[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z drugiej jednak strony, wśród ter angreali skradzionych z Wieży, którewciąż pozostawały w rękach Liandrin i jej wspólniczek, jedenaście badała wła-śnie Corianin.Dwa pozostałe obiekty jej badań, te dwa, które miały ona i Elayne,stwarzały możliwość przeniesienia się do Tel aran rhiod, należało więc zakładać,iż pozostałe pełnią podobne funkcje.Szanse na to, że Liandrin albo któraś z po-zostałych powróciła we śnie do Wieży, z której wcześniej uciekła, były doprawdyniewielkie, ale nie należało ryzykować, skoro istniało choćby najmniejsze praw-dopodobieństwo wpadnięcia w pułapkę.Jeśli już o to chodzi, nie mogła być dokońca pewna, że lista ukradzionych ter angreali zawiera wszystkie, które badałaCorianin.Zapisy w księgach często bywały niejasne, jeśli chodzi o ter angreale,których działania żadna z sióstr nie rozumiała, a więc inne, podobnie działają-ce równie dobrze mogły pozostawać w rękach Czarnych sióstr wciąż obecnychw Wieży.Sukienka zmieniła się całkowicie, miała teraz na sobie białą wełnę pośledniej-szego gatunku, obszytą lamówką z siedmioma kolorowymi paskami, po jednymdla każdych Ajah.Gdyby zobaczył ją ktoś, kto nie zniknąłby po paru chwilach,mogłaby swobodnie się przenieść natychmiast do Siendy, ta osoba zaś pomyślała-by, że ta tylko jedna z Przyjętych dotknęła Tel aran rhiod w swoim śnie.Nie.Niedo gospody, lecz do gabinetu Sheriam.Każda, przed którą musiałaby się w tensposób chować mogłaby przecież być jedną z Czarnych Ajah, a je wszak zobo-wiązana była ścigać.Dokończyła swego przebrania i szarpnęła za warkocz, który nagle zaczął po-łyskiwać czerwonym złotem, potem wykrzywiła się do patrzącej na nią z lustratwarzy Melaine.Tak, oto była kobieta, którą z radością wydałaby w ręce Sheriam.Gabinet Mistrzyni znajdował się w pobliżu kwater nowo przyjętych, na sze-rokim zaś, wykładanym płytami korytarzu skrzyła się biel sukien przerażonychnowicjuszek znikająca w wyszukanych draperiach ścian i za zgaszonymi stojący-mi lampami.Doprawdy wiele dziewczęcych koszmarów dotyczyła Sheriam.Niezwracała na nie uwagi, śpiesząc się, nie znajdowały się zresztą w Zwiecie Snówna tyle długo, aby ją zobaczyć, a jeśli nawet, te z pewnością uznają ją za częśćwłasnego snu.Do gabinetu Amyrlin można było łatwo dotrzeć po szerokich schodach.Kiedypodeszła bliżej, nagle pojawiła się przed nią Elaida, pot spływał jej po twarzy,miała na sobie czerwoną suknię, stuła zaś Zasiadającej na Tronie Amyrlin otaczałajej ramiona.Czy też coś, co przypominała stułę Amyrlin, nie było bowiem na niejbłękitnego pasa.Bezwzględne ciemne oczy spoczęły na postaci Nynaeve. Ja jestem Zasiadającą na Tronie Amyrlin, dziewczyno! Czy nie wiesz, jak235 okazać należny mi szacunek? Pokażę ci wię. W pół słowa zniknęła.Nynaeve stała przez chwilę, ciężko dysząc.Elaida jako Amyrlin, to z pewno-ścią był koszmar. Przypuszczalnie jej najśmielsze marzenia  pomyślała gniewnie.  Prę-dzej śnieg spadnie w Azie, niż ona wzniesie się tak wysoka.Przedpokój był taki sam, jak go zapamiętała, z szerokim stołem i ustawia-nym za nim krzesłem  miejscem Opiekunki Kronik.Pod ścianami znajdowałosię kilka krzeseł przeznaczonych dla Aes Sedai, które oczekiwały na audiencjęu Amyrlin, nowicjuszki i Przyjęte w takich wypadkach musiały stać.Jednak po-rządek, który panował na stole wśród dokumentów, zwojów papieru i pergaminuzupełnie nie pasował do Leane.Nie żeby była bałaganiarą, wręcz przeciwnie, jed-nak Nynaeve zawsze się wydawało, że dopiero nocami tamta porządkowała swójstół.Pchnęła drzwi wiodące do wewnętrznego pomieszczenia, ale kiedy weszła dośrodka, poczuła, że nogi ma jak z waty.Nic dziwnego, iż nie była w stanie wśnićsię tutaj  pomieszczenie w niczym nie przypominało obrazu, jaki zapamiętała.Ten zdobnie rzezbiony stół i wysokie, przypominające tron krzesło.Rzezbionew liście winorośli stołki stały idealnym półkolem przed stołem, żaden nawet nacal nie wysuwał się do przodu.Siuan Sanche lubiła proste umeblowanie, jakbychciała tym samym pokazać, że wciąż jest tylko zwykłą córką rybaka, i miaław pokoju tylko jedno dodatkowe krzesło, z którego zresztą nie zawsze pozwalałaodwiedzającym korzystać.I jeszcze ta biała waza pełna czerwonych róż, sztywnostercząca na postumencie jak pomnik.Siuan lubiła kwiaty, ale preferowała bu-kiety złożone z rozmaitych kolorów, niczym miniaturowe pola porośnięte dzikimkwieciem.Nad kominkiem wisiał kiedyś prosty rysunek przedstawiający łodzierybackie o wysokich masztach.Teraz zastąpiły go dwa obrazy, scenę przedsta-wianą przez jeden z nich Nynaeve natychmiast rozpoznała  Rand walczącyz Przeklętym, który nazywał siebie Ba alzamonem, w chmurach nad Falme.Dru-gi, składający się z trzech drewnianych panneau, przedstawiał sceny, których niepotrafiła skojarzyć z niczym, co znała.Drzwi otworzyły się, a Nynaeve serce podeszło do gardła.Rudowłosa Przyję-ta, której nigdy dotąd nie w widziała, weszła do pomieszczenia i zapatrzyła się nanią.W przeciwieństwie do pozostałych nie zniknęła natychmiast [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl