[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wydawał się tak szczery.Zresztą jakośnie bardzo mogła sobie wyobrazić swojego wymuskanego męża, jakzawodząc, przeciska się w ciemnościach pośród rupieci.Mógłby sobiezbrukać nieskazitelny surdut albo przygnieść wytworny palec u nogi, niemówiąc już o czymś gorszym.Choć z gruntu niepoważny, nie byłby zdolny do takich żartów.A toAnula & ponaousladansc by znaczyło, że nie on próbował ją nastraszyć.Jane przeszył dreszcz.Kto wobec tego zawodził, pobrzękując łańcuchami, skoro nie był toRaleigh?ROZDZIAA JEDENASTYRaleigh przywiózł ze sobą wiejskie rodzeństwo, siostrę i brata, którzymarzyli o tym, by wyrwać się choć na chwilę z zatłoczonego rodzinnegodomu, a także krzepkie dziewczę, które przyjechało w odwiedziny dokrewniaków z sąsiedniej wioski.Choć wiózł ze sobą tylko tę trójkę, i tak byłzadowolony, ponieważ w Chistleside nie udało mu się nikogo zwerbować, aodpowiedzią na jego namowy były jedynie podejrzliwe spojrzenia i mętnewymówki.Przyjął to bez emocji, gdyż zdążył już przywyknąć do dziwnejatmosfery panującej w Craven Hall i okolicy.Antoine'owi nie przypadła do gustu grubokoścista wiejska młodzież,ale Jane była zachwycona.Natychmiast przełamała sztywną atmosferę.Raleigh obserwował ją z uśmiechem.Jak mógł nie zauważyć dotądtroskliwości i gościnności swojej żony? A może po prostu przyćmiewali jąbardziej czarujący członkowie rodziny? Targnęło nim nieznane uczucie.Czyżby poczucie winy?Potrząsnął głową i ruszył na obchód pokoi.Przystanął u wejścia dosalonu, w którym wcześniej powitał żonę.I pocałował.I przytulił do siebie,także do tej części ciała, która tak entuzjastycznie reagowała na jej bliskość.Przeklął w myślach swoje nieopanowanie.Jane natychmiast uciekła odAnula & ponaousladansc niego, jakby się oparzyła.Czyżby była nim aż tak zdegustowana? - pomyślał z westchnieniemRaleigh.Jaka ona właściwie jest? Przez chwilę brakło mu słowa naokreślenie żony, ale zaraz uśmiechnął się.Pożyteczna.Jane i on ze swoimwiecznym rozwichrzeniem różnili się jak dzień i noc, a mimo to zafa-scynowany był tym swoim przeciwieństwem, wytrwałością, praktycznością iuporem Jane.Nie potrafiłaby flirtować ani zmieniać mężczyzn jakrękawiczki, nie oglądając się za siebie.Była - na zawsze.Tego rodzaju dywagacje mogły szokować u człowieka, który rzadkowybiegał myślą dalej niż kilka godzin naprzód, ale Raleigh bezbłędnierozpoznał swój stan ducha.Podobne cechy pociągały go w jego przyjacieluWycliffie, choć jego uczucia wobec Jane różniły się od tego, co czuł wobecności hrabiego.Trawiła go ciekawość przemieszana z podziwem, które, niestety,dochodziły do głosu całkiem nie w porę.Jak wtedy, kiedy Jane usiłowałautknąć nieposłuszny luzny kosmyk, który wymknął się zza ucha.Jej włosypotargały się podczas upadku i Raleigh chętnie by je trochę uładził palcami,gdyby nie to, że jego dłonie zajęte były innymi, jeszcze milszymi zadaniami.Wspomnienie jej miękkich, szczupłych pośladków sprawiło, że westchnąłciężko.Na Boga, musi zapanować nad podobnymi emocjami!Na szczęście Jane dała sobie wyperswadować dotyczące gopodejrzenia, ale teraz w ogóle nie zwracała na niego uwagi.Lekceważenieżony zaczynało mu już trochę ciążyć, marzył o tym, by doszło dopojednania.W istocie chodziło mu o coś więcej niż zwykły kompromis.Owiele, wiele więcej.Niestety Jane nie była zwykłą młodą damą, którą można kupićAnula & ponaousladansc pochlebstwem czy żarcikami.Piękne stroje, wykwintne maniery, dowcip - towszystko nie robiło na niej żadnego wrażenia.Za nic miała też socjetę,wolała prostą służbę od wykwintnisiów i Craven Hall od Westfield Park.Taświadomość dziwnie uradowała Raleigha, gdyż sam również nie darzyłswojego rodzinnego gniazda zbytnią miłością.Jane była inna.Choć uwikłana w małżeństwo bez miłości, zpewnością nie wzięłaby sobie kochanka dla kaprysu czy dla korzyści.Byłauczciwa i prostolinijna; jej system wartości ogromnie różnił się od zasadpanujących w jego kręgach, co cieszyło, a zarazem niepokoiło Raleigha.Choć żona go fascynowała, instynkt podszeptywał mu, że aby ją zdobyć,będzie musiał najpierw zdobyć jej szacunek.I to był problem, bo nie miał pojęcia, jak tego dokonać.Tego wieczoru Jane zbytnio się nie śpieszyła z udaniem na spoczynek,zwłaszcza odkąd nabrała pewności, że nocnych hałasów nie wszczynałRaleigh.Choć nadal podejrzewała, że ich sprawcą była istota ludzka, niemiała najmniejszego zamiaru dzielić się tą teorią z mężem.Gotów albo jąwyśmiać, albo nalegać na oddalenie pani Graves, na co nie mogła sięzgodzić.Choć gospodyni była bardzo dziwną osobą, Jane nie sądziła, by toona wywoływała nocne niepokoje [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl