[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wtedy dziewczyna wyjęła kolorową gazetę, otworzyła ją i zaczęła czytać.Przez momentniemal zapomniałam o oddychaniu, ponieważ pannica trzymała w dłoniach najnowsze wydanie Tattle , jednego z najbardziej popularnych tabloidów w kraju.I kto znajdował się na okładce?Tak, dokładnie.Zrozpaczony Kopciuszek.Zdjęcie przedstawiało mnie zaraz po tym, jak wygramoliłam się z rozwalonego mercedesa naulicy Sunset.Wyglądałam jak trzy ćwierci, rzecz jasna.Zamarłam, obserwując, jak niczego nieświadoma nastolatka siorbie napój i wygłodzonymwzrokiem pożera stronę po stronie.I wtedy, po raz pierwszy, od kiedy wpadła do domu, uniosła głowę i spojrzała prosto na mnie.Nasze oczy spotkały się, spojrzenia zetknęły.Moim ciałem wstrząsnęło najbardziej odrażające,potworne przerażenie.To koniec.Byłam pewna, że ten mały głupek zaraz wyjmie komórkę, zadzwoni doprzyjaciółki i zacznie paplać:  Nie uwierzysz! Lexington Larrabee jest teraz w moim domu! Iwiesz co? Sprząta! Nie.Tak! Ta Lexington Larrabee.No serio! Ma na sobie fartuchsprzątaczki!.Już wiedziałam, że nim zdążę się odwrócić, paparazzi oblegną dom niczymbrygada SWAT podczas odbijania zakładników i wtedy bam! Zdjęcie przedstawiające mnie wtym godnym pożałowania uniformie znajdzie się na następnej okładce  Tattle.Ciekawe, czy udałoby mi się ich przekonać, że to wszystko tylko żart.%7łe chciałam, ot, kawałodwalić.Albo lepiej, przegrałam głupi zakład i teraz musiałam odrobić swoje.Na pewno znajdęjakieś wiarygodne wytłumaczenie. Co?  rzuciła z szyderczym uśmieszkiem małolata, unosząc czubek nosa.A gdy przezdłuższą chwilę nie usłyszała żadnej odpowiedzi, gdyż ja nie odważyłam się nawet zamrugać,zirytowała się jeszcze bardziej. Na co się tak gapisz?!  Eeee  wyrwało mi się, gdy powoli wychodziłam z myślowego transu.Prędko schyliłamgłowę i z oddaniem zajęłam się czyszczeniem wazonu nieopodal. Na nic.Zdecydowałam się raz jeszcze spojrzeć w stronę dziewczyny, ale ta jedynie przewróciłaoczami i wróciła do lektury.Wtedy właśnie doznałam zdumiewającego objawienia.Niemalzdzieliło mnie pięścią w brzuch.Ona mnie nie poznaje.Stałam kilka kroków przed nią, a ona w ogóle nie zorientowała się, kogo ma przed sobą.Mój umysł w sekundę zwariował.Chwiał się na krawędzi, uwikłany w bolesną walkę międzyuczuciem ulgi a znieważeniem.Byłam rozpoznawana, zawsze, wszędzie, przez wszystkich.Nawet w sytuacjach, gdy wyjątkowo zależało mi na anonimowości, wtedy, gdy czyniłamstarania, by nikt nie wiedział, że ja to ja, ostatecznie znajdował się ktoś, kto potrafił mnieprzyuważyć i sfotografować.Katia z zaciekawieniem spoglądała raz na mnie, raz na okładkę, biegnąc ścieżką prowadzącądo zródła mojej udręczonej miny.I wtedy nachyliła się do mnie i tonem, który można by niemal uznać za współczujący,szepnęła proste, acz wiele mówiące wyjaśnienie, na które sama nie byłam w stanie wpaść:  Niktnie zwraca uwaga na służba.Data: Sobota, 2 czerwca.20.10Do: Luke CarverOd: Video Blaze.comTemat: Otrzymałeś wiadomość video od Lexington LarrabeeKLIKNIJ TUTAJ, BY OBEJRZE WIADOMOZLub przeczytaj poniższą transkrypcję stworzoną dzięki naszej automatycznej funkcji zapisutekstu mówionego.[TRANSKRYPCJA]Siemasz, Luke! Lucas.Lukinatorze.To ja.Lex.Powiedziałeś, że mogę przesłać cisprawozdanie w dowolnej formie, więc pomyślałam, że nagram film.Postawiłam na ten format,bo wiesz, moje pokolenie komunikuje się właśnie w taki sposób.E maile są taaaaakieniemodne.Poza tym ni cholery nie chce mi się pisać.A nawet jeśliby mi się chciało, to nie wiem,czy fizycznie byłabym w stanie.Widzisz to? Widzisz te wszystkie plastry na moich palcach? Tood żelazka.Tak.%7łe laz ka.Tego samego, którego używa się do prasowania ubrań.Ktokolwiekto wynalazł, na pewno był masochistą.Pytanie.Dlaczego nie robi się ubrań tak, żeby się poprostu nie gniotły? No serio, czy to takie trudne? Człowiek już dawno wylądował na Księżycu, aludzkość nie jest w stanie wynalezć głupiej bluzki, która by się nie gniotła? Coś nie halo.Proszę.Oto moje wnioski z dzisiejszego dnia.Pasjonujące, nieprawdaż? I co to ja jeszcze miałamzawrzeć w tych durnych sprawozdankach? Ach, tak.Moje głęboookie życiowe doświadczenia.Okej, spoko.Chcesz wiedzieć, czego się w tym tygodniu nauczyłam, harując jak ten wół? Och,przepraszam, jak sprzątaczka.Nauczyłam się czyścić lodówkę! Huuurrra! I to dopiero przydatnaumiejętność.Jeśli kiedykolwiek będę na imprezie i akurat zdarzy się wypadek z udziałembrudnej lodówki, a czyjeś życie będzie wisiało na włosku, będę w stanie zapanować nad sytuacją!Wszyscy inni będą w panice latać dookoła, a ja stanę i powiem:  Nie ma powodu do obaw!Zostałam odpowiednio przeszkolona!.[Dzwięk niemożliwy do zidentyfikowania] Och.To mojakomórka.I nie odbiorę.To pewnie moi przyjaciele dzwonią z pytaniem, czy miałabym ochotęgdzieś wyskoczyć.Ale czy mogę? Nie.Bo na całym ciele mam ohydne siniaki.Widzisz, o ten, naramieniu? Tak mnie potraktował stolik do kawy.A to zadrapanie na twarzy? Zaraz pod brodą? Tomiłe spotkanie z bardzo wrogo nastawionymi poziomymi żaluzjami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl