[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Możeciesobie wyobrazić, jak się czułem, gdy szedłem za nim szerokimprzejściem między drewnianymi ławami.Ubrani w białe togisenatorowie wlewali się za nami do środka, a ich ożywione, snu-jące domysły głosy przypominały ryk nadciągającej fali.Ktoczytał projekt ustawy popularów? Czy ktoś już rozmawiał z Ce-zarem? Co powie Cycero?Gdy nowy konsul dochodził do podwyższenia, odwróciłemsię i patrzyłem, jak wszyscy ci ludzie, których tak dobrze zna-łem, wchodzą i zajmują miejsca.Po prawej stronie od krzesłakonsula zbierali się patrycjusze Katulus, Izaurykus, Horten-sjusz i reszta a po lewej ci, którzy wspierali popularów, czyliCezara i Krassusa.Rozglądałem się za Rullusem, w któregoimieniu zgłoszono projekt, i dostrzegłem go w gronie pozosta-łych trybunów.Jeszcze do niedawna był jednym z wielu mło-dych bogatych elegantów, ale potem zaczął nosić się jak biedaki zapuścił brodę, żeby dać wyraz swoim populistycznym sympa-tiom.Zauważyłem, że stojący za nim Katylina siada na jednej zprzednich ław przeznaczonych dla pretorów, rozkładając potęż-ne ramiona i wyciągając długie nogi.Miał zamyślony wyraz57twarzy; na pewno myślał o tym, że gdyby nie Cycero, to on za-siadłby tego dnia na fotelu konsula.Za nim sadowili się jegopoplecznicy ludzie tacy jak Kuriusz, hazardzista, który straciłmajątek, i opasły Kasjusz Longinus, który zajmował aż dwamiejsca na ławie.Byłem tak zajęty obserwowaniem, kto przybył i jak się za-chowuje, że oderwałem na krótką chwilę wzrok od Cycerona, akiedy spojrzałem w jego stronę, zobaczyłem, że zniknął.Pomy-ślałem, że wyszedł na zewnątrz, aby zwymiotować, co częstomu się zdarzało, gdy denerwował się przed wygłoszeniem trud-nej mowy.Ale znalazłem go za podwyższeniem; stał, ukrytyprzed wzrokiem ciekawskich, za posągiem Jowisza i prowadziłożywioną rozmowę z Hybrydą.Patrzył w jego niebieskie prze-krwione oczy, prawą rękę trzymał mu na ramieniu, a lewą ge-stykulował żywo.Hybryda w odpowiedzi powoli kiwał głową,jakby coś z trudem pojmował.Wreszcie na jego twarzy pojawiłsię uśmiech.Cycero puścił go i podali sobie ręce, po czym obajwyszli zza posągu.Hybryda poszedł zająć swoje miejsce, a Cy-cero zapytał mnie szorstko, czy pamiętam projekt ustawy.Od-parłem, że tak. To dobrze powiedział. Wobec tego zaczynajmy.Znalazłem sobie miejsce na stołku u stóp podwyższenia, roz-łożyłem tabliczki, wyjąłem rylec i przygotowałem się do spo-rządzenia pierwszego oficjalnego zapisu obrad senatu.Po obustronach izby siedzieli dwaj inni sekretarze, osobiście przezemnie przygotowani, którzy też mieli robić notatki; pózniej za-mierzaliśmy je porównać i opracować pełną wersję.Wciąż niemiałem pojęcia, jak Cycero podejdzie do sprawy.Wiedziałem,że od wielu dni próbował napisać mowę wzywającą do zgody,ale mu to nie wychodziło i z niesmakiem niszczył kolejne jej wer-sje.Nikt nie potrafił przewidzieć, jaka będzie jego reakcja.Pano-wała atmosfera wyczekiwania.Kiedy Cycero wszedł na podwyż-szenie, szmery natychmiast ucichły i wszyscy senatorowie58pochylili się do przodu, aby usłyszeć, co konsul ma do powie-dzenia. Senatorowie zaczął w swój zwykły spokojny sposób należy do zwyczaju, że urzędnicy wybrani na to zaszczytne sta-nowisko na wstępie demonstrują pokorę, wymieniając przod-ków, którzy również sprawowali ten urząd, i wyrażając nadzieję,że okażą się ich godni.W moim przypadku taki wyraz pokoryjest niemożliwy, co stwierdzam z przyjemnością. To wywoła-ło śmiechy. Jestem człowiekiem nowym oświadczył. Niezawdzięczam tego wyniesienia ani rodzinie, ani nazwisku, anibogactwu, ani sławie wojennej, lecz ludowi rzymskiemu, i do-póki pozostanę na tym stanowisku, będę konsulem ludu.Głos Cycerona był wspaniałym instrumentem, z całą swojąbogatą tonacją i nieznacznym jąkaniem pozorną wadą, którasprawiała jednak, że każde słowo zdawało się dobyte z trudem itym cenniejsze więc jego słowa brzmiały w ciszy jak przesła-nie samego Jowisza.Tradycja nakazywała mu najpierw wypo-wiedzieć się na temat armii, toteż pod okiem wielkich orłówspoglądających na dół z dachu zaczął wychwalać pod niebiosadokonania Pompejusza i jego wschodnich legionów, bo wie-dział, że wszystko, co powie, zostanie natychmiast przekazanewielkiemu wodzowi, który przestudiuje jego słowa z wielkimzainteresowaniem.Senatorowie zaczęli tupać i wydawać po-mruki, przez długi czas dając wyraz swojej aprobacie, wszyscybowiem mieli świadomość, że Pompejusz jest najpotężniejszymczłowiekiem na świecie i nikt, nawet jego najbardziej zawistniwrogowie spośród patrycjuszy, nie chciał, żeby posądzono go opowściągliwość wobec tych pochwał. Jak Pompejusz stoi na straży republiki poza jej granicami,tak my powinniśmy chronić ją tutaj, w jej sercu ciągnął Cyce-ro powinniśmy dbać ojej honor i mądrze nią kierować, zabie-gając o wewnętrzną zgodę. Urwał na chwilę. Wiecie wszy-scy, że dziś rano, jeszcze przed wschodem słońca, na forum59ogłoszono projekt ustawy proponowanej przez Serwiliusza Rul-lusa, na który tak długo czekaliśmy.Gdy tylko o tym usłysza-łem, wysłałem kopistów, żeby dokładnie przepisali mi jegotreść. Wyciągnął do mnie rękę i podałem mu trzy woskowetabliczki.Dłoń mi drżała, ale jemu, gdy je brał, nie. Oto treśćprojektu.Zapewniam was, że przeczytałem go tak dokładnie, jakto było dziś możliwe i na ile czas mi pozwolił, i wyrobiłem so-bie o nim stanowczą opinię [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Możeciesobie wyobrazić, jak się czułem, gdy szedłem za nim szerokimprzejściem między drewnianymi ławami.Ubrani w białe togisenatorowie wlewali się za nami do środka, a ich ożywione, snu-jące domysły głosy przypominały ryk nadciągającej fali.Ktoczytał projekt ustawy popularów? Czy ktoś już rozmawiał z Ce-zarem? Co powie Cycero?Gdy nowy konsul dochodził do podwyższenia, odwróciłemsię i patrzyłem, jak wszyscy ci ludzie, których tak dobrze zna-łem, wchodzą i zajmują miejsca.Po prawej stronie od krzesłakonsula zbierali się patrycjusze Katulus, Izaurykus, Horten-sjusz i reszta a po lewej ci, którzy wspierali popularów, czyliCezara i Krassusa.Rozglądałem się za Rullusem, w któregoimieniu zgłoszono projekt, i dostrzegłem go w gronie pozosta-łych trybunów.Jeszcze do niedawna był jednym z wielu mło-dych bogatych elegantów, ale potem zaczął nosić się jak biedaki zapuścił brodę, żeby dać wyraz swoim populistycznym sympa-tiom.Zauważyłem, że stojący za nim Katylina siada na jednej zprzednich ław przeznaczonych dla pretorów, rozkładając potęż-ne ramiona i wyciągając długie nogi.Miał zamyślony wyraz57twarzy; na pewno myślał o tym, że gdyby nie Cycero, to on za-siadłby tego dnia na fotelu konsula.Za nim sadowili się jegopoplecznicy ludzie tacy jak Kuriusz, hazardzista, który straciłmajątek, i opasły Kasjusz Longinus, który zajmował aż dwamiejsca na ławie.Byłem tak zajęty obserwowaniem, kto przybył i jak się za-chowuje, że oderwałem na krótką chwilę wzrok od Cycerona, akiedy spojrzałem w jego stronę, zobaczyłem, że zniknął.Pomy-ślałem, że wyszedł na zewnątrz, aby zwymiotować, co częstomu się zdarzało, gdy denerwował się przed wygłoszeniem trud-nej mowy.Ale znalazłem go za podwyższeniem; stał, ukrytyprzed wzrokiem ciekawskich, za