[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podszedł do niego swoim dziwacznym krokiem i spojrzał na wizerunek zielonego smoka przyklejonyw górnej części przedniej szyby.Gdy tylko dotarł do auta, otworzyły się drzwi po stronie kierowcy, aze środka wyjrzała kobieta mniej więcej w jego wieku.- Dobrze cię znowu widzieć, Hoss - powiedziała cicho.Nie uśmiechała się, ale jej szare oczyspoglądały na niego przyjaznie.W lewej dłoni trzymała karabin.- Ciebie również, Anne - odparł mężczyzna, ściskając jej dłoń.- Wiesz, często myślę o lanie.Brakuje mi go.244ZAWIERUCHAKobieta skinęła głową.- On też bardzo cię lubił.Po twoim wypadku żartował, że próbowałeś zaoszczędzić na kosztachpogrzebu, dlatego uderzyłeś w ziemię tak mocno, że sam się pogrzebałeś.- Jedynej rzeczy, której mi nie żal w związku ze śmiercią tego sukinsyna, jest jego poczuciehumoru - roześmiał się Harry, potem jednak spoważniał.- Jak sobie dawał radę na końcu?- Pogodził się z chorobą.Powiedział mi, że dostał od losu to, czego chciał: umierał w domu, anie w jakiejś dżungli zapomnianej przez Boga i ludzi, jak wielu z was przed trzydziestu laty.Alewystarczy już tych rzewnych bzdur.Jak twój artretyzm? - spytała Anne, żeby zmienić temat.- Nie narzekam, mogło być gorzej.Co prawda, potrzebuję coraz więcej czasu, żeby rano się.Harry umilkł, kiedy na parking wjechały dwa policyjne auta.Wsunął dłoń do kieszeni kurtki i zacisnąłpalce na rękojeści browninga.Pojazdy zatrzymały się jednak tuż przed wejściem do supermarketu, apolicjanci, którzy z nich wysiedli, pobiegli prosto do sklepu.- Pewnie znowu jakaś awantura przy kasach - mruknęła Anne, spoglądając na radiowozy.- Wtych czasach nie wiadomo już, komu można ufać, prawda? Oprócz nas, emerytów, których wszyscyjuż spisali na straty.Jesteśmy niewidzialni - zachichotała i położyła swoją broń na podłodze.- Tak, żyjemy w niepewnych i dziwnych czasach - zgodził się z nią Harry.- Wciąż nie mogęuwierzyć, że wysłali wojsko na ulice.Kiedy to mówił, kobieta wyjęła zza swojego fotela jakiś przedmiot owinięty tkaniną.- To dla mnie, tak? - spytał staruszek.-Tak, z pozdrowieniami od Komandora.Czy Parry powiedział ci, co masz robić?- Tak, przekazał mi instrukcje.245TUNELE.SPIRALAAnne wręczyła mu przerobiony licznik Geigera.- Udanych łowów, Hoss - rzuciła na pożegnanie.Zanim zamknęła drzwi, Harry dostrzegł jeszcze co najmniej kilkanaście podobnych zawiniątekułożonych z tyłu land rovera.Kiedy wrócił do swojego samochodu, położył detektor na fotelu pasażera, obok odbiornika GPS, abrowning wsunął pod siedzenie kierowcy.Oba urządzenia przykrył gazetą, i to tak, żeby zasłaniałaona również jego pistolet.- To będzie długi dzień - mruknął do siebie.Zanim wyruszył w drogę, sprawdził, ile benzyny zostało mu w baku.Musiał znalezć jakąś stację, naktórej jeszcze mieli paliwo, i uzupełnić zapas, żeby spokojnie dojechać do autostrady, a potem doobszaru poszukiwań, który wyznaczył mu Parry.- To będzie długi dzień dla całej Starej Gwardii - dodał cicho i przekręcił kluczyk w stacyjce.W tym samym czasie Danforth koordynował w Osi działania wszystkich zespołów, a Drakę prowadziłposzukiwania z wieży BT - podłączył się do systemu kierowania antenami parabolicznymi i przestawiałje za pośrednictwem swojego laptopa.Profesor miał przed sobą mapę Londynu i okolic.Kiedy tylkoktóryś z członków Starej Gwardii lub ludzi Eddiego wyposażonych w detektory informował go owykryciu Ciemnego Zwiatła, Danforth przekazywał te dane Drakeowi.Ten nakierowywał anteny nawłaściwy obszar i określał dokładną lokalizację.Pracy nie ułatwiał byłemu renegatowi fakt, że w ciągu dnia kilkakrotnie dochodziło do przerw wdostawach prądu, a anteny wyłączały się automatycznie.Za każdym razem musiał czekać nawznowienie dostaw i od nowa uruchamiać cały system, żeby przystąpić do dalszej pracy.246ZAWIERUCHADopiero po kilku godzinach poszukiwań przywołał do siebie Parry ego.- Chyba coś tutaj mamy - powiedział, wskazując głową na mapę widoczną na monitorze.