[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Rozumiem. Thelma nie wydawała się przesadnie poruszona. W ja-kim zakładzie? Obecnie, zgodnie z umową zawartą przez władze federalne, w więzieniustanowym w Yumie.To jego trzeci zakład karny.Jej reakcja była nieco opózniona, lecz w końcu oderwała wzrok od monitorai skierowała go na MP. Trzeci? W ciągu roku? Czy dobrze usłyszałam? Zciśle mówiąc, w ciągu czternastu miesięcy. Co zrobił? Zabił strażnika? Zarzucono mu, że ma nieważną wizę. Co pan? Proszę nie żartować! Przysięgam na grób matki. To sprawa imigracyjna, co pana klient robi w więzieniu federalnym?384  Chcielibyśmy, aby rząd nam to wyjaśnił. Jest obywatelem amerykańskim? To jeden z punktów spornych.Władze najpierw to potwierdzały, a terazzaprzeczają.Przytknęła ołówek do brody. Słyszałam, że więzienie w Yumie to straszne miejsce. Aleks twierdzi to samo.Zamknęli go w skrzydle D z najgorszymi ban-dziorami.Pochyliła się ku niemu, niemal kładąc się na biurku. Gadaj prawdę, kogo wkurzył twój klient?  wyszeptała porozumiewaw-czym konspiracyjnym szeptem.MP podchwycił grę.Nachylił się ku niej i szeptem odpowiedział: Johna Tromble'a. To ważniak. Wyjęła pismo MP ze skrzynki i przejrzała je, marszczącczoło i zastanawiając się chwilę nad wnioskiem. Mam kuzyna w FBI  za-uważyła w końcu.MP poczuł przenikliwy ból w piersi.Ależ z niego idiota.Czemu nie trzymałgęby na kłódkę?Po chwili Thelma Parker dodała: Nienawidzi Tromble'a.Mówi, że to najgorszy szef, jakiego mieli odczasu, gdy J.Edgar zaczął kombinować z naszym Martinem Lutherem.Słu-chaj, coś ci powiem, robiłeś to już kiedyś?Siedziała przy tym biurku piętnaście lat i widziała tysiące prawnikówwchodzących do tego gabinetu i z niego wychodzących.Wystarczyło pocią-gnąć nosem, aby wyczuć nowicjusza. Zwykle występuję przed sądem imigracyjnym  wyjaśnił skromnie MP. Tak sądziłam.Zatem nigdy tego nie robiłeś? Właśnie.Podparła brodę pięścią. Nie martw się.Powiem ci, jak to działa.Twój wniosek powędruje dosędziego.Może będziesz miał szczęście i trafi do przegródki.powiedzmysędziego Eltona Willisa.To sprawiedliwy człowiek, który przestrzega prawa.Jeśli na wniosku przystawię pieczątkę  pilne  mrugnęła porozumiewawczo385 do MP  co może nastąpić w ciągu trzech sekund od chwili, gdy stąd wyj-dziesz.rząd będzie miał trzy dni na odpowiedz.Kapujesz? Trzy dni  powtórzył MP, odpowiadając mrugnięciem. Pózniej zacznie się przedstawienie i ogłoszą werdykt.Takie sprawy za-łatwia się szybko.Jesteś przygotowany? Skopiemy im tyłek jak nigdy dotąd.Wyniosą Tromble'a na noszach. Uhm. Skinęła wolno głową. Masz kogoś do pomocy? Mam nadzie-ję, że tak. Pacevitcha, Knowltona i Riversa.Kolega ze studiów jest wspólnikiem wjednej z tutejszych kancelarii.Będą mi pomagać pro bono. To bardzo ładnie  odparła, na chwilę zatrzymując wzrok na sfatygowa-nej marynarce zwisającej luzno na szczupłym tułowiu MP.Cmoknęła wargamii rzekła:  Bez urazy, ale będziesz musiał wyłożyć kilka tysięcy na ciuchy.* * *Borys Jelcyn wygłaszał najważniejszą mowę w swojej dotychczasowej karie-rze politycznej, w której dramatyczne chwile przeplatały się z długimi okresamiśmiertelnej nudy.Przynajmniej tym razem był trzezwy, co można uznać za rzad-ką i miłą odmianę, pomyślał szef jego kancelarii, kołysząc się na piętach i prze-lotnie taksując wzrokiem tłum.Niemal wszyscy spoglądali nerwowo na zegarki.Kilku chyba spało na stojąco.Przyjrzał się im dłużej i bardziej uporczywie, lecz,na miły Bóg, nie dostrzegł nikogo, kto słuchałby szefa.Stary lubił go za to.Przede wszystkim miał w nim wiernego kompana dokieliszka, który będzie mu towarzyszył w długiej drodze powrotnej na Kreml.Poza tym bez wątpienia zaufany szef kancelarii skłamie i powie, że mowa byłapasjonująca i głęboko zainspirowała słuchaczy.Kłamstwa swobodnie szybowa-ły w powietrzu i lądowały bezpiecznie.Nagle przed szefem kancelarii wyrósł facet w czarnej skórzanej marynarce.Torował sobie drogę łokciami, przysuwając się coraz bliżej.Niespodziewanie się odwrócił, spojrzał na niego i zagaił, jakby coś sobieprzypomniał: Czy nie widziałem was ostatniej nocy z Tatianą Aukiną? Z kim?386  Tatianą Aukiną.Wiesz, tą, która dla ciebie pracuje. Facet uważnieprzyglądał się jego twarzy i kontynuował:  Jestem pewny, że z tobą była.Wchodziliście razem do hotelu przy Bulwarze Piotra Wielkiego.Do tego, wktórym spędzacie wszystkie wtorki i czwartki. To jakaś pomyłka  ni to syknął, ni wyszeptał, daremnie próbując sięodsunąć. Jaka pomyłka? Mam tutaj wszystko. Tajemniczy mężczyzna wsunąłplastikową teczkę do rąk szefa kancelarii.Wszelkie ślady fałszywej niepewno-ści znikły. Sądzę, że wolałbyś to odsłuchać w samotności  powiedział zszyderczym uśmiechem. Możesz mi wierzyć, nie będziesz sobie życzył ni-czyjego towarzystwa.Dowiesz się o wielu przykrych sprawach.Zanim zdążył zareagować, Michaił podbiegł do stojącego w pobliżu samo-chodu i odjechał.Szef kancelarii miał ochotę wyrzucić teczkę, cisnąć ją jak najdalej.Zapo-mnieć o niej i odejść jakby nigdy nic.Zamiast tego otworzył ją i zajrzał dośrodka.Dwie nieoznaczone taśmy magnetofonowe i kilka zdjęć.Wetknął je dowewnętrznej kieszeni płaszcza i postanowił, że się ich pozbędzie, gdy tylkowróci do domu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl