[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siedział w wagonie pomiędzy dwoma mężczyznami.Pociąg pędził z koszmarną prędkością, stukając i kołysząc się z boku na bok.Nagle ujrzał przez oknodrzewa, ale pociąg się nie zatrzymywał.Człowiek wprzedziale zaczął się śmiać.Spojrzał w dół i zobaczyłkajdanki na swoich rękach.Odwrócił się do mężczyzny siedzącego po lewej stronie i powiedział:- To jakaś pomyłka.Mężczyzna śmiał się dalej, przemieniając w sędziego w czarnej todze.Fallon krzyknął ponownie.- Przecież mówię wam, że to pomyłka.Wy chceciePatricka Rogana, nie mnie.A potem wszyscy zaczęli się głośno z niego śmiać,aż echo niosło ich śmiech coraz dalej i dalej.Krzyknął, gdy poczuł, że sznur dotknął jego szyi.Obudził się cały zlany potem.Leżał przez chwilę,próbując bezskutecznie złapać powietrze.To był tylko sen.Zsunął nogi na podłogę i usiadł na krawędzi łóżka z głową opartą na dłoniach.Wokół było całkowicie cicho i spokojnie.Nagle skoczył na równe nogi 58i spojrzał na fosforyzujące wskazówki zegarka.Była ósma piętnaście.Westchnął z ulgą i potykając się wciemności podszedł do kontaktu w kącie.Na podło-dze przy kracie leżał kawałek koca.Gdy go podniósłzauważył, że był poprzednio przytwierdzony dcdwóch haków przy oknie, tworząc prymitywną zasło-nę.Zawiesił go na miejsce.Za skrzynkami znalazłpłócienną walizkę, załadował do niej z pół tuzinświec.Sprawdził czy luger jest sprawny, załadowałgo ostrożnie, a potem włożył kapelusz i płaszcz i wyszedł na cmentarz.Szedł przez miasto, w strugach lejącego deszczu, wkierunku stacji.Na ulicach nie było dużego ruchu iminął zaledwie kilku przechodniów.Restauracja nastacji wypełniona była ludźmi, którzy schronili się tutaj przed deszczem.Fallon uśmiechnął się do siebie.Jak by nie patrzeć, miał przewagę.Zamówił filiżankęherbaty przy barze i zaczął kluczyć wśród tłumu, dopóki nie znalazł się przy oknie, które wychodziło na peron i bramę wejściową.Pociąg stał przy peronie.Spod jego kół unosiła sięnikła wstęga pary.Fallon spojrzał na zegarek, była zadwadzieścia dziewiąta.Powoli popijał herbatę i czekał.Za pięć dziewiąta jego cierpliwość została nagrodzona.Duży ciemny samochód podjechał pod stację i zatrzymał się parę jardów od barierki wejściowej.Wysocy policjanci ubrani byli w wyświechtane płaszcze i szare kapelusze.Człowiek, który szedł skuty pomiędzy nimi, był niski i krępy.Miał na sobie jasną 59koszulę i tweedową marynarkę z szerokim kołnierzem.Fallon wyszedł z restauracji i pospieszył do bramki wejściowej.Gdy policjanci z więźniem przeszli, z uśmiechem podał swój bilet kontrolerowi, umundurowanemu urzędnikowi, który wychylał sięzza barierki.- Przepraszam bardzo, ale czy to jest na pewno pociąg do Belfastu? - zapytał swym najlepszym angielskim akcentem.Urzędnik kiwnął głową i mrugnął wyraźnie do konduktora.Gdy Fallon odszedł, obydwaj wybuchnęli śmiechem.Rogan z eskortą wsiedli do pociągu zaraz za wagonem straży.Fallon przeszedł szybko wzdłuż peronu, spoglądając nerwowo w okna, jak gdyby szukał pustego przedziału.Kiedy doszedł do ostatniego składu, westchnął z ulgą.Rogan i policjanci zajęli miejsca wzarezerwowanym przedziale, a reszta wagonu byławypełniona zwykłymi pasażerami.Bagażowi biegaliwzdłuż peronu, zatrzaskując drzwi.Fallon wszedłszybko do pociągu i przeszedł korytarzem wzdłużwagonu.Rogan z eskortą zajmowali ostatni przedział,a Fallon usiadł w sąsiednim.Jedynym jego współpasażerem był gruby gentelmen, który wyglądał na komiwojażera i już zdążył spokojnie zasnąć w narożnym siedzeniu.Jeszcze przez moment panowała cisza, a potemrozległ się gwizd, pociąg szarpnął parę razy i zaczajpowoli ruszać ze stacji.Po pięciu minutach zostawili60za sobą w ciemności Castlemore i poprzez deszcz pojechali prosto do Belfastu.Fallon zapalił papierosa i wciągnął dym głęboko w płuca [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Siedział w wagonie pomiędzy dwoma mężczyznami.Pociąg pędził z koszmarną prędkością, stukając i kołysząc się z boku na bok.Nagle ujrzał przez oknodrzewa, ale pociąg się nie zatrzymywał.Człowiek wprzedziale zaczął się śmiać.Spojrzał w dół i zobaczyłkajdanki na swoich rękach.Odwrócił się do mężczyzny siedzącego po lewej stronie i powiedział:- To jakaś pomyłka.Mężczyzna śmiał się dalej, przemieniając w sędziego w czarnej todze.Fallon krzyknął ponownie.