-Sygnały pojawiają się wszędzie, ale w jednym miejscu ich natężenie praktycznie wykracza poza skalę.- Okolice Slough.- Parry spojrzał na skupisko czerwonych pulsujących kropek.- Zbieramy ludzi ijedziemy tam?Drakę pokręcił głową.- Jeszcze nie.Być może to nie ma nic wspólnego z Fazą, a wtedy tylko stracimy czas.Danforthwysłał tam kilka zespołów na rekonesans.Harry zjechał z autostrady, przejechał dwa ronda i zmierzał właśnie do strefy przemysłowej, kiedyprzed sobą zobaczył wojskową blokadę.Rozejrzał się szybko: w pobliżu nie dostrzegł żadnychbocznych dróg ani budynków.Na odwrót było już za pózno, więc upewnił się tylko, że detektor jestwyłączony i schowany, po czym podjechał do zapory.Na skraju szosy stał transporter opancerzony Wiking".Ze środka pojazdu wychylił się żołnierz,obsługujący karabin maszynowy kalibru 12,7 milimetra.Lufę wymierzył prosto w Harry ego, którynatychmiast zrozumiał, że dzieje się tu coś dziwnego.Chociaż sytuacja w kraju rzeczywiście byłaniepewna, a środki bezpieczeństwa zaostrzono, reakcja żołnierza z pewnością była nieadekwatna dozagrożenia, jakie mógł stwarzać starszy pan wybierający się na przejażdżkę.Wojskowy stojący przed zaporą nakazał Harry emu, żeby się zatrzymał, a potem podszedł do jegosamochodu.- Po co pan tu jedzie? - rzucił szorstko.- Po wnuczkę, obiecałem ją odebrać z przyjęcia - skłamał gładko Harry.247TUNELE.SPIRALA-Po wnuczkę.Taaa.Proszę wysiąść z auta i trzymać ręce tak, żebym przez cały czas je widział.- Coś się stało? - spytał Harry, spoglądając za blokadę.- Wysiadaj! Ale już! - warknął żołnierz z irytacją i wymierzył broń prosto w głowę kierowcy.Staruszek posłusznie opuścił samochód, trzymając ręce przed sobą.- Oprzyj się o maskę - rozkazał żołnierz, pokazując mu, że ma się odwrócić tyłem.- I rozstawnogi.Harry wypełnił polecenie.Podszedł do niego drugi wojskowy i zaczął go obszukiwać.Był bardzodokładny.- Widzę, że jesteście z powietrznodesantowej - zauważył Harry [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Podszedł do niego swoim dziwacznym krokiem i spojrzał na wizerunek zielonego smoka przyklejonyw górnej części przedniej szyby.Gdy tylko dotarł do auta, otworzyły się drzwi po stronie kierowcy, aze środka wyjrzała kobieta mniej więcej w jego wieku.- Dobrze cię znowu widzieć, Hoss - powiedziała cicho.Nie uśmiechała się, ale jej szare oczyspoglądały na niego przyjaznie.W lewej dłoni trzymała karabin.- Ciebie również, Anne - odparł mężczyzna, ściskając jej dłoń.- Wiesz, często myślę o lanie.Brakuje mi go.244ZAWIERUCHAKobieta skinęła głową.- On też bardzo cię lubił.Po twoim wypadku żartował, że próbowałeś zaoszczędzić na kosztachpogrzebu, dlatego uderzyłeś w ziemię tak mocno, że sam się pogrzebałeś.- Jedynej rzeczy, której mi nie żal w związku ze śmiercią tego sukinsyna, jest jego poczuciehumoru - roześmiał się Harry, potem jednak spoważniał.- Jak sobie dawał radę na końcu?- Pogodził się z chorobą.Powiedział mi, że dostał od losu to, czego chciał: umierał w domu, anie w jakiejś dżungli zapomnianej przez Boga i ludzi, jak wielu z was przed trzydziestu laty.Alewystarczy już tych rzewnych bzdur.Jak twój artretyzm? - spytała Anne, żeby zmienić temat.- Nie narzekam, mogło być gorzej.Co prawda, potrzebuję coraz więcej czasu, żeby rano się.Harry umilkł, kiedy na parking wjechały dwa policyjne auta.Wsunął dłoń do kieszeni kurtki i zacisnąłpalce na rękojeści browninga.Pojazdy zatrzymały się jednak tuż przed wejściem do supermarketu, apolicjanci, którzy z nich wysiedli, pobiegli prosto do sklepu.- Pewnie znowu jakaś awantura przy kasach - mruknęła Anne, spoglądając na radiowozy.- Wtych czasach nie wiadomo już, komu można ufać, prawda? Oprócz nas, emerytów, których wszyscyjuż spisali na straty.Jesteśmy niewidzialni - zachichotała i położyła swoją broń na podłodze.- Tak, żyjemy w niepewnych i dziwnych czasach - zgodził się z nią Harry.- Wciąż nie mogęuwierzyć, że wysłali wojsko na ulice.Kiedy to mówił, kobieta wyjęła zza swojego fotela jakiś przedmiot owinięty tkaniną.- To dla mnie, tak? - spytał staruszek.-Tak, z pozdrowieniami od Komandora.Czy Parry powiedział ci, co masz robić?- Tak, przekazał mi instrukcje.245TUNELE.SPIRALAAnne wręczyła mu przerobiony licznik Geigera.- Udanych łowów, Hoss - rzuciła na pożegnanie.Zanim zamknęła drzwi, Harry dostrzegł jeszcze co najmniej kilkanaście podobnych zawiniątekułożonych z tyłu land rovera.Kiedy wrócił do swojego samochodu, położył detektor na fotelu pasażera, obok odbiornika GPS, abrowning wsunął pod siedzenie kierowcy.Oba urządzenia przykrył gazetą, i to tak, żeby zasłaniałaona również jego pistolet.- To będzie długi dzień - mruknął do siebie.Zanim wyruszył w drogę, sprawdził, ile benzyny zostało mu w baku.Musiał znalezć jakąś stację, naktórej jeszcze mieli paliwo, i uzupełnić zapas, żeby spokojnie dojechać do autostrady, a potem doobszaru poszukiwań, który wyznaczył mu Parry.- To będzie długi dzień dla całej Starej Gwardii - dodał cicho i przekręcił kluczyk w stacyjce.W tym samym czasie Danforth koordynował w Osi działania wszystkich zespołów, a Drakę prowadziłposzukiwania z wieży BT - podłączył się do systemu kierowania antenami parabolicznymi i przestawiałje za pośrednictwem swojego laptopa.Profesor miał przed sobą mapę Londynu i okolic.Kiedy tylkoktóryś z członków Starej Gwardii lub ludzi Eddiego wyposażonych w detektory informował go owykryciu Ciemnego Zwiatła, Danforth przekazywał te dane Drakeowi.Ten nakierowywał anteny nawłaściwy obszar i określał dokładną lokalizację.Pracy nie ułatwiał byłemu renegatowi fakt, że w ciągu dnia kilkakrotnie dochodziło do przerw wdostawach prądu, a anteny wyłączały się automatycznie.Za każdym razem musiał czekać nawznowienie dostaw i od nowa uruchamiać cały system, żeby przystąpić do dalszej pracy.246ZAWIERUCHADopiero po kilku godzinach poszukiwań przywołał do siebie Parry ego.- Chyba coś tutaj mamy - powiedział, wskazując głową na mapę widoczną na monitorze.-Sygnały pojawiają się wszędzie, ale w jednym miejscu ich natężenie praktycznie wykracza poza skalę.- Okolice Slough.- Parry spojrzał na skupisko czerwonych pulsujących kropek.- Zbieramy ludzi ijedziemy tam?Drakę pokręcił głową.- Jeszcze nie.Być może to nie ma nic wspólnego z Fazą, a wtedy tylko stracimy czas.Danforthwysłał tam kilka zespołów na rekonesans.Harry zjechał z autostrady, przejechał dwa ronda i zmierzał właśnie do strefy przemysłowej, kiedyprzed sobą zobaczył wojskową blokadę.Rozejrzał się szybko: w pobliżu nie dostrzegł żadnychbocznych dróg ani budynków.Na odwrót było już za pózno, więc upewnił się tylko, że detektor jestwyłączony i schowany, po czym podjechał do zapory.Na skraju szosy stał transporter opancerzony Wiking".Ze środka pojazdu wychylił się żołnierz,obsługujący karabin maszynowy kalibru 12,7 milimetra.Lufę wymierzył prosto w Harry ego, którynatychmiast zrozumiał, że dzieje się tu coś dziwnego.Chociaż sytuacja w kraju rzeczywiście byłaniepewna, a środki bezpieczeństwa zaostrzono, reakcja żołnierza z pewnością była nieadekwatna dozagrożenia, jakie mógł stwarzać starszy pan wybierający się na przejażdżkę.Wojskowy stojący przed zaporą nakazał Harry emu, żeby się zatrzymał, a potem podszedł do jegosamochodu.- Po co pan tu jedzie? - rzucił szorstko.- Po wnuczkę, obiecałem ją odebrać z przyjęcia - skłamał gładko Harry.247TUNELE.SPIRALA-Po wnuczkę.Taaa.Proszę wysiąść z auta i trzymać ręce tak, żebym przez cały czas je widział.- Coś się stało? - spytał Harry, spoglądając za blokadę.- Wysiadaj! Ale już! - warknął żołnierz z irytacją i wymierzył broń prosto w głowę kierowcy.Staruszek posłusznie opuścił samochód, trzymając ręce przed sobą.- Oprzyj się o maskę - rozkazał żołnierz, pokazując mu, że ma się odwrócić tyłem.- I rozstawnogi.Harry wypełnił polecenie.Podszedł do niego drugi wojskowy i zaczął go obszukiwać.Był bardzodokładny.- Widzę, że jesteście z powietrznodesantowej - zauważył Harry [ Pobierz całość w formacie PDF ]