[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To jednakwystarcza, żeby stwór zadrżał i zawył.Ten dzwięk jest tak żałosny, że budzi współczucieDevona.Z bliska spogląda w ślepia bestii.Są czarne i szkliste, ale dziwnie znajome.Nagle bestia jednym susem opuszcza pokój - rozbijając drugie okno i lądując napiasku.Widzą, jak wlecze się plażą i znika w ciemności.- Co.- Jąka się Rolfe, łapiąc oddech.- Co to było?Roxanne podbiega do niego i ogląda szyję, za którą złapał go stwór.Devon patrzy nanią.- Zdaje się, że wiesz, co to było - mówi.- Niedokładnie.- Kobieta dotyka gardła Rolfe'a, a ten się krzywi.- To nie jest poważnarana, kochany.Na szczęście będziesz miał tylko sińca.- A co dokładnie wiesz? - Nalega Devon, stając tuż za nią.Ona przez kilka sekund nie odejmuje dłoni od szyi Rolfe'a, niemal jakby zamierzała gouzdrowić.Spogląda przez ramię na Devona.- Kiedy wracałam z miasteczka - wyjaśnia - księżyc przemówił do mnie.Gdy tylkozobaczyłam tę bestię, od razu wiedziałam, że to księżycowe stworzenie.Devon drapie się po głowie.- Hm, Roxanne.Wiesz, że moim zdaniem jesteś w porządku i dysponujesz naprawdępotężną magią.Jednak.- Krzywi się.- Księżyc p r z e m ó w i ł do ciebie?Ona śmieje się tym swoim serdecznym, melodyjnym, jamajskim śmiechem.Odchodziod Rolfe'a i staje w blasku księżyca, wyglądając tak eterycznie, jakby nie była istotą z krwi ikości, lecz ze światła i mgły.Devon obserwuje ją uważnie.- Tak, Devonie March, księżyc przemówił do mnie.Cały świat, cały wszechświat,przemówi do ciebie, jeśli tylko go wysłuchasz.- Roxanne uśmiecha się.- Mam rację, Rolfe?- Tak, tak - mruczy Rolfe, wyjmując z szafy kilka rolek folii.- W tym momencie światmówi mi, że ten stwór zrujnował mój gabinet.Pomóżcie mi zasłonić rozbite okna, zanimzamokną książki.Zaczęło padać.- Hej, Rolfe - mówi z krzywym uśmiechem Devon.- Nie wysilaj się.Ja to naprawię.Macha ręką, bezgłośnie nakazując oknom złożyć się, a szybom poskładać i stać takimijak przedtem.Aatwizna.Prosta magiczna sztuczka.Jednak okna pozostają rozbite, a odłamki szkła nadal leżą na podłodze.Podmuchwiatru niesie deszcz ze śniegiem.Rolfe przewraca oczami.- Nie popisuj się, Devonie.Wiesz, że twoja magia nie działa, jeśli próbujesz się niąpopisywać.- Dobrze, dobrze, pozwól mi spróbować jeszcze raz.Wciąż nic.- Zapomnij o tym, kolego, jest za pózno.Nie napinaj się, bo i tak nie dostaniesz za toorderu.Pomóż mi w tradycyjny sposób.Zmieszany Devon pomaga Rolfe owi umocować plastikową folię.Zauważa, żeRoxanne tłumi śmiech.- No dobrze - mówi Devon.- Powiedz mi, co to było.Dlaczego nazwałaś toksiężycowym stworzeniem?- Spójrz przez okno - radzi Roxanne.- Chociaż mamy już drugą noc pełni, księżycwciąż jest okrągły, jasny i dobrze widoczny na niebie.Nawet ci naukowcy, którzykategorycznie zaprzeczają istnieniu nadnaturalnych sił, doceniają moc pełni księżyca.- Zatem chcesz powiedzieć - pyta Devon, któremu zaczyna coś świtać - że to byłjakiś.Wilkołak?Rolfe prycha.- Raczej niedzwiedziołak.Albo potworołak.- Właśnie - potwierdza Roxanne.- Stara legenda mówi, że księżycowe stworzeniemożna odpędzić jedynie srebrem.Dlatego zdołałeś go przegnać zwyczajnym lichtarzem, a nietwoją magiczną mocą.- Traktujesz go jak osobę - zauważa Devon.Ona kiwa głową.- Znasz stare opowieści.Widziałeś filmy.- Chcesz powiedzieć.? - Devon odwraca się, pozostawiając Rolfe'a samego zplastikową folią.Ta odwija się i uderza w twarz mężczyznę, który klnie pod nosem.- Tenstwór.To w rzeczywistości był jakiś człowiek, który w czasie pełni księżyca przemienia sięw bestię?Roxanne uśmiecha się.- Jak brzmi ta stara rymowanka? Nawet człek czystego serca, nie tylko grzesznybluznierca, wilkiem prędko stać się może, gdy pełnia i wilcze łyko w borze"Rolfe wzdycha i cofa się o krok, żeby obejrzeć swoje dzieło.- No cóż, to powinno wytrzymać do przyjazdu szklarza [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.To jednakwystarcza, żeby stwór zadrżał i zawył.Ten dzwięk jest tak żałosny, że budzi współczucieDevona.Z bliska spogląda w ślepia bestii.Są czarne i szkliste, ale dziwnie znajome.Nagle bestia jednym susem opuszcza pokój - rozbijając drugie okno i lądując napiasku.Widzą, jak wlecze się plażą i znika w ciemności.- Co.- Jąka się Rolfe, łapiąc oddech.- Co to było?Roxanne podbiega do niego i ogląda szyję, za którą złapał go stwór.Devon patrzy nanią.- Zdaje się, że wiesz, co to było - mówi.- Niedokładnie.- Kobieta dotyka gardła Rolfe'a, a ten się krzywi.- To nie jest poważnarana, kochany.Na szczęście będziesz miał tylko sińca.- A co dokładnie wiesz? - Nalega Devon, stając tuż za nią.Ona przez kilka sekund nie odejmuje dłoni od szyi Rolfe'a, niemal jakby zamierzała gouzdrowić.Spogląda przez ramię na Devona.- Kiedy wracałam z miasteczka - wyjaśnia - księżyc przemówił do mnie.Gdy tylkozobaczyłam tę bestię, od razu wiedziałam, że to księżycowe stworzenie.Devon drapie się po głowie.- Hm, Roxanne.Wiesz, że moim zdaniem jesteś w porządku i dysponujesz naprawdępotężną magią.Jednak.- Krzywi się.- Księżyc p r z e m ó w i ł do ciebie?Ona śmieje się tym swoim serdecznym, melodyjnym, jamajskim śmiechem.Odchodziod Rolfe'a i staje w blasku księżyca, wyglądając tak eterycznie, jakby nie była istotą z krwi ikości, lecz ze światła i mgły.Devon obserwuje ją uważnie.- Tak, Devonie March, księżyc przemówił do mnie.Cały świat, cały wszechświat,przemówi do ciebie, jeśli tylko go wysłuchasz.- Roxanne uśmiecha się.- Mam rację, Rolfe?- Tak, tak - mruczy Rolfe, wyjmując z szafy kilka rolek folii.- W tym momencie światmówi mi, że ten stwór zrujnował mój gabinet.Pomóżcie mi zasłonić rozbite okna, zanimzamokną książki.Zaczęło padać.- Hej, Rolfe - mówi z krzywym uśmiechem Devon.- Nie wysilaj się.Ja to naprawię.Macha ręką, bezgłośnie nakazując oknom złożyć się, a szybom poskładać i stać takimijak przedtem.Aatwizna.Prosta magiczna sztuczka.Jednak okna pozostają rozbite, a odłamki szkła nadal leżą na podłodze.Podmuchwiatru niesie deszcz ze śniegiem.Rolfe przewraca oczami.- Nie popisuj się, Devonie.Wiesz, że twoja magia nie działa, jeśli próbujesz się niąpopisywać.- Dobrze, dobrze, pozwól mi spróbować jeszcze raz.Wciąż nic.- Zapomnij o tym, kolego, jest za pózno.Nie napinaj się, bo i tak nie dostaniesz za toorderu.Pomóż mi w tradycyjny sposób.Zmieszany Devon pomaga Rolfe owi umocować plastikową folię.Zauważa, żeRoxanne tłumi śmiech.- No dobrze - mówi Devon.- Powiedz mi, co to było.Dlaczego nazwałaś toksiężycowym stworzeniem?- Spójrz przez okno - radzi Roxanne.- Chociaż mamy już drugą noc pełni, księżycwciąż jest okrągły, jasny i dobrze widoczny na niebie.Nawet ci naukowcy, którzykategorycznie zaprzeczają istnieniu nadnaturalnych sił, doceniają moc pełni księżyca.- Zatem chcesz powiedzieć - pyta Devon, któremu zaczyna coś świtać - że to byłjakiś.Wilkołak?Rolfe prycha.- Raczej niedzwiedziołak.Albo potworołak.- Właśnie - potwierdza Roxanne.- Stara legenda mówi, że księżycowe stworzeniemożna odpędzić jedynie srebrem.Dlatego zdołałeś go przegnać zwyczajnym lichtarzem, a nietwoją magiczną mocą.- Traktujesz go jak osobę - zauważa Devon.Ona kiwa głową.- Znasz stare opowieści.Widziałeś filmy.- Chcesz powiedzieć.? - Devon odwraca się, pozostawiając Rolfe'a samego zplastikową folią.Ta odwija się i uderza w twarz mężczyznę, który klnie pod nosem.- Tenstwór.To w rzeczywistości był jakiś człowiek, który w czasie pełni księżyca przemienia sięw bestię?Roxanne uśmiecha się.- Jak brzmi ta stara rymowanka? Nawet człek czystego serca, nie tylko grzesznybluznierca, wilkiem prędko stać się może, gdy pełnia i wilcze łyko w borze"Rolfe wzdycha i cofa się o krok, żeby obejrzeć swoje dzieło.- No cóż, to powinno wytrzymać do przyjazdu szklarza [ Pobierz całość w formacie PDF ]