- Przecież mówię wam, że to pomyłka.Wy chceciePatricka Rogana, nie mnie.A potem wszyscy zaczęli się głośno z niego śmiać,aż echo niosło ich śmiech coraz dalej i dalej.Krzyknął, gdy poczuł, że sznur dotknął jego szyi.Obudził się cały zlany potem.Leżał przez chwilę,próbując bezskutecznie złapać powietrze.To był tylko sen.Zsunął nogi na podłogę i usiadł na krawędzi łóżka z głową opartą na dłoniach.Wokół było całkowicie cicho i spokojnie.Nagle skoczył na równe nogi 58i spojrzał na fosforyzujące wskazówki zegarka.Była ósma piętnaście.Westchnął z ulgą i potykając się wciemności podszedł do kontaktu w kącie.Na podło-dze przy kracie leżał kawałek koca.Gdy go podniósłzauważył, że był poprzednio przytwierdzony dcdwóch haków przy oknie, tworząc prymitywną zasło-nę.Zawiesił go na miejsce.Za skrzynkami znalazłpłócienną walizkę, załadował do niej z pół tuzinświec.Sprawdził czy luger jest sprawny, załadowałgo ostrożnie, a potem włożył kapelusz i płaszcz i wyszedł na cmentarz.Szedł przez miasto, w strugach lejącego deszczu, wkierunku stacji.Na ulicach nie było dużego ruchu iminął zaledwie kilku przechodniów.Restauracja nastacji wypełniona była ludźmi, którzy schronili się tutaj przed deszczem.Fallon uśmiechnął się do siebie.Jak by nie patrzeć, miał przewagę.Zamówił filiżankęherbaty przy barze i zaczął kluczyć wśród tłumu, dopóki nie znalazł się przy oknie, które wychodziło na peron i bramę wejściową.Pociąg stał przy peronie.Spod jego kół unosiła sięnikła wstęga pary.Fallon spojrzał na zegarek, była zadwadzieścia dziewiąta.Powoli popijał herbatę i czekał.Za pięć dziewiąta jego cierpliwość została nagrodzona.Duży ciemny samochód podjechał pod stację i zatrzymał się parę jardów od barierki wejściowej.Wysocy policjanci ubrani byli w wyświechtane płaszcze i szare kapelusze.Człowiek, który szedł skuty pomiędzy nimi, był niski i krępy.Miał na sobie jasną 59koszulę i tweedową marynarkę z szerokim kołnierzem.Fallon wyszedł z restauracji i pospieszył do bramki wejściowej.Gdy policjanci z więźniem przeszli, z uśmiechem podał swój bilet kontrolerowi, umundurowanemu urzędnikowi, który wychylał sięzza barierki.- Przepraszam bardzo, ale czy to jest na pewno pociąg do Belfastu? - zapytał swym najlepszym angielskim akcentem.Urzędnik kiwnął głową i mrugnął wyraźnie do konduktora.Gdy Fallon odszedł, obydwaj wybuchnęli śmiechem.Rogan z eskortą wsiedli do pociągu zaraz za wagonem straży.Fallon przeszedł szybko wzdłuż peronu, spoglądając nerwowo w okna, jak gdyby szukał pustego przedziału.Kiedy doszedł do ostatniego składu, westchnął z ulgą.Rogan i policjanci zajęli miejsca wzarezerwowanym przedziale, a reszta wagonu byławypełniona zwykłymi pasażerami.Bagażowi biegaliwzdłuż peronu, zatrzaskując drzwi.Fallon wszedłszybko do pociągu i przeszedł korytarzem wzdłużwagonu.Rogan z eskortą zajmowali ostatni przedział,a Fallon usiadł w sąsiednim.Jedynym jego współpasażerem był gruby gentelmen, który wyglądał na komiwojażera i już zdążył spokojnie zasnąć w narożnym siedzeniu.Jeszcze przez moment panowała cisza, a potemrozległ się gwizd, pociąg szarpnął parę razy i zaczajpowoli ruszać ze stacji.Po pięciu minutach zostawili60za sobą w ciemności Castlemore i poprzez deszcz pojechali prosto do Belfastu.Fallon zapalił papierosa i wciągnął dym głęboko w płuca [ Pobierz całość w formacie PDF ]