[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ainslie wiedział jednak, że nikt nigdy tej teorii nie potwierdzi.Nazajutrz po dwudniowej harówce wybrał się do magazynu dowodów rzeczowych.***Magazyn dowodów rzeczowych, jednostka niezwykle ważna, w której wieczniepanował ruch, mieścił się na parterze głównego gmachu komendy.Kierownik magazynu,kapitan Wade Iacone, przysadzisty, siwiejący policjant o dwudziestodziewięcioletnim stażuzawodowym, powitał Ainsliego w swoim gabinecie.- O wilku mowa! Jak się masz, Malcolm?- Dziękuję, panie kapitanie, dobrze.Iacone machnął ręką.- Dajmy sobie spokój z etykietą.Właśnie miałem wysłać do ciebie bilecik w związkuze sprawą Doila.Facet nie żyje, sprawa jest zamknięta, a w magazynie leży cała góra śmieci,których chcielibyśmy się pozbyć.Rozpaczliwie potrzebujemy wolnego miejsca.Ainslie wykrzywił usta.- Zapomnij o bileciku, Wade.Ponownie otworzyliśmy jedną ze starych spraw. Bilecik to w żargonie policyjnym upomnienie wysyłane okresowo dofunkcjonariuszy, którzy złożyli w magazynie dowody rzeczowe dotyczące prowadzonychprzez nich spraw - na przechowanie, w oczekiwaniu na proces lub z nadzieją, że prędzej czypózniej przestępca zostanie aresztowany.W gruncie rzeczy bilecik mówił: Stary,przechowywaliśmy to dla ciebie bardzo długo, ale zaczyna brakować nam miejsca, któregopilnie potrzebujemy.Zechciej ponownie rozważyć, czy to musi tu leżeć.Jeśli nie, pozbądzmysię tego.Często usunięcie dowodów rzeczowych z magazynu wymagało zgody sądu.Natomiast mianem śmieci określano olbrzymie ilości przechowywanych tamprzedmiotów, w tym: narkotyków, kokainy i marihuany w ponumerowanych plastikowychtorebkach, wartych na ulicy miliony dolarów, setek sztuk broni palnej, pistoletów,rewolwerów, strzelb, karabinów maszynowych i amunicji, których liczba - jak to ujął kiedyśkapitan Iacone - wystarczyłaby do wzniecenia powstania , przechowywanej w chłodniachkrwi i płynów ustrojowych, dostarczonych tu przez detektywów prowadzących śledztwo wsprawie zabójstw i napaści seksualnych, przedmiotów bardziej prozaicznych, jak na przykładskradzionych telewizorów, sprzętu stereo, kuchenek mikrofalowych oraz setekzapieczętowanych, ustawionych jedno na drugim kartonowych pudeł zawierającychnajprzeróżniejsze dowody rzeczowe innych zbrodni.Miejsca brakowało od zawsze. Mamy tego po sufit i jeszcze ciut - narzekał kapitanIacone, mimo to niezmiennie udawało mu się wcisnąć do magazynu nowe przedmioty.- Co się dzieje, Malcolm? - spytał Iacone.- Niestety, trzeba jeszcze raz rzucić okiem na jedno z tych wielokrotnych morderstw,dlatego dowody rzeczowe muszą zostać u ciebie.Powiedziałeś, że leży tu góra śmieci.Naprawdę jest tego aż tyle?- Przedtem było mniej, uzbierało się więcej dopiero po zabójstwie komisarza Ernsta ijego żony.Wasi ludzie przywiezli wtedy mnóstwo rzeczy w zapieczętowanych pudłach.Powiedzieli, że musi być tego aż tyle, bo sprawa jest ważna.- Mogę je zobaczyć?- Jasne.Kapitan poprowadził go przez biura i pomieszczenia składowe, gdzie pracowałodwudziestu ludzi - w tym tylko pięciu policjantów - którzy utrzymywali idealny porządekwśród przechowywanych tam różności.Składowane w magazynie przedmioty - niezależnieod tego, kiedy je tam złożono, a depozyty sprzed dwudziestu lat wcale nie należały dorzadkości - można było odszukać w ciągu kilku minut za pomocą komputera, wystukując naklawiaturze datę lub numer depozytu.Iacone zademonstrował skuteczność systemu, zatrzymując się bez wahania przedstertą sześciu czy siedmiu wielkich pudeł zapieczętowanych taśmą z napisem DOWODYRZECZOWE Z MIEJSCA PRZESTPSTWA.- Przyniesiono je zaraz po zabójstwie Ernstów - wyjaśnił.- To głównie papiery.Wasichłopcy musieli wymieść je z ich domu i pewnie zamierzali to wszystko przejrzeć, ale jakdotąd nikt tego nie tknął.Aatwo było zgadnąć, co się stało.Zaraz po morderstwie Ernstów grupa specjalnarozpoczęła obserwację podejrzanych, angażując do tego celu wszystkich detektywów i wypożyczając ludzi z innych wydziałów.Dokumenty i przedmioty znalezione w domuofiar trzeba było jakoś przechować, a potem, po zabójstwie Tempone ów, aresztowaniu iskazaniu Doila, sprawę Ernstów zamknięto, wobec czego zawartości pudeł ani razu nieprzejrzano.- Przykro mi, Wade, dowodów rzeczowych w sprawie Doila jeszcze się niepozbędziesz.Ale wiesz co? Będziemy zabierać stąd po kilka tych pudeł naraz.Sprawdzimy,co zawierają, zwrócimy je i zabierzemy następne.Iacone wzruszył ramionami.- Macie do tego prawo, Malcolm.- Dzięki.To może być ważne.13.- Chcę, żebyś poszperała w tych pudłach i sprawdziła, co w nich jest.- Szukamy czegoś konkretnego? - spytała Ruby.- Tak.Czegoś, co naprowadzi nas na ślad mordercy Ernstów.- No tak, ale czego?Ainslie pokręcił głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Ainslie wiedział jednak, że nikt nigdy tej teorii nie potwierdzi.Nazajutrz po dwudniowej harówce wybrał się do magazynu dowodów rzeczowych.***Magazyn dowodów rzeczowych, jednostka niezwykle ważna, w której wieczniepanował ruch, mieścił się na parterze głównego gmachu komendy.Kierownik magazynu,kapitan Wade Iacone, przysadzisty, siwiejący policjant o dwudziestodziewięcioletnim stażuzawodowym, powitał Ainsliego w swoim gabinecie.- O wilku mowa! Jak się masz, Malcolm?- Dziękuję, panie kapitanie, dobrze.Iacone machnął ręką.- Dajmy sobie spokój z etykietą.Właśnie miałem wysłać do ciebie bilecik w związkuze sprawą Doila.Facet nie żyje, sprawa jest zamknięta, a w magazynie leży cała góra śmieci,których chcielibyśmy się pozbyć.Rozpaczliwie potrzebujemy wolnego miejsca.Ainslie wykrzywił usta.- Zapomnij o bileciku, Wade.Ponownie otworzyliśmy jedną ze starych spraw. Bilecik to w żargonie policyjnym upomnienie wysyłane okresowo dofunkcjonariuszy, którzy złożyli w magazynie dowody rzeczowe dotyczące prowadzonychprzez nich spraw - na przechowanie, w oczekiwaniu na proces lub z nadzieją, że prędzej czypózniej przestępca zostanie aresztowany.W gruncie rzeczy bilecik mówił: Stary,przechowywaliśmy to dla ciebie bardzo długo, ale zaczyna brakować nam miejsca, któregopilnie potrzebujemy.Zechciej ponownie rozważyć, czy to musi tu leżeć.Jeśli nie, pozbądzmysię tego.Często usunięcie dowodów rzeczowych z magazynu wymagało zgody sądu.Natomiast mianem śmieci określano olbrzymie ilości przechowywanych tamprzedmiotów, w tym: narkotyków, kokainy