ…cym od chemikaliów tataraku.Ajednak co jakiÅ› czas podążaÅ‚ nad GopÅ‚o i robiÅ‚ to wszystko.Nie wiedziaÅ‚, dlaczego.Arturowe eskapady zaczęły siÄ™ dwa lata wczeÅ›niej.Najpierw byÅ‚y sny, dziwne iniepokojÄ…ce.SÅ‚yszaÅ‚ gÅ‚os przemawiajÄ…cy w jÄ™zyku, którego nie rozumiaÅ‚.WidziaÅ‚ twarz,której po przebudzeniu nie pamiÄ™taÅ‚.Sny powtarzaÅ‚y siÄ™ przez tydzieÅ„, nim Artur pojÄ…Å‚ ichsens.Nim zerwaÅ‚ siÄ™ po raz pierwszy, w poÅ›piechu wciÄ…gnÄ…Å‚ dżinsy, zarzuciÅ‚ na siebie polar ipognaÅ‚ nad jezioro.Tylko po to, by wbić wzrok w kÅ‚Ä™by mgÅ‚y wymieszanej z dymem.ArturstaÅ‚ dobrÄ… godzinÄ™ na nadbrzeżu, wpatrywaÅ‚ siÄ™ w siny opar i zastanawiaÅ‚ siÄ™, co teżukazaÅ‚oby siÄ™ jego oczom, gdyby nagle wiatr rozgoniÅ‚ ciemne, skÅ‚Ä™bione zasÅ‚ony.Nic takiegojednak siÄ™ nie zdarzyÅ‚o, wicher nie zawiaÅ‚, dymomgÅ‚a wciąż zalegaÅ‚a nad GopÅ‚em.Artur wróciÅ‚ do domu niewyspany i wÅ›ciekÅ‚y, dziwiÄ…c siÄ™ samemu sobie.PrzyrzekaÅ‚ sobie, że byÅ‚ topierwszy i ostatni taki wyskok.Nadaremnie.Historia powtórzyÅ‚a siÄ™ wielokrotnie.PÄ™dziÅ‚samochodem nad jezioro, stawaÅ‚ na brzegu, spoglÄ…daÅ‚ we mgÅ‚y i odchodziÅ‚ zziÄ™bniÄ™ty iskoÅ‚owany.Na dodatek czuÅ‚ przed jeziorem irracjonalny lÄ™k.Sny Artura szybko siÄ™ zmieniÅ‚y, staÅ‚y siÄ™ bardziej zrozumiaÅ‚e.Co nie znaczy, że mniejniepokojÄ…ce.Po kolejnej serii jeszcze byÅ‚ roztrzÄ™siony.Od pewnego czasu widywaÅ‚ siebiejako ważnÄ… osobistość, intelektualistÄ™, polityka, bÅ‚yskotliwego informatyka, adwokata czyszefa wielkiej korporacji.Już idzie drugi rok z rzÄ™du, jak policzyÅ‚ na palcach.HoÅ‚dy, honory,zachwyty, pieniÄ…dze, piÄ™kne kobiety, ach, to byÅ‚o wspaniaÅ‚e.W snach.Rzeczywistość skrzeczaÅ‚a, a w zasadzie kwiczaÅ‚a pod rzeznickim nożem Artura,prowincjonalnego masarza.Dobrze chociaż, że naturalna żywność byÅ‚a w modzie, copozwalaÅ‚o Jeleniowi utrzymać rodzinÄ™ na przyzwoitym poziomie.Ale nie taki los mu siÄ™marzyÅ‚, nie do tego byÅ‚ stworzony.Dlatego gdy budziÅ‚ siÄ™, przeżywaÅ‚ bolesny szokrzeczywistoÅ›ci.Sny byÅ‚y tak realne, tak przyjemne.%7Å‚ycie nie.PrzystanÄ…Å‚, otarÅ‚ pot z czoÅ‚a.ByÅ‚ wczesny poranek.Od jeziora wiaÅ‚o chÅ‚odem i smrodem.- Szlag! - Artur splunÄ…Å‚ z obrzydzeniem.- Ciekawe, co tym razem wypuÅ›ciÅ‚y te cholery?Nie widać dalej jak na dziesięć kroków [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl