[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mężczyzna spojrzałprzestraszony, jakby go o coś oskarżono.- Nikt, Wasza Wysokość.Siedziałem tu sam.Ani żywego duch, przysięgam.Tarquin pobiegł na górę, przeskakując po dwa stopnie.Otworzył drzwisypialni Juliany, wiedząc, co zastanie, ale modląc się, żeby nie miał racji.Stanął, wpatrując się w puste łóżko.%7ładnych śladów walki.Drzwi szafy byłyuchylone, szuflady bielizniarki powyciągane, ich zawartość skotłowana.Pociągnął parę razy za sznurek od dzwonka, aż rozległ się odgłos biegnącychstóp na korytarzu.Zjawili się naciągający pośpieszne liberię Catlett,nieprzytomna Henny i Quentin w koszuli nocnej, wszyscy mocno zaniepokojeni.- Lady Edgecombe nie ma w domu - rzucił książę nieswoim głosem.- Henny,sprawdz, czego brakuje z jej ubrań.Catlett, zapytaj służbę czy słyszeli.widzielicoś niezwykłego w ciągu ostatnich dwóch godzinQuentin zapatrzył się z niemądrą minę w puste łóżko.- Dokąd by się wybrała w taką noc?- Nigdzie z własnej woli - odparł ponuro Tarquin.- Lucien maczał w tympalce, ale jak, na Boga, zdołał ją stąd zabrać? Jest silniejsza od niego.A nawet,jeśli zdołał ją obezwładnić, nie byłby w stanie znieść jej po schodach.- Dlaczego miałby to zrobić?- Dlaczego Lucien knuje?.Cóż? - zwrócił się do Henny, która skończyłaprzeglądać szafę i bielizniarkę.- Tylko gruba peleryna, Wasza Wysokość, i para pończoch.Nie wydaje misię, żeby poza tym czegoś brakowało.- Buty?Henny potrząsnęła głową.- Wygląda na to, że wyszła tylko w nocnej koszuli, panie. - George powiedział Tarquin cicho, jakby do siebie. George Ridge.yle ocenił, grubo pomylił się co do charakteru tego człowieka.Zamiastprzestraszyć, obudził demona.Lucien dostarczył sposobu, George brutalnejsiły.- Co mówisz? - zapytał Quentin, wciąż zbyt oszołomiony, żeby w pełnipojąć sytuację.- George i Lucien, diabelska spółka - rzekł z goryczą Tarquin. Boże,ależ byłem głupcem.- Odwrócił się, gdy wpadł Catlett w przekrzywionejperuce i niedopiętej liberii.- I cóż? Masz coś?- Nie, Wasza Wysokość.Służba była już w łóżkach, zanim książęwyszedł.Ja jeszcze trochę chodziłem, ale wkrótce po wyjściu WaszejWysokości także się położyłem.Tarquin skinął głową.Wszyscy wpatrywali się w niego, śledząc każdygrymas.- Musimy zgadnąć - odezwał się w końcu.- Boże dopomóż, jeśli siępomylę.Henny, spakuj torbę dla lady Edgecombe.Podstawowe rzeczy.strójdo konnej jazdy, buty.Wiesz, czego będzie potrzebować.Catlett, powiedzwoznicy, żeby sprowadził dwukółkę z parą siwków.Quentinie, będziesz mitowarzyszyć?- Oczywiście.Ubiorę się.- Quentin nie pytał, dokąd się udają, wkrótcesię dowie.Nocna eskapada w odkrytej dwukółce w ulewnym i deszczu niestanowiła szczególnie pociągającej perspektywy, ale najbardziej liczył się czas,a lekki powozik miał pod tym względem przewagę nad ciężką karocą.28Zmieniali konie trzykrotnie przed świtem.Juliana nie ruszała się, nawet kiedykosmyk włosów zaczął łaskotać ją w nos.Lucien kasłał, trząsł się i na ogółmilczał, pociągając tylko często łyk koniaku.George nie spuszczał wzrokuz nieruchomej postaci na ławce.Nastał szary świt; ulewa ustąpiła drobnej mżawce.Wjechali na dziedziniecPod Czerwonym Lwem w Winchesterze; konie ledwie żyły.Woznica nie dawałim chwili wytchnienia, kiedy obiecano mu pokazną nagrodę za pokonanie studwudziestu kilometrów w siedem godzin, była to podwójna szybkość dyliżansu.George wystawił głowę za okno.- Zmień konie.Zaraz jedziemy.- Butelka jest pusta - wymamrotał Lucien przez zaciśnięte zęby.Napełnij ją.- Pochylił się, żeby otworzyć drzwi, ale chwycił go kolejny paroksyzm kaszlu.- Daj ją mnie.- George wyrwał mu niecierpliwie butelkę z ręki Pośpieszyłdo szynku.- Napełnij to i daj mi jeszcze trzy butelki.- Przy tempie, w jakimLucien pił, tyle powinno mu starczyć do końca dnia.Wrócił do powozu i znowu zajął się obserwowaniem Juliany.Nie rozumiał,dlaczego wciąż nie odzyskała przytomności.Oddychała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Mężczyzna spojrzałprzestraszony, jakby go o coś oskarżono.