[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I nie próbuj ichseparowad dodał, przywołując własne doświadczenie. Tylko ją tym wkurzysz.Jak ja Izzy.Croft nie rozumiał, nie wyczuwał Rydera tak bardzo jak Harper.Nie wiedział, że Rydjest zauroczony, a nie bywał zauroczony w stosunku do kobiet.Sypiał z nimi, ale nieobchodziły go poza tym.Kailee traktował od razu inaczej i nie koniecznie po siostrzanemu.To było niedopuszczalne dla wilka Harpera.Adrenalina napędzała mu krew, szumiało mu w uszach.Potrzebował przestrzeni.Potrzebował Kailee.Wydając dziki, zwierzęcy warkot, kucnął w rozkroku, oparł łokcie na udach i trzymającsię za głowę, wciągnął ją prawie między kolana.Potrzebował odzyskad kontrolę, a tylko wtakiej pozycji miał jakąś szanse powstrzymad przemianę.- Wcale się nie spiesz - burknął Croft.- Ja mam czas.Harper łypnął na niego wrogo, po czym wrócił do skulonej pozycji.Uciskał w niejprzeponę, więc musiał się bardziej natrudzid, żeby głęboko oddychad.To go uspokajało.- Swoją drogą - ciągnął Croft, jakby nie wiedział, kiedy wypada się zamknąd.-Ciekawie by było, gdybyście obaj uderzali do Kailee w tym samym czasie.Ciekawe, którego zbraci ksero by wybrała.I to by było na tyle, jeśli chodziło o odzyskiwanie kontroli.167Harper gwałtownie się wyprostował i już ruszył na Crofta, gdy drzwi ponownie sięotworzyły i podmuch wiatru przyniósł zapach Rydera.Harper natychmiast zmienił obiektswojego ataku.- Spokój, spokój szczeniaki! - warknął Croft, ale na nic się to nie zdało, bo Harper jużdopadł blizniaka i ciosem w żołądek chciał wyładowad swoje napięcie.I trudno stwierdzid,którego z nich to bardziej zabolało, bo Ryder miał naprawdę twardy brzuch.- Co jest? - zapytał ze zniecierpliwieniem Ryder, łapiąc Harpera za koszulkę na łopatcei odciągając go do tyłu, żeby móc na niego spojrzed.Harper się szarpnął, uwalniając się z jego uścisku i odchodząc parę kroków w tył.Krążył jak lew w klatce, starając się opanowad swoje atawistyczne instynkty.Nigdy w życiunie był tak terytorialny jak w tej chwili.Dzielił się z Ryderem dosłownie wszystkim, co miał,czasami były to też chętne kobiety.Ale nie dzisiaj, nie w tej sytuacji i nie Kailee.- Nie widzisz? - zirytował się Croft na Rydera, machając ręką w kierunku Harpera.-Kailee trzyma jego jaja.- Co? - Ryder szeroko otworzył oczy, przenosząc wzrok na starszego brata.- Z daleka widad, że mu już odwaliło na jej punkcie.Wyczuł w niej towarzyszkę.Obudzsię.Ryder gwałtownie przeniósł wzrok z powrotem na miotającego się Harpera.- Co? - powtórzył swoim lekko ochrypłym głosem.- Ale.Co? Była tu przez całe lata inigdy nic.Teraz? Dlaczego dopiero teraz?- Na ten temat to już musisz rozmawiad z Shanem - rzucił Croft, lekko bujając się napalcach i piętach, najwyrazniej znudzony, albo zniecierpliwiony.Pewnie sam już nie mógł siędoczekad, aż znowu zobaczy swoją własną towarzyszkę.To cud, że ten facet jeszczeprzychodził do pracy, zamiast łazid za Izzy krok w krok.- Albo z Sonią.Oboje najwyrazniej sąekspertami w tych sprawach.Ryder wydawał się oszołomiony, a Harper nadal krążył w pobliżu, starając się niezabid brata.Albo obu.Był naprawdę w paskudnym nastroju.- Myślałem, że dałeś sobie z nią spokój już lata temu powiedział Ryder, na którym towszystko zrobiło spore wrażenie.Croft nadstawił ucha.- Co proszę? Harper wzdychał do Kailee przed jej wyjazdem?168Nikt mu nie odpowiedział i nawet nie planował mu odpowiedzied, na co Croftzaburczał parę brzydkich, obrażonych słów, po czym po prostu pchnął Rydera w stronę baru.- Nie będę tu stał całą noc i pilnował waszych upośledzonych dup.PrzyprowadzKailee, jeden jej dotyk i będzie łagodny jak baranek.- Nie! Harper zatrzymał się gwałtownie i wbił w nich wkurzone spojrzenie swoichżółtych oczu. Nie ruszajcie jej.Niech nikt jej w to nie wciąga.- Nie uważasz, że już jest w to wciągnięta? Potrzebujesz jej obecności, żeby sięopamiętad z politowaniem powiedział Croft. Dopóki jej nie oznaczysz, jesteś potencjalnieniebezpieczny dla praktycznie każdego.I głupi, przy okazji.Ale akurat taki byłeś zawsze.- Nie powiedziałeś jej jeszcze? cicho spytał blizniaka Ryder.Harper wreszcie się zatrzymał, spojrzał na niego z ogniem, po czym stanął tak bliskoniego, że prawie stykali się nosami.- A co? syknął. Bardzo ci się spodobała, mam rację?Ryder na chwilę ciężko opuścił powieki, ale kiedy po kilku sekundach je uniósł, jegospojrzenie było w pełni lojalne i Harper przez to poczuł się naprawdę paskudnie.- Pieprzę was, gnojki rzucił Croft, wyrzucając ręce w górę w geście rezygnacji iwracając do "Luny". Tłuczcie się z daleka od mojego baru, bo oskubię was do skarpetek zakażde uszkodzenie! Zatrudniam za barem cholernego prawnika!Croft wrócił do środka, a wtedy Ryder odpowiedział Harperowi, z opanowaniemznosząc jego wrogie spojrzenie.- Jest wyjątkowa przytaknął. Zawsze była wyjątkowa.Ale to nie ma znaczenia,skoro jest twoją towarzyszką.Wiem, że coś między wami było lata temu i wiem, że to cięzmieniło.Nie sądziłem tylko, że jest twoją partnerką [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.I nie próbuj ichseparowad dodał, przywołując własne doświadczenie. Tylko ją tym wkurzysz.Jak ja Izzy.Croft nie rozumiał, nie wyczuwał Rydera tak bardzo jak Harper.Nie wiedział, że Rydjest zauroczony, a nie bywał zauroczony w stosunku do kobiet.Sypiał z nimi, ale nieobchodziły go poza tym.Kailee traktował od razu inaczej i nie koniecznie po siostrzanemu.To było niedopuszczalne dla wilka Harpera.Adrenalina napędzała mu krew, szumiało mu w uszach.Potrzebował przestrzeni.Potrzebował Kailee.Wydając dziki, zwierzęcy warkot, kucnął w rozkroku, oparł łokcie na udach i trzymającsię za głowę, wciągnął ją prawie między kolana.Potrzebował odzyskad kontrolę, a tylko wtakiej pozycji miał jakąś szanse powstrzymad przemianę.- Wcale się nie spiesz - burknął Croft.- Ja mam czas.Harper łypnął na niego wrogo, po czym wrócił do skulonej pozycji.Uciskał w niejprzeponę, więc musiał się bardziej natrudzid, żeby głęboko oddychad.To go uspokajało.- Swoją drogą - ciągnął Croft, jakby nie wiedział, kiedy wypada się zamknąd.-Ciekawie by było, gdybyście obaj uderzali do Kailee w tym samym czasie.Ciekawe, którego zbraci ksero by wybrała.I to by było na tyle, jeśli chodziło o odzyskiwanie kontroli.167Harper gwałtownie się wyprostował i już ruszył na Crofta, gdy drzwi ponownie sięotworzyły i podmuch wiatru przyniósł zapach Rydera.Harper natychmiast zmienił obiektswojego ataku.- Spokój, spokój szczeniaki! - warknął Croft, ale na nic się to nie zdało, bo Harper jużdopadł blizniaka i ciosem w żołądek chciał wyładowad swoje napięcie.I trudno stwierdzid,którego z nich to bardziej zabolało, bo Ryder miał naprawdę twardy brzuch.- Co jest? - zapytał ze zniecierpliwieniem Ryder, łapiąc Harpera za koszulkę na łopatcei odciągając go do tyłu, żeby móc na niego spojrzed.Harper się szarpnął, uwalniając się z jego uścisku i odchodząc parę kroków w tył.Krążył jak lew w klatce, starając się opanowad swoje atawistyczne instynkty.Nigdy w życiunie był tak terytorialny jak w tej chwili.Dzielił się z Ryderem dosłownie wszystkim, co miał,czasami były to też chętne kobiety.Ale nie dzisiaj, nie w tej sytuacji i nie Kailee.- Nie widzisz? - zirytował się Croft na Rydera, machając ręką w kierunku Harpera.-Kailee trzyma jego jaja.- Co? - Ryder szeroko otworzył oczy, przenosząc wzrok na starszego brata.- Z daleka widad, że mu już odwaliło na jej punkcie.Wyczuł w niej towarzyszkę.Obudzsię.Ryder gwałtownie przeniósł wzrok z powrotem na miotającego się Harpera.- Co? - powtórzył swoim lekko ochrypłym głosem.- Ale.Co? Była tu przez całe lata inigdy nic.Teraz? Dlaczego dopiero teraz?- Na ten temat to już musisz rozmawiad z Shanem - rzucił Croft, lekko bujając się napalcach i piętach, najwyrazniej znudzony, albo zniecierpliwiony.Pewnie sam już nie mógł siędoczekad, aż znowu zobaczy swoją własną towarzyszkę.To cud, że ten facet jeszczeprzychodził do pracy, zamiast łazid za Izzy krok w krok.- Albo z Sonią.Oboje najwyrazniej sąekspertami w tych sprawach.Ryder wydawał się oszołomiony, a Harper nadal krążył w pobliżu, starając się niezabid brata.Albo obu.Był naprawdę w paskudnym nastroju.- Myślałem, że dałeś sobie z nią spokój już lata temu powiedział Ryder, na którym towszystko zrobiło spore wrażenie.Croft nadstawił ucha.- Co proszę? Harper wzdychał do Kailee przed jej wyjazdem?168Nikt mu nie odpowiedział i nawet nie planował mu odpowiedzied, na co Croftzaburczał parę brzydkich, obrażonych słów, po czym po prostu pchnął Rydera w stronę baru.- Nie będę tu stał całą noc i pilnował waszych upośledzonych dup.PrzyprowadzKailee, jeden jej dotyk i będzie łagodny jak baranek.- Nie! Harper zatrzymał się gwałtownie i wbił w nich wkurzone spojrzenie swoichżółtych oczu. Nie ruszajcie jej.Niech nikt jej w to nie wciąga.- Nie uważasz, że już jest w to wciągnięta? Potrzebujesz jej obecności, żeby sięopamiętad z politowaniem powiedział Croft. Dopóki jej nie oznaczysz, jesteś potencjalnieniebezpieczny dla praktycznie każdego.I głupi, przy okazji.Ale akurat taki byłeś zawsze.- Nie powiedziałeś jej jeszcze? cicho spytał blizniaka Ryder.Harper wreszcie się zatrzymał, spojrzał na niego z ogniem, po czym stanął tak bliskoniego, że prawie stykali się nosami.- A co? syknął. Bardzo ci się spodobała, mam rację?Ryder na chwilę ciężko opuścił powieki, ale kiedy po kilku sekundach je uniósł, jegospojrzenie było w pełni lojalne i Harper przez to poczuł się naprawdę paskudnie.- Pieprzę was, gnojki rzucił Croft, wyrzucając ręce w górę w geście rezygnacji iwracając do "Luny". Tłuczcie się z daleka od mojego baru, bo oskubię was do skarpetek zakażde uszkodzenie! Zatrudniam za barem cholernego prawnika!Croft wrócił do środka, a wtedy Ryder odpowiedział Harperowi, z opanowaniemznosząc jego wrogie spojrzenie.- Jest wyjątkowa przytaknął. Zawsze była wyjątkowa.Ale to nie ma znaczenia,skoro jest twoją towarzyszką.Wiem, że coś między wami było lata temu i wiem, że to cięzmieniło.Nie sądziłem tylko, że jest twoją partnerką [ Pobierz całość w formacie PDF ]