[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Miałem brązową teczkę, a w niej drugie śniadanie, i nosiłem.- znowubolesna bezradność -.krawat.- Co takiego?- Nie wiem.- Palce chłopca zacisnęły się bezwiednie przy szyi: gest, któryrewolwerowcowi kojarzył się ze stryczkiem.- Nie wiem.Wszystko to przepadło - mruknąłchłopiec i odwrócił wzrok.- Czy mogę cię uśpić? - zapytał rewolwerowiec.- Nie chce mi się spać.- Mogę cię uśpić i sprawić, że przypomnisz sobie różne rzeczy.- Jak to zrobisz? - zapytał z niedowierzaniem Jake.Rewolwerowiec wyjął z taśmy jeden z nabojów i zakręcił nim w palcach zwinnym,płynnym jak oliwa ruchem.Nabój potoczył się lekko od kciuka i palca wskazującego dowskazującego i dużego, potem do dużego i serdecznego, i na koniec do serdecznego i małego.Znikał z pola widzenia i ponownie się pojawiał; przez krótki moment wydawał się unosićw powietrzu, a potem wędrował ponownie między palcami, które poruszały się niczym zasłonaz paciorków podczas bryzy.Chłopiec nie odrywał od niego wzroku.Początkowe obawy zastąpiłouczucie czystej przyjemności, potem ekstazy i w końcu niemej pustki.Opadły mu powieki.Nabój tańczył w tę i z powrotem.Oczy Jake'a ponownie się otworzyły.Przez chwilęobserwowały rytmiczny jasny taniec naboju, a potem zamknęły się na dobre.Jego oddech stał sięregularny i spokojny.Czy to stanowiło element gry? Owszem.Tkwiły w tym swoiste pięknoi logika, podobnie jak w koronkowych deseniach, które okalają błękitne polarne lody.Rewolwerowcowi zdawało się, że słyszy dzwięk dzwoneczków.Nie po raz pierwszy poczułw ustach gładki, sukienny smak melancholii.Nabój, który obracał z tak niezwykłą gracją międzypalcami, nagle ożył, stał się fragmentem odchodów potwora.Położył go na dłoni i zacisnął jąz bolesną siłą w pięść.Na świecie dochodziło do takich rzeczy jak gwałt.Gwałt, morderstwoi inne niewyobrażalne praktyki i wszystko to służyło dobru, krwawemu dobru, mitowi, Graalowi,Wieży.Och, Wieża stała tam gdzieś, wznosząc swój czarny czerep ku niebu, i w swoichwyczulonych przez pustynię uszach rewolwerowiec usłyszał niewyrazny słodki dzwiękdzwoneczków.- Gdzie jesteś? - zapytał.Jake Chambers schodzi po schodach ze swoją teczką.Jest w niej podręcznik do nauki oZiemi, podręcznik do geografii gospodarczej, jest notes, ołówek oraz drugie śniadanie, którekucharka jego matki, pani Greta Shaw, zrobiła mu w wykładanej chromem i formiką kuchni,gdzie wiecznie furkocze wentylator, pochłaniając niemiłe zapachy, w torbie ma kanapkęz masłem orzechowym i dżemem, kanapkę z kiełbasą, sałatą i cebulą, a także cztery ciasteczkaOreo.Rodzice bynajmniej go nie nienawidzą, po prostu nie zauważają.Abdykowali,pozostawiając go na łasce pani Grety Shaw, niań, guwernantki w lecie oraz Szkoły (która jestPrywatna i Miła, a co najważniejsze, dla białych) w inne części roku.%7ładna z tych pań nieudawała nigdy, że jest kimś więcej niż profesjonalistką, najlepszą w swojej dziedzinie.%7ładna nieprzytuliła go nigdy do ciepłego łona, jak to się na ogół zdarza w powieściach historycznych,które czyta jego matka i do których Jake zaglądał, szukając pikantnych momentów.Ojciecnazywa je czasami powieściami histerycznymi albo romansidłami. Co ty powiesz ,odpowiada z bezbrzeżnym szyderstwem jego matka za jakimiś zamkniętymi drzwiami, przyktórych nasłuchuje Jake.Jego ojciec pracuje dla Sieci i Jake potrafiłby go wskazać palcempodczas policyjnej identyfikacji.Prawdopodobnie.Jake nie wie, że nienawidzi wszystkich profesjonalistów, lecz tak właśnie jest.Ludziezawsze wprawiali go w zakłopotanie.Lubi schody i nie korzysta ze służbowej windy w swoimbudynku.Jego matka, która jest w seksowny sposób chuda, często sypia z chorymi przyjaciółmi.Teraz jest na ulicy, Jake Chambers jest na ulicy, znalazł się na bruku.Jest czysty,dobrze wychowany, sympatyczny i wrażliwy.Nie ma przyjaciół, wyłącznie znajomych.Nigdynie miał czasu nad tym się zastanawiać, ale sprawia mu to ból.Nie wie albo nie rozumie, żew wyniku długiego obcowania z profesjonalistami nabył dużo ich cech.Pani Greta Shaw robibardzo profesjonalne kanapki.Dzieli je na ćwiartki i obcina skórkę chleba i kiedy Jake zjada jena długiej przerwie, wygląda, jakby uczestniczył w bankiecie i w drugiej ręce trzymał drinka,a nie sportową powieść ze szkolnej biblioteki.Jego ojciec zarabia mnóstwo pieniędzy, ponieważjest mistrzem w podrzynaniu gardeł , co oznacza, że umieszczając lepszy program w swojejSieci, doprowadza do zdjęcia słabszego programu w Sieci konkurencyjnej.Ojciec wypala czterypaczki papierosów dziennie.Nie kaszle, lecz uśmiech ma twardy jak noże do steków, któresprzedają w supermarketach.Jake idzie ulicą.Matka zostawia mu pieniądze na taksówkę, ale jeśli nie pada, Jake chodzipiechotą, wymachując teczką - mały chłopiec, który wygląda jak typowy Amerykanin z blondwłosami i niebieskimi oczyma.Zaczęły go już zauważać dziewczęta (przy aprobacie swoichmatek), a on nie ucieka przed nimi z nieśmiałą arogancją małego chłopca.Rozmawia z nimiz nieświadomym profesjonalizmem i intryguje je.Lubi geografię i grę w kręgle po południu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Miałem brązową teczkę, a w niej drugie śniadanie, i nosiłem.- znowubolesna bezradność -.krawat.- Co takiego?- Nie wiem.- Palce chłopca zacisnęły się bezwiednie przy szyi: gest, któryrewolwerowcowi kojarzył się ze stryczkiem.- Nie wiem.Wszystko to przepadło - mruknąłchłopiec i odwrócił wzrok.- Czy mogę cię uśpić? - zapytał rewolwerowiec.- Nie chce mi się spać.- Mogę cię uśpić i sprawić, że przypomnisz sobie różne rzeczy.- Jak to zrobisz? - zapytał z niedowierzaniem Jake.Rewolwerowiec wyjął z taśmy jeden z nabojów i zakręcił nim w palcach zwinnym,płynnym jak oliwa ruchem.Nabój potoczył się lekko od kciuka i palca wskazującego dowskazującego i dużego, potem do dużego i serdecznego, i na koniec do serdecznego i małego.Znikał z pola widzenia i ponownie się pojawiał; przez krótki moment wydawał się unosićw powietrzu, a potem wędrował ponownie między palcami, które poruszały się niczym zasłonaz paciorków podczas bryzy.Chłopiec nie odrywał od niego wzroku.Początkowe obawy zastąpiłouczucie czystej przyjemności, potem ekstazy i w końcu niemej pustki.Opadły mu powieki.Nabój tańczył w tę i z powrotem.Oczy Jake'a ponownie się otworzyły.Przez chwilęobserwowały rytmiczny jasny taniec naboju, a potem zamknęły się na dobre.Jego oddech stał sięregularny i spokojny.Czy to stanowiło element gry? Owszem.Tkwiły w tym swoiste pięknoi logika, podobnie jak w koronkowych deseniach, które okalają błękitne polarne lody.Rewolwerowcowi zdawało się, że słyszy dzwięk dzwoneczków.Nie po raz pierwszy poczułw ustach gładki, sukienny smak melancholii.Nabój, który obracał z tak niezwykłą gracją międzypalcami, nagle ożył, stał się fragmentem odchodów potwora.Położył go na dłoni i zacisnął jąz bolesną siłą w pięść.Na świecie dochodziło do takich rzeczy jak gwałt.Gwałt, morderstwoi inne niewyobrażalne praktyki i wszystko to służyło dobru, krwawemu dobru, mitowi, Graalowi,Wieży.Och, Wieża stała tam gdzieś, wznosząc swój czarny czerep ku niebu, i w swoichwyczulonych przez pustynię uszach rewolwerowiec usłyszał niewyrazny słodki dzwiękdzwoneczków.- Gdzie jesteś? - zapytał.Jake Chambers schodzi po schodach ze swoją teczką.Jest w niej podręcznik do nauki oZiemi, podręcznik do geografii gospodarczej, jest notes, ołówek oraz drugie śniadanie, którekucharka jego matki, pani Greta Shaw, zrobiła mu w wykładanej chromem i formiką kuchni,gdzie wiecznie furkocze wentylator, pochłaniając niemiłe zapachy, w torbie ma kanapkęz masłem orzechowym i dżemem, kanapkę z kiełbasą, sałatą i cebulą, a także cztery ciasteczkaOreo.Rodzice bynajmniej go nie nienawidzą, po prostu nie zauważają.Abdykowali,pozostawiając go na łasce pani Grety Shaw, niań, guwernantki w lecie oraz Szkoły (która jestPrywatna i Miła, a co najważniejsze, dla białych) w inne części roku.%7ładna z tych pań nieudawała nigdy, że jest kimś więcej niż profesjonalistką, najlepszą w swojej dziedzinie.%7ładna nieprzytuliła go nigdy do ciepłego łona, jak to się na ogół zdarza w powieściach historycznych,które czyta jego matka i do których Jake zaglądał, szukając pikantnych momentów.Ojciecnazywa je czasami powieściami histerycznymi albo romansidłami. Co ty powiesz ,odpowiada z bezbrzeżnym szyderstwem jego matka za jakimiś zamkniętymi drzwiami, przyktórych nasłuchuje Jake.Jego ojciec pracuje dla Sieci i Jake potrafiłby go wskazać palcempodczas policyjnej identyfikacji.Prawdopodobnie.Jake nie wie, że nienawidzi wszystkich profesjonalistów, lecz tak właśnie jest.Ludziezawsze wprawiali go w zakłopotanie.Lubi schody i nie korzysta ze służbowej windy w swoimbudynku.Jego matka, która jest w seksowny sposób chuda, często sypia z chorymi przyjaciółmi.Teraz jest na ulicy, Jake Chambers jest na ulicy, znalazł się na bruku.Jest czysty,dobrze wychowany, sympatyczny i wrażliwy.Nie ma przyjaciół, wyłącznie znajomych.Nigdynie miał czasu nad tym się zastanawiać, ale sprawia mu to ból.Nie wie albo nie rozumie, żew wyniku długiego obcowania z profesjonalistami nabył dużo ich cech.Pani Greta Shaw robibardzo profesjonalne kanapki.Dzieli je na ćwiartki i obcina skórkę chleba i kiedy Jake zjada jena długiej przerwie, wygląda, jakby uczestniczył w bankiecie i w drugiej ręce trzymał drinka,a nie sportową powieść ze szkolnej biblioteki.Jego ojciec zarabia mnóstwo pieniędzy, ponieważjest mistrzem w podrzynaniu gardeł , co oznacza, że umieszczając lepszy program w swojejSieci, doprowadza do zdjęcia słabszego programu w Sieci konkurencyjnej.Ojciec wypala czterypaczki papierosów dziennie.Nie kaszle, lecz uśmiech ma twardy jak noże do steków, któresprzedają w supermarketach.Jake idzie ulicą.Matka zostawia mu pieniądze na taksówkę, ale jeśli nie pada, Jake chodzipiechotą, wymachując teczką - mały chłopiec, który wygląda jak typowy Amerykanin z blondwłosami i niebieskimi oczyma.Zaczęły go już zauważać dziewczęta (przy aprobacie swoichmatek), a on nie ucieka przed nimi z nieśmiałą arogancją małego chłopca.Rozmawia z nimiz nieświadomym profesjonalizmem i intryguje je.Lubi geografię i grę w kręgle po południu [ Pobierz całość w formacie PDF ]