- Nikt, Wasza Wysokość.Siedziałem tu sam.Ani żywego duch, przysięgam.Tarquin pobiegł na górę, przeskakując po dwa stopnie.Otworzył drzwisypialni Juliany, wiedząc, co zastanie, ale modląc się, żeby nie miał racji.Stanął, wpatrując się w puste łóżko.%7ładnych śladów walki.Drzwi szafy byłyuchylone, szuflady bielizniarki powyciągane, ich zawartość skotłowana.Pociągnął parę razy za sznurek od dzwonka, aż rozległ się odgłos biegnącychstóp na korytarzu.Zjawili się naciągający pośpieszne liberię Catlett,nieprzytomna Henny i Quentin w koszuli nocnej, wszyscy mocno zaniepokojeni.- Lady Edgecombe nie ma w domu - rzucił książę nieswoim głosem.- Henny,sprawdz, czego brakuje z jej ubrań.Catlett, zapytaj służbę czy słyszeli.widzielicoś niezwykłego w ciągu ostatnich dwóch godzinQuentin zapatrzył się z niemądrą minę w puste łóżko.- Dokąd by się wybrała w taką noc?- Nigdzie z własnej woli - odparł ponuro Tarquin.- Lucien maczał w tympalce, ale jak, na Boga, zdołał ją stąd zabrać? Jest silniejsza od niego.A nawet,jeśli zdołał ją obezwładnić, nie byłby w stanie znieść jej po schodach.- Dlaczego miałby to zrobić?- Dlaczego Lucien knuje?.Cóż? - zwrócił się do Henny, która skończyłaprzeglądać szafę i bielizniarkę.- Tylko gruba peleryna, Wasza Wysokość, i para pończoch.Nie wydaje misię, żeby poza tym czegoś brakowało.- Buty?Henny potrząsnęła głową.- Wygląda na to, że wyszła tylko w nocnej koszuli, panie. - George powiedział Tarquin cicho, jakby do siebie. George Ridge.yle ocenił, grubo pomylił się co do charakteru tego człowieka.Zamiastprzestraszyć, obudził demona.Lucien dostarczył sposobu, George brutalnejsiły.- Co mówisz? - zapytał Quentin, wciąż zbyt oszołomiony, żeby w pełnipojąć sytuację.- George i Lucien, diabelska spółka - rzekł z goryczą Tarquin. Boże,ależ byłem głupcem.- Odwrócił się, gdy wpadł Catlett w przekrzywionejperuce i niedopiętej liberii.- I cóż? Masz coś?- Nie, Wasza Wysokość.Służba była już w łóżkach, zanim książęwyszedł.Ja jeszcze trochę chodziłem, ale wkrótce po wyjściu WaszejWysokości także się położyłem.Tarquin skinął głową.Wszyscy wpatrywali się w niego, śledząc każdygrymas.- Musimy zgadnąć - odezwał się w końcu.- Boże dopomóż, jeśli siępomylę.Henny, spakuj torbę dla lady Edgecombe.Podstawowe rzeczy.strójdo konnej jazdy, buty.Wiesz, czego będzie potrzebować.Catlett, powiedzwoznicy, żeby sprowadził dwukółkę z parą siwków.Quentinie, będziesz mitowarzyszyć?- Oczywiście.Ubiorę się.- Quentin nie pytał, dokąd się udają, wkrótcesię dowie.Nocna eskapada w odkrytej dwukółce w ulewnym i deszczu niestanowiła szczególnie pociągającej perspektywy, ale najbardziej liczył się czas,a lekki powozik miał pod tym względem przewagę nad ciężką karocą.28Zmieniali konie trzykrotnie przed świtem.Juliana nie ruszała się, nawet kiedykosmyk włosów zaczął łaskotać ją w nos.Lucien kasłał, trząsł się i na ogółmilczał, pociągając tylko często łyk koniaku.George nie spuszczał wzrokuz nieruchomej postaci na ławce.Nastał szary świt; ulewa ustąpiła drobnej mżawce.Wjechali na dziedziniecPod Czerwonym Lwem w Winchesterze; konie ledwie żyły.Woznica nie dawałim chwili wytchnienia, kiedy obiecano mu pokazną nagrodę za pokonanie studwudziestu kilometrów w siedem godzin, była to podwójna szybkość dyliżansu.George wystawił głowę za okno.- Zmień konie.Zaraz jedziemy.- Butelka jest pusta - wymamrotał Lucien przez zaciśnięte zęby.Napełnij ją.- Pochylił się, żeby otworzyć drzwi, ale chwycił go kolejny paroksyzm kaszlu.- Daj ją mnie.- George wyrwał mu niecierpliwie butelkę z ręki Pośpieszyłdo szynku.- Napełnij to i daj mi jeszcze trzy butelki.- Przy tempie, w jakimLucien pił, tyle powinno mu starczyć do końca dnia.Wrócił do powozu i znowu zajął się obserwowaniem Juliany.Nie rozumiał,dlaczego wciąż nie odzyskała przytomności.Oddychała [ Pobierz całość w formacie PDF ]