[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Całkowicie i przez cały czas.Sha-Kaan, dotychczas milczący, wyciągnął olbrzymi łeb do przodu i przemówił znadramienia Hirada: On ma rację, złodzieju.Twoje zdolności są wielkie, ale je\eli nie będziesz całkowiciedostrojony, staniesz się obcią\eniem i zagro\eniem dla nas wszystkich.Co ty na to?Denser zadr\ał ze złości na słowa smoka, ale wyraz twarzy Hirada powstrzymał go.Zamiast tego zdobył się na leciutki uśmiech. Nie mam nic wa\niejszego do roboty odparł.Sha-Kaan spojrzał na Hirada.Szyję miał wygiętą w u , a sam łeb i pysk były prawiewielkości barbarzyńcy. A więc? zapytał.Hirad uśmiechnął się. To miało oznaczać tak , Wielki Kaanie. Znakomicie łeb cofnął się. Zwińcie obóz.Nie wrócimy ju\ tutaj. A co z Thraunem? zapytał Will. Thraunem? spojrzał pytająco smok. Zmiennokształtnym wyjaśnił Hirad. Wilkiem. Aaa. umysł Hirada wypełniły obrazy lasu i krwi. Dotknąłem jego świadomości powiedział smok jest gdzieś w tym korytarzu.Przyjdzie tu.Jego więz z tobą, małyczłowieku imieniem Will, jest bardzo silna.Tak jak między smokiem a jego Dragonitą.Napięcie na twarzy Willa zel\ało.Skinął głową i rozejrzał się dokoła. Idz go poszukać zwrócił się do Willa Hirad. My zwiniemy obóz. Spieszcie się dodał Sha-Kaan. Rada wkrótce zacznie działać.Hirad wyprowadził Kruków z Sali Splotu, a potem, na krótką chwilę, na Balaię.* * *Generał Kard znów trzymał stra\ na zewnątrz Serca.Wewnątrz, w blasku padającym zrzuconej przez Endorra Kuli-Zwiatła, cała Rada Julatsy, stanęła gotowa do kolejnegospotkania z Heilą, władcą Całunu.Niewielka komnata, stanowiąca centrum julatsańskiej magii, była wypełniona wybranymiprzez Barrasa najwa\niejszymi tekstami z biblioteki kolegium.Le\ały w stosach pomiędzyośmioma kamiennymi segmentami i pokrywały kamienie spiralnie uło\onej posadzki,zasłaniając w ten sposób stojącym przy ścianach magom widok towarzyszy.Kerela zmarszczyła czoło, spojrzawszy na bałagan panujący w najświętszej salikolegium.Barras lekko się uśmiechnął. Od dawna planowaliśmy rozbudowę biblioteki powiedział stary elf. Przygotuję odpowiednie plany, jak tylko uporamy się z Wesmenami rzucił Torvis.Wśród członków Rady rozległ się śmiech, rozładowując nieco napięcie.Kerela uniosła ręce na znak ciszy. Proszę, przyjaciele.Zebraliśmy się, by rozproszyć Całun, chroniący nas przedlegionami Wesmenów.Jego przywołanie kosztowało nas Deale a, jego dusza nadal jest wmocy Heili i pozostanie w niej na długo po tym, jak Całun zniknie.Być mo\e na zawsze.Przez pamięć o nim proszę was o chwilę kontemplacji.Barras pochylił nisko głowę.Reszta Rady uczyniła podobnie.Deale zło\ył najwy\sząofiarę, a jego dusza znalazła się na łasce demonów, choć w tej sytuacji słowo łaska niemogło być bardziej błędne.Barras i Kerela szczególnie mocno czuli wartość tej ofiary.Heilawybrałby z pewnością któreś z nich. Dziękuję wam Kerela skłoniła głowę. A teraz przywołamy Heilę, władcę Całunu.Z siedmioma zamiast ośmiu magów zadanie Rady było znacznie trudniejsze.Kerelamogła przydzielić jedynie troje z nich do stabilizowania kolumny.Czoła Endorra, Torvisa iSeldane szybko pokrył pot, kiedy próbowali zachować jej spójność.Jednak pomimoniebezpiecznego zakłócenia przy opuszczaniu dysku, wytrzymali do końca, umo\liwiającBarrasowi otwarcie portalu.Momentalnie z cylindra wystrzelił strumień lodowato niebieskiej many, prawiepokonując mentalny chwyt Barrasa. Coś jest nie tak zauwa\ył, wytę\ając umysł, by nie utracić kontroli nad portalem. Wytrzymasz? zapytała Kerela. Ledwo odparł Barras. Czy mogę kontynuować przywołanie? głos Kereli stał się niecierpliwy. Nie masz wyboru. Barras czuł, jak pot spływa mu po plecach.Mana nadal płynęła zcylindra, rozpraszając się na ścianach Serca albo karmiąc je mocą, z której mogła czerpaćRada.Słowa przywołania wypowiadane przez Kerelę wydawały się Barrasowi odległymszeptem.Musiał u\yć całego swojego doświadczenia, wieku i czystej determinacji, byutrzymać portal pod kontrolą.Coś karmiło demony mocą, którą wtłaczały w manęprzepływającą przez cylinder.Kerela zanurzyła twarz w portalu, kontynuując przywołanie.Nie rozumiał zachowania demonów.Być mo\e złościło je, \e Rada zamierzała wymusićrozproszenie Całunu.Z pewnością mogły te\ sprawiać kłopoty z czystej złośliwości.Ale wgłębi duszy Barras czuł coś bardziej złowieszczego.Coś, co pozostawało tu\ poza jegozasięgiem, co wymykało się jego pojmowaniu, a jednak było tam, niczym fragment urwanejmyśli.Musieli być ostro\ni.Strumień many urwał się gwałtownie, kolumna zniknęła, a na jej miejscu pojawił sięHeila.Tym razem wydawał się większy, zarówno wy\szy, jak i szerszy.Błękitna powłokademona świeciła tak jasno, \e miejscami rysy jego twarzy stawały się niewidoczne.Przezchwilę obracał się powoli, ze skrzy\owanymi nogami i rękami, przyglądając się wnętrzuSerca. Nie sądziłem, \e zjawię się tutaj tak szybko wycedził, a jego głos zdradzał lekkąirytację. Honor zawsze nakazywał nam ograniczyć czas korzystania z Całunu, tak jak to tylkomo\liwe odpowiedziała spokojnie Kerela. Ach, więc mamy rozmawiać o rozproszeniu, a nie rozszerzeniu. Jesteś zaskoczony? zapytała Kerela. Rozmową, nie.Wyborem chwili, tak. Nie ty wybierasz moment rozproszenia Całunu, Heilo głos Kereli stał się napięty [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Całkowicie i przez cały czas.Sha-Kaan, dotychczas milczący, wyciągnął olbrzymi łeb do przodu i przemówił znadramienia Hirada: On ma rację, złodzieju.Twoje zdolności są wielkie, ale je\eli nie będziesz całkowiciedostrojony, staniesz się obcią\eniem i zagro\eniem dla nas wszystkich.Co ty na to?Denser zadr\ał ze złości na słowa smoka, ale wyraz twarzy Hirada powstrzymał go.Zamiast tego zdobył się na leciutki uśmiech. Nie mam nic wa\niejszego do roboty odparł.Sha-Kaan spojrzał na Hirada.Szyję miał wygiętą w u , a sam łeb i pysk były prawiewielkości barbarzyńcy. A więc? zapytał.Hirad uśmiechnął się. To miało oznaczać tak , Wielki Kaanie. Znakomicie łeb cofnął się. Zwińcie obóz.Nie wrócimy ju\ tutaj. A co z Thraunem? zapytał Will. Thraunem? spojrzał pytająco smok. Zmiennokształtnym wyjaśnił Hirad. Wilkiem. Aaa. umysł Hirada wypełniły obrazy lasu i krwi. Dotknąłem jego świadomości powiedział smok jest gdzieś w tym korytarzu.Przyjdzie tu.Jego więz z tobą, małyczłowieku imieniem Will, jest bardzo silna.Tak jak między smokiem a jego Dragonitą.Napięcie na twarzy Willa zel\ało.Skinął głową i rozejrzał się dokoła. Idz go poszukać zwrócił się do Willa Hirad. My zwiniemy obóz. Spieszcie się dodał Sha-Kaan. Rada wkrótce zacznie działać.Hirad wyprowadził Kruków z Sali Splotu, a potem, na krótką chwilę, na Balaię.* * *Generał Kard znów trzymał stra\ na zewnątrz Serca.Wewnątrz, w blasku padającym zrzuconej przez Endorra Kuli-Zwiatła, cała Rada Julatsy, stanęła gotowa do kolejnegospotkania z Heilą, władcą Całunu.Niewielka komnata, stanowiąca centrum julatsańskiej magii, była wypełniona wybranymiprzez Barrasa najwa\niejszymi tekstami z biblioteki kolegium.Le\ały w stosach pomiędzyośmioma kamiennymi segmentami i pokrywały kamienie spiralnie uło\onej posadzki,zasłaniając w ten sposób stojącym przy ścianach magom widok towarzyszy.Kerela zmarszczyła czoło, spojrzawszy na bałagan panujący w najświętszej salikolegium.Barras lekko się uśmiechnął. Od dawna planowaliśmy rozbudowę biblioteki powiedział stary elf. Przygotuję odpowiednie plany, jak tylko uporamy się z Wesmenami rzucił Torvis.Wśród członków Rady rozległ się śmiech, rozładowując nieco napięcie.Kerela uniosła ręce na znak ciszy. Proszę, przyjaciele.Zebraliśmy się, by rozproszyć Całun, chroniący nas przedlegionami Wesmenów.Jego przywołanie kosztowało nas Deale a, jego dusza nadal jest wmocy Heili i pozostanie w niej na długo po tym, jak Całun zniknie.Być mo\e na zawsze.Przez pamięć o nim proszę was o chwilę kontemplacji.Barras pochylił nisko głowę.Reszta Rady uczyniła podobnie.Deale zło\ył najwy\sząofiarę, a jego dusza znalazła się na łasce demonów, choć w tej sytuacji słowo łaska niemogło być bardziej błędne.Barras i Kerela szczególnie mocno czuli wartość tej ofiary.Heilawybrałby z pewnością któreś z nich. Dziękuję wam Kerela skłoniła głowę. A teraz przywołamy Heilę, władcę Całunu.Z siedmioma zamiast ośmiu magów zadanie Rady było znacznie trudniejsze.Kerelamogła przydzielić jedynie troje z nich do stabilizowania kolumny.Czoła Endorra, Torvisa iSeldane szybko pokrył pot, kiedy próbowali zachować jej spójność.Jednak pomimoniebezpiecznego zakłócenia przy opuszczaniu dysku, wytrzymali do końca, umo\liwiającBarrasowi otwarcie portalu.Momentalnie z cylindra wystrzelił strumień lodowato niebieskiej many, prawiepokonując mentalny chwyt Barrasa. Coś jest nie tak zauwa\ył, wytę\ając umysł, by nie utracić kontroli nad portalem. Wytrzymasz? zapytała Kerela. Ledwo odparł Barras. Czy mogę kontynuować przywołanie? głos Kereli stał się niecierpliwy. Nie masz wyboru. Barras czuł, jak pot spływa mu po plecach.Mana nadal płynęła zcylindra, rozpraszając się na ścianach Serca albo karmiąc je mocą, z której mogła czerpaćRada.Słowa przywołania wypowiadane przez Kerelę wydawały się Barrasowi odległymszeptem.Musiał u\yć całego swojego doświadczenia, wieku i czystej determinacji, byutrzymać portal pod kontrolą.Coś karmiło demony mocą, którą wtłaczały w manęprzepływającą przez cylinder.Kerela zanurzyła twarz w portalu, kontynuując przywołanie.Nie rozumiał zachowania demonów.Być mo\e złościło je, \e Rada zamierzała wymusićrozproszenie Całunu.Z pewnością mogły te\ sprawiać kłopoty z czystej złośliwości.Ale wgłębi duszy Barras czuł coś bardziej złowieszczego.Coś, co pozostawało tu\ poza jegozasięgiem, co wymykało się jego pojmowaniu, a jednak było tam, niczym fragment urwanejmyśli.Musieli być ostro\ni.Strumień many urwał się gwałtownie, kolumna zniknęła, a na jej miejscu pojawił sięHeila.Tym razem wydawał się większy, zarówno wy\szy, jak i szerszy.Błękitna powłokademona świeciła tak jasno, \e miejscami rysy jego twarzy stawały się niewidoczne.Przezchwilę obracał się powoli, ze skrzy\owanymi nogami i rękami, przyglądając się wnętrzuSerca. Nie sądziłem, \e zjawię się tutaj tak szybko wycedził, a jego głos zdradzał lekkąirytację. Honor zawsze nakazywał nam ograniczyć czas korzystania z Całunu, tak jak to tylkomo\liwe odpowiedziała spokojnie Kerela. Ach, więc mamy rozmawiać o rozproszeniu, a nie rozszerzeniu. Jesteś zaskoczony? zapytała Kerela. Rozmową, nie.Wyborem chwili, tak. Nie ty wybierasz moment rozproszenia Całunu, Heilo głos Kereli stał się napięty [ Pobierz całość w formacie PDF ]