[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7łałował, że tu przyszedł.Tylko, że skoro już się na to zdobył, po stanowiłdoprowadzić sprawę do końca.- Chciałem was o coś spytać, babko - powiedział.- To pytoj.- Znaliście jakiegoś Szafrana?Jakby iskra przebiegła między babką a ciotką Klarą.Babka pochyliła się niżejnad robotą i mruknęła:- O nijakim Safranie nie słysałak.Czuł, że babka skłamała.Ale nie chciał jej za szybko spłoszyć.- A dziadek? - spytał.- Dziadek by prendzy móg - przyznała.- Groł u Karpowica, to dużo ludziznoł.A ty, Jendruś? Gros jesce? - zmieniła temat.Zdumiał go prawie pieszczotliwy ton w jej głosie.Pomyślał, że po prostuchciała uniknąć dalszych niewygodnych pytań.I od razu wpadło mu do głowy, jakmógłby ją jeszcze bardziej zmiękczyć.- Trochę gram - odpowiedział.- Jak mam na czym.A wy? Macie jeszcze teskrzypce po dziadku?- Chciołbyś mi zagroć?- Mógłbym spróbować.- Widzieliście - odezwała się Klara.- Znalazł się grajek.- Co zaś od niego fces? - Babka już po raz drugi ujęła się za Andrzejem.- Kiebel mały, to groł piyknie co cud.Po dziadku to mo.Twój ociec, Klara, to bełprowdziwy artysta, przisam Bogu.Nagle zapatrzyła się w bezruchu przed siebie.- Warn też już się dobrze w głowie mroczy - zdenerwowała się ciotka.-Dobrze pamiętam, jaki on był.Aobuz i tyle.Babka tylko machnęła ręką i wydobyła gdzieś z głębi spódnic pęk kluczy,wybrała jeden, nieduży, i podała Andrzejowi.- W tyj mniejsyj sofce, co wiys - powiedziała.Klara szła za nim krok w krok.- Patrzycie, ciotko, żebym czegoś nie ukradł? Nie bójcie się, nic nie wezmę,choć to tak samo moje jak wasze.- %7łebym ja o wszystkim nie myślała, to by się już dawno to wszystko zawaliło.- Pan Bóg wam to wynagrodzi jeszcze na ziemi.Już wy Go przypilnujecie, jakwas znam.W sypialni nad podwójnym łóżkiem wisiała ślubna fotografia dziadków.Wyglądali trochę śmiesznie w odświętnych góralskich strojach, on z ciupagą naramieniu, ona w wianku.Ale każdy musiałby przyznać, że dziadek Andrzeja torzeczywiście był piękny chłop.Wyższy od babki prawie o głowę, z orlim nosem,kościstą szczęką i ciemnymi, zwisającymi wąsami.Włosy opadały mu spodkapelusza na boki, jak Andrzejowi.A babka nic nadzwyczajnego.Zwykła góralka,mała, dość okrągła, z jasnymi warkoczami.Ale pewnie w czasach, kiedy to zdjęciebyło zrobione, coś do niej czuł, bo majątku nie miała.On wniósł większość.Jej byłtylko ten kawałek łąki na Krzeptówkach, na którym postawili dom.Niżej wisiało jeszcze inne zdjęcie.Sławne zdjęcie dziadka Kurniawy zPiłsudskim.Dziadek stał w grupie chłopców ubranych w mundury Strzelca.Piłsudski nie został jeszcze marszałkiem, na fotografii miał brodę i trudno było gopoznać.Dziadek Kurniawa miał także w swoim życiorysie piękne rozdziały, ale teciemne bardziej się pamiętało.- Babko, nie macie drugiego takiego zdjęcia, z Piłsudskim? - spytał Andrzej,kiedy już wrócił ze skrzypcami do kuchni.- A co, tciołbyś?- Pewnie - przyznał.- To se poproś u Morawetza, na Krupówkak.Widzis, Jendrek, jakik wielgikponów twój dziadek znoł? Nawet Lenina.- %7łartujecie, babko.- Przisam Bogu.Chodzili razem w góry.Mój Józek, kie belmłody, to chodziył z ponami.Z Leninem tyz.Andrzej był pewny, że tym razem babka fantazjuje.Czytał gdzieś, że Leninchodził w Tatry z psem i parasolem, ale nic nie było wiadomo, żeby i z dziadkiemKurniawą.- To dziadek naprawdę miał znajomości.Piłsudskiego znał, Lenina, Himmlera- wyrwało mu się i zaraz przestraszył się, że może pożegnać się ze skrzypcami.Ale babka tylko łypnęła okiem i udała, że nie rozumie.- Twojego dziadka, Jendrek, wieldzy ludzie uważali, bo beł ja ko oni -powiedziała.- Ale wam się bredzi - nie wytrzymała Klara.- Znalezliście sobiewielkiego człowieka.Zapomnieliście już, jak wam ten wielki człowiek połamał zęby?Jakeście wiecznie w siniakach chodzi li, aż wstyd było przed ludzmi?- Mioł prawo.- Babka wzruszyła ramionami, nie odrywając oczu od haftu.-Choć kiedy w kufę przywalił, ale serce dobre mioł.Dobre serce dziadka Kurniawy zostało nawet opisane w pamiętnikachlegionistów.Kiedy w roku 1939 przystał do Goralenvolku, przekreślił swoje dawnezasługi, ale wcześniej, na wojnie bolszewickiej, zabłysnął i odwagą, i dobrocią.Wbitwie pod Aowczówkiem, a może Kostiuchnówką, podobno już miał na sztykujakiegoś ruskiego żołnierza, kiedy ten padł przed nim na kolana i złożył ręce jak domodlitwy.Dziadek Kurniawa, zamiast wysłać wroga do piekła, kazał mu sięodwrócić.Ten zrobił to posłusznie, żegnając się pewnie ze światem, a dziadekkopnął go tylko w tyłek, wołając przy tym: Pamiętaj, żebyś nigdy więcej nie hipkałdo polskiego górala.Tłumaczył pózniej, że Pan Bóg jest miłosierny dla wszystkich,którzy się do niego modlą, więc i on, Józef Kurniawa z Krzeptówek, jako dobrykatolik, nie mógł zachować się inaczej.- Aż przykro was słuchać - złościła się Klara.- A nam to, ale było z nimdobrze.Jak w raju.- Boga się bój, na oćca nie scekoj.On już downo w grobie.- Pies byłby lepszym ojcem; - Klara wpadła w histerię, już nie panowała nadjęzykiem.- Czy on miał dla mnie, kiedy choć dobre słowo? Jak ojciec? Zrobił, kiedyco w domu, jak gospodarz? Wami tylko orał jak starą kobyłą.A sobie kupił kanapę itylko po całych dniach się na niej wylegiwał.Oficerki wyłożył na krzesło i odstawiałwielkiego pana.Widział tylko Wawrzka, swojego synka, bo ten też nic nie robił,tylko pitolił na skrzypkach.A kto koło niego skakał, najwyżej w pysk zarobił [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.%7łałował, że tu przyszedł.Tylko, że skoro już się na to zdobył, po stanowiłdoprowadzić sprawę do końca.- Chciałem was o coś spytać, babko - powiedział.- To pytoj.- Znaliście jakiegoś Szafrana?Jakby iskra przebiegła między babką a ciotką Klarą.Babka pochyliła się niżejnad robotą i mruknęła:- O nijakim Safranie nie słysałak.Czuł, że babka skłamała.Ale nie chciał jej za szybko spłoszyć.- A dziadek? - spytał.- Dziadek by prendzy móg - przyznała.- Groł u Karpowica, to dużo ludziznoł.A ty, Jendruś? Gros jesce? - zmieniła temat.Zdumiał go prawie pieszczotliwy ton w jej głosie.Pomyślał, że po prostuchciała uniknąć dalszych niewygodnych pytań.I od razu wpadło mu do głowy, jakmógłby ją jeszcze bardziej zmiękczyć.- Trochę gram - odpowiedział.- Jak mam na czym.A wy? Macie jeszcze teskrzypce po dziadku?- Chciołbyś mi zagroć?- Mógłbym spróbować.- Widzieliście - odezwała się Klara.- Znalazł się grajek.- Co zaś od niego fces? - Babka już po raz drugi ujęła się za Andrzejem.- Kiebel mały, to groł piyknie co cud.Po dziadku to mo.Twój ociec, Klara, to bełprowdziwy artysta, przisam Bogu.Nagle zapatrzyła się w bezruchu przed siebie.- Warn też już się dobrze w głowie mroczy - zdenerwowała się ciotka.-Dobrze pamiętam, jaki on był.Aobuz i tyle.Babka tylko machnęła ręką i wydobyła gdzieś z głębi spódnic pęk kluczy,wybrała jeden, nieduży, i podała Andrzejowi.- W tyj mniejsyj sofce, co wiys - powiedziała.Klara szła za nim krok w krok.- Patrzycie, ciotko, żebym czegoś nie ukradł? Nie bójcie się, nic nie wezmę,choć to tak samo moje jak wasze.- %7łebym ja o wszystkim nie myślała, to by się już dawno to wszystko zawaliło.- Pan Bóg wam to wynagrodzi jeszcze na ziemi.Już wy Go przypilnujecie, jakwas znam.W sypialni nad podwójnym łóżkiem wisiała ślubna fotografia dziadków.Wyglądali trochę śmiesznie w odświętnych góralskich strojach, on z ciupagą naramieniu, ona w wianku.Ale każdy musiałby przyznać, że dziadek Andrzeja torzeczywiście był piękny chłop.Wyższy od babki prawie o głowę, z orlim nosem,kościstą szczęką i ciemnymi, zwisającymi wąsami.Włosy opadały mu spodkapelusza na boki, jak Andrzejowi.A babka nic nadzwyczajnego.Zwykła góralka,mała, dość okrągła, z jasnymi warkoczami.Ale pewnie w czasach, kiedy to zdjęciebyło zrobione, coś do niej czuł, bo majątku nie miała.On wniósł większość.Jej byłtylko ten kawałek łąki na Krzeptówkach, na którym postawili dom.Niżej wisiało jeszcze inne zdjęcie.Sławne zdjęcie dziadka Kurniawy zPiłsudskim.Dziadek stał w grupie chłopców ubranych w mundury Strzelca.Piłsudski nie został jeszcze marszałkiem, na fotografii miał brodę i trudno było gopoznać.Dziadek Kurniawa miał także w swoim życiorysie piękne rozdziały, ale teciemne bardziej się pamiętało.- Babko, nie macie drugiego takiego zdjęcia, z Piłsudskim? - spytał Andrzej,kiedy już wrócił ze skrzypcami do kuchni.- A co, tciołbyś?- Pewnie - przyznał.- To se poproś u Morawetza, na Krupówkak.Widzis, Jendrek, jakik wielgikponów twój dziadek znoł? Nawet Lenina.- %7łartujecie, babko.- Przisam Bogu.Chodzili razem w góry.Mój Józek, kie belmłody, to chodziył z ponami.Z Leninem tyz.Andrzej był pewny, że tym razem babka fantazjuje.Czytał gdzieś, że Leninchodził w Tatry z psem i parasolem, ale nic nie było wiadomo, żeby i z dziadkiemKurniawą.- To dziadek naprawdę miał znajomości.Piłsudskiego znał, Lenina, Himmlera- wyrwało mu się i zaraz przestraszył się, że może pożegnać się ze skrzypcami.Ale babka tylko łypnęła okiem i udała, że nie rozumie.- Twojego dziadka, Jendrek, wieldzy ludzie uważali, bo beł ja ko oni -powiedziała.- Ale wam się bredzi - nie wytrzymała Klara.- Znalezliście sobiewielkiego człowieka.Zapomnieliście już, jak wam ten wielki człowiek połamał zęby?Jakeście wiecznie w siniakach chodzi li, aż wstyd było przed ludzmi?- Mioł prawo.- Babka wzruszyła ramionami, nie odrywając oczu od haftu.-Choć kiedy w kufę przywalił, ale serce dobre mioł.Dobre serce dziadka Kurniawy zostało nawet opisane w pamiętnikachlegionistów.Kiedy w roku 1939 przystał do Goralenvolku, przekreślił swoje dawnezasługi, ale wcześniej, na wojnie bolszewickiej, zabłysnął i odwagą, i dobrocią.Wbitwie pod Aowczówkiem, a może Kostiuchnówką, podobno już miał na sztykujakiegoś ruskiego żołnierza, kiedy ten padł przed nim na kolana i złożył ręce jak domodlitwy.Dziadek Kurniawa, zamiast wysłać wroga do piekła, kazał mu sięodwrócić.Ten zrobił to posłusznie, żegnając się pewnie ze światem, a dziadekkopnął go tylko w tyłek, wołając przy tym: Pamiętaj, żebyś nigdy więcej nie hipkałdo polskiego górala.Tłumaczył pózniej, że Pan Bóg jest miłosierny dla wszystkich,którzy się do niego modlą, więc i on, Józef Kurniawa z Krzeptówek, jako dobrykatolik, nie mógł zachować się inaczej.- Aż przykro was słuchać - złościła się Klara.- A nam to, ale było z nimdobrze.Jak w raju.- Boga się bój, na oćca nie scekoj.On już downo w grobie.- Pies byłby lepszym ojcem; - Klara wpadła w histerię, już nie panowała nadjęzykiem.- Czy on miał dla mnie, kiedy choć dobre słowo? Jak ojciec? Zrobił, kiedyco w domu, jak gospodarz? Wami tylko orał jak starą kobyłą.A sobie kupił kanapę itylko po całych dniach się na niej wylegiwał.Oficerki wyłożył na krzesło i odstawiałwielkiego pana.Widział tylko Wawrzka, swojego synka, bo ten też nic nie robił,tylko pitolił na skrzypkach.A kto koło niego skakał, najwyżej w pysk zarobił [ Pobierz całość w formacie PDF ]