[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Lana położyła sobiesłuchawkę na kolanach i przykryła ją ręką.- Nie jesteśmy z policji.Jesteśwystarczająco obeznana z prawem, aby wiedzieć, że nic, co nam powiesz, niemoże być użyte przeciwko tobie.Rozumiesz to, prawda?Dorothy w skupieniu wpatrywała się w słuchawkę.Lana nie miałacienia wątpliwości, że kobieta przeżywa prawdziwą udrękę.Bała się o córkę.Była przestępczynią, ale także i matką.- Dlaczego Carlyle to robił? - Doug nie ustępował.- Zależy mi tylko natej informacji.- To była osobista krucjata Marcusa, a poza tym bardzo dochodowehobby.- Hobby.- powtórzyła szeptem Lana.- Właśnie w ten sposób o tym myślał.Wszędzie wokół nas byłomnóstwo bogatych małżeństw, które nie mogły mieć dzieci i jeszcze więcej Nora Roberts 401takich, które miały ich po kilkoro i ledwo wiązały koniec z końcem.Wystarczyjedno dziecko na małżeństwo - tak uważał Marcus.Przeprowadził sporolegalnych adopcji i wiedział, że te sprawy trwają bardzo długo i są szalenieskomplikowane.Swoją akcję widział jako sposób na przyspieszenie adopcji.- Widział też setki tysięcy dolarów, które zabiał na sprzedaży dzieci -odezwała się Lana.Dorothy rzuciła jej znudzone spojrzenie.- Oczywiście, Marcus był bardzo zdolnym i przewidującymbiznesmenem.Dlaczego ty nie wystarczałeś swoim rodzicom? - zwróciła siędo Douga.- Dlaczego jedno dziecko to za mało? Można powiedzieć, że tedzieci uszczęśliwimy pary które dysponowały wystarczającymi środkami naich utrzymanie, wychowanie i wykształcenie.Dzięki Marcusowi powstawałyszczęśliwe, kochające rodziny.To było najważniejsze.- Nie dawaliście możliwości wyboru ani dzieciom ani rodzicom.- Zastanów się, młody człowieku, czy gdyby twojej siostrze dzisiaj danoten wybór, zdecydowałaby się zostać z biologicznymi rodzicami, czy raczej ztymi, którzy ją wychowali? - W głosie Dorothy brzmiało teraz prawdziweprzekonanie.- Sam odpowiedz sobie na to pytanie i dobrze się zastanów,zanim dalej pociągniesz tę sprawę.Jeżeli stąd odejdziecie, nikt nie musiwiedzieć, co się stało.Wielu ludziom oszczędzicie niepotrzebnego cierpienia.Jeżeli jednak tego nie zrobicie, nie zdołacie już powstrzymać dalszego bieguwydarzeń - Wszystkie te rodziny zostaną rozdarte, głęboko zranione, tylko dlawaszej satysfakcji.- Wszystkie te rodziny już zostały głęboko zranione, ponieważ MarcusCarlyle chciał zbić fortunę i pobawić się w Boga.- Lana podniosła się z fotela ipodała telefon Dougowi.- Dzwoń na policję.- A moja córka? - Dorothy zerwała się na równe nogi.- Powiedziałaś, żebędę mogła do niej zadzwonić!- Skłamałam - odparła Lana i z wielką satysfakcją pchnęła ją zpowrotem na krzesło.Kilkaset kilometrów na północ od Charlotte Callie Dunbrook wyłączyłakomórkę, i wyskoczyła z wykopu.Była wściekła, nieprzytomna z gniewu.Nawidok Dory, która szybkim krokiem zmierzała w kierunku zaparkowanych napoboczu drogi samochodów i ciężarówek, natychmiast poderwała się do biegu.Biegła jak sprinterka, lekko pokonując przeszkody.Pośrodku terenuprzeskoczyła nad Diggerem, który właśnie przykucnął w środkowej częściosady, gdzie kiedyś znajdowały się paleniska.I to właśnie instynktowny okrzyk Diggera zwrócił uwagę Dory.Oczyobu kobiet spotkały się na jedną sekundę, na jedno gwałtownie uderzenie Więzy krwi 402serca.Callie ujrzała w oczach Dory furię, świadomość winy i lęk.Zaraz potemdziewczyna rzuciła się do ucieczki.Poprzez szum w uszach Callie słyszała także inne krzyki, czyjś nagły,zdumiony śmiech, dobiegające z radia dzwięki gitary, lecz wszystko towydawało jej się odległe, jakby oddzielone od niej długim, równoleglebiegnącym tunelem.Widziała tylko Dory.I doganiała ją.Kiedy Bob przeciął ścieżkę Dory, niespodziewanie znalazł się w poluwidzenia Callie.W ręku trzymał notatnik, jego wargi poruszały się w rytmmelodii, która rozbrzmiewała w jego słuchawkach.W następnej chwili runąłjak długi, rozsiewając dookoła kartki papieru, staranowany przez Dory.%7ładna z dwóch kobiet nie zwolniła nawet na sekundę.Bob leżał jeszczena ziemi, gdy Callie przeskoczyła nad nim i, wykorzystując siłę, z jaką wybiłasię w powietrze, runęła na Dory.Z łoskotem wylądowały na ziemi,przewracając wiadra i narzędzia.Callie miała przed oczami czerwoną mgłę.Ktoś krzyczał tuż nad nią, ale ona myślała tylko o pokonaniu Dory i walczyła,wykorzystując pięści, stopy, łokcie i kolana.Coś ostrego wbiło się w jej plecy,oczy wezbrały łzami z bólu, kiedy czyjaś ręka mocno szarpnęła jej włosy dotyłu.Poczuła krew i już chciała wymierzyć przeciwniczce następny cios, gdynagle jakaś siła uniosła ją w powietrze.Teraz widziała rozciągniętą na ziemikobietę i gromadzących się wokół niej ludzi.Próbowała się wyrwać, ale niedała rady.Ktoś wykręcił jej do tyłu ramiona, przytrzymał mocno.- Przestań! Przestań się szarpać, do diabła, bo będę musiał cięznokautować!- Puść mnie! - krzyknęła.- Puszczaj, jeszcze nie skończyłam!- Ona ma już dosyć.- Jake wzmocnił uchwyt, z trudem łapiąc oddech.-Wygląda na to, że złamałaś jej nos.- Co takiego? - Czerwona mgła powoli się rozrzedzała.Callie dyszałaciężko, pięści nadal miała zaciśnięte, lecz fala dzikiej wściekłości zaczęła jużopadać.Z nosa Dory lała się krew, jej prawe oko było zapuchnięte.Dziewczynaszlochała i jęczała, wyrywając się Leowi, który próbował zatamować krwotok.- To ona.- wykrztusiła Callie.- Ona.- Udało mi się to zrozumieć.Nie skoczysz na nią, jeżeli cię terazpuszczę? - Nie.- Niezły atak, Dunbrook.- Jake rozluznił uchwyt, ale nie wypuścił jej zramion.Ustawił się tak, żeby znalezć się między Callie i Dory, zajrzał tejpierwszej w twarz i skrzywił się.- Marnie wyglądasz.Trafiła cię kilka razy. Nora Roberts 403- Nic nie czuję.- Ale poczujesz.- Odsuń się, Jake.Mam jej coś do powiedzenia.Jake położył jej rękę na ramieniu i ostrożnie przesunął się w bok.- Zamknij się wreszcie! - Chociaż Callie patrzyła tylko na Dory,wszyscy inni także zamilkli.- To było za Rosie.- Zwariowałaś! - Dory ukryła poranioną twarz w dłoniach i zakołysałasię żałośnie.- Nos za Billa, a twoje podbite oko należało się Dolanowi.- Zwariowałaś, zwariowałaś! - Dory, szlochając rozpaczliwie,wyciągnęła zakrwawione ręce do pozostałych członków zespołu.- Nie wiem, oczym ona mówi.- Wszystkie inne rany i tak ci się należały, bo jesteś kłamliwą suką imorderczynią.Następnym razem dostaniesz za to, co zrobiłaś mojej rodzinie.- Nie mam pojęcia, o co jej chodzi! - jęknęła Dory.- Zaatakowała mnie,sami widzieliście! Wezwijcie lekarza.- Jezu, Callie.- Frannie przygryzła wargę i pochyliła się nad Dory.-Skoczyłaś na nią i zaczęłaś ją walić! Jest ledwo żywa!- To ona zabiła Billa i posłała Rosie do szpitala! - Zanim Jake zdążyłzareagować, Callie chwyciła Dory za przód podartej bluzki.- Masz szczęście,że Jake mnie odciągnął, ty suko.- Trzymajcie ją z daleka ode mnie! - Dory skuliła się ze strachu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl