[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przedmiotem niezgody i ustawicznych waśni była przedewszystkim sprawa jej pracy.Eve trzymała się uparcie postanowienia,że nie zrezygnuje z pracy w bibliotece, chociaż kieszonkowe", którejej zaproponował, było wielokrotnie większe niż jej pensja.Zdawałasobie sprawę, że Kyle odmowę wsparcia finansowego traktowałniczym rozmyślne odtrącanie go jako małżonka.Ale ona z koleiwiedziała, że nie jest jeszcze gotowa na tego rodzaju powiązaniamiędzy nimi.Przez minione pięć tygodni poznała Kyle'a znacznie lepiej.Ceniła teraz wysoko jego inteligencję ,poczucie humoru, hojność i, cobyło zaskoczeniem, także jego cierpliwość.W innych okolicznościachprzyznałaby, że go bardzo lubi.Lecz nie była to normalna sytuacja.88RSMęczyła ją świadomość, że brak jej jakiegoś elementu.Zastanawiałasię, co kryje się jeszcze pod tą warstwą ogłady i kultury, którąprezentował na co dzień wobec niej i reszty świata.Kwestionowałajego motywy postępowania chyba trochę krzywdząco i zdawała sobiez tego sprawę.Ale chciała wykryć w nim jakąś wadę, abyUsprawiedliwić swoje zastrzeżenia wobec Kyle'a i uzasadnić napięcie,które ją ogarniało na sam dzwięk jego imienia.Prawdę mówiąc, niemogła się pogodzić z tym, że wszyscy uważali go za wzórdoskonałości.Jeśli byłby nim, to dlaczego go kiedyś porzuciła?- Dzień dobry, Eve.jak się dziś czujesz? - zapytał Kyle stając wdrzwiach.- Och, doskonale.- Zmusiła się, aby szerokim, pogodnymuśmiechem, którym go powitała, przykryć swe rozterki i obawy.- Czy jesteś już gotowa do naszej krajoznawczej wyprawy?Eve coś mruknęła.Można to było uznać za potwierdzenie,tymczasem prawda wyglądała tak, że cała jej uwaga byłaskoncentrowana na jego wysokiej sylwetce.Był rzeczywiściefascynujący.Temu nie mogła zaprzeczyć, cokolwiek o nim myślała.Był takim mężczyzną, z którym każda kobieta chciałaby się pokazać.Miała tego oczywisty dowód, gdy pierwszy raz pojawił się wbibliotece, żeby ją zabrać na miasto.Wzbudził zainteresowaniewszystkich kobiet, tym większe, gdy się okazało, że ten doskonaływzorzec stuprocentowego mężczyzny przyszedł do niej, osobynajmniej rzucającej się w oczy i najbardziej zamkniętej w sobie,wśród wyłącznie damskiego personelu.89RSPoczuła gorąco na wspomnienie jego pocałunków i pieszczot,ale zaraz potem popadła we frustrację, bo ostatnio jego zaloty, jeślimożna było użyć takiego określenia, zamieniły się na U tylkobraterskie pocałunki w czoło, gdy kończyło się kolejne ich spotkanie.Zadawała sobie pytanie, jak on mógł tak się zmienić.- Wez więc swoje palto i wychodzimy - powiedział do niej Kylez niewymuszoną swobodą i zwrócił się do blizniaczek.- A wy, straszne dzieciuchy, macie już swoje kurtki?Głos Kyle'a był pełen ciepła i humoru.Eve postanowiła, chociażz oporem, dołączyć do pełnego entuzjazmu nastroju dziewczynek.Sięgnęła po swoje palto.Kyle pojawił się natychmiast obok niej iszarmancko pomógł przy zakładaniu okrycia.Zobaczyła w lustrzeodbicie ich obojga.Jego ciemną głowę blisko swoich blond włosów.Kyle delikatnie, prawie zmysłowo wygładził na ramionach jejpalto, a ona poczuła przyspieszony rytm własnego serca.Co, u licha, się z nią działo? Była niczym wyschnięte drzewo,któremu potrzeba tylko iskry, jaką było dotknięcie ręki Kyle'a, abyzamieniło się w pożar - piekło pożądania.Nigdy nie wyobrażała sobie,że jest do czegoś takiego zdolna.Z drugiej jednak strony, jak mogławiedzieć, pozbawiona wszelkich wspomnień, czy kiedyś nie była takasama?Ciekawe, czy Kyle miał zawsze podobny wpływ na nią?Oczywiście, jeśli namiętny, gorący romans, który opisała w swojejpowieści, wywodził się z jej rzeczywistych przeżyć, to przed kilkulaty musiało być podobnie.Gdzież by bowiem, jeśli nie w ramionach90RSmęża, mogła doświadczyć tego, co potem przedstawiła tak wymowniena kartkach papieru, w scenach pełnych zmysłowego ognia.Eve nie mogła jednak zrozumieć, dlaczego Kyle oddziaływał nanią w dalszym ciągu tak podniecająco, skoro nie uznawała go zamęża, a nawet przyjaciela? Czy prawdą było to, co powiedziałpierwszego wieczoru, że jej ciało zapamiętało go doskonale, jeślinawet jej umysł nie pamiętał.Czy było możliwe, że każda jejkomórka nosiła w sobie uśpioną pamięć ich miłości, budzącą się przynajmniejszym nawet dotknięciu tego mężczyzny?Zwiadoma, ze Kyle patrzy na jej odbicie w lustrze, odpędziła odsiebie gnębiące ją myśli i posłała mu jeszcze jeden nienaturalnieradosny uśmiech.- Jestem gotowa - powiedziała.- Chodzmy już.W rzeczywistości nie była pewna, czy naprawdę miała ochotę natę wyprawę.Jeśli będzie wciąż podobnie reagować na każdespojrzenie czy gest Kyle'a, to niewinna wycieczka stanie się próbąwytrzymałości jej nerwów.Musiała się jednak zgodzić na wyjście zdomu, jeśli nie chciała zepsuć zabawy blizniaczkom.Czekały przecieżna tę wycieczkę przez cały tydzień.Powinna zatem wziąć się w karbyi postarać o pogodny wyraz twarzy.Ostatecznie okazało się tozaskakująco łatwe.Obecność blizniaczek, ich niepowstrzymanyszczebiot, zachwyt spowodowany jazdą lśniącym, potężnym autemKyle'a, pomogły rozproszyć jej wewnętrzne napięcie.W chwili gdydotarli do Muzeum Przyrodniczego, nastrój Eve zdecydowanie siępoprawił [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Przedmiotem niezgody i ustawicznych waśni była przedewszystkim sprawa jej pracy.Eve trzymała się uparcie postanowienia,że nie zrezygnuje z pracy w bibliotece, chociaż kieszonkowe", którejej zaproponował, było wielokrotnie większe niż jej pensja.Zdawałasobie sprawę, że Kyle odmowę wsparcia finansowego traktowałniczym rozmyślne odtrącanie go jako małżonka.Ale ona z koleiwiedziała, że nie jest jeszcze gotowa na tego rodzaju powiązaniamiędzy nimi.Przez minione pięć tygodni poznała Kyle'a znacznie lepiej.Ceniła teraz wysoko jego inteligencję ,poczucie humoru, hojność i, cobyło zaskoczeniem, także jego cierpliwość.W innych okolicznościachprzyznałaby, że go bardzo lubi.Lecz nie była to normalna sytuacja.88RSMęczyła ją świadomość, że brak jej jakiegoś elementu.Zastanawiałasię, co kryje się jeszcze pod tą warstwą ogłady i kultury, którąprezentował na co dzień wobec niej i reszty świata.Kwestionowałajego motywy postępowania chyba trochę krzywdząco i zdawała sobiez tego sprawę.Ale chciała wykryć w nim jakąś wadę, abyUsprawiedliwić swoje zastrzeżenia wobec Kyle'a i uzasadnić napięcie,które ją ogarniało na sam dzwięk jego imienia.Prawdę mówiąc, niemogła się pogodzić z tym, że wszyscy uważali go za wzórdoskonałości.Jeśli byłby nim, to dlaczego go kiedyś porzuciła?- Dzień dobry, Eve.jak się dziś czujesz? - zapytał Kyle stając wdrzwiach.- Och, doskonale.- Zmusiła się, aby szerokim, pogodnymuśmiechem, którym go powitała, przykryć swe rozterki i obawy.- Czy jesteś już gotowa do naszej krajoznawczej wyprawy?Eve coś mruknęła.Można to było uznać za potwierdzenie,tymczasem prawda wyglądała tak, że cała jej uwaga byłaskoncentrowana na jego wysokiej sylwetce.Był rzeczywiściefascynujący.Temu nie mogła zaprzeczyć, cokolwiek o nim myślała.Był takim mężczyzną, z którym każda kobieta chciałaby się pokazać.Miała tego oczywisty dowód, gdy pierwszy raz pojawił się wbibliotece, żeby ją zabrać na miasto.Wzbudził zainteresowaniewszystkich kobiet, tym większe, gdy się okazało, że ten doskonaływzorzec stuprocentowego mężczyzny przyszedł do niej, osobynajmniej rzucającej się w oczy i najbardziej zamkniętej w sobie,wśród wyłącznie damskiego personelu.89RSPoczuła gorąco na wspomnienie jego pocałunków i pieszczot,ale zaraz potem popadła we frustrację, bo ostatnio jego zaloty, jeślimożna było użyć takiego określenia, zamieniły się na U tylkobraterskie pocałunki w czoło, gdy kończyło się kolejne ich spotkanie.Zadawała sobie pytanie, jak on mógł tak się zmienić.- Wez więc swoje palto i wychodzimy - powiedział do niej Kylez niewymuszoną swobodą i zwrócił się do blizniaczek.- A wy, straszne dzieciuchy, macie już swoje kurtki?Głos Kyle'a był pełen ciepła i humoru.Eve postanowiła, chociażz oporem, dołączyć do pełnego entuzjazmu nastroju dziewczynek.Sięgnęła po swoje palto.Kyle pojawił się natychmiast obok niej iszarmancko pomógł przy zakładaniu okrycia.Zobaczyła w lustrzeodbicie ich obojga.Jego ciemną głowę blisko swoich blond włosów.Kyle delikatnie, prawie zmysłowo wygładził na ramionach jejpalto, a ona poczuła przyspieszony rytm własnego serca.Co, u licha, się z nią działo? Była niczym wyschnięte drzewo,któremu potrzeba tylko iskry, jaką było dotknięcie ręki Kyle'a, abyzamieniło się w pożar - piekło pożądania.Nigdy nie wyobrażała sobie,że jest do czegoś takiego zdolna.Z drugiej jednak strony, jak mogławiedzieć, pozbawiona wszelkich wspomnień, czy kiedyś nie była takasama?Ciekawe, czy Kyle miał zawsze podobny wpływ na nią?Oczywiście, jeśli namiętny, gorący romans, który opisała w swojejpowieści, wywodził się z jej rzeczywistych przeżyć, to przed kilkulaty musiało być podobnie.Gdzież by bowiem, jeśli nie w ramionach90RSmęża, mogła doświadczyć tego, co potem przedstawiła tak wymowniena kartkach papieru, w scenach pełnych zmysłowego ognia.Eve nie mogła jednak zrozumieć, dlaczego Kyle oddziaływał nanią w dalszym ciągu tak podniecająco, skoro nie uznawała go zamęża, a nawet przyjaciela? Czy prawdą było to, co powiedziałpierwszego wieczoru, że jej ciało zapamiętało go doskonale, jeślinawet jej umysł nie pamiętał.Czy było możliwe, że każda jejkomórka nosiła w sobie uśpioną pamięć ich miłości, budzącą się przynajmniejszym nawet dotknięciu tego mężczyzny?Zwiadoma, ze Kyle patrzy na jej odbicie w lustrze, odpędziła odsiebie gnębiące ją myśli i posłała mu jeszcze jeden nienaturalnieradosny uśmiech.- Jestem gotowa - powiedziała.- Chodzmy już.W rzeczywistości nie była pewna, czy naprawdę miała ochotę natę wyprawę.Jeśli będzie wciąż podobnie reagować na każdespojrzenie czy gest Kyle'a, to niewinna wycieczka stanie się próbąwytrzymałości jej nerwów.Musiała się jednak zgodzić na wyjście zdomu, jeśli nie chciała zepsuć zabawy blizniaczkom.Czekały przecieżna tę wycieczkę przez cały tydzień.Powinna zatem wziąć się w karbyi postarać o pogodny wyraz twarzy.Ostatecznie okazało się tozaskakująco łatwe.Obecność blizniaczek, ich niepowstrzymanyszczebiot, zachwyt spowodowany jazdą lśniącym, potężnym autemKyle'a, pomogły rozproszyć jej wewnętrzne napięcie.W chwili gdydotarli do Muzeum Przyrodniczego, nastrój Eve zdecydowanie siępoprawił [ Pobierz całość w formacie PDF ]