i marihuany w ponumerowanych plastikowychtorebkach, wartych na ulicy miliony dolarów, setek sztuk broni palnej, pistoletów,rewolwerów, strzelb, karabinów maszynowych i amunicji, których liczba - jak to ujął kiedyśkapitan Iacone - wystarczyłaby do wzniecenia powstania , przechowywanej w chłodniachkrwi i płynów ustrojowych, dostarczonych tu przez detektywów prowadzących śledztwo wsprawie zabójstw i napaści seksualnych, przedmiotów bardziej prozaicznych, jak na przykładskradzionych telewizorów, sprzętu stereo, kuchenek mikrofalowych oraz setekzapieczętowanych, ustawionych jedno na drugim kartonowych pudeł zawierającychnajprzeróżniejsze dowody rzeczowe innych zbrodni.Miejsca brakowało od zawsze. Mamy tego po sufit i jeszcze ciut - narzekał kapitanIacone, mimo to niezmiennie udawało mu się wcisnąć do magazynu nowe przedmioty.- Co się dzieje, Malcolm? - spytał Iacone.- Niestety, trzeba jeszcze raz rzucić okiem na jedno z tych wielokrotnych morderstw,dlatego dowody rzeczowe muszą zostać u ciebie.Powiedziałeś, że leży tu góra śmieci.Naprawdę jest tego aż tyle?- Przedtem było mniej, uzbierało się więcej dopiero po zabójstwie komisarza Ernsta ijego żony.Wasi ludzie przywiezli wtedy mnóstwo rzeczy w zapieczętowanych pudłach.Powiedzieli, że musi być tego aż tyle, bo sprawa jest ważna.- Mogę je zobaczyć?- Jasne.Kapitan poprowadził go przez biura i pomieszczenia składowe, gdzie pracowałodwudziestu ludzi - w tym tylko pięciu policjantów - którzy utrzymywali idealny porządekwśród przechowywanych tam różności.Składowane w magazynie przedmioty - niezależnieod tego, kiedy je tam złożono, a depozyty sprzed dwudziestu lat wcale nie należały dorzadkości - można było odszukać w ciągu kilku minut za pomocą komputera, wystukując naklawiaturze datę lub numer depozytu.Iacone zademonstrował skuteczność systemu, zatrzymując się bez wahania przedstertą sześciu czy siedmiu wielkich pudeł zapieczętowanych taśmą z napisem DOWODYRZECZOWE Z MIEJSCA PRZESTPSTWA.- Przyniesiono je zaraz po zabójstwie Ernstów - wyjaśnił.- To głównie papiery.Wasichłopcy musieli wymieść je z ich domu i pewnie zamierzali to wszystko przejrzeć, ale jakdotąd nikt tego nie tknął.Aatwo było zgadnąć, co się stało.Zaraz po morderstwie Ernstów grupa specjalnarozpoczęła obserwację podejrzanych, angażując do tego celu wszystkich detektywów i wypożyczając ludzi z innych wydziałów.Dokumenty i przedmioty znalezione w domuofiar trzeba było jakoś przechować, a potem, po zabójstwie Tempone ów, aresztowaniu iskazaniu Doila, sprawę Ernstów zamknięto, wobec czego zawartości pudeł ani razu nieprzejrzano.- Przykro mi, Wade, dowodów rzeczowych w sprawie Doila jeszcze się niepozbędziesz.Ale wiesz co? Będziemy zabierać stąd po kilka tych pudeł naraz.Sprawdzimy,co zawierają, zwrócimy je i zabierzemy następne.Iacone wzruszył ramionami.- Macie do tego prawo, Malcolm.- Dzięki.To może być ważne.13.- Chcę, żebyś poszperała w tych pudłach i sprawdziła, co w nich jest.- Szukamy czegoś konkretnego? - spytała Ruby.- Tak.Czegoś, co naprowadzi nas na ślad mordercy Ernstów.- No tak, ale czego?Ainslie pokręcił głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]