posągiem Jowisza i prowadziłożywioną rozmowę z Hybrydą.Patrzył w jego niebieskie prze-krwione oczy, prawą rękę trzymał mu na ramieniu, a lewą ge-stykulował żywo.Hybryda w odpowiedzi powoli kiwał głową,jakby coś z trudem pojmował.Wreszcie na jego twarzy pojawiłsię uśmiech.Cycero puścił go i podali sobie ręce, po czym obajwyszli zza posągu.Hybryda poszedł zająć swoje miejsce, a Cy-cero zapytał mnie szorstko, czy pamiętam projekt ustawy.Od-parłem, że tak. To dobrze powiedział. Wobec tego zaczynajmy.Znalazłem sobie miejsce na stołku u stóp podwyższenia, roz-łożyłem tabliczki, wyjąłem rylec i przygotowałem się do spo-rządzenia pierwszego oficjalnego zapisu obrad senatu.Po obustronach izby siedzieli dwaj inni sekretarze, osobiście przezemnie przygotowani, którzy też mieli robić notatki; pózniej za-mierzaliśmy je porównać i opracować pełną wersję.Wciąż niemiałem pojęcia, jak Cycero podejdzie do sprawy.Wiedziałem,że od wielu dni próbował napisać mowę wzywającą do zgody,ale mu to nie wychodziło i z niesmakiem niszczył kolejne jej wer-sje.Nikt nie potrafił przewidzieć, jaka będzie jego reakcja.Pano-wała atmosfera wyczekiwania.Kiedy Cycero wszedł na podwyż-szenie, szmery natychmiast ucichły i wszyscy senatorowie58pochylili się do przodu, aby usłyszeć, co konsul ma do powie-dzenia. Senatorowie zaczął w swój zwykły spokojny sposób należy do zwyczaju, że urzędnicy wybrani na to zaszczytne sta-nowisko na wstępie demonstrują pokorę, wymieniając przod-ków, którzy również sprawowali ten urząd, i wyrażając nadzieję,że okażą się ich godni.W moim przypadku taki wyraz pokoryjest niemożliwy, co stwierdzam z przyjemnością. To wywoła-ło śmiechy. Jestem człowiekiem nowym oświadczył. Niezawdzięczam tego wyniesienia ani rodzinie, ani nazwisku, anibogactwu, ani sławie wojennej, lecz ludowi rzymskiemu, i do-póki pozostanę na tym stanowisku, będę konsulem ludu.Głos Cycerona był wspaniałym instrumentem, z całą swojąbogatą tonacją i nieznacznym jąkaniem pozorną wadą, którasprawiała jednak, że każde słowo zdawało się dobyte z trudem itym cenniejsze więc jego słowa brzmiały w ciszy jak przesła-nie samego Jowisza.Tradycja nakazywała mu najpierw wypo-wiedzieć się na temat armii, toteż pod okiem wielkich orłówspoglądających na dół z dachu zaczął wychwalać pod niebiosadokonania Pompejusza i jego wschodnich legionów, bo wie-dział, że wszystko, co powie, zostanie natychmiast przekazanewielkiemu wodzowi, który przestudiuje jego słowa z wielkimzainteresowaniem.Senatorowie zaczęli tupać i wydawać po-mruki, przez długi czas dając wyraz swojej aprobacie, wszyscybowiem mieli świadomość, że Pompejusz jest najpotężniejszymczłowiekiem na świecie i nikt, nawet jego najbardziej zawistniwrogowie spośród patrycjuszy, nie chciał, żeby posądzono go opowściągliwość wobec tych pochwał. Jak Pompejusz stoi na straży republiki poza jej granicami,tak my powinniśmy chronić ją tutaj, w jej sercu ciągnął Cyce-ro powinniśmy dbać ojej honor i mądrze nią kierować, zabie-gając o wewnętrzną zgodę. Urwał na chwilę. Wiecie wszy-scy, że dziś rano, jeszcze przed wschodem słońca, na forum59ogłoszono projekt ustawy proponowanej przez Serwiliusza Rul-lusa, na który tak długo czekaliśmy.Gdy tylko o tym usłysza-łem, wysłałem kopistów, żeby dokładnie przepisali mi jegotreść. Wyciągnął do mnie rękę i podałem mu trzy woskowetabliczki.Dłoń mi drżała, ale jemu, gdy je brał, nie. Oto treśćprojektu.Zapewniam was, że przeczytałem go tak dokładnie, jakto było dziś możliwe i na ile czas mi pozwolił, i wyrobiłem so-bie o nim stanowczą opinię [ Pobierz całość w formacie